Protokół po "Wołaniu kukułki" Roberta Galbraitha
A kuku!
W grudniu na spotkaniu książkowym padło wiele pytań, a
na większość z nich znaleziono odpowiedzi.
1. Czy było już czuć zbliżające się Święta? Owszem.
Między innymi dzięki Stefie, która zaczęła rozdawnictwo: obecni otrzymali od
niej ręcznie robione pierniczki oraz odstresowujący środek pielęgnacyjny, a
Mały Lord dostał zestaw młodego rolnika, czyli traktorek z przyczepą. Dodatkowo
Struna sprawiła temu najmłodszemu uczestnikowi Spotkań puzzle na poziomie
zaawansowanym. „Ciocie” musiały później przez większość wieczoru bawić się z
Małym Lordem przyniesionymi przez siebie darami oraz wszystkimi innymi
zabawkami, które były w posiadaniu dziecięcia. Poza tym w kominku płonął miły
dla oka, ucha i ciała, przypominający o Świętach ogień.
2. Jak oceniono książkę wieczoru? Pozytywnie, ale bez
zachwytu. Wymieniono jej zalety: przyjemnie było przeczytać kryminał, który nie
ociekał krwią, w którym nie ma okropnych, brutalnych psychopatów, socjopatów i
morderców, detektywów czy policjantów z groźnymi nałogami i nieprzepracowanymi traumami,
których pełno w tego typu książkach polskich czy skandynawskich. Cormoran
Strike nie jest idealny, też ma swoje problemy, ale wzbudza sympatię, daje się
lubić. No i ma jedną nogę, a właściwie jedną i pół nogi, co jest dość
niespotykaną cechą głównych bohaterów w kryminałach. W nawiązaniu do
niepełnosprawności Strike’a wysłuchano płyty Alice In Chains z pieskiem bez jednej
nogi na okładce. Muzycznym tłem były także piosenki zespołu The Police.
3. Co jeszcze powiedziano o „Wołaniu kukułki”? Że szybko
się je czytało. Że intryga była fajnie skonstruowana, właściwie do samego końca
nie było wiadomo, kto zabił Lulę Landry (najwcześniej tożsamość zabójcy odgadła
Struna). Książka mogłaby być krótsza, ale pewne wątki poboczne prawdopodobnie
musiały się w niej pojawić, żeby mogły być rozwinięte w kolejnych tomach o
detektywnie Strike’u i jego inteligentnej asystentce Robin. Wnioski, które po
przeczytaniu książki wysnuła Stefa, to: kobiety piękne często są nieszczęśliwe.
Poza tym bogactwo szczęścia nie daje i nie wiadomo, czy ludzie otaczający osobę
bogatą są przy niej szczerze czy ze względu na pieniądze. J.K. Rowling bardzo
umiejętnie stworzyła postaci w książce, na tyle obrazowo je opisała, że z
łatwością można było sobie wyobrazić tych wszystkich brzydkich Anglików i
brzydkie lub „zrobione” Angielki. Struna obwieściła, że najczęściej padającym
niecenzuralnym określeniem kobiet było słowo „suka”.
4. Jak wyglądała zapowiedziana kuchnia kryminalna? Była
pełna zagadek. Stefa upiekła ciasto z tajemniczym składnikiem – w wyniku
degustacji odkryto, że była to marchewka. Ciasto smakowało znakomicie. Królowa przygotowała
angielskie crumble z owocami. Uczestnicy odgadywali owoce składające na warstwę
po kruszonką. Okazało się, że najbardziej wyrobione podniebienie ma Stefa,
która nazwała wszystkie cztery rodzaje owoców. Była także potrawa z trupa....
świnki – zjedzono mash and pie, ulubione danie Cormorana Strike’a, na które
składały się: tłuczone ziemniaki i mięsny (wieprzowina, choć powinna być
wołowina) farsz w kopercie z ciasta francuskiego polane sosem pietruszkowym.
Struna przyniosła smakowite ciasteczka maślane z dodatkiem herbaty Earl Grey. Skąd
Struna wytrzasnęła te prawdziwie angielskie ciasteczka? Nie wiadomo.
5. Jakie inne zagadkowe tematy pojawiły się na spotkaniu?
Bookdog Azoriusz: w pewnym momencie zmarkotniał, a powodem tego była spora
opuchlizna pyszczka, która nie wiadomo skąd się wzięła. Królowa i Pan Rex
podjęli się ryzykownego badania azorowego uzębienia, jednak znaleziono tylko jakąś
krostkę na wewnętrznej stronie policzka. Nie udało się rozwiązać tajemnicy spuchniętego
psiego pyska.
6. Co z książkami na przyszły rok? Dość sprawnie powstała
lista 25 tytułów, z których wyselekcjonowano 14 wartych uwagi w pierwszej
kolejności. Następnie wybrane tytuły uszeregowano, biorąc z grubsza pod uwagę
ich tematykę i objętość. W ten sposób zaplanowano książkowe preteksty spotkań
na cały następny rok, a nawet na dwa pierwsze miesiące 2021 roku. Lista
przedstawia się następująco:
-styczeń 2020 – Gregory David Roberts „Shantaram”
(kuchnia oczywiście indyjska)
-luty – Toni Morrison „Miłość” (bo to Walentynki,
urodzinki i ósma rocznica powstania klubiku książkowego)
-marzec – Elizabeth Gaskell „Północ i Południe”
-kwiecień – Helen Oyeyemi „Krótka historia
stowarzyszenia nieurodziwych dziewuch i inne opowiadania”
-maj – Bolesław Prus „Emancypantki” (to będzie setny
książkowy pretekst w ramach Spotkań)
-czerwiec - Joanna Gierak-Onoszko „27 śmierci Toby’ego
Obeda”
-lipiec – Angelika Kuźniak „Boznańska. Non finito”
-sierpień – Tomasz Mann „Czarodziejska góra”
-wrzesień – Olga Tokarczuk „Ostatnie historie”
-październik – Julio Cortazar „Gra w klasy”
-listopad – Abraham Verghese „Powrót do Missing”
-grudzień – Jeffrey Eugenides „Przekleństwa
niewinności”
-styczeń 2021 – Aleksander Sołżenicyn „Archipelag
GUŁag”
-luty – Karolina Bednarz „Kwiaty w pudełku. Japonia
oczami kobiet”
7. O czy jeszcze rozmawiano? O macierzyństwie, karmieniu
piersią, metodach wychowawczych. O corocznym okołobożonarodzeniowym wyjeździe
uczestniczek Spotkania do ulubionej klimatycznej miejscowości. O pomysłach na
prezenty. O choinkach. O przygotowaniach do Wigilii.
8. Kiedy odbędzie się następne Spotkanie Pod Pretekstem
Książki? Odpowiedź na to pytanie pojawi się podczas wypadu na kawę i ciacho tuż
po Świętach.
Życzymy, żeby w najbliższe Święta był i czas na
czytanie książek, zwłaszcza tych grubych z listy powyżej.
Wesołych!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz