Protokół po "Dezorientacjach. Biografii Marii Konopnickiej" Magdaleny Grzebałkowskiej
Hu, hu, ha! Hu, hu, ha! Nasza ….
…czytelnicza gromadka spotkała się w czerwcowe późne popołudnie,
żeby pogawędzić o Marii Konopnickiej, którą wszyscy w Polsce niby znają, ale
może jednak nie całkiem.
1. Konopnicka to bardzo niejednoznaczna postać, nie
sposób opisać ją dwoma słowami. Biografia stworzona przez Magdalenę Grzebałkowską
pokazuje tę pisarkę i poetkę z mało znanej strony: jako kobietę samodzielnie i
odważnie myślącą, ale niemal ubezwłasnowolnioną przez obowiązujące ówcześnie
prawo, jako oddaną matkę, która nie zawsze jak wzorowa matka się zachowywała,
jako uznaną i docenioną za życia w kręgach literackich postać, która nieraz przymierała
głodem. W tej biografii mało jest o dziełach, które napisała Konopnicka, za to
dużo jest o niej jako człowieku: osobie posiadającej ponadprzeciętną wrażliwość
i oko wyczulone na biedę i krzywdę ludzką, znakomitej obserwatorce, osobie
zaangażowanej społecznie, patriotce, utrudzonej życiem kobiecie i matce.
2. Konopnicką trudno się czyta. Za to książka, która o
niej wyszła spod pióra Grzebałkowskiej, jest świetna w odbiorze: autorka
przekopała się przez tony materiałów historycznych i przedstawiła je w sposób
prosty, klarowny, ale nie suchy i rzeczowy jak CV, a raczej jak opowieść o kimś
ciekawym, ważnym, bliskim, którego chciałoby się poznać osobiście na jakimś
podwieczorku z herbatą i kruchymi ciasteczkami.
3. Kruchych ciasteczek na stole nie było. Za to zaserwowane
potrawy nawiązywały do licznych podróży Konopnickiej, czyli podano dania mix: wieloskładnikową
tartę na tortilli Struny ze szparagami i buraczkowym humusem (nawiązanie do
kwitnących właśnie obficie piwonii, które w ogrodzie Konopnickiej zapewne też rosły),
sałatkę resztkowoobiadową Stefy (Konopnicka często jadała na kolację resztki z
obiadu) oraz faszerowane pieczarki z grilla Królowej. Delektowano się również ciekawym
deserem: owocki świdośliwy podane z jogurtem greckim i prażonymi płatkami
migdałowymi.
4. W czasie spotkania polecano sobie kolejne książki i
kolejne interesujące miejsca do zobaczenia w najbliższej okolicy. Stefa, przywołując
znane porzekadło Hugo-Badera, że nie ma przypadkowych przypadków, opowiedziała
o serii zdarzeń, które doprowadziły do tego, że w niedługim czasie wybierze się
w niebywałą podróż zagraniczną. Stefa zaktualizowała wiedzę obecnych w temacie
matury i studiów Struniątka (nadal trzymamy kciuki!). Zaocznie świętowano
pierwsze urodziny Kiciątka – rozkosznego bobasa, którego pasją jest motoryzacja
(po tatusiu) oraz książki (po mamusi – wiadomo!). Królowa próbowała wzbudzić w
Stefie większy entuzjazm do „Nad Niemnem” - jednym ze sposobów na przełamanie
obaw przed lekturą może być „klucz botaniczny”, czyli czytanie powieści
Orzeszkowej (koleżanki Konopnickiej ze szkoły przecież!) z uwagą zwróconą
szczególnie na opisane tam gatunki kwiatów, drzew, bo dzięki temu spotkać można
„starych przyjaciół” i poznać tych zapomnianych, których dziś już nikt w
ogrodach nie ma. Mały Lord zaprezentował zebranym tworzony przez siebie
zielnik, opowiedział o wyprawie w poszukiwaniu agatów i znalezionym okazie,
pokazał jeden ze swoich ostatnich obrazów przedstawiający karpia w towarzystwie
płotki, opowiedział o treningach na pumptracku (to dziecko ma dość
niestandardowe pasje).
5. Mówiono też o Marii Dulębiance, partnerce,
przyjaciółce, towarzyszce życia Konponickiej. Była naprawdę dobrą malarką
(wystawa „Co babie do pędzla?” w Muzeum Narodowym w Lublinie), na swoje
nieszczęście tworzyła w czasach, kiedy kobiety z paletą były nieliczne i miały
niewielką szansę na uznanie i artystyczny sukces. Struna opowiedziała o „urodzinach
Konopnickiej” jako patronki (a raczej matronki, na co zwróciła uwagę Struna)
szkoły, w której to uroczystości miała okazję uczestniczyć. Stefa i Królowa
zwróciły uwagę na dość nowoczesne, radykalne poglądy Konopnickiej na Kościół
katolicki (pełna zgoda!), opisane w „Dezorientacjach”.
6. Przed nami bardzo gruziński miesiąc, a to za sprawą
zaplanowanej do omówienia 11 lipca książki „Kos kos jeżyna” Tamty Melaszwili
oraz gruzińskiej (lub jeżynowej) kuchni, która będzie tej lekturze towarzyszyć.
Jeśli pogoda pozwoli, spotkanie odbędzie się na działce rodziców Struny.
Dobrego, ciepłego lata!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz