niedziela, 24 listopada 2019

"Motory" Emila Zegadłowicza

MOTORY ZEGADŁOWICZ EMIL Proza i poezja  Protokół po "Motorach" Emila Zegadłowicza


Serwus!
Listopadowy ziąb, mrok i mgła spowiły nie tylko lokal klubikowy, ale i popadający w ruinę dworek w Gorzeniu Górnym – miejsce, w którym Emil Zegadłowicz popełnił „Motory”.

1. Frekwencja na spotkaniu była mniejsza niż zwykle, jednak uczestnicy nadrobili to intensywnością rozmów i dogłębnością analizy najbardziej kontrowersyjnej powieści Zegadłowicza. Historię głównego bohatera „Motorów”, Cypriana Fałna, porównywano z biografią autora, przy tym przyglądano się fotografiom z książki „Zegadłowicz. Podwójny żywot Srebrempisanego” Krystyny Kolińskiej, a także wyliczano muzy Cypriana Fałna i porównywano je z pierwowzorami z życia Zegadłowicza.

2. „Motory”, wbrew negatywnym ocenom Stefy na poprzednim klubiku, odebrano pozytywnie, choć nie jest to lektura, którą się czyta szybko, łatwo i przyjemnie. Trudne w odbiorze słowotoki myślowe Fałna i płynące strumieniem zmieszane ze sobą różne wątki przywodziły na myśl monologi Adasia Miauczyńskiego z „Dnia świra” –nieujarzmiona fala myśli, będąca wynikiem zbytniej wrażliwości humanistycznej duszy. Liczne neologizmy również wymagały zdwojonej uwagi. Dla równowagi, delektowano się opisami przyrody, emocji w relacjach damsko-męskich czy barwnych postaci drugo- i trzecioplanowych.

3. Znawczyni Zegadłowicza, Struna, przywoływała wiele historii z życia pisarza, jak na przykład tę, że już w trakcie pierwodruku „Motorów” zarekwirowano pewną ilość egzemplarzy książki, która okazała się zbyt kontrowersyjna. Nawet zaprzyjaźniony z Zegadłowiczem Julia Tuwim, zachwycający się „Motorami”, pokpiwał jednak z ich autora, że nie zdecydował się na złagodzenie pewnych fragmentów, za co zapłacił wypuszczeniem przez cenzorów moralności na rynek czytelniczy znacznie okrojonej liczby egzemplarzy.

4. Struna chwaliła Zegadłowicza za jego feminizm, za wnikliwą znajomość kobiet i zachwyt nimi. Królowa jednakże miała odmienne zdanie – według niej Zegadłowicz w niektórych przypadkach traktował kobiety z wyższością, gardził za słabsze momenty, przejawiające się niedbałością o wygląd. A przede wszystkim swoje liczne romanse i choćby przelotne miłostki uważał za coś naturalnego, natomiast od kobiety wymagał stałości i monogamii.

5. Fragment, który wrył się uczestniczkom w pamięć podczas czytania, mówił o tym, że jeżeli kobieta wygląda na osobę godną szacunku, jest to dla niej oznaką starzenia się i zapowiedzią jej końca.

6. Ubolewano nad losami dworku w Gorzeniu, położonego w umiłowanych przez Zegadłowicza, opiewanych w wielu utworach rejonach Beskidu Małego. Dworek się sypie, otaczający go ogród dziczeje. A gromadzone przez pisarza w ciągu całego życia obrazy i inne dzieła sztuki, niedawno bezpowrotnie przeszły w ręce muzealników z sąsiedniego powiatu, co pewnie spowodowało, że Zegadłowicz z pewnością przewrócił się w grobie. Żałowano, że miejsce, w którym Zegadłowicz urodził się, tworzył, opiewał w swoich dziełach, jest tak bardzo zapomniane nie tylko przez władze lokalne, ale i zwykłych mieszkańców z jego „małej ojczyzny”.  

7. Wrócono wspomnieniami do tegorocznych wyjazdów uczestniczek spotkania do gdańskiego Muzeum Drugiej Wojny Światowej –przywołano jedną z ekspozycji, przedstawiającą polską miejską przedwojenną uliczkę ze sklepikami różnej maści. Jednym z nich była księgarnia, w witrynie której znalazła się książka Zegadłowicza (!) (zadanie do zrobienia podczas kolejnej wizyty w Muzeum: sprawdzić tytuł tej książki).

8. Kobiety, będące według Zegadłowicza motorem wszystkiego, siłą napędową wszechświata, przygotowały potrawy na klubikowy stół: były finezyjne formy pieczone, mające przypominać róże z gorzeńskiego dworku, podane na serwecie w kolorach jesiennych, z kozim (nawiązanie do nazwiska głównego bohatera „Motorów”) serem w środku i ziołami o działaniu afrodyzjakalnym. Pozostałe jedzenie odnosiło się do motorów: oponki, herbatniki w kształcie kół, brązowe ciasteczka przypominające rozjechane przez motory wiewiórki, jeże czy inną drobną zwierzynę oraz hamburgery. Oprócz herbaty pito pędzone (!) w domowym zaciszu wyśmienite wino gronowe –Dionizos był wniebowzięty.

9. Sporo rozmawiano na temat książek, które w przyszłym roku mogłyby zostać przeczytane i omówione na klubiku. Pojawiło się już kilka ciekawych tytułów. Na razie postanowiono jedynie, że po ciężkich „Motorach” na grudzień potrzebna jest jakaś lżejsza lektura- wybrano rekomendowane przez Błyskawicę „Wołanie kukułki” Roberta Galbraitha (aka J.K. Rowling), a świąteczna przerwa powinna zostać wykorzystana na zapoznanie się z „Shanataram”, żeby móc poświęcić tej „cegle” czas na klubiku styczniowym. Na spotkaniu 14 (sobota!) grudnia na stole pojawią się potrawy kuchni kryminalnej, ale uprasza się, aby nie zawierały one strychniny, cyjanku, arszeniku, muchomora, pleśni czy ludomoru.

10. A Mały Lord przywłaszczył sobie Strunę na wieczór, owinął wokół paluszka i niecnie wykorzystał do czytania mu książek o Muminkach.             

Czytajmy Zegadłowicza, zanim zostanie całkowicie zapomniany!
k.     



     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz