Protokół po "Dzieciach północy" Salmana Rushdie'ego
Salam alejkum!
Lektura wieczoru prawie w całości została omówiona podczas
10-minutowej przejażdżki książkobusem do lokalu. To chyba o czymś świadczy.
1. Kicia przedstawiła własne rozwinięcie tytułu powieści
magicznej Rushdie’go: dzieci pół nocy czytały jedną stronę. Bo Kici, choć miała
całkiem sporo do powiedzenia na temat „Dzieci północy”, książka się dłużyła i w
ogóle nie przypadła jej do gustu; określiła ją wręcz jako najgorszą, jaką
czytała ever. I chce jak najszybciej się jej pozbyć na Vinted, gotowa jest
nawet dopłacić komuś, kto tę książkę od niej zabierze. Kici nic się w książce
nie spodobało. Dla pozostałych Uczestniczek spotkania to również nie była łatwa
lektura, ale miały one o wiele pochlebniejsze opnie na jej temat niż Kicia.
Pojawiły się porównania do „100 lat samotności” i do „Shantaram”, z mroków
przeszłości klubikowej z trudem wydobyto też „Drogę do Missing”. Po stronie
minusów książki wskazano jej rozwlekłość, wielowątkowość, zagmatwane losy całej
armii bohaterów, polityka, swobodna interpunkcja, przeskoki narracyjne –
generalnie pomieszanie z poplątaniem. Na plus są niektóre barwne, niekiedy
zabawne obrazki, historyjki, opowiastki, które wybijają się z powieściowej
gęstwiny i które na pewno zostaną w pamięci na dłużej, oraz to, że tego typu
książki są dla czytelnika oknem na świat, lornetką, przez którą może zobaczyć,
jak się żyje gdzieś tam, gdzie czytelnik prawdopodobnie nigdy nie dotrze. Uczestniczki
zauważyły, że książki o Indiach napisane przez kogoś, kto tam się urodził i tam
żył, są zupełnie inne w odbiorze niż te pisane przez obserwatora z zewnątrz
(patrz: „Shantaram”). Debatę na temat „Dzieci północy” zakończono stwierdzeniem,
że jest to książka wymagająca od czytelnika uważności i cierpliwości.
2. Niezmiernie bogato przedstawiało się tło muzyczne
książkowego wieczoru, wysłuchano wielu utworów zainspirowanych Indiami czy Bliskim
Wschodem. Pojawiły się więc: Kula Shaker „K”, The Beatles „Revolver” i „Sgt
Pepper’s Lonely Hearts Club Band”, OST „Eat, pray, love” oraz „Dead Man
Walking. The Score” z głosem Nusrata Fateh Ali Khana.
3. Patrząc na menu towarzyszące „Dzieciom północy” można
było odnieść wrażenie, że spotkanie sponsorowała firma drobiarska, ponieważ na
stole pojawiły się aż cztery curry. Złość Kici na Rushdie’go i jego „Dzieci” na
szczęście nie zatruła przygotowanego przez nią curry „jak mu tam” z ciecierzycą,
papryką, cukinią, liśćmi kafiru, prażonymi orzeszkami, mleczkiem kokosowym oraz
z chlebkami pita udającymi chleb naan. Stefa zrobiła kalafior w cieście z curry
podany z jogurtowym sosem z miętą rajita. Struna przyniosła curry a la indyjskie
leczo – podane z ryżem basmati i pieczywem rzymskim w roli chlebka naan.
Królowa ugotowała curry z soczewicą, kalafiorem i mleczkiem kokosowym, do które
zamierzała podać chlebki parathas, jednak, choć dobre w smaku, przybrały postać
prawie w ogóle nie nadającą się do zaserwowania w miarę przyzwoity sposób. Dla
osłody podniebienia raczono się chałwą i skórkami pomarańczowymi w czekoladzie.
Pito orzeźwiającą wodę z miętą i cytryną oraz zieloną herbatę.
4. Oprócz zmysłu słuchu i smaku zadbano także o węch – przyniesione
przez Strunę trociczki roztaczały intensywny aromat w całym lokalu klubikowym (przybyły
Pan Rex przez chwilę zaniepokoił się ewentualną nielegalnością palonych
artefaktów, lecz grono Uczestniczek naprędce uspokoiło go w tym względzie).
5. Rozmawiano o podróżach bliskich i dalekich i w związku
z tym lansowaniu się w mediach społecznościowych. O dzisiejszej młodzieży – o braku
akceptacji samych siebie, co przekłada się na mocno ingerujące w organizm poprawianie
urody od momentu wczesnej dorosłości. Zdano relację z atrakcji minionych dni i
tygodni. Podzielono się planami wyjazdów urlopowych (dotyczy tych osób, które
jeszcze na wakacyjnym wypoczynku jeszcze nie były). Mały Lord coraz śmielej
brał udział w rozmowie oraz zaprezentował bogate w szczegóły rysunki z serii „co
sobie życzysz, żebym ci narysował?”. Przestraszony burzą bookdog Azoriusz
ogrzewał stopy Kici, a posunięta w latach bookdog Grudosława koło fotela usikiwała
sobie przez sen.
6. Kolejne spotkanie zaplanowane zostało na 15 września.
Jeśli pogoda pozwoli, odbędzie się na działce rodziców Struny. Kuchnia
szamańsko-znachorsko-zielarska, a Kicia być może będzie mieć okazję, żeby po
raz pierwszy zjeść ziemniaki spod garnka. Omówiona zostanie „Szamańska choroba”
Jacka Hugo-Badera.
Do zobaczenia za miesiąc! Alejkum salam!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz