piątek, 16 listopada 2012

"Pożegnanie z Afryką" Karen Blixen

Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem... "Pożegnania z Afryką" Karen Blixen



Dżambo, Białe Kobiety!
Ostatni piątek był bardzo gorący. A to za sprawą „Pożegnania z Afryką” Karen Blixen. I trochę dzięki Christianowi Greyowi o Pięćdziesięciu Twarzach.
1.         Uczestniczki spotkania podzieliły się na dwa obozy: te, którym „Pożegnanie” się podobało i te, którym się nie podobało. Jednakże różnica zdań w zupełności nie przeszkodziła nam w prowadzeniu ożywionej dyskusji na temat samej Blixen, Afryki współczesnej i tej sprzed stu lat, afrykańskich zwierząt, kuchni i muzyki (więcej o tym poniżej). „Pożegnanie” należy do klasyki literatury pięknej, więc choćby z tego powodu warto było po nie sięgnąć. Blixen pięknie opisała swoją miłość do Afryki. Jej uważne obserwacje pomagają zrozumieć inny sposób myślenia Czarnych. No i bez wątpienia była ona bardzo, bardzo dzielną kobietą. 
2.         Jeśli chodzi o drugą z omawianych tego wieczora lektur, to, co było małym zaskoczeniem, dyskusja odbyła się bez zbędnych emocji (a przynajmniej bez takich emocji, które pojawiały się zaraz po przeczytaniu „Greya” przez każdą z nas). Wśród wniosków był i ten, że książka ta wyzwala w czytających różne emocje i odczucia: dla jednej może to być książka o miłości, dla innej szokujący opis nieznanych dotąd łóżkowych uciech, jeszcze inna po lekturze inaczej teraz patrzy na mężczyzn w krawatach. Co ciekawe, „Grey” zainspirował część uczestniczek do internetowego pogłębienia tematu, zachęcił do wyjaśnienia niektórych pojęć z zakresu BDSM. Kto przeczyta dalsze przygody Christiana, Anastazji i świętego Barnaby? Polanna ma drugą część, będzie mogła pożyczyć w grudniu. 
3.         Po kilku godzinach degustacji z muzyką m.in. Thomasa Mapfuno w tle, większość z nas czuła się objedzona jak słoń. Ale przecież same pyszności były: północnoafrykańskie kamante (autorka: Struna), kanapeczki masło orzechowe + dżem pomarańczowy (autorka: Koralina), zapiekanka dynia + ziemniaki i inne korzenne oraz tarta mleczna (spod mojej ręki wyszło) –dwie ostatnie pozycje z kuchni południowoafrykańskiej. Były owoce egzotyczne świeże, suszone i w postaci soku. No i oczywiście wino z RPA, dużo wina z RPA. Wszystkim wielkie dzięki za przyniesione dary żywnościowe. 
4.         Na uwagę zasługuje pies Grudzia, która dzielnie spełniała rolę afrykańskiego zwierza: łasiła się całą swoją rudością do uczestniczek spotkania, wchodziła pod wszelkie chętne do głaskania ręce, w udany sposób udawała małe lwiątko (co ciekawe, to małe lwiątko wlazło wieczorem do łóżka dużej lwicy-Polannie i tak w objęciu zasypiały razem- cudny widok) czy cichutko pomrukiwała. Dzięki Grudzi byłyśmy bliżej natury. Wystarczyło zamknąć oczy i już można było się znaleźć na safari. Choć lekko tylko przymknięte oczy mogły też sprawić, że Struna w swojej pasiastej bluzeczce mogła ujść za rączą zeberkę –gdyby pod ręką znalazła się jakaś dubeltówka, zeberka zostałaby ubita przez przypadek. Ciekawe, jak smakuje zebra z grilla? Dobra, kanibalistyczne fantazje mnie ponoszą. 
5.         W grudniu w dalszym ciągu zostajemy w gorących klimatach: za sprawą Carlosa Ruiza Zafona udamy się do Hiszpanii. „Cień wiatru” jest propozycją Karoliny- naszej sympatyczki z Podkowy Leśnej, która, miejmy nadzieję, pokona polskie mrozy, śniegi i zamiecie i dotrze na nasze spotkanie 14 grudnia. Jak zwykle o 17:30. Gazela będzie już po egzaminach, więc i jej obecności bardzo wyczekujemy. Acha, ekspertką w tematyce iberystycznej będzie Polanna. Gastronomicznie: wino, tapas, migdały, pomarańcze.
6.         Z radością donosimy o powstaniu filii naszego klubiku książkowego. Otóż  en’ca minne pozazdrościła nam naszych spotkań i w Warszawie zorganizowała podobne. Gratulujemy, trzymamy kciuki i uważnie będziemy obserwować poczynania tej firmy-córki. Sprawia nam dużo satysfakcji fakt, że nasze zaangażowanie w comiesięczne spotkania pod pretekstem książki są tak inspirujące dla innych.  Za pośrednictwem Struny czekamy na jakieś rekomendacje książkowe.
Do zobaczenia za miesiąc. Miłego czasu w towarzystwie Zafona.
Pa i łaka łaka.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Przypominajka przed "Pożegnaniem z Afryką"



Dżambo, dziewczęta!

W najbliższy piątek wszystkie gazele, żyrafy, zeberki, tygrysice, lwice oraz hipcie spotykają się o 17:30 u wodopoju i u żłobu, żeby porozmawiać o „Pożegnaniu z Afryką”. Będzie gorąco! Tym bardziej, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” przeczytały dwie kolejne uczestniczki naszych spotkań, więc bez wątpienia będziemy dyskutować również o tej książce.
Do zobaczenia. K.