niedziela, 11 października 2020

"27 śmierci Toby'ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko

 Protokół po "27 śmierciach Toby'ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko

Hello!

W zwariowanych czasach covidowych rozmawiano o książce trudnej, wymagającej, ciężkiej, miejscami wstrząsającej.

1. Zorganizowanie spotkania do ostatniej było dyskutowane telefonicznie – zdawano sobie relację ze stanu zdrowia, planowano środki bezpieczeństwa, troszczono się o zachowanie odpowiedniego dystansu. Postanowiono jednak, że trzeba się spotkać, nawet jeśli w ograniczonym, zdziesiątkowanym jesiennymi przeziębieniami gronie, zanim znowu nie zostaniemy uziemieni w domach na kolejne miesiące. Rzecz jasna podczas spotkania temat rozprzestrzeniającego się koronawirusa był omawiany z każdej możliwej strony. A na zakończenie towarzystwo rozeszło się do domów, życząc sobie wzajemnie dużo zdrowia.

2. Autorce książki wieczoru kibicowano w czasie tegorocznego rozdania Nagród Nike – po raz kolejny okazało się, że mamy nosa i wybrany przez nas dawno temu pisarz został nagrodzony prestiżowym tytułem. W tym roku Joanna Gierak-Onoszko dostała Nike od czytelników.

3. „27 śmierci Toby’ego Obeda” poruszyła wszystkie uczestniczki spotkania. O kanadyjskich Indianach / Native Americans / Rdzennych Amerykanach / First Nations / Pierwszych Narodach rozmawiano sporo, czemu przysłuchiwał się ze zdjęcia wódz Whetung Ojibwa z Curve Lake Indian Reserve z Ontario, a niewypowiedziane myśli gromadziły się w łapaczu snów. Jednak szybko dyskusja rozwinęła się w stronę krzywdzonych i krzywdzących w innych krajach, wszędzie na świecie. Mówiono o uniwersalnym przesłaniu książki. O tym, że sprawa przyznania się do popełnionych win, przepraszania ofiar, proszenia o wybaczenie i wybaczenia jest bardzo aktualna w Polsce. Fragment o tym, że „droga do pojednania jest stroma i nierówna. Na razie widać, że zaczęła się od symboli i na nich tak naprawdę się kończy. Obie strony rozumieją, że to już bardzo dużo – a jednocześnie o wiele za mało. Pojednanie jest procesem  wyraźnym początku, ale bez końca” jest wypisz, wymaluj o tym, co się dzieje w naszym kraju. W książce wielokrotnie pojawia się usprawiedliwienie dla sprawców: „Ta-kie-by-ły-cza-sy” – czy to nie brzmi znajomo, gdy pomyśli się choćby o obowiązujących choćby pokolenie czy dwa temu metodach wychowawczych w Polsce, wedle których bicie dzieci linijką po rękach, upokarzanie, karanie regularnym biciem pasem było niekwestionowaną przez nikogo normą?

4. Bardzo interesujące było pytanie zadane w książce: kto ma prawo pisać o Indianach, kto ma prawo ich malować, kto ma prawo mówić o nich – czy wyłącznie oni sami? Pytanie to można przenieść na inne mniejszości – na Żydów, na Romów, na Łemków – które były i są krzywdzone przez stanowiących większość.

5. Do historii kanadyjskich bohaterów książki dodano opowieść usłyszaną od Amerykanina, który, zapytany o sytuację Indian z USA, potwierdził, że długoletni proces odcinania ich od indiańskich korzeni miał taki sam przebieg jak w Kanadzie, jednak w Stanach nikt nie ma zamiaru za to przepraszać ani zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy. Co więcej, podobno pogląd większości współczesnych Amerykanów jest taki, że Indian trzeba się pozbyć, bo na przykład zajmują tereny atrakcyjne pod względem finansowym. To znaczy, że dramat Indian w USA się nie skończył.

