Protokół po "Comédii infantil" Henninga Mankella
Dobry wieczór!
Mimo smutnej treści „Comédii infantil” i jej
tragicznego zakończenia spotkanie książkowe było radosne i wypełnione śmiechem
i wesołymi historyjkami.
1. Pierwsza uśmiechy na twarzach wywołała swoim
przybyciem dawno niewidziana Gazela. Po kilkunastu miesiącach nieobecności,
podczas których zdążyła zostać mamą drugiego Gazelątka, pobyć z dzieciną na urlopie
macierzyńskim i wrócić do pracy, Gazela pojawiła się na klubiku książkowym, zajęła
swoje stałe miejsce na sofie i nikt prawie nie poczuł, że tak długo jej nie
było.
2. Książka wieczoru z komedią niewiele miała wspólnego, bliżej
jej do przypowieści, opowieści z morałem, historii z przesłaniem. Jednak bez
względu na klasyfikację literacką, „Comédia infantil” nie pozostawia czytelnika
obojętnego. To nie jest książka, którą łatwo będzie można zapomnieć. Bo losy
kilkuletniego bezdomnego Neila, przez zawirowania polityczne w Mozambiku
zmuszonego do życia na ulicy, zmuszają do refleksji i skłaniają do
wypowiedzenia słów wdzięczności za nasze dzieciństwo, za dzieciństwo naszych
dzieci, za dach nad głową, za pełną lodówkę, za ciepło rodzinne, za miłość i
bezpieczeństwo.
3. Neilo i jego koledzy z bandy marzyli o spodniach, o posiadaniu dowodu osobistego, o bliskości, rodzinie. O tożsamości, o miłości. Marzenia, które zawstydzają nas swoją małością i oczywistością. Neilo był, jak na swój wiek, bardzo rozwinięty – intelektualnie, emocjonalnie - miał dużą świadomość swojej sytuacji życiowej. Zdawał sobie sprawę, jak wielka odpowiedzialność ciąży na nim jako przywódcy bandy bezdomnych dzieciaków. Wiedział, że jest dzieckiem, choć czuł się jak bardzo stary człowiek. W historii Neila Struna znalazła wiele nawiązań do „Małego Księcia”, a Poldzia do „Alchemika”.
4. Gazela przybyła ze swoim pierworodnym Gazelątkiem,
które z Małym Lordem od razu zajęli się dyskusją, klockami, autkami i zabawą w
chowanego. Pan Rex oddelegowany został do zapewnienia towarzystwa i udzielenia
wsparcia moralnego Panu Gazelowi, pozostałemu w domu z najmłodszą latoroślą.
Panowie podobno podczas paru godzin zaledwie przeczytali całego „Pana Tadeusza”.
5. Rozmowy wieczorne w swojej tematyce dotyczyły głównie sprzętu
AGD, który po latach pracy odmówił posłuszeństwa i musiał zostać zastąpiony
nowym. Okazuje się, że zakup pralki w wykonaniu Stefy czy Poldzi prosty, łatwy
i przyjemny nie jest, a już na pewno kładzie się cieniem na wszystkich sprzedawcach
tego rodzaju urządzeń, którzy klientki traktują stereotypowo i bez żadnego
skrępowania naciągają je na kupno nie tego, po co przyszły i nie za tyle, ile
zamierzały na to wydać. Najlepiej z zakupem nowej pralki poradziła sobie Struna,
która załatwiła to przez Internet, nie dając tym samym szans sprzedawcom-naciągaczom
na wciśnięcie sobie kitu.
6. Struna przywołała opinię jednej z bohaterek książki
wieczoru, albinoski Deolindy, że bezsensowne jest to, że każdego roku musimy
zmieniać swój wiek, to znaczy liczbę oznaczającą przeżyte lata; lepiej jest
trzymać się jednej liczby przez jakiś czas, a potem sobie zmienić na inną liczbę.
Mówiąc o latach, podjęto temat zbliżającego się dziesiątego (!!!) jubileuszu
Spotkań Pod Pretekstem Książki. Upływający czas znalazł swoje odbicie również w
coraz liczniejszych opowieściach medycznych – Uczestniczki zachęcone zostały do
zrobienia sobie kolonoskopii, wymieniono się doświadczeniami z wizyt u
ginekologów, przytoczono kilka wątków związanych z lekarzami różnych
specjalności. Wzniesiono też toast za Błyskawicę, która cierpi na zapalone
uszy.
7. Kulinaria bardziej lub mniej nawiązywały do kuchni z
Mozambiku. Stefa przygotowała afrykańską sałatkę z kuskusem i ciecierzycą.
Struna zrobiła sałatkę mozambijską z awokado oraz bananowe kuleczki „rafaello”.
Królowa zrobiła ukłon w stronę narratora „Comédii”, piekarza José Antonia,
Marii Vaz, i upiekła serowo-cebulowe „bułeczki” przekąski. Ciasto o nazwie
niepoprawnie politycznej (zaczynające się na „m” i kończące się na „k”)
pojawiło się na stole pod dwiema postaciami: pierwsza klasyczna upieczona własnoręcznie
przez młodsze Poldziątko, druga z dodatkiem jabłek wyszła z nowego piekarnika
Królowej. Poldzia przyniosła też czarną kostkę osypaną kokosem. Do picia
zaserwowano między innymi zieloną herbatę z popularnym w Mozambiku ananasem
oraz „zupę z winogron” (rodem z graniczącego z Mozambikiem RPA) przyniesioną
przez Kicię. Poldzia przedstawiła nowość alkoholową: niskoprocentowe wino z czerwonej
porzeczki.
8. Bardzo trudno było znaleźć pomysł kulinarny na
przyszłe spotkanie. W końcu ustalono, że każda z Uczestniczek sama zdecyduje, do
sięgnięcia po jakie składniki zainspiruje je „Bóg mordu” i co z tych składników
zrobi. Nie wyklucza się, że na stole pojawi się wyłącznie clafoutis w kilku
wersjach. Książka Yasminy Rezy omawiana będzie 3 grudnia.
9. Wstępnie uzgodniono też, że w styczniu pretekstem do
spotkania będzie „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood, a w lutym „Wyznaję”
Jaume Cabré.
Do zobaczenia za 2 tygodnie!
k.