niedziela, 20 grudnia 2015

"Złodziejka książek" Markus Zusak



Protokół po "Złodziejce książek" Markusa Zusaka

W nastrojach wyraźnie przedświątecznych, z muzyką z dzwoneczkami w tle uczestnicy Spotkania Pod Pretekstem Książki zasiedli przy stole po raz ostatni w tym roku, aby porozmawiać o literaturze i innych ważnych tematach.

1. Tak naprawdę ważny temat był tylko jeden i to wokół niego toczyła się większość rozmów. Otóż spotkanie zdominował swoją psią osobą czteromiesięczny Azor. Moment na pojawienie się w życiu czytającego grona wybrał idealny: sylwetką przypominający psa dingo, a w kolorze i pyszczkiem małego kangurka Azor był znakomitą ilustracją do powieści australijskiego pisarza Markusa Zusaka „Złodziejka książek”.

2. O „Złodziejce…” padło kilka opinii: że narracja dziwna, że czyta się bardzo łatwo i szybko (co może być zaletą, ale i wadą), a prostota języka świadczy o tym, że adresatem tej lektury jest przede wszystkim czytelnik młody. Pojawiło się stwierdzenie, że tak naprawdę bohaterem tej książki jest Hans Humermann, który nauczył swoją przybraną córkę, Liesel wszystkiego: powrotu do życia po utracie brata i matki, czytać i pisać, nie bać się, pomagać, kochać, czynić powinności wobec słabszych. Liesel odkrywa, że słowo ma moc budowania i moc niszczenia, że słowo to życie. Ciekawym jest przedstawienie dramatu II wojny światowej z perspektywy Śmierci – to on jest narratorem powieści. Śmierć próbuje pokazać, że duży udział w masowym zabijaniu podczas wojny mieli sami ludzie, jego działania były tylko ostatnim elementem tego procesu.

3. Uczestnicy spotkania powoli zaczynają przygotowywać się do lutowych obchodów czwartej rocznicy powstania naszego klubiku książkowego. Przypominano sobie co zabawniejsze momenty czy co śmieszniejsze lektury. Przygotowano listę kilku pierwszych tytułów, które zostaną omówione w 2016 roku. Na luty szukamy czegoś wyjątkowego, czegoś godnego uczczenia tych czterech lat spotkań. A tymczasem, po burzliwych dyskusjach i kilkakrotnych zmianach, na styczeń wybrano Sue Monk Kidd „Sekretne życie pszczół”. Kolejny tytuł na liście to „Małe kobietki” Alcott, jednak zachodzi obawa, że ta, charakteryzowana jako powieść młodzieżowa, będzie dla nas nie dość dużym pretekstem do dyskusji. Na marzec zaplanowano „Skrawki życia” Whitney Otto. Na liście na przyszły rok jest też „Pani Dalloway”, „Dom dusz”, „Wszystko za Everest” i Śniadanie u Tiffany’ego”.

4. W związku z narodowością autora „Złodziejki książek” przygotowano potrawy i przekąski mające australijskie pochodzenie lub nawiązujące do Australii. Struna przyniosła tartę z kozim serem i figami (takie danie wyskoczyło jej po wpisaniu w wyszukiwarkę „kuchnia australijska”) oraz lemingtony, czyli biszkoptowe kawałki oblewane czekoladą i obtoczone wiórkami kokosowymi. Poldzia przyniosła australijskie wino, a także wykupiła w pobliskim spożywczaku wszystkie pudełeczka ciasteczek z nadzieniem czekoladowym „Koala land” (z wizerunkiem misiów koala w różnych sytuacjach życiowych na każdym ciasteczku). Błyskawica upiekła murzynka, którego za pomocą kropeczek białych i brązowych przyozdobiła w aborygeńskie wzory. Na okoliczność naszego spotkania Błyskawica zamówiła w Australii pewne tamtejsze produkty żywnościowe, jednak ze względu na przedświąteczny tłok na poczcie, paczka z darami nie dotarła na czas – zatem będzie aneks kulinarny w styczniu. Gazela, mocno pękata, powolna i ociężała, przyniosła wino w postaci stałej, czyli winogrona, oraz czekoladki w szerokim asortymencie. Koralina zakupiła wino półsłodkie. Królowa natomiast upiekła chlebek damper (bez rewelacji, ale cóż, taki był przepis), a także ciasteczka ANZAC (Australia and New Zealand Army Corps), czyli ciasteczka, które matki i żony piekły dla swoich mężczyzn walczących na frontach I wojny światowej. Były też orzeszki włoskie i arachidowe (w zastępstwie popularnych w Australii orzechów makadamia) i żelkowe robaki.

5. Rozmowy przy powyżej opisanym jedzeniu dotyczyły: zagadnień budowlanych (Pan Rex), dolegliwości gastrycznych potomstwa (Błyskawica), przygotowań do Świąt (wszyscy), obowiązkach kościelnych roratnich (Struna), wycieńczeniu psychicznemu w końcówce roku (Koralina), psach i innych zwierzętach domowych (wszyscy), przepracowaniu i w konsekwencji przemęczeniu (Poldzia, która jako jedyna nie przeczytała „Złodziejki…”), zdanego egzaminu zawodowego (Królowa) i wyczekiwania niecierpliwego, żeby małe Gazelątko urodziło się szybko, ale dopiero na początku roku – trzymamy kciuki! A w ogóle to trzeba podkreślić, że Gazela, poprzez swoją ociężałość, dużo teraz przesiaduje w domu i czyta, by w ten sposób pożytecznie wypełnić czas oczekiwania na rozwiązanie i aby już teraz wpływać na intelektualny rozwój swojego dziecięcia – pochwalamy, jesteśmy za!

6. Wstępnie omówiono termin spotkania z Polanną, która wielce stęskniona za nami, przyjedzie na Święta do domu – wybierzemy się w okolicach Nowego Roku do naszej ulubionej, wyjątkowej, klimatycznej kawiarenki. A kolejne, regularne już spotkanie książkowe odbędzie się w piątek 15 stycznia. Tytuł podano w punkcie 3. Kuchnia miodowa.

Miłości w najczystszej postaci, radości niezmąconej i wielu wartych zarwania nocy książek pod choinką – życzmy sobie wszyscy!
Wspaniałych Świąt!
k.
                  

1 komentarz:

  1. A ja poszukałam w necie tytułów książek skradzionych przez Liesel Meminger i... nic nie znalazłam. Wygląda na to, że należą do świata fikcji. Co Wy na to?
    Struna

    OdpowiedzUsuń