6. Haniebna rola Kościoła Katolickiego w wykorzenianiu indiańskości z rdzennych mieszkańców Kanady sprowokowała dyskusję na temat systemu wychowania i edukacji w prowadzonych przez ten Kościół przedszkolach i szkołach w Polsce. Z przerażeniem podawano przykłady praktyk tam stosowanych, które wprawdzie nie opierają się już na torturach, rażeniu prądem i zmuszaniu do zjadania swoich wymiocin, ale z dużym prawdopodobieństwem mogą zakończyć się zaburzeniami psychicznymi i emocjonalnymi u dzieci, a już prawie pewne, że spowodują ucieczkę od Kościoła gdzie pieprz rośnie w momencie, kiedy będą mogły już same decydować o sobie.

7. W trakcie spotkania ujawniły się moczopędne właściwości Struny: po raz drugi w dziejach klubiku leżąca u jej stóp śpiąca bookdog Grudosława popuściła i na podłodze u stóp Struny, nieświadoma niczego, zostawiła wielką kałużę.

8. Rozmowom wokalnie towarzyszyli Kanadyjczycy Alanis Morissette i Neil Young oraz puszczana kilkakrotnie przez Małego Lorda piosenka o tacie z repertuaru Małego WuWu. Struna udekorowała lokal klubikowy wielkim klonowym liściem, a Małemu Lordowi wręczyła jego osobisty zestaw suchych liści klonu. Goście przybyli do lokalu zachwycali się nowym ściennym elementem dekoracyjnym (robiono nawet pamiątkowe zdjęcia).

9. Ekscytowano się zapowiedzianym na koniec października spotkaniem autorskim z Joanną Bator, niecierpliwie przebierano nogami na wiadomość o pierwszej ponoblowskiej książce Olgi Tokarczuk, wymieniano się wstępnymi informacjami o „Soroczce” Angeliki Kuźniak.

10. Rozkoszowano się potrawami kuchni kanadyjskiej. Struna ugotowała zupę inspirowaną książką wieczoru: do opisanych przez Gierak-Onoszko „3 sióstr”, czyli fasoli, dyni i kukurydzy dodała dwa dodatkowe składniki (ciecierzycę i soczewicę), dzięki czemu powstało wyborne „5 sióstr”. Kicia podjęła się przygotowania sztandarowego poutine. Pierwowzór to frytki polane sosem pieczeniowym i posypane grudkami sera. Kicia jednak poszła na całość i podała poutine w wersji wegańskiej – frytki z rewelacyjnym sosem z kawałkami sojowej „pieczeni”. Mięsożerny Pan Rex spałaszował swoją porcję vegepoutine z wyrazem błogości na twarzy. Królowa zrobiła sałatkę ziemniaczaną (w Kanadzie podobno zjada się ogromną ilość ziemniaków) oraz przygotowała jedyny słodki akcent w menu tego wieczora: flapper pie z warstwami budyniową i bezową na ciasteczkowym spodzie. Niestety, dopiero pod koniec spotkania przypomniano sobie, że nie zerwano, nie wysuszono i nie zapalono (ani nawet nie zaparzono) szałwii, mającej tak wielkie znaczenie dla kanadyjskich Pierwszych Narodów.

11. Jeśli do listopada nie wejdą w życie jakieś obostrzenia, nakazy i zakazy, które uniemożliwią zebranie się i porozmawianie o książce Angeliki Kuźniak „Boznańska. Non finito”, to widzimy się 06.11. Obowiązywać będzie kuchnia artystyczna. Gdyby się jednak okazało, że ponownie wprowadzona zostanie narodowa kwarantanna i izolacja domowa, uprasza się o czytanie zwłaszcza lektur grubych i ksiąg opasłych, na które zwykle brakuje czasu.

12. Wychodzące z klubikowego lokalu uczestniczki z zachwytem oglądały rozgwieżdżone niebo, wypatrując Ursa Maior, na którą składa się 7 nauk / 7 drogowskazów / 7 przykazań: wiedza, miłość, pokora, szczerość, odwaga, szacunek, prawda. Od dziś, patrząc na Wielką Niedźwiedzicę, będziemy łączyć się myślami z kanadyjskimi pierwszymi ludami.

Bądźcie zdrowi!

Howgh!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz