sobota, 8 kwietnia 2017

"Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" Jerome K. Jerome


Protokół po "Trzech panach w łódce (nie licząc psa)" Jerome'a K. Jerome'a






Good evening, Ladies and Gentlemen!

Kwietniowe Spotkanie Pod Pretekstem Książki odbyło się w okolicznościach przedwielkanocnych, w aurze nieco brytyjskiej, lecz w ogólnej atmosferze wiosennej i radosnej budzących się do życia istot. Spotkanie rozpoczęło się od dyskusji na temat „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)”, a skończyło się na – cytując Strunę –„trzech paniach w aucie, nie licząc policjanta”.

1. Po wielu naciskach Królowej udało się wydobyć z wszystkich uczestników spotkania wyznanie, że książka wieczoru była zabawna i podobała im się. Nawet najbardziej oporna pod tym względem Poldzia przyznała, że śmiała się w niektórych momentach lektury, aczkolwiek sugerując się przypominajką, dodała, że była to jednak książka nudna. Poldzia podjęła również wyzwanie znalezienia książki zabawnej, bez wątpienia podobającej się wszystkim. A zatem czekamy na jej propozycję, która sprawi, że czytając posiusiamy się ze śmiechu.

2. Książkę Jerome’a Klapki Jerome’a czyta się raczej szybko, łatwo i przyjemnie. Przerzucano się wspomnieniami co zabawniejszych scenek, wśród których wymienić należy tę o wuju wieszającym obraz na ścianie (przypomina znaną współczesnym parę z czeskich filmów animowanych „Sąsiedzi”), tę z pływającym w Tamizie łapkami do góry psem (Poldzia została uświadomiona, że pływający w ten sposób pies był psem martwym), tę o trzech wędkarzach, z których każdy przypisywał sobie zasługę złowienia wielkiej ryby wiszącej w karczmie, tę o maskowaniu nieznajomości języka niemieckiego czy tę o robieniu gulaszu. Omawianiu książki towarzyszył jeden cytat przytoczony przez Strunę o tym, jak to narrator wszedł do biblioteki jako okaz zdrowia, a wyszedł jako wrak człowieka (owa metamorfoza była spowodowana treścią czytanych w bibliotece książek medycznych, a nie samym faktem chodzenia do biblioteki).

3. Wszystkim zebranym dał się odczuć brak bookdogów Azoriusza i Grudosławy. Ich nieobecność wywołana była faktem, że pieski te wybrały się w krótką podróż drogą lądową. Najbardziej przybita absencją Azoriusza była Poldzia, która w rozpaczy swej wypiła większą niż zwykle ilość alkoholu. Niestety, Poldzi nie udało się zalać winem pustki po Azoriuszu, co więcej, pustka ta do końca wieczoru przybrała rozmiary Rowu Mariańskiego i pojawiły się problemy z jej umiejscowieniem: w duszy, w sercu czy w mózgu. Wychodząc z lokalu Poldzia jak mantrę powtarzała, że jest w niej pustka. Coś jak mantra brzmiało również zadawane przez Strunę od ponad miesiąca pytanie: „Czy ktoś nie ma przypadkiem mojego przykrycia do naczynia żaroodpornego?”. Niniejszym uprasza się wszystkich czytających te słowa o przeszukanie swoich domostw w kierunku plączącego się gdzieś bezpańskiego przykrycia do naczynia żaroodpornego.

4. Pozaksiążkowymi tematami rozmów były: sytuacja geopolityczna w naszym kraju ze szczególnym uwzględnieniem poczynań partii rządzącej, standardy na porodówkach i inne własne doświadczenia szpitalne, sposoby kłócenia się w związkach damsko-męskich (z sondy przeprowadzonej przez Stefę wynikło, że przeważa foch i obrażanie się, krzyki i dzikie awantury są w mniejszości), uświadamianie nastolatków odnośnie życia seksualnego (Pan Rex wielokrotnie sugerował posłużenie się bananem) czy wyprawy na oglądanie krokusów w Dolinie Chochołowskiej (Błyskawica pokazała zdjęcia) i w Beskidach. W ramach nawiązania do lektury z marca i planowanej za kilka miesięcy książki Oriany Fallaci dyskutowano także o księżach, Kościele, chrześcijaństwie i islamie – przy tym temacie dotkliwie odczuwano nieobecność Gazeli. Wszelkim rozmowom towarzyszyła muzyka amerykańskiej formacji Three Fish. Miała pojawić się również ścieżka dźwiękowa do filmu „Big Fish” Tima Burtona, jednakże znaleziono jedynie puste opakowanie po CD. Prawdopodobnie w najbliższym czasie do mantrujących Poldzi (pustka) i Struny (przykrywka od naczynia żaroodpornego) dołączy Królowa, pytając: „Czy ktoś nie ma przypadkiem mojej płyty „Big Fish”?

5. Tematem przewodnim kulinarnym były ryby i inne stworzenia pływające w wodzie. Stefa przygotowała pyszną mirunę po japońsku. Błyskawica przyniosła sałatkę z tuńczykiem, ryżem i z przyjemnie chrupiącymi świeżymi warzywami.  Struny pomysłowa, znakomita sałatka z tuńczykiem na krakersach wprawiła wszystkich w osłupienie wzrokowe i smakowe. Królowa podała kanapeczki z pastą makrelową, a na ciepło (zainspirowane kuchnią Karola Okrasy) łososia pod porami i purée ziemniaczanym oraz nietypowe fish and chips, czyli dorsza w panierce orzechowo-serowej z frytkami selerowymi. Poldzia zeszła z oczywistej ścieżki rybnej i upiekła cudowne „topielce” – finezyjne rogaliki z utopionego wcześniej w wodzie ciasta drożdżowego. Całość uzupełniły tradycyjne wielkanocne angielskie bułeczki hot cross buns serwowane z masłem i dżemem truskawkowym.

6. Z uwagi na mającą nastąpić lada dzień ogromną zmianę w życiu rodzinnym Królowej, sporo czasu zajęło uczestnikom uzgodnienie terminu kolejnego spotkania. W końcu zaplanowano, że książkę „Najgorszy człowiek na świecie” Małgorzaty Halber omawiać będziemy 19 maja w tym lokalu co zwykle. Jednak uczestnicy są przygotowani na ewentualność zmiany daty czy miejsca spotkania -  wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższego miesiąca. W czasie majowego spotkania w nawiązaniu do treści omawianej książki podejmiemy temat kuchni detoksykacyjnej, czyli oczyszczającej.

Życzymy wszystkim radosnej Wielkanocy!

Good bye!

k.


 

wtorek, 4 kwietnia 2017

Przypominajka przed "Trzema panami w łódce (nie licząc psa)" Jerome'a K. Jerome'a


Hello!

Płynąc z nurtem życia w najbliższy piątek zawiniemy na chwilkę do przystani zwanej Spotkania Pod Pretekstem Książki. Będziemy się zastanawiać, czy „Trzej panowie w łódce (nie licząc psa)” są rzeczywiście tak zabawni, jak zapowiadały niektóre uczestniczki Spotkań, czy też nudni jak angielskie flaki z olejem. Towarzyszyć nam będzie kuchnia pływająca, czyli rybki i inne kreatury wodne.

PS. Trzymajmy kciuki za to, żeby w piątek uczestniczki spotkania NIE musiały drzeć białych prześcieradeł, gotować wody w garach i wspierać fizycznie i duchowo położnicę i odbierającą poród w warunkach domowych Poldzię ;)