Protokół po "Nowym wspaniałym świecie" Aldousa Huxleya
Niech będzie chwała naszemu Lordowi Fordowi
Najwyższemu!
Dzięki ci, Fordzie, że Uczestniczkom Spotkań Pod
Pretekstem Książki dane było się zebrać w ten szczególny wieczór świętojański!
1. Obrady w szczuplejszym niż zwykle gronie dotyczyły
jak zwykle książkowego pretekstu oraz życia w ogóle. W dużym skrócie można je
podsumować stwierdzeniem, że Huxley 90 lat temu przewidział to, co się dzieje
dziś i zapewne będzie pogłębiać w niedalekiej przyszłości. Opisywane przez
niego warunkowanie, kastowość, uzależnienie od somy będącej źródłem błogości i
ciągłego poczucia szczęśliwości mają miejsce i współcześnie, tyle że zamiast w
Ośrodku Rozrodu i Warunkowania w Republice Świata człowieka warunkuje telewizja,
reklama, moda, konsumpcjonizm, religia.
2. Idąc jednak pod prąd obowiązującym obecnie i w
świecie wykreowanym przez Huxleya normom rozmawiano („Rozmawiać? Ale o czym?
Chodzić i rozmawiać, co za osobliwy sposób spędzania popołudnia”), zachwycano
się czerwcową przyrodą oraz zachowywano się nietypowo („nie ma potworniejszego
przestępstwa nad nietypowe zachowanie”). Na przykład Kicia i Struna wskoczyły
za Małym Lordem na trampolinę znajdującą się w Ogrodach Królewskich i (po raz
pierwszy w życiu!) skakały, wyczyniając przy tym nawet akrobacje powietrzne
(Kicia). Przytoczono wiele fragmentów z
niewielkiego objętościowo dzieła Huxleya – o tym, że „nasz świat jest inny niż świat
Otella”, że sztuka i nauka to dziedziny życia od zawsze wzbudzające
kontrowersje i wprawiające w niepokój decydentów, że „ludzie wierzą w Boga,
gdyż zostali uwarunkowani na wiarę w Boga”.
3. W czasie spotkania zadano kłam jednej z tez Huxleya
zawartej w „Nowym wspaniałym świecie”, która mówi o tym, że „nie konsumuje się
wiele, gdy się siedzi i czyta książki”. Otóż te, co siedzą i czytają, i w
dodatku o książkach rozmawiają, skonsumowały całkiem sporo z tego, co znalazło
się na stole. Gastronomicznie tematem przewodnim była kuchnia nowa,
futurystyczna, uzależniająca jak soma. Za przyczyną Kici doświadczono
kulinarnego déjà vu, ponieważ przyniosła ona równie wyborną (a może nawet i
jeszcze pyszniejszą) nową wspaniałą kapustę przyprószoną ciecierzycową somą,
oblaną sosem na bazie tahiti i octu balsamicznego z granatem. Struna wyraziła
pełną nadziei wizję żywności przyszłości: przygotowała wegańską sałatkę
wiosenną z kiełkami fasoli mung i wędzonym tofu – według niej nowa wspaniała
kuchnia powinna odejść całkowicie od spożywania zwierząt w jakiekolwiek
postaci. Struna przyniosła też wegański serek z owoców nerkowca firmy Dwie
Siostry, który z apetytem został zjedzony przez więcej niż dwie siostry w
czytaniu. Huxley zainspirował Królową do przygotowania czegoś równie uzależniającego
jak soma: upiekła intensywnie czekoladowe ciasto brownie, które zaserwowała z
bitą śmietaną z mascarpone i sosem truskawkowym. Na stole pojawiła się też soma
w postaci cukierków („Jeden sześcienny centymetr i znika ponury sentyment”). Do
przekąszania były też pomidory z mozarellą i bazylią, arbuz, chrupki
kukurydziane.
4. W rozmowie poruszono również tematy związane z
dzisiejszą młodzieżą i różnicami międzypokoleniowymi. Przywołano postać
znakomitej, niestety zapomnianej już pisarki i nauczycielki Janiny Barbary
Górkiewiczowej. Dyskutowano kondycję edukacji publicznej. Omówiono z grubsza
plany urlopowe. Z inicjatywy Małego Lorda zagrano w planszówkę „Grzybobranie”
(Kicia nazbierała same muchomory). A we wspomnianych już Ogrodach leżakowano z
nogami uniesionymi do góry, bujano się w hamaku ze wzrokiem utkwionym w
dojrzewających jabłkach i gruszkach, podjadano maliny, wiśnie i świdośliwy.
Napawano się długim wieczorem i wyborną pogodą. Gromadzono energię psychiczną
przed mającymi nadejść za kilka miesięcy szarością, chłodem i beznadzieją.
5. Iberyjskie jaskółki przyleciały z radosną wieścią o
rychłym przyjeździe Polanny. W związku z tym rezerwujemy wstępnie trzeci
weekend sierpnia na zorganizowanie klubiku książkowego (omawiany będzie „Dom
Holendrów”), aby Polanna mogła w nim uczestniczyć. W lipcu natomiast
Uczestniczki zbiorą się w drugi piątek miesiąca, żeby ocenić „Awarię małżeńską”
Nataszy Sochy i Magdaleny Witkiewicz, ewentualnie „Były sobie świnki trzy” Olgi
Rudnickiej – obowiązywać będzie kuchnia potrójna (bo świnki trzy) lub po-trujna
(bo o truciu też tam była mowa). Miejsce spotkania zostanie potwierdzone bliżej
terminu, w grę wchodzi działka u Rodziców Struny.
Niech Ford będzie z Wami!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz