niedziela, 21 listopada 2021

"Comédia infantil" Henninga Mankella



Protokół po "Comédii infantil" Henninga Mankella

Dobry wieczór!

Mimo smutnej treści „Comédii infantil” i jej tragicznego zakończenia spotkanie książkowe było radosne i wypełnione śmiechem i wesołymi historyjkami.

1. Pierwsza uśmiechy na twarzach wywołała swoim przybyciem dawno niewidziana Gazela. Po kilkunastu miesiącach nieobecności, podczas których zdążyła zostać mamą drugiego Gazelątka, pobyć z dzieciną na urlopie macierzyńskim i wrócić do pracy, Gazela pojawiła się na klubiku książkowym, zajęła swoje stałe miejsce na sofie i nikt prawie nie poczuł, że tak długo jej nie było.

2. Książka wieczoru z komedią niewiele miała wspólnego, bliżej jej do przypowieści, opowieści z morałem, historii z przesłaniem. Jednak bez względu na klasyfikację literacką, „Comédia infantil” nie pozostawia czytelnika obojętnego. To nie jest książka, którą łatwo będzie można zapomnieć. Bo losy kilkuletniego bezdomnego Neila, przez zawirowania polityczne w Mozambiku zmuszonego do życia na ulicy, zmuszają do refleksji i skłaniają do wypowiedzenia słów wdzięczności za nasze dzieciństwo, za dzieciństwo naszych dzieci, za dach nad głową, za pełną lodówkę, za ciepło rodzinne, za miłość i bezpieczeństwo.

3. Neilo i jego koledzy z bandy marzyli o spodniach, o posiadaniu dowodu osobistego, o bliskości, rodzinie. O tożsamości, o miłości. Marzenia, które zawstydzają nas swoją małością i oczywistością. Neilo był, jak na swój wiek, bardzo rozwinięty – intelektualnie, emocjonalnie - miał dużą świadomość swojej sytuacji życiowej. Zdawał sobie sprawę, jak wielka odpowiedzialność ciąży na nim jako przywódcy bandy bezdomnych dzieciaków. Wiedział, że jest dzieckiem, choć czuł się jak bardzo stary człowiek. W historii Neila Struna znalazła wiele nawiązań do „Małego Księcia”, a Poldzia do „Alchemika”.

4. Gazela przybyła ze swoim pierworodnym Gazelątkiem, które z Małym Lordem od razu zajęli się dyskusją, klockami, autkami i zabawą w chowanego. Pan Rex oddelegowany został do zapewnienia towarzystwa i udzielenia wsparcia moralnego Panu Gazelowi, pozostałemu w domu z najmłodszą latoroślą. Panowie podobno podczas paru godzin zaledwie przeczytali całego „Pana Tadeusza”.

5. Rozmowy wieczorne w swojej tematyce dotyczyły głównie sprzętu AGD, który po latach pracy odmówił posłuszeństwa i musiał zostać zastąpiony nowym. Okazuje się, że zakup pralki w wykonaniu Stefy czy Poldzi prosty, łatwy i przyjemny nie jest, a już na pewno kładzie się cieniem na wszystkich sprzedawcach tego rodzaju urządzeń, którzy klientki traktują stereotypowo i bez żadnego skrępowania naciągają je na kupno nie tego, po co przyszły i nie za tyle, ile zamierzały na to wydać. Najlepiej z zakupem nowej pralki poradziła sobie Struna, która załatwiła to przez Internet, nie dając tym samym szans sprzedawcom-naciągaczom na wciśnięcie sobie kitu.

6. Struna przywołała opinię jednej z bohaterek książki wieczoru, albinoski Deolindy, że bezsensowne jest to, że każdego roku musimy zmieniać swój wiek, to znaczy liczbę oznaczającą przeżyte lata; lepiej jest trzymać się jednej liczby przez jakiś czas, a potem sobie zmienić na inną liczbę. Mówiąc o latach, podjęto temat zbliżającego się dziesiątego (!!!) jubileuszu Spotkań Pod Pretekstem Książki. Upływający czas znalazł swoje odbicie również w coraz liczniejszych opowieściach medycznych – Uczestniczki zachęcone zostały do zrobienia sobie kolonoskopii, wymieniono się doświadczeniami z wizyt u ginekologów, przytoczono kilka wątków związanych z lekarzami różnych specjalności. Wzniesiono też toast za Błyskawicę, która cierpi na zapalone uszy.

7. Kulinaria bardziej lub mniej nawiązywały do kuchni z Mozambiku. Stefa przygotowała afrykańską sałatkę z kuskusem i ciecierzycą. Struna zrobiła sałatkę mozambijską z awokado oraz bananowe kuleczki „rafaello”. Królowa zrobiła ukłon w stronę narratora „Comédii”, piekarza José Antonia, Marii Vaz, i upiekła serowo-cebulowe „bułeczki” przekąski. Ciasto o nazwie niepoprawnie politycznej (zaczynające się na „m” i kończące się na „k”) pojawiło się na stole pod dwiema postaciami: pierwsza klasyczna upieczona własnoręcznie przez młodsze Poldziątko, druga z dodatkiem jabłek wyszła z nowego piekarnika Królowej. Poldzia przyniosła też czarną kostkę osypaną kokosem. Do picia zaserwowano między innymi zieloną herbatę z popularnym w Mozambiku ananasem oraz „zupę z winogron” (rodem z graniczącego z Mozambikiem RPA) przyniesioną przez Kicię. Poldzia przedstawiła nowość alkoholową: niskoprocentowe wino z czerwonej porzeczki.

8. Bardzo trudno było znaleźć pomysł kulinarny na przyszłe spotkanie. W końcu ustalono, że każda z Uczestniczek sama zdecyduje, do sięgnięcia po jakie składniki zainspiruje je „Bóg mordu” i co z tych składników zrobi. Nie wyklucza się, że na stole pojawi się wyłącznie clafoutis w kilku wersjach. Książka Yasminy Rezy omawiana będzie 3 grudnia.

9. Wstępnie uzgodniono też, że w styczniu pretekstem do spotkania będzie „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood, a w lutym „Wyznaję” Jaume Cabré.

Do zobaczenia za 2 tygodnie!

k.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz