sobota, 21 grudnia 2013

"Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg


Protokół po "Smażonych zielonych pomidorach" Fannie Flagg

Kiedy w tle płynęły dźwięki z „Trzeszczącej płyty” z utworami z lat 40-tych i 50-tych, które idealnie wprowadziły nas w klimat omawianej książki wieczoru, pięć zachwyconych „Smażonymi zielonymi pomidorami” Fannie Flagg kobiet oddało się wielotematycznym dyskusjom w ramach kolejnego Spotkania Pod Pretekstem Książki.
   1. Dowodem na to, że książka bardzo się podobała, było przerzucanie się co lepszymi, co śmieszniejszymi, co ważniejszymi fragmentami. Przytaczane wątki nas wzruszały, bawiły, wyzwalały w nas emocje godne Towandy Mścicielki - alter ego jednej z bohaterek „Smażonych…”, Evelyn.
   2. Pokochałyśmy zarówno Zaklinaczkę Pszczół - Idgie, jak i całą różnorodną, tolerancyjną i żyjącą w symbiozie społeczność Whistle Stop w Alabamie. Zachwyciłyśmy się Ninny i chciałybyśmy się zestarzeć jak ona, zachowując takie pokłady poczucia humoru w późnym wieku. Nie boimy się czekającej nas w (dalekiej) przyszłości menopauzy –wiemy, co robić, gdy już się pojawi (witamina B12, tabletki uspokajające nr 10, różowy Cadillac).
3.  Szczególnie ujęła nas historia trójłapego psa, który, mimo swojego kalectwa, cieszył się życiem, emanował energią, bawił się z szaloną radością. Idgie pokazała tego psiaka Kikutkowi, ale i my powinnyśmy chyba mieć często przed oczami ten obraz –zwłaszcza kiedy dopadną nas dziwne chandry, doły i inne pesymistyczne myśli.
4.  W związku z postacią obrzydliwego Franka Benetta zastanawiałyśmy się, jak smakuje ludzkie mięso. Podobno jak kurczak. 
5. Struna zażądała wpisania do naszego wokabularzyka hasła „wyglądasz jak jaszczurka na kacu”. Wpisujemy. Jednakże trzeba będzie zachować to porównanie na inną okazję, gdyż ze względu na śladowe (choć różnorodne) ilości wypitego alkoholu, nie było szans na kaca dnia następnego. A jeśli ktoś na co dzień wygląda jak jaszczurka, i to w dodatku na kacu, to… współczujemy.
6.  Zgodnie z oczekiwaniami Polanna była ekspertką w temacie warunków życia i mieszkańców domów starości w polskiej rzeczywistości. Nota bene Polanna przygotowała się do dyskusji nad wyraz wnikliwie, gdyż, oprócz przeczytania książki, obejrzała również po raz wtóry film nakręcony na jej podstawie - raczyła nas uwagami na temat różnic między pierwowzorem literackim a ekranizacją.
7.   Sporo czasu tego wieczoru poświęciłyśmy robieniu planów na przyszłość. W wyniku dyskusji ustalono, że:
a) wyjazd do Miasteczka Aniołów w celu zaczerpnięcia oddechu przed bożonarodzeniową gorączką odbędzie się zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami;
b) drugą rocznicę naszych Spotkań Pod Pretekstem Książki uczcimy zbiorowym szalonym wypadem do Wrocławia w jedną z lutowych sobót;
c)   nasze następne lektury będą omawiane w takiej mniej więcej kolejności (jednak zmiany są możliwe):
-styczeń – Orhan Pamuk „Śnieg”
-luty -  Eduardo Mendoza „Niewinność zagubiona w deszczu”
-marzec – Vladimir Nabokov „Lolita”
-kwiecień – Oskar Wilde „Portret Doriana Graya”
-maj – Zygmunt Miłoszewski „Domofon” lub „Ziarno prawdy” –to jeszcze dogramy
-czerwiec – biografia Marii Skłodowskiej-Curie –Koralina ustali autora, ale na pewno nie będzie to książka Ewy Curie
-lipiec - Mario Vargas Llosa „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”
-sierpień – Miljenko Jergović „Srda śpiewa o zmierzchu w zielone świątki”
-wrzesień – Pierre Choderlos de Laclos „Niebezpieczne związki”
-październik – Ralph Ellison „Niewidzialny człowiek”
8. Koralina, przy ustalaniu powyższej listy, posiłkowała się notatkami ze swojego nowego, maleńkiego kajecika, w którym zapisuje sobie książki warte przeczytania, te, na które poluje i ostrzy sobie ząbki. Królowa również skorzystała z podobnych zapisków, jednak w jej przypadku znajdują się one w wyszmelcowanym, leciwym notesie ze świnką. Generalnie pochwalamy i promujemy notowanie sobie książek rekomendowanych przez znajomych, rodzinę czy inne źródła jako warte przeczytania.
9. Zastanawiające była monotematyczność obszarów literackich, wokół których podczas tworzenia listy krążyły myśli Struny- ona chce czytać same lubieżne książki! Albo o feministkach i innych kobietach wyzwolonych. Albo o zdradach małżeńskich. Ciekawe, ciekawe bardzo.
10. Pomidory. Czyli gastronomia. Order należy się Gazeli, która wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności kulinarnych i przygotowała wspaniałą sałatkę z kuskusem. Sałatka wprawdzie nie zawierała ani miligrama pomidora, ale za to była od A do Z przygotowana zgodnie z przepisem na opakowaniu. Po raz drugi (tym razem na żądanie) w historii Spotkań Struna zaserwowała pomidory nadziewane kaszą gryczaną- były rewelacyjne. Była też niebanalna zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym i soczewicą podana ze świderkami z ciasta francuskiego. Były zielone pomidory- a jakże! Pod postacią sałatki oraz smażone jako racuchy z dodatkiem pomidorów suszonych i oliwek (ten spontaniczny eksperyment kuchenny okazał się całkiem smakowity, no i pozwolił nam powiedzieć, że jadłyśmy smażone zielone pomidory). Koralina przyrządziła pyszną bruschettę (na nieco zbyt przypieczonym chlebku) oraz dostarczyła składników do drinka Krwawa Mery. W kwestii alkoholowej, oprócz Bloody Mery (podanej z kawałkiem selera naciowego), był przytachany na plecach przez Polannę Sheridan. Oraz wino: chilijskie, hiszpańskie i francuskie. Było też bardzo świąteczne ciasto czekoladowe handmade przez Strunę- pyszności.
11. Na osobny punkt zasługują chyba biszkopciki maślane „ulubione Ptaszycy”, które zostały upieczone przez Królową zgodnie z recepturą ze „Smażonych zielonych pomidorów”. Smak ciasteczek okazał się zaskakujący- przypominały trochę krakersy, a trochę groszek ptysiowy.
12. Sporo w naszych pogawędkach było motywów okołobożonarodzeniowych: choinki- jakie, za ile, gdzie, kartki świątecznie- od kogo, do kogo, jak wiele, z jakim motywem (na razie dominuje jeleń vel renifer vel łoś –trudno jednoznacznie ustalić), Sylwester –gdzie, z kim. Rozmawiałyśmy o sytuacji pewnych mniejszości narodowych. O życiu przestępczym w naszym powiecie. O dzieciach (Gazela z wielką dumą prezentowała na zdjęciu swojego rocznego bratanka i jego piękne siekacze górne i dolne). O smartfonach i tabletach (wiedza uczestniczek spotkania w tej dziedzinie wzrasta z tygodnia na tydzień). Oraz o mężczyznach- ciężka sprawa z nimi. Ale, mimo że utrudniają nam, kobietom życie, jak tylko mogą, to bez nich jest… z lekka do dupy. 
13. Kolejne spotkanie odbędzie się 17 stycznia i pogadamy sobie o „Śniegu” Orhana Pamuka (testerka Koralina twierdzi, że po początkowej nudzie z każdą kolejną stroną książka jest coraz lepsza w odbiorze). Kuchnia – turecka.

