Protokół po "Złodziejce książek" Markusa Zusaka
W nastrojach wyraźnie przedświątecznych, z muzyką z
dzwoneczkami w tle uczestnicy Spotkania Pod Pretekstem Książki zasiedli przy
stole po raz ostatni w tym roku, aby porozmawiać o literaturze i innych ważnych
tematach.
1. Tak naprawdę ważny temat był tylko jeden i to wokół niego
toczyła się większość rozmów. Otóż spotkanie zdominował swoją psią osobą czteromiesięczny
Azor. Moment na pojawienie się w życiu czytającego grona wybrał idealny: sylwetką
przypominający psa dingo, a w kolorze i pyszczkiem małego kangurka Azor był
znakomitą ilustracją do powieści australijskiego pisarza Markusa Zusaka
„Złodziejka książek”.
2. O „Złodziejce…” padło kilka opinii: że narracja dziwna, że
czyta się bardzo łatwo i szybko (co może być zaletą, ale i wadą), a prostota
języka świadczy o tym, że adresatem tej lektury jest przede wszystkim czytelnik
młody. Pojawiło się stwierdzenie, że tak naprawdę bohaterem tej książki jest
Hans Humermann, który nauczył swoją przybraną córkę, Liesel wszystkiego:
powrotu do życia po utracie brata i matki, czytać i pisać, nie bać się,
pomagać, kochać, czynić powinności wobec słabszych. Liesel odkrywa, że słowo ma
moc budowania i moc niszczenia, że słowo to życie. Ciekawym jest przedstawienie
dramatu II wojny światowej z perspektywy Śmierci – to on jest narratorem powieści.
Śmierć próbuje pokazać, że duży udział w masowym zabijaniu podczas wojny mieli
sami ludzie, jego działania były tylko ostatnim elementem tego procesu.
3. Uczestnicy spotkania powoli zaczynają przygotowywać się do
lutowych obchodów czwartej rocznicy powstania naszego klubiku książkowego.
Przypominano sobie co zabawniejsze momenty czy co śmieszniejsze lektury.
Przygotowano listę kilku pierwszych tytułów, które zostaną omówione w 2016
roku. Na luty szukamy czegoś wyjątkowego, czegoś godnego uczczenia tych
czterech lat spotkań. A tymczasem, po burzliwych dyskusjach i kilkakrotnych
zmianach, na styczeń wybrano Sue Monk Kidd „Sekretne życie pszczół”. Kolejny
tytuł na liście to „Małe kobietki” Alcott, jednak zachodzi obawa, że ta,
charakteryzowana jako powieść młodzieżowa, będzie dla nas nie dość dużym
pretekstem do dyskusji. Na marzec zaplanowano „Skrawki życia” Whitney Otto. Na
liście na przyszły rok jest też „Pani Dalloway”, „Dom dusz”, „Wszystko za
Everest” i Śniadanie u Tiffany’ego”.
4. W związku z narodowością autora „Złodziejki książek”
przygotowano potrawy i przekąski mające australijskie pochodzenie lub
nawiązujące do Australii. Struna przyniosła tartę z kozim serem i figami (takie
danie wyskoczyło jej po wpisaniu w wyszukiwarkę „kuchnia australijska”) oraz lemingtony,
czyli biszkoptowe kawałki oblewane czekoladą i obtoczone wiórkami kokosowymi. Poldzia
przyniosła australijskie wino, a także wykupiła w pobliskim spożywczaku wszystkie
pudełeczka ciasteczek z nadzieniem czekoladowym „Koala land” (z wizerunkiem misiów
koala w różnych sytuacjach życiowych na każdym ciasteczku). Błyskawica upiekła
murzynka, którego za pomocą kropeczek białych i brązowych przyozdobiła w
aborygeńskie wzory. Na okoliczność naszego spotkania Błyskawica zamówiła w
Australii pewne tamtejsze produkty żywnościowe, jednak ze względu na przedświąteczny
tłok na poczcie, paczka z darami nie dotarła na czas – zatem będzie aneks
kulinarny w styczniu. Gazela, mocno pękata, powolna i ociężała, przyniosła wino
w postaci stałej, czyli winogrona, oraz czekoladki w szerokim asortymencie. Koralina
zakupiła wino półsłodkie. Królowa natomiast upiekła chlebek damper (bez
rewelacji, ale cóż, taki był przepis), a także ciasteczka ANZAC (Australia and
New Zealand Army Corps), czyli ciasteczka, które matki i żony piekły dla swoich
mężczyzn walczących na frontach I wojny światowej. Były też orzeszki włoskie i arachidowe
(w zastępstwie popularnych w Australii orzechów makadamia) i żelkowe robaki.
5. Rozmowy przy powyżej opisanym jedzeniu dotyczyły: zagadnień
budowlanych (Pan Rex), dolegliwości gastrycznych potomstwa (Błyskawica),
przygotowań do Świąt (wszyscy), obowiązkach kościelnych roratnich (Struna),
wycieńczeniu psychicznemu w końcówce roku (Koralina), psach i innych
zwierzętach domowych (wszyscy), przepracowaniu i w konsekwencji przemęczeniu (Poldzia,
która jako jedyna nie przeczytała „Złodziejki…”), zdanego egzaminu zawodowego (Królowa)
i wyczekiwania niecierpliwego, żeby małe Gazelątko urodziło się szybko, ale
dopiero na początku roku – trzymamy kciuki! A w ogóle to trzeba podkreślić, że
Gazela, poprzez swoją ociężałość, dużo teraz przesiaduje w domu i czyta, by w
ten sposób pożytecznie wypełnić czas oczekiwania na rozwiązanie i aby już teraz
wpływać na intelektualny rozwój swojego dziecięcia – pochwalamy, jesteśmy za!
6. Wstępnie omówiono termin spotkania z Polanną, która wielce
stęskniona za nami, przyjedzie na Święta do domu – wybierzemy się w okolicach
Nowego Roku do naszej ulubionej, wyjątkowej, klimatycznej kawiarenki. A
kolejne, regularne już spotkanie książkowe odbędzie się w piątek 15 stycznia. Tytuł
podano w punkcie 3. Kuchnia miodowa.
Miłości w najczystszej postaci, radości niezmąconej i wielu
wartych zarwania nocy książek pod choinką – życzmy sobie wszyscy!
Wspaniałych Świąt!
k.