poniedziałek, 26 lutego 2018

"Frida" Barbara Mujica

okładka Frida. Ebook | EPUB, MOBI | Barbara Mujica Protokół po "Fridzie" Barbary Mujicy


Ach, to już sześć lat!
Tak, tak, Spotkania Pod Pretekstem Książki istnieją już 6 lat! Choć Pan Rex wieścił trzy lata temu, że klubik długo nie pociągnie, że się czytelnicze grono rychło rozejdzie, że cała ta inicjatywa się rozpadnie. I co? I spotykamy się nadal! Co więcej, Pan Rex od trzech lat sam jest bardziej lub mniej stałym uczestnikiem spotkań! Na tym rocznicowym był nieobecny, gdyż był hospitalizowany (fanów męskiego pierwiastka na klubiku uspokajamy: Pan Rex szybko wraca do zdrowia).

1. Jubileusz uczczono swobodnymi wspomnieniami osób, książek, smakołyków. Wspólnie zdmuchnięto 6 świeczek wetkniętych w meksykański tort tres leches. Szampanem Picollo wzniesiono toast („Za następne 6 lub 60 lat”). Zebranym wręczono okolicznościowe prezenty. Struna przygotowała „Wyzwanie czytelnicze”, czyli zestaw 267 tytułów z klasyki literatury światowej. Sporo z tej listy możemy odfajkować, jednak jeszcze wiele, wiele książek przed nami („Na następne 6 lub 60 lat”). Uczestniczki dostały też filcowe, własnoręcznie uszyte ptaszki (uczestnikom ptaszków nie wręczono, gdyż mają własne). Wysłuchano też hymnu klubikowego, czyli pieśni „Sex on Fire” zespołu Kings Of Leon. A Poldzia w wieczór jubileuszowy zaprezentowała swą nową, gustownie przyciętą fryzurę.

2. Przy okazji jubileuszu klubikowego świętowano również kolejną rocznicę urodzin Królowej, która otrzymała piękne życzenia, wspaniałe, pomysłowe prezenty, uściski i buziaki, oraz coś, co sprawiło, że w jej oczach pojawiły się łzy… ze śmiechu. Otóż Królowa otrzymała, oprawione w ramy, trzy swoje wizerunki. Ale takie prawdziwie królewskie! Przedstawiona jest na nich w królewskich szatach, z koroną na głowie i w pozie charakterystycznej dla najznamienitszych przywódców.
„Frida” – powieść biograficzna o najsławniejszej meksykańskiej artystce, jej siostrze, jej mężu (malarzu Diego Riverze) i całej reszcie. Życie Fridy Kahlo na pewno łatwe nie było – schorowana, cierpiąca, egoistycznie i narcystycznie potrzebująca ciągłej atencji i oddania. I w dodatku ten obleśny Diego, którego kochała. Na pewno była osobą, którą trudno choćby lubić: kontrowersyjna, prowokująca, szokująca, buntowniczka, rozwydrzona. Zbeletryzowana historia Fridy opowiedziana jest przez jej siostrę Cristinę, która też była bardzo interesującą postacią (ale to wrażenie może być wywołane jedynie umiejętną kreacją autorską Barbary Mujicy, bo dowodów historycznych na to brak).

3. W czasie spotkania bardzo dużo rozmawiano o gotowaniu i jedzeniu. Wszystko zaczęło się od Stefy, która nie tknęła nic z przygotowanych smakołyków kuchni meksykańskiej, za to cały wieczór zajadała się przyniesionymi przez siebie surowymi warzywami. Bo Stefa jest na diecie owocowo-warzywnej oczyszczającej. Stefa w ogóle jest bardzo kreatywna jeśli chodzi o eksperymentowania w kuchni – najbardziej spodobała nam się przedstawiona przez nią kalafiornica, czyli jajecznica z gotowanego kalafiora.

4. Kuchnia meksykańska w naszym wydaniu chyba nie do końca spełniała główne kryterium prawdziwej kuchni meksykańskiej, która powinna piec dwa razy: raz w przełyku, a raz w… jakiś czas potem w WC. Nas nic nie piekło, ale przygotowane potrawy były znakomite. Stefa, choć sama ich nie jadła, upiekła nachos z tortilli, które posmarowała serem, czosnkiem, posypała chili i innymi przyprawami. Rewelacyjne nachos Stefy smakowały wybornie ze świeżutkim, choć nieco przyciemniałym guacamole. Z guacamole jedzono też kupne chipsy nachos/tortilla/chili/barbecue (tak było napisane na opakowaniach). W ogóle to były dwa rodzaje guacamole – zrobione przez Królową i przez Poldzię, która przyszła na spotkanie bardzo późno, bo trudnością okazało się stworzenie papki z dość twardego awokado. Jednak Mały Lord rozsmakowywał się w guacamole jak stary Meksykanin. Bardzo smaczne były też tacos przygotowane przez Królową. Struna przyniosła quesadillę i tortille z buritto. Na słodko, oprócz wspomnianego w punkcie pierwszym mocno nasączonego mlekiem skondensowanym słodzonym i niesłodzonym oraz śmietanką i rumem tortu, były też pomarańczowe flany. Flany powinny być podane karmelem do góry na talerzykach, ale karmel za bardzo przywarł do pojemniczków, w których flany się piekły, więc jedzono je prosto z pojemniczków. Pito Sangrię hiszpańską (przy okazji ciepło wspominano Polannę), bo meksykańskiej chyba u nas w kraju nie sprzedają, różne herbaty i sok z czerwonych buraków (Stefa piła).

5. Muzyka obecna była w rozmowach o zbliżających się koncertach wielkich, ulubionych gwiazd estrady oraz płynęła z głośników - w nawiązaniu do hiszpańskojęzycznego Meksyku dwukrotnie odsłuchano płyty Manu Chao.

6. Mały Lord swój udział w spotkaniu zaznaczył żądaniem wzięcia na kolana i czytania mu książeczek wysuniętym w kierunku Stefy (Stefa bez szmerania spełniała wszelkie zachcianki Małego Lorda). Struna giglała go, wzbudzając w nim dużo śmiechu. Mały Lord prezentował wszystkim swoje najnowsze osiągnięcia rozwojowe. W trakcie posiedzenia, zmęczony całym kolejnym dniem odkrywania świata, pokazał swoje lekkie rozdrażnienie i kapryśność, po czym poszedł spać.

7. Smutnym elementem wieczoru była nieobecność Błyskawicy, która, gdy pozostali raczyli się Sangrią, jeździła od weterynarza do weterynarza, szukając tego najlepszego, który pomoże jej poszkodowanemu w wypadku drogowym kotkowi (niestety, z tego co wiadomo, kotu trzeba było amputować przednią łapkę).

8. Spotkanie marcowe odbędzie się za równy miesiąc, czyli 23. Po długich dyskusjach uzgodniono, że obowiązującą lekturą będzie „Jądro ciemności” Josepha Conrada. Przygotowujemy dania kuchni kongijskiej.

Na zakończenie: Spotkania Pod Pretekstem Książki od 6 lat! Wspaniałą rzecz tworzymy!
Oby tak dalej!
Niech book będzie z Wami!
k.





wtorek, 20 lutego 2018

Przypominajka przed "Fridą" Barbary Mujicy


Ola!
Najbliższe Spotkanie Pod Pretekstem Książki będzie sześciokroć wyjątkowe i niepowtarzalne – hucznie, wspominkowo, optymistycznie i radośnie świętować będziemy jubileuszowe zgromadzenie uczestniczek i uczestników naszego klubiku książkowego. Nie będziemy przeklinać (choć może się komuś coś wymsknie), nie będziemy malować murali (choć pewnie porozmawiamy o sztuce), nie będziemy narzekać na zdrowie (choć w naszym wieku to raczej niemożliwe), nie będziemy uprawiać komunizmu (choć o polityce może coś pojawi). Będziemy za to jeść przysmaki kuchni meksykańskiej, hektolitrami pić sangrię i słownie namalujemy autoportrety w kontekście, jak spotkania książkowe wpływają na nasze jestestwo. Falbaniasta odzież oraz kwiaty we włosach pożądane. Piątek, od siedemnastej z minutami.
Adios amigos!