Protokół po "Latach" Annie Ernaux
Bon jour!
„Lata” - biografia (a może autobiografia) zwykłej
francuskiej nauczycielki. A może Francja po drugiej wojnie światowej? A może,
szerzej, obraz Europy od powojnia do współczesności? Annie Ernaux, noblistka z
„chirurgiczną precyzją” w oszczędnych słowach wywołuje z mroków pamięci
osobistej pamięć rodziny, pokolenia, narodu. Pisze o pamięci świata. Pisze o
życiu po prostu.
„Lata” bardzo się podobały. Wbrew oczekiwaniom tej
dość krótkiej (zwłaszcza w porównaniu z „Nocami i dniami”, „Czarodziejską górą”
czy „Dziećmi północy”) lektury nie czytało się szybko, łatwo i przyjemnie.
Kicia przez większą część książki czekała, aż skończy się ten „prolog” i
zacznie właściwa opowieść. Tematy poruszone przez Ernaux są dużego kalibru:
dojrzewanie, dorastanie, wymiana pokoleń i przejmowanie od dziadków i rodziców
powinności w relacjach rodzinno-społecznych, pułapki konsumpcjonizmu na drodze
w poszukiwaniu szczęścia, postęp technologiczny, starzenie się, samotność. W
nawiązaniu do „Lat” Królowa poleciła „Dorosłość. Wyznania” Linn Skaber z
magicznymi ilustracjami Lisy Aisato.
Rozważania klubikowe, już w książkobusie w drodze
powrotnej, zakończyły się mało optymistyczną refleksją, że dni stają się już
coraz krótsze, że następne spotkanie będzie pod koniec wakacji, że do Bożego
Narodzenia coraz bliżej i że znowu kolejny rok minie. No cóż, jak napisała
Ernaux: „Każdy dźwiga swoje gówno”. Z pewnością jednak w tym dźwiganiu pomogą
czterolistne koniczynki własnoręcznie nazbierane przez Kicię w podejrzanie
dużej ilości – wszyscy Uczestniczki i Uczestnicy spotkania dostali tyle
koniczynek, ile sobie życzyli.
Muzycznie zagłębiono się w utwory francuskiej kapeli
Daft Punk, wysłuchano najbardziej znanych piosenek francuskich i oczywiście
wsłuchano się w magiczny głos Edith Piaf.
Kulinarnie było tak: les petite-choux à la crème de
groseille rouge, czyli ptysie z doskonale wyważonym kremem porzeczkowym - przygotowane
przez Strunę, Macron z le bob, le tofu et avec chili et czosnek d’ours, z
papryką wędzoną - upichcone przez Kicię, sałatka wieloskładnikowa inspirowana
nicejską – zrobiona przez Królową. Był talerz z serami pleśniowymi,
winogronami, orzechami i oliwkami. Był i półmisek z croissantami z nadzieniem
czekoladowym i szampańskim – przyniesionymi przez Poldzię. Były też
galaretkowate cukierki „Smaki lata”. Do tego wszystkiego pasowało wakacyjne w
smaku wino agrestowe i szampan gruszkowy.
Rozmowy dotyczyły wakacyjnych krótkich wypadów Stefy w
góry, jej spraw remontowo-balkonowych i fugowo-płytkowo-mieszkaniowych Poldzi.
Struna zdradziła swoje wakacyjne plany (nie, nikt nie był zdziwiony, że znowu
jedzie do Sopotu). Nakręcona ewentualnym udziałem w maratonie w NYC Kicia zrelacjonowała
pracę nad spełnieniem swojego marzenia. Królowa nauczyła Małego Lorda grać w „truskawki”,
grę na kropki i kreski z jej dawnych szkolnych lat. Opowiadano o dorastających
dzieciach i ich zamierzeniach edukacyjnych oraz zarobkowych.
Zrewidowano listę książkowych pretekstów do omówienia
na kolejnych spotkaniach, w wyniku czego dzielnie postanowiono zmierzyć się jednak
z Rushdie’m. 18 sierpnia okadzimy się dymem z ogniska na działce, spożyjemy
mocno doprawione potrawy indyjskie, zamantrujemy, wprawimy się w trans i
nakręcimy na transcendentne postrzeganie otoczenia – tak przygotowani na ciele
i duchu wejdziemy w świat „Dzieci północy”.
Niniejszy protokół jest potwierdzeniem tego, co
stwierdziła Ernaux: „Dlatego już teraz, pisząc, musi nadać kształt swojej
przyszłej nieobecności”. Spotkania Pod Pretekstem Książki też kiedyś przestaną
istnieć, ale uczucia, emocje, przemyślenia, pytania, zaciekawienia, wnioski
„urodzone” na kolejnych klubikach będą nadal żyć w Uczestniczkach, ich
dzieciach, najbliższych, znajomych – to będzie trwać.
…”Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie
będzie”…
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz