niedziela, 3 maja 2015

"Pachnidło" Patrick Süskind

  Protokół (nie pośmiertny) po "Pachnidle" Patricka Süskinda


Witajcie!

Majowe Spotkanie Pod Pretekstem Książki miało charakter dość niecodzienny – szanowne grono spotkało się w Święto Pracy! O pracy też była mowa, a jakże! A zwłaszcza o jej poszukiwaniu.


1.Zapachy wiosny w rozkwicie, przygotowanych potraw, wina, nas, psa i wszystkiego innego, co się wokół znajduje, towarzyszyły gronu zebranemu, aby dzielić się wrażeniami po przeczytaniu książki lub/i obejrzeniu filmu pt. „Pachnidło”.

2. Królowa, po raz pierwszy w wieloletniej historii Spotkań, nie skończyła czytać zadanej lektury – bez bicia przyznała się do tego karygodnego zaniedbania i uroczyście obiecała jak najszybciej dokończyć rozpoczętą książkę. Polanna natomiast z przyjemnością przeczytała całość i z chęcią rozwodziła się nad poszczególnymi fragmentami „Pachnidła”. Strunie zapadł w pamięć fragment, w którym mowa o formule na perfumy: cztery piąte alkoholu i jedna piąta tajemnicy. Zacytowawszy tę recepturę, utopiła biały fiołek w kieliszku rudej przepalanki przyniesionej przez Błyskawicę i z brawurą wypiła powstałą miksturę. Grono chóralnie zachwycało się misternością, finezją, obrazowością, szczegółowością i wyrafinowaniem Suskinda, który opisywał wonie Paryża, wyposażenie pracowni perfumiarza Baldiniego, zapachy wytwarzane przez rośliny, zwierzęta i ludzi. Próbowano zdiagnozować Jana Baptystę Grenouille – zastanawiano się, czy był psychopatą, czy socjopatą, czy jeszcze kimś innym. Skonstatowano również, że dziwnym trafem większość bohaterów ostatnio czytanych przez nas książek, to ludzie chorzy, zaburzeni czy po prostu ześwirowani. Czy to coś mówi o naszym gronie? Czy nasze grono powinno się już zacząć tym martwić?

3. Podczas rozmów o perfumach współczesnych Koralina olfaktorycznie zapoznawała się z zapachami noszonymi przez siedzącą obok niej Polannę.

4. W czasie całego spotkania wielokrotnie poruszano tematy makabryczne, straszne, tajemnicze, mrożące krew w żyłach. Głównym dyskutantem był Pan Rex, który z upodobaniem patrzył na nasze przerażone twarze, gdy mowa była o jadzie trupim (ten aspekt rozmowy szczególnie poruszył Polannę), larwach, przełamaniu pośmiertnym (Królowa do tej pory nie może załapać, po co się je wykonuje), rodzajach pochówków (większość z nas chce być poddana kremacji), rozwoju technologicznym w inwigilowaniu obywateli czy teoriach spiskowych w kontekście sytuacji politycznej w Polsce i na świecie.

5. Koralina podzieliła się nami swoimi najskrytszymi marzeniami: myśli o podjęciu pracy jako preparator (gdy jednak zaczęto snuć wizje dotyczące prób preparacji psa książkowego Grudy w laboratoryjnie sterylnej kuchni Koraliny, pojawił się uzasadniony protest i oburzenie właścicielki Grudy i innych biesiadników). Ale tak naprawdę największą radość i spełnienie zawodowe przyniosłoby jej prowadzenie kiosku Ruchu – mogłaby sobie wtedy siedzieć i cały dzień czytać różne ciekawe czasopisma i książki. Życzymy Koralinie powodzenie w realizacji swoich planów zawodowych.

6. Pierwszy toast wieczoru wzniesiono za Błyskawicę, która niedawno przebiegła swój pierwszy maraton- niezmiernie cieszymy się jej osiągnięciem i jesteśmy z niej dumni. Przy okazji wszystkim niebiegającym uczestnikom spotkania przypomniano, że każdy maraton liczy zawsze 42 kilometry i 195 metrów.

7. Polanna, którą nazywamy już Hiszpanną, barwnie opowiedziała (oraz zilustrowała odpowiednim filmikiem) o swojej wielkanocnej wizycie u jej osobistego Spaniarda. Polanna-Hiszpanna wzięła udział w tradycyjnej hiszpańskiej procesji z okazji Semana Santa, w której maszerowała w stroju przywodzącym na myśl Klu-Klux-Klan. Grono sporo dowiedziało się również na temat obrzędów weselnych w Hiszpanii – wielce interesujące.

8. Grono zostało poinformowane, że być może powstanie kolejna nasza filia – tym razem w Gorlicach. Trzymamy kciuki za Morcina - lidera tamtejszej tworzącej się grupki czytelniczej oraz zapewniamy o naszym wsparciu merytorycznym i duchowym dla rodzącego się w Beskidzie Niskim klubiku książkowego.

9. W czasie spożywania przygotowanych i przyniesionych potraw zamykano oczy, aby rozkoszować się nimi (potrawami, nie oczami) jeszcze pełniej – wyłączając wzrok, a skupiając się na doznaniach węchowych. Na stole było pachnąco, smacznie i rudo. Były precelki i krakersy. Były mandarynki. Były hiszpańskie omułki po śródziemnomorsku. Było spaghetti z czerwonym pesto z rozmachem przygotowane przez Strunę (kawałki makaronu znajdowane były w różnych fragmentach kuchni przez następną dobę). Było ciasto marchewkowe – debiut Błyskawicy w tym zakresie. Były chipsy i nachos z pomidorowo-paprykową salsą (przyrządzoną przez mamę Królowej). Był mazurek pomarańczowy, który swą strukturą powierzchniową przypominał burzę rudych włosów. Była marchewkowa zupa-krem (z mleczkiem kokosowym). Pito wspomnianą wcześniej przepalankę, ciemnorudą herbatę Lipton oraz napój pomarańczowy Mirinda. Trzy pierwsze wina również miały barwę rudawą.

10. Na przeczytanie kolejnej książki na Spotkanie mamy aż półtora miesiąca – widzimy się 12 czerwca, żeby porozmawiać o „Beksińskich. Portrecie podwójnym” Magdaleny Grzebałkowskiej. Kulinarnie oddamy hołd Zdzisławowi i Tomaszowi Beksińskim i przygotujemy potrawy, które by im na pewno smakowały – zapowiadamy kuchnię chińską.

Do zobaczenia w czerwcu!
Wasze
Ruda Gruda i k.