Stasiuk w co najmniej jednej odsłonie. Wschód ten niedaleki, beskidzki lub bardziej odległy. Zwierzęta domowe i gospodarskie, stare i młode. Życie, starzenie się, starość, wspomnienia z młodości, ale aktualna sytuacja geopolityczna. Kuchnia z Beskidu Niskiego, galicyjska, wschodnia - co komu pasuje. Widzimy się w najbliższy piątek.
wtorek, 8 kwietnia 2025
czwartek, 27 marca 2025
"Przepiórki w płatkach róży" Laury Esquivel
Protokół po "Przepiórkach w płatkach róży" Laury Esquivel
Po meksykańskiej uczcie nie pozostał już żaden okruszek, ani jeden smakowity zapach nie unosi się w powietrzu. Ale wracamy wspomnieniami do bohaterów, a właściwie do bohaterek „Przepiórek w płatkach róży”.
1. A kojarzą się one ze „Sto lat samotności”. Opowieści Tity mają w sobie dużo realizmu magicznego, takiej jakieś senności, nastroju jak ze starych historii rodzinnych przekazywanych ustnie wnuczkom przez babki. W głowie na pewno zostanie obraz Gertrudis uciekającej nago z domu czy opuchniętej Rosaury. No i ta toksyczna matka trzech sióstr, która każdą z nich zatruła swoim jadem, i nawet po śmierci wtrącała się w ich życie. Ta opowieść jest jednak przede wszystkim o miłości - o sile i odwadze, jaką daje. I o tym, żeby uważać, co się gotuje i co się je, bo skutki tego mogą być odczuwalne przez kolejne pokolenia.
2. Żeby nie narażać się Laurze Esquivel, która napisała, że „gdy mowa o jedzeniu – sprawie, bądź co bądź, bardzo ważnej – tylko głupcy lub chorzy nie poświęcają mu należytej uwagi”, opisać należy potrawy inspirowane książką, które znalazły się na klubikowym stole. Stefa zaserwowała szatańskie ciasteczka mocno czekoladowe z chili oraz rollsy z quacamole. Struna przygotowała sałatkę z chipsami, pełną meksykańskich dobroci m.in. z fasolą i z kukurydzą. Zaserwowane zostało meksykańskie danie z meksykańskim sosem wykonane własnoręcznie przez Pana Rexa. Poldzia przyniosła ciasteczka bezowo-kawowe, które swoją bielą nawiązywały do piersi uciekającej przez łąkę Gertrudis. Były też tortille i ciasteczka owsiane. Całość popijano wybornymi herbatami: intensywnie niebieską owocową i łagodną tatrzańską ziołową. Dla lepszego trawienia słuchano kojącego głosu Jeffa Buckleya i łagodnych dźwięków zespołu Lambchop (choć spotkanie rozpoczęło się z latynoskim przytupem w wykonaniu Manu Chao).
3. Rozmowy dotyczyły najróżniejszych, jak zwykle aktualnych i zawsze istotnych tematów. Poruszono zagadnienie stosunku do pracy zawodowej – poczuciu odpowiedzialności, oddaniu i poświęceniu się pracy, które nikomu nie służą, przez nikogo nie są dostrzegane, a działają destrukcyjnie na osobę przejawiającą te zachowania. Stefa brzmiała jak ktoś, kto jest tuż przed podjęciem ważnych decyzji skutkujących radykalnymi zmianami i odwróceniem proporcji praca-życie osobiste. Struna, która na spotkanie przyszła wypompowana, ledwo powłócząc nogami, też dodała do dyskusji swoje trzy grosze. (A słowa te pisze ta, która opóźniła o ponad 2 tygodnie przygotowanie i opublikowanie niniejszego protokołu ze względu na nadzwyczajne zaangażowanie w wykonanie zadań zawodowych na możliwie najwyższym poziomie).
4. Poza tym wszystko dobrze: wypatrywanie wiosny, wyzwania związane z renowacją mebli i remontami domowymi, zdrowie, dzieci, zbliżająca się Wielkanoc. W kwietniu porozmawiamy o Beskidzie Niskim i o życiu trochę poza utartym szlakiem. Kto wie, może po tym spotkaniu w klubikowym ogrodzie pojawi się jakaś owca? Literackim bohaterem spotkania będzie Andrzej Stasiuk. Omawiane będą jego „Kucając” i/lub „Życie to jednak strata jest” i/lub „Rzeka dzieciństwa”. Kuchnia galicyjska, wschodnia, beskidzka. Zbiórka 4 kwietnia.
5. Na koniec, przytaczając słowa autorki: „Dlatego trzeba przebywać jak najdalej od ludzi, które zieją chłodem. Sama ich obecność może zgasić najsilniejszy płomień (…). Im większa odległość będzie nas od nich dzieliła, tym mniej szkody wyrządzi nam ich lodowaty oddech” – dbajmy więc o nasze wewnętrzne światło i ciepło i unikajmy energetycznych wampirów, plujących żółcią na wszystko i wszystkich.
k.
wtorek, 4 marca 2025
Przypominajka przez "Przepiórkami w płatkach róży" Laury Esquivel
Przepiórek zapewne zabraknie na stole, ale inne potrawy o właściwościach magicznych na pewno będą. O kulinarnej mocy, o miłości wbrew rodzinnym planom, o toksycznych matkach, o buntowniczkach i o smakach dzieciństwa porozmawiamy w najbliższy piątek.
poniedziałek, 10 lutego 2025
"Sydonia. Słowo się rzekło" Elżbiety Cherezińskiej
Protokół po "Sydonii. Słowo się rzekło" Elżbiety Cherezińskiej
TRZYNAŚCIE LAT!!!
Grono czytających, samodzielnie myślących i lubiących
się kobiet spotyka się, by podzielić się wrażeniami z lektury wybranej
wcześniej książki, a przy okazji omówić wszelkie inne ważne dla nich tematy i
zjeść coś pysznego, kulinarnie nawiązującego do książki wieczoru – oto recepta
na trzynaście lat comiesięcznych spotkań pod pretekstem! To sprawdzony przepis na
następne co najmniej 13 lat takich spotkań!
Jubileusz klubikowy jak zwykle powiązany został z kolejnymi
urodzinami Królowej, która z roku na rok z coraz większym wzruszeniem przyjmuje
życzenia, kwiaty, prezenty. W ramach rewanżu przygotowała dla uczestniczek quiz
na 13-lecie klubiku. Mały Lord miał za zadanie podliczać przyznane za poprawne
odpowiedzi punkty, ale Ciocia Stefa i Ciocia Kicia mu się myliły, punktacja
pomieszała, łzy rozpaczy popłynęły po policzkach, więc finalnie największą
ilość punktów otrzymał Mały Lord (za udział), a następnie ex aequo Struna,
Stefa i Kicia (za poprawne odpowiedzi). Struna była na nieco uprzywilejowanej
pozycji, ponieważ, jako współtwórczyni spotkań książkowych, uczestniczy w nich
od samego początku, jednak i dla niej niektóre pytania okazały się wyzwaniem
dla pamięci. Dla chcących sprawdzić swoje siły w zakresie wiedzy o trzynastu
latach Spotkań Pod Pretekstem Książki na końcu niniejszego protokołu zamieszczono
rzeczony quiz.
Lutowy pretekst literacki okazał się bardzo
interesujący. Tytułowa Sydonia to postać historyczna, ale i dzisiaj mogłaby być
postrzegana jako kobieta wyzwolona czy nawet wojująca feministka. Opowieść o
Sydonii jest misternie utkana z udokumentowanych faktów, jednak Uczestniczki
miały wątpliwość, czy można ją nazwać powieścią historyczną – na przeszkodzie
stoi język współczesny, który w usta bohaterów książki włożyła jej autorka.
Język zbyt współczesny jak na realia sprzed pięciuset lat to prawdopodobnie
zabieg pisarski mający na celu ułatwienie dzisiejszym czytelnikom lektury.
Struna podjęła rozważania, czy oprócz współczesnego języka, którym posługują
się bohaterowie, Sydonia nie została obdarzona przez Cherezińską również
współczesnym myśleniem, językiem myślenia. Tak czy inaczej, „Sydonię” dobrze
się czyta, lektura wciąga (brawo za romansowy twist) i zachęca, przy okazji
wyprawy do Szczecina, do obejrzenia oryginałów listów kreślonych ręką Sydonii
von Bork.
Sydonia była od samego początku podejrzana: ruda,
garbata, potrafiła czytać, pisać i odważnie wyrażać swoje samodzielne opinie, dobrze
sobie w życiu sama radziła, interesowała się roślinami, brała częste kąpiele, lgnęły
do niej psy, koty i inny zwierz. To wystarczyło, żeby kobiety i mężczyźni,
których Sydonia się nie bała, traktowali ją jako zagrożenie dla swojej stanowisk
i władzy i w efekcie oskarżyli o czary.
Spotkanie miało miejsce w nowym pomieszczeniu lokalu
klubikowego, które nawiązywało do lasu. Mając przed oczami drzewa, dziwne
kamienie, mech i paprocie, Uczestniczki prawie szeptem rozmawiały o nadal
żywych przesądach, zabobonach czy niewytłumaczalnych rytuałach obecnych w
codziennym życiu. Struna, wbrew swoim zwyczajom, bała się zapisać w literackim
kajeciku niektóre fragmenty z „Sydonii”. Stefa zdradziła tajemny przepis swojej
babci na roztwór pomagający na bóle głowy i inne dolegliwości oraz na
zachowanie pięknej i młodej cery do późnych lat życia. Wspomniano znaczenie
przywiązywania czerwonej tasiemki do dziecięcego wózka czy nawet na rączce tegoż
dziecka. Przy okazji omawiania studniówkowych poczynań Struniątka przywołany został
przesąd zabraniający ścinania włosów przed maturą. Prawie wszystkie Uczestniczki
zdobiła współczesna kryza, czyli swetr z golfem, choć nie miały zamiaru ukrywać
żadnych niedoskonałości swoich pleców, ponieważ takich nie posiadają.
Przy zmierzchowych dźwiękach The Twilight Singers rozmawiano
o feminizmie, o byciu kobietą, o stereotypach dotyczących feministek, o wolności
człowieczej i kobiecej i sposobach na jej realizację, o modelach szczęścia i
byciu szczęśliwym wbrew przyjętym modelom. Ważną częścią dyskusji były rozważania
o upływającym, a właściwie kurczącym się czasie i o trudnościach z akceptacją faktu,
że wielu rzeczy już się nie zdąży zrobić, choćby się na głowie stawało.
Kuchnia magiczna, zaczarowana, czarodziejska
reprezentowana była przede wszystkim przez urzekająco udekorowany tort jubileuszowy
„Czarownica z Czarnego Lasu”. Towarzyszył mu dużo skromniejszy pieczony w
kąpieli wodnej (Sydoni by się to spodobało) torcik serowy z „13” z cukrowych
pereł. Kicia niedospana (ząbkowanie) pojawiła się z ciastem orzechowo-miodowym.
Pomysłowa kulinarnie Stefa przyniosła ciasteczka kokosowe do złudzenia
przypominające kryzy, a także własnoręcznie zrobione sakiewki (Sydonia nosiła w
niej swoje pieniądze) naleśnikowe z niespodzianką jarzynową. Z okazji jubileuszu
klubiku książkowego Mały Lord stworzył recepturę na sałatkę „jamnik”, a
następnie samodzielnie ją przygotował ściśle według swojego przepisu (sałatka
wyszła zaskakująco smaczna). Struna ugotowała polewkę z kaszą i grzybami,
znakomicie współgrającą z wdrobionym weń chlebem słowiańskim. Królowa zrobiła
sałatkę z ogórków kiszonych i kaparów z koperkiem oraz burbery (buraczkowe burgery),
które zostały podane z sosikami będącymi „specjalnością zakładu” Pana Rexa. Do
spożycia tych wszystkich potraw użyto serwisu rodowego Królowej – wyjątkowe okazje
wymagają wyjątkowej oprawy. Domowym czerwonym winem winogronowym z piwniczki
gospodarzy oraz różaną herbatą Earl Grey wzniesiono toast za dalsze lata
spotkań książkowych. W tle muzycznym pojawił się również klubikowy hymn, czyli
utwór „Sex on fire” formacji Kings of Leon.
Pretekstem do spotkania 7. marca będą „Przepiórki w
płatkach róży” Laury Esquivel, a kulinarną inspiracją będzie Meksyk.
Z ukłonami, powinszowaniami i podziękowaniami,
k.
QUIZ NA TRZYNASTOLECIE!
/odpowiedzi het, het, na
samym końcu/
1. Od której książki wszystko się zaczęło – pretekst „0”?
2. Do której książki serwowana była kuchnia portugalska?
3. Która książka była setnym pretekstem?
4. Która książka, jako pretekst równoległy, towarzyszyła
„Białowieży szeptem”?
5. Przy której książce jedzono potrawy fryzjerskie?
6. Która książka przyszła natychmiast do głowy uczestniczkom w
2020 roku tuż po wybuchu pandemii?
7. Wymień co najmniej 5 książek-cegieł (powyżej 600 stron)
omawianych na klubiku.
8. Od której książki dołączyła Stefa?
9. Kiedy na talerzach pojawiły się potrawy cygańskie?
10. Które trzy książkowe preteksty napisane były
przez lokalnych pisarzy?
11. Od ilu lat spotkania odbywają się w obecnym
lokalu klubikowym?
12. Jaka kuchnia towarzyszyła książce „1984”
Orwella?
13. Przy której książce pojawiły się peniptysie
wykonane przez Poldzię?
14. Która książka była raportem o współczesnych
kobietach w Japonii?
15. Wymień min. 3 książki, które były zabawne w
opinii co najmniej 70% uczestniczek?
16. Jaka kuchnia towarzyszyła książce „Żar”?
17. Które trzy pisarki i dwóch pisarzy pojawili
się na klubiku dwukrotnie?
18. Które trzy książki Olgi Tokarczuk były
pretekstem spotkania?
19. W której książce wystąpił dzielny pies
Trzyłapek?
20. Jakie jest motto klubikowe?
QUIZ NA TRZYNASTOLECIE -
ODPOWIEDZI
1. ”Wszystko za życie”
2. „Miasto ślepców”
3. „Emancypantki”
4. „Simona”
5. „Ten się śmieje, kto ma zęby”
6. „Miasto ślepców”
7. „Zły”, „Łabędzie”, „Chłopi”, „Księgi Jakubowe”, Shantaram”,
„Dzieci Północy”, „Czarodziejska góra”, „Noce i dnie”, „Powrót do Missing”,
„Filary Ziemi”
8. „Lalki w ogniu”
9. „Ja nie jestem Miriam”
10. „Zmory”, „Motory”, „Najmłodszy”
11. 9
12. Kuchnia na „O”
13. „Zapiski starego świntucha”
14. „Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet”
15. „Awaria małżeńska”, „Były sobie świnki
trzy”, „Ostatnia artystokratka”, „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)”,
„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z kartoflanych Obierek”
16. Węgierska
17. Joanna Bator „Ciemno, prawie noc” /
„Purezento”, Magdalena Grzebałkowska ”Beksińscy” / „Jak się starzeć bez
godności”, Elizabeth Gaskell „Panie z Cranford” / „Północ i Południe”, Emil
Zegadłowicz „Zmory” / „Motory”, Jacek Hugo-Bader „Dzienniki kołymskie” /
„Szamańska choroba”
18. „Opowieści bizarne”, „Ostatnie historie”,
„Księgi Jakubowe”
19. „Smażone zielone pomidory”
20. CARPE DIEM!
wtorek, 4 lutego 2025
Przypominajka przed "Sydonią. Słowo się rzekło" Elżbiety Cherezińskiej
Z dworskim ukłonem serdecznie zapraszamy na lutowe spotkanie, które będzie wyjątkowe, magiczne, czarodziejsko zdumiewające, ponieważ oprócz dyskutowania na temat „Sydonii”, świętować będziemy trzynastą rocznicę powołania do życia tego jedynego w swoim rodzaju prywatnego klubiku książkowego. Widzimy się w piątek!
sobota, 25 stycznia 2025
"Zły" Leopolda Tyrmanda
Protokół po "Złym" Leopolda Tyrmanda
STO PIĘĆDZIESIĄT pretekstów książkowych!
A nawet więcej, no niektóre spotkania były
poświęcone dwóm tytułom. Ten sto pięćdziesiąty to „Zły”, który okazał się
bardzo dobrym pretekstem do spotkania.
1. I znowu grubaśna książka, w niektórych kręgach kultowa,
ale wzbudzająca obawy: Uczestniczki podchodziły do niej jak do jeża. A „Zły”
jest świetny! Zaskakuje, oczarowuje, zachwyca. „Zły” się w ogóle nie zestarzał,
choć został napisany ponad 70 lat temu! „Zły” pobudza apetyt na inne książki
Tyrmanda. Nikt wcześniej w Polsce nie napisał takiej książki: w środku propagandy
opiewającej przodowników pracy, doskonałość ustroju i 200% normy, nagle pojawia
się „Zły” – o bandytach, chuliganach, szemranych interesach, bijatykach,
złodziejach, przestępstwach, działaniach na szkodę rosnącego w siłę PRL-u. Tyrmand
zadedykował tę powieść Warszawie, swojemu rodzinnemu miastu. I tak naprawdę
Warszawa jest główną bohaterką „Złego” – ze swoimi kamienicami, bramami,
ulicami, straganami, targowiskami. Warszawa, która podnosi się z gruzów po wojnie,
która musi odnaleźć swoją moralność i etykę zagubione, wywrócone do góry nogami
podczas wojny. Uczestniczki zwróciły szczególną uwagę na fragment „Złego”
mówiący o warszawiakach podnoszących to miasto z gruzów i ruin, którzy „powołali
do życia, tchnąwszy w jej ceglane ciało własny oddech”. I Warszawa się odrodziła
jak feniks z popiołów.
