wtorek, 11 sierpnia 2015

"Komu bije dzwon" Ernest Hemingway

Komu bije dzwon Protokół po "Komu bije dzwon" Ernesta Hemingwaya



Salud!
1. Muchas gorąco było podczas Spotkania Pod Pretekstem „Komu bije dzwon”. Osoby obecne w ogrodzie, w którym prosto na głowę leciały papierówki i śliwki renklody, ledwie dychały, wachlowały się czym popadło (w tym oryginalnym made in China hiszpańskim wachlarzem), ale z dużym zaangażowaniem prowadziły rozmowy o odwlekanej od ponad dwóch lat książce wieczoru.

2. Strunie książka się podobała bardzo (cyt: „Kawał dobrej literatury”), Królowej też. Poldzi się nie podobała. Błyskawica nie skończyła jej jeszcze czytać, ale jak na razie miała na jej temat pozytywną opinię. Polanna książki nie przeczytała. Koralina w ogóle nie podjęła starań, aby książkę zdobyć i przeczytać (choć trzeba nadmienić, że pożyczyła egzemplarz od Struny z zamiarem zapoznania się z lekturą).

3. Hemingway niezmiernie nas zaskoczył - nie spodziewałyśmy się po nim takiej wrażliwości emocjonalnej, takiego pięknego pióra w opisach rodzącej się miłości psychicznej i fizycznej. W czasie lektury jak zwykle naszą uwagę przyciągnęła kobieta nietuzinkowa, silna, sprytna i dzielna – Pilar. Ochoczo wplatano w tok dyskusji wyrażenia z książki: co rusz kazano się komuś odplugawić, fajdano w czyjeś mleko, a jako przecinek wykorzystywano que va. Podczas zajadania słodkich, soczystych, rozpływających się w ustach kawałków arbuza przytoczono fragment książki mówiący o tym, że „melon kastylijski jest dobry do samogwałtu, a melon z Walencji do jedzenia”. Nadmieniono, że Królowa swego czasu była w miejscu, w którym urodził się Ernest Hemingway.

 4. „Komu bije dzwon” pojawiła się na naszym spotkaniu w idealnym momencie: Polanna wyjeżdża do słonecznej Espanii! Fakt ten został przyjęty ze smutkiem, gdyż Spotkania bez Polanny na pewno nie będą miały takiego charakteru jak te z Polanną. Ale cieszymy się jej szczęściem, podziwiamy za odwagę, trzymamy kciuki i życzymy wszystkiego co najlepsze na nowej, hiszpańskiej drodze życia. Aby zmotywować Polannę do zachowania w pamięci naszego skromnego czytelniczo-dyskusyjno-konsumpcyjnego grona, ofiarowano jej souvenir, który służy do czytania i do konsumowania, a przy okazji do dyskutowania.

5. Ważnym elementem spotkania były rozmowy na temat relacji damsko-męskich, małżeńskich. Mówiono o partnerstwie w związkach i o związkach bez partnerstwa. Mówiono o życiu zakonnym, o chorobach (jednoznaczny objaw starzenia się), o remontach, nowych kuchniach i budowach domów, o wyjazdach wakacyjnych bliższych (Beskidy)  i dalszych (Australia!!). Wymieniono spostrzeżenia związane z pracą przeszłą, teraźniejszą i przyszłą. Na gałęzi jabłonki wisiał maleńki tranzystorek, którego jednak nikt nie słuchał, ponieważ tłem muzycznym naszych rozmów było bicie dzwonów (sic!) z wieży kościelnej nieopodal (Struna zadała ważne pytanie: „Komu bije?”), śpiew ptaków, trzask palących się w ognisku drewienek, skwierczenie piekących się na grillu kiełbasek, cykanie świerszczy. A nad głowami zebranych bezszelestnie przeleciał klucz ptaków zmierzających na zachód (pewnie do Hiszpanii).

6. Mimo osłabiających wysokich temperatur jedzono dużo i smacznie: prażonki i cienkie kiełbaski (Struna), chlebek (Struna) z masłem czosnkowym (Błyskawica), owoce (Polanna), ciasto drożdżowe w dwóch wersjach (Błyskawica i Poldzia), szaszłyki mięsno-warzywne (Królowa), wybór win (wszyscy). Godną polecenia była grappa, czyli coś pośredniego między cydrem a winem – idealna na sierpniowe upały.

7. Wszyscy odczuli wyraźny brak na spotkaniu bookdoga – niestety, wyposażona przez naturę w gęstą sierść Gruda w temperaturze powyżej 28 stopni C ogranicza swoją aktywność do leżenia w przeciągach i w łazience. Jednakże we wrześniu, już w formie, na pewno zadowoli swoją obecnością wszystkie uczestniczki i wszystkich uczestników Spotkania, którego tematem literackim będzie „Żar” Sandora Maraiego. Widzimy się 11 września, kuchnia węgierska. Mniam.    

8. Pod koniec dyskusji o książce stwierdzono, że w „Komu bije dzwon” jest fragment, który wspaniale wpisuje się w motto naszego klubiku książkowego i pasuje do wyjeżdżającej, aby podbić świat, Polanny, a mianowicie: „Więc się nie martw, bierz, co masz, i rób swoje, a będziesz żył długo i bardzo wesoło. (…) Ważne jest nie tyle to, czego się dowiadujemy, co ludzie, których spotykamy”.
  
Do zobaczenia!!!
Adios amigos!
k.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Przypominajka przed "Komu bije dzwon" Ernesta Hemingwaya



Uwaga chicas!
W warunkach polowych, w skwarze przypominającym hiszpańską aurę, na wzgórzu prawie takim jak Pireneje, w towarzystwie bynajmniej nie plugawym w sobotę spotkają się najbardziej oczytane chickas w okolicy, aby pożegnać wyjeżdżającą do Espania jedną z naszych chicas i aby nasłuchiwać, komu bije dzwonu (biorąc pod uwagę naszą sobotnią lokalizację należy się spodziewać mnogości donośnie bijących dzwonów).
Seeeee youuuu! 
k.