Darz book pod choinką.
Apetycznych stosików książek na podorędziu podczas świątecznego odpoczywania.
Błogiego nastroju, optymizmu i pogody ducha (pamiętajmy o psie Trzyłapku).
Doceniajmy, że jesteśmy zdrowe.
Cieszmy się tym, że mamy siebie nawzajem i wiele, wiele innych drogich nam osób.
Cieszmy się życiem.
Carpe diem!
Wesołych Świąt!

K.

   

wtorek, 17 grudnia 2013

Przypominajka przed "Smażonymi zielonymi pomidorami"



Hello, Pomidory!
Przypominam, że w najbliższy piątek dostarczymy swym organizmom duże ilości potasu pod postacią pomidorów, a umysłom – duże ilości tematów do rozważań. A to wszystko stanie się za sprawą „Smażonych zielonych pomidorów”, czyli lektury grudniowej w ramach naszych Spotkań Pod Pretekstem Książki.
Oficjalne rozpoczęcie uczty duchowej i dla ciała jak zwykle o 17:30, ale można się schodzić już od 16:15.
Będą ulubione Ptaszycy biszkopciki maślane – prosto z książki!
Addio, Pomidory!

poniedziałek, 18 listopada 2013

"Hańba" J.M. Coetzee

Protokół po "Hańbie" J.M. Coetzee  

Podczas gdy zimny, mglisty i wilgotny listopad panoszył się na ulicach, uczestniczki kolejnego Spotkania Pod Pretekstem Książki duchem przeniosły się do gorącej, suchej i odległej Afryki. Udało się to dzięki literackiej bohaterce wieczoru, czyli „Hańbie” Johna Maxwella Coetzee.
1. Grono czytających białych kobiet było wyjątkowo liczne- aż 8 sztuk! Do stałej grupy uczestniczek spotkania dołączyła Maka (książki nie przeczytała, ale wybaczamy jej to, bo przyniosła w zamian znakomitą sałatkę – patrz niżej) –welcome Maka! Z dalekiej PL po raz drugi na spotkanie przybyła Karolina PL. A po kilkumiesięcznej nieobecności zaszczyciła nas znów swoją obecnością Stefa. Przy Gazeli o mało co nie zostało postawiony znaczek „nb”, ale pokonała swoje boleści i słabości i z winem pod pachą i selekcją suszonych owoców jednak przybyła (w trakcie spotkania wszelkie bóle ustąpiły- nie wiadomo czy za sprawą leczniczego oddziaływania innych uczestniczek, czy pod wpływem znieczulających właściwości wypitego alkoholu).
2. Książka wieczoru: bohater „Hańby” okazał się na tyle kontrowersyjny, że dyskutantkom nie udało się dojść do jednoznacznej oceny jego postępowania. W czasie rozmowy były podniesione głosy, słowna walka na argumenty i fragmenty książki potwierdzające słuszność bronionej tezy. Oprócz opinii na temat głównej postaci, przedstawiono punkty widzenia na sytuację kobiet i pozycję mężczyzn w Afryce, czy   na porządek życia na tamtym kontynencie.
3. Koralina wykazała się niebywałą trafnością w podsumowywaniu dłuższych wypowiedzi na temat lektury - w niecny sposób odebrała Królowej możliwość rozwinięcia myśli dotyczącej związku miedzy gramatycznym czasem teraźniejszym, w jakim została napisana książka, a teraźniejszością, w której zastajemy głównego bohatera.
4. Osobny punkt należy się Polannie, która po raz pierwszy szalenie skrupulatnie przygotowała się do spotkania, wypisując sobie na kartce (formularz „dane personalne” z drugiej strony) cytaty z książki. Polanna wręczyła ową kartkę Królowej z poleceniem użycia ich w niniejszym protokole, jednak ze względu na niemożliwy do odszyfrowania charakter pisma Polanny, nie udało się protokolantce dopełnić tego zadania. Sorry, Polanna!
5. Królowa wystąpiła w oryginalnym stroju obrzędowym kobiet z plemienia Zungalanuga mieszkanek wioski Changa-mea w dorzeczu Sanergahala. Zalecono Królowej, aby w stroju tym wystąpiła w Warszawie podczas uroczystej gali rozdania nagród (czy ktoś chce kupić nowiutkiego, nieużywanego tableta?), na którą Królowa się wkrótce wybiera. Hmmm, przemyślimy sprawę, rozważymy sugestię.
6. Haniebne natomiast były wielokrotne insynuacje pod adresem Królowej, czy aby na pewno przeczytała omawiana lekturę. Królowa książkę przeczytała oraz dzielnie odparowywała kierowane w jej stronę przytyki i aluzje odnoszące się jej aktywnego trybu życia. Rozwój fizyczny bez żadnych przeszkód może iść z rozwojem intelektualnym –czego Królowa jest doskonałym przykładem. Ilustracją tej tezy były wypowiedzi Królowej na tematy książkowe, a także prezentacja powiększającej się kolekcji medali sportowych, które Królowa zdobyła własnym potem, wytrwałością i wysiłkiem nóg.
7. Koralina zadebiutowała w nowej fryzurowej i kolorystycznej kompozycji na głowie- udana zmiana, i choć mamy podejrzenia, że kryje się za nią chęć ucieczki przed starością, to jednak podziałała ona inspirująco na inne uczestniczki- być może na następnym spotkaniu będzie można zaobserwować kolejne korzystne odmiany wizerunkowe.
8. Stefa podzieliła się z uczestniczkami spotkania swoimi bogatymi doświadczeniami z poddania się hipnozie oraz jej efektów w swoim życiu – temat ten okazał się prawie tak kontrowersyjny, jak główny bohater „Hańby”.
9. Muzyka:  Thomas Mapfumo, Kings Of Leon, Kofi, Kings Of Leon, Toita Zverudo, Kings Of Leon, Dave Mathews Band (z USA i RPA), Kings of Leon. Hymn naszych spotkań już jest (“Sex on fire”). Flaga też jest: niezależność. Teraz tylko musimy pomyśleć nad jakimś godłem.
10. Kuchnia: na jednym talerzu kurczak po zanzibarsku (prepared by Koralina) + czakalaka (made by Struna) + kasza manna, która zastępowała sadzę, czyli powszechną w Afryce mieloną białą kukurydzę = wypas dla podniebienia. Sałatka po marokańsku przyniesiona jako „wkupne” przez Makę była wyśmienita. Na deser Cape brandy tart vel tipsy tart, czyli „wstawiona” tarta, czyli ciasto daktylowe z sosikiem z brandy według przepisu południowoafrykańskiego. Były też banany zapiekane z czekoladą  i owoce egzotyczne świeże i suszone i inne chrupaki. W kwestii płynów dominowało wino z RPA oraz oczekiwana od wielu tygodni Amarula tj. likier pijanych słoni. Amarula przyćmiła smakiem prawie wszystkie dotąd pite alkohole, a jej obecność na naszym stole zawdzięczany Strunie, która postanowiła zasponsorować tenże trunek. Wszystkim uczestniczkom spotkania dziękujemy za przyniesione dary spożywcze: thank you very much!
11. Nasz blog: okazuje się, że po dwóch miesiącach od założenia, liczba osób, które zajrzały na naszego bloga jest już liczona w tysiącach! – i na tę liczbę nie składają się wyłącznie wejścia nasze własne czy naszych znajomych i rodziny! Pojawił się pomysł, żeby zacząć bardziej reklamować naszego bloga (Królowa została obarczona misją przekazania informacji o nim uczestnikom gali wręczania nagród w Warszawie), aby w ten sposób przyciągnąć bogatych sponsorów, którzy zaofiarują nam tak dużą kasę, że uczestniczki spotkań bez żadnych rozterek zrezygnują z wykonywanej dotychczas pracy, aby, utrzymując się z bloga, całe dnie przeznaczać na czytanie książek i inne przyjemności. Jest jeszcze taka opcja, aby założyć kolejne blogi, co rzecz jasna zwiększy szansę na przebicie się do większej liczby odbiorców i pozyskanie bogatych wielbicieli. Tematy na kolejne blogi to: singielka doskonała czy stara panna (moderatorka: Królowa), profesjonalne pogrzeby- szybko, sprawnie i skutecznie (moderatorka: Polanna), jak pogodzić bieganie z randkowaniem (moderatorka: Królowa), mniejszość narodowa romska (moderatorka: Koralina), ekspresowe wsadzanie za kratki (moderatorka: Gazela).
12. Chcemy więcej: dnia następnego 5-osobowa reprezentacja czytającego grona udała się na spowity we mgle koncert legendarnego, charyzmatycznego, skromnego barda białoruskiego. Wysłuchanie koncertu poprzedzone było spożyciem wykwintnych ciast w ulubionej kawiarni oraz wielowątkową dyskusją na tematy istotne. Wspaniały wieczór!
13. Grudzień: zapowiada się pomidorowy piątek 20.12 - będą „Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg. Na stole, wiadomo, też będą pomidory, ale niekoniecznie zielone lub/i smażone. A w ramach punktu „Chcemy więcej” mamy zamiar skrzyknąć się przedświątecznie, żeby załapać oddech w trakcie bożonarodzeniowej gorączki i nacieszyć swoim towarzystwem. Szczegóły będą ustalane w osobnej korespondencji.

Dziękuję za uwagę!
Do zobaczenia i napisania za miesiąc.
Wasza Królowa.


 

wtorek, 12 listopada 2013

Przypominajka przed "Hańbą"



Witajcie!
Przypominam, że w piątek będziemy rozmawiać o „Hańbie” J. M. Coetzee. Zapowiada się kolejne niezapomniane spotkanie. Afrykańskie potrawy i Amarula. Gorące klimaty na zimny listopadowy wieczór. No i będą goście: Karolina PL i czytająca znajoma Koraliny (czyli świeża krew w naszym gronie). Ze względu na większą niż zwykle zapowiadającą się liczbę uczestniczek spotkania, proszę koniecznie potwierdzić do czwartku swoje przybycie. Oficjalne rozpoczęcie debat książkowych jak zwykle o godz. 17:30. 
Do zobaczenia.
Bye!

poniedziałek, 21 października 2013

"Wrzos" Marii Rodziewiczówny




Protokół po „Wrzosie” Marii Rodziewiczówny


Jesiennie witajcie!

Nie tylko „Wrzos”, ale i wrzos towarzyszył nam podczas kolejnego spotkania czytających kobiet, które z podniesioną głową i z odwagą wkraczają w jesień. Wrzos był w wazonie, wrzosowy był kolor odzieży (bluzka, skarpetki), wrzosowa była barwa większości serwowanych potraw. Ale od początku.


  1. Bohaterka „Wrzosu” Kazia wzbudziła w nas wiele różnorodnych emocji- były zdania, że sama była sobie winna i że bez walki poddała się narzuconej jej roli. Znalazłyśmy w omawianej lekturze kilka bardzo interesujących fragmentów dotyczących sensowności małżeństwa czy roli kobiety jako żony. Jak na ówczesne czasy poglądy autorki były bardzo teraźniejsze, feministyczne i promujące równouprawnienie kobiet i mężczyzn.
  2. Spodobał nam się następujący cytat: „W miłości nie ma zdrady, jest tylko wieczny ruch”. No i taki fragment: „Straci pani trochę stosunków, odwrócą się od pani ci czy owi (…); im mniej zostanie, tym lepszych. Rozmieni pani dużo srebra na trochę złota”. Czyli ważna jest jakość, a nie ilość. A uczestniczki spotkań to już czyste złoto jest.
  3. Koralina przedstawiła referat dotyczący autorki „Wrzosu”- historia życia Rodziewiczówny ujęła nas.
  4. Po długiej nieobecności zaszczyciła nas swoim przybyciem Gazela, która, o dziwo, przeczytała lekturę od pierwszej do ostatniej strony (choć nie był to aż taki wyczyn, biorąc pod uwagę, że książka liczyła zaledwie 140 stron). Gazela zdała nam szczegółową relację ze swojego intensywnego życia towarzysko-zawodowego, a także przedstawiła wykład dotyczący kobiecych orgazmów wielokrotnych.
  5. Kuchnia była fioletowo-polska: niebiańskie kluski śląskie, fenomenalne roladki, sałatka z kapusty czerwonej z dodatkami, sałatka z buraczkami i z rukolą, choć u nas w wersji bez rukoli. Do picia grzaniec, wino oraz 10-letni Maccallan. Jako deser śliwki na ciepło z nutką waniliową oraz strudel jabłkowy z lodami. Kazia byłaby dumna z naszych umiejętności kulinarnych, które wymagane są u każdej szanującej się gospodyni domowej.
  6. Ciekawym akcentem kulinarnym był karmelowy ser żółty Brunost z Norwegii, przywieziony specjalnie dla nas przez Gazelę.
  7. Koralina wzięła dzień urlopu z przeznaczeniem na robienie roladek wołowych- wbrew obawom nie gotowały się one 6 godzin, ale w niedługim czasie efektem jej pracy były rozpływające się w ustach mięsne majstersztyki. Koralina myśli o zmianie ścieżki zawodowej i otworzeniu jadłodajni, gdzie będzie serwować owoce swojego niebywałego talentu kulinarnego, który dzięki naszym spotkaniom wyszedł na światło dzienne.
  8. Rozważane były opcje przenośnych wielkogabarytowych męskich „grzejników” osobistych, na które uczestniczki spotkania, a zwłaszcza Królowa, w związku z rozpoczętym sezonem jesienno-zimowym mają wielkie zapotrzebowanie. Skrupulatnie wyliczono wszystkie dostępne w asortymencie modele „grzejników”- jest ich całkiem sporo. Zapowiada się emocjonująca gorąca jesień i zima!
  9. Potwierdzono lub odrzucono wcześniej zaplanowany udział w wielu wydarzeniach literacko-muzyczno-krajoznawczych. Mimo dołującej pory roku jesteśmy czynne, jesteśmy aktywne, jesteśmy chłonne nowych inspiracji i wyzwań intelektualnych.
  10. W kąciku muzycznym wystąpili twórcy z „trzeszczącej płyty”, Mieczysław Fogg oraz najbardziej aktualna płyta Pearl Jamu. Uwaga, uwaga: tym razem nie było „Sex on fire”.
  11. Aneksem do piątkowego spotkania był niedzielny wyjazd uczestniczek spotkania w kultowe „Pieniny jesienią” - wycieczka była wspaniała, słoneczna fototerapia zastosowana, szerokie kontakty za pomocą współczesnych narzędzi komunikacyjnych intensywnie podtrzymywane, zdjęcia z historycznych miejscach zrobione, „Wahadło” PJ wielokrotnie wysłuchane a-a-a-a-a, całe pokłady endorfin (produkt uboczny prowadzonych rozmów i wspólnego wędrowania) zmagazynowane w organizmach.
  12.  Ze względu na zakupiona Amarulę, czyli alkohol pijanych słoni, w listopadzie omawiać będziemy „Hańbę” Johna Maxwella Coetzee –świat się kończy: lektura zostaje dobrana do alkoholu, a nie odwrotnie. Kulinarnie - Afryka. Spodziewamy się również naszej dobrej znajomej - czytającej Karoliny z PL. Spotkanie będzie mieć miejsce 15 listopada w godzinach wieczornych.



Do zobaczenia.

Przybądźcie na następne spotkanie bez hańby, ale za to z uniesioną głową i optymizmem w sercu.

Pa!