2. Przed spotkaniem Struna zagłębiła zagadnienie gwary
warszawskiej, warszawskiego słownictwa, które rozeszło się po całej Polsce i
jest czasami używane i dziś (cwaniak, gablota, miglanc, makówka, szmelc,
taryfa, nygus). Królowa obejrzała wcześniej kilka filmików na YT o Tyrmandzie i
o tym, jak we współczesnej Warszawie pielęgnuje się pamięć o pisarzu i „Złym”. Stefa
wróciła pamięcią do obejrzanego kiedyś filmu nakręconego na podstawie Tyrmanda „Filip”.
Królowa opowiedziała historię o pewnej znajomej rodzinie z Warszawy, ze
Szmulek, której przodkowie w latach tuż powojennych jako prywatna inicjatywa
zajmowali się produkowaniem drobnych przedmiotów z plastiku – skojarzenie ze
Spółdzielnią Pracy „Woreczek” Filipa Merynosa, produkującą plastikowe
kosmetyczki, samo się nasuwało.
3. Na początku styczniowego klubiku książkowego odczytano
kartkę świąteczną w kopercie z hiszpańskim znaczkiem, czyli życzenia od
Polanny. Przeczytano również mesendżerowe pozdrowienia od Kici i zachwycano się
przesłanym przez nią zdjęciem, na którym Kiciątko czyta z mamusią książeczkę o
bardzo głodnej gąsienicy. Struna opowiedziała o przygotowaniach swojego Struniątka
do studniówki (do studniówki? kiedy to dziecko tak urosło???). Rozmawiano o
Świętach, Sylwestrze, wyjazdach zimowych i planach na ferie. Królowa podzieliła
się swoimi spostrzeżeniami po lekturze „Małej empirii” Katarzyny Sobczuk, co zapoczątkowało
dyskusję nawet nie tyle o starości, ile o starzeniu się.
4. Przez cały wieczór uszy pieszczone były przez dźwięki i słowa z
Warszawą związane, z płyt „Pamiętajmy o Osieckiej” i „Młynarski-Masecki Jazz
Band”. Z telefonu Stefa puściła jeden z
utworów „Projektu Warszawiak”, arcyciekawego melanżu tradycyjnych stołecznych piosenek
ulicznych z najnowszymi trendami muzycznymi.
5. Kuchnię warszawską reprezentowały: śledzik po
warszawsku zakąszany słodką bułką (tą bułką do śledzia Struna zaproponowała
małą kulinarną wycieczkę do Skandynawii) i ciasto „wuzetka” zamówione specjalnie
na tę okazję przez Stefę. Królowa przeprowadziła niewielkie dochodzenie
gastronomiczne i przygotowała występującą w „Złym” melbę - nie popularne dziś
pod tą nazwą ciasto, ale deser składający się z brzoskwiń, bitej śmietany i
sosu malinowego. Podała też przekąski prawdopodobnie obecne w menu większości barów
w latach 50-tych: kaszankę z kiszoną kapustą i koreczki śledziowe. Stefa
przyniosła herbatę „kozacką”, nawiązującą do znanego „nie masz cwaniaka
(kozaka) nad warszawiaka”. Pan Rex z Małym Lordem podali upieczoną przez siebie
chałkę (obecnie w internetach jest coś na rzeczy z chałką) z czekoladą, ale
wypiek zawierał w sobie zakalec (przypuszczalnie składniki były zbyt zimne, a
czekolada w zbyt dużych kawałkach), więc zebrani skosztowali tylko te
wypieczone fragmenty zewnętrzne.
6. W lutym Uczestniczki i Uczestniczy Spotkań Pod
Pretekstem Książki świętować będą trzynastą rocznicę powstania tego prywatnego
klubiku książkowego. Trzynaście lat! Celebracji towarzyszyć będzie „Sydonia”
Elżbiety Cherezińskiej i kuchnia czarodziejska, zaczarowana, magiczna. Widzimy
się 7 lutego. Będzie się działo!
k.
wtorek, 14 stycznia 2025
Przypominajka przed "Złym" Leopolda Tyrmanda
Boże Narodzenie i Sylwester dopiero co minęły, a tu już nadchodzą kolejne powody do świętowania: w styczniu sto pięćdziesiąty pretekst książkowy, a w lutym 13-lecie książkowych spotkań!
A zatem zapraszamy na omówienie "Złego" - czy to był dobry wybór na pretekst nr 150? Przekonamy się w najbliższy piątek.