Protokół po "Kwiecie wiśni i czerwonej fasoli" Duriana Sukegawy
Cześć!
Na początku uprasza się o wybaczenie zwłoki w
dostarczeniu spostrzeżeń pisemnych po sierpniowym Spotkaniu Pod Pretekstem
Książki. Opóźnienie to spowodowane było stanem szoku, w jakim od ubiegłego
piątku trwała protokolantka. Przyczynę szoku wyjaśniają poniższe zapiski.
1. Po raz pierwszy Spotkanie nie miało miejsca ani w
lokalu mieszkalnym którejś z Uczestniczek, ani na działce rodziców Struny. Tym
razem Uczestniczy spotkały się w lokalu gastronomicznym, a nawet dwóch lokalach
gastronomicznych, czym wpisały się w miejscowy klabing. W planowanie spotkania
wtajemniczone były wszystkie Uczestniczki oprócz Królowej, która tego wieczora
była nie dość że zaskoczona, to i rozpieszczana emocjonalnie, prezentowo i
kwiatowo przez pozostałe panie. Swój urodzinowy podarunek odebrała też Gazela. Niewielkie
rozmiary zajmowanych stolików zmusiły Uczestniczki do głębszego niż zwykle
spojrzenia w oczy czy skomentowania wcześniej niezauważonych elementów fizis –
na przykład Królowa, wcale nie zamroczona alkoholem, pewną wypowiedź Poldzi zrozumiała
najpierw jako „cieciurki”, potem „ziemiórki”, ale w końcu ustalono, że chodzi o
trzy dziurki w uchu Królowej. Spożyto pizzę w trzech odsłonach i ciasta
tortowe, wypito herbatę, kawę, wodę, wino, sok, a żadna z tych rzeczy nie stała
nawet obok wiśni czy czerwonej fasoli. Z tego też powodu postanowiono, że na
spotkanie za miesiąc (27 września) Poldzia upiecze fasolowe brownie, Królowa
podejmie próbę zrobienia dorayaki, a pozostałe Uczestniczki również postarają
się przynieść coś wiśniowego, coś fasolowego lub coś wiśniowo-fasolowego.
Książką towarzyszącą temu menu będzie „Purezento” Joanny Bator.
2. Mimo tego, że nie było zbyt sprzyjającej atmosfery do analitycznego
zagłębienia się w „Kwiat wiśni i czerwoną fasolę” Sukegawy, wymieniono się
kilkoma spostrzeżeniami. Próbowano wytłumaczyć tym, które twierdziły, że
książka jest po prostu nudna (jak można było przewidzieć, tą, która określiła „Kwiat...”
jako nudny, była Poldzia), na czym może polegać jej urok. Doceniono poruszenie
przez autora mało znanego tematu dyskryminacji i piętnowania w Japonii trędowatych
aż do lat 90-tych XX wieku. Próbowano doszukać się elementów Zen w opisach
przygotowywania an, czyli pasty do deseru dorayaki. Rozmawiano o opisywanym
przez Sukegawę uwięzieniu człowieka na samym początku jego dorosłego życia i o znalezieniu
wolności mimo otaczających murów, zakazów i piętnowania. Stwierdzono, że
przedstawioną przez autora receptą na uzyskanie wolności jest miłość i odnalezienie
w sobie i oddanie się pasji, zainteresowaniom czy choćby wykonywanie
pożytecznej pracy, której efekty są potrzebne innym (jedna z bohaterek książki,
Tokue, mówi: „Przyrządzanie słodkości dla przepełnionych smutkiem ludzi
trzymało mnie przy życiu”). To książka o powstawaniu z trudnej przeszłości i o
drodze, jeśli nie od razu do szczęścia, to przynajmniej do życia w akceptacji
swoich błędów i porażek.
3. Zastanawiano się, czy „rozwleczenie” książki nie
wynika przypadkiem z tłumaczenia na nasz język. Bo skoro tytuł oryginału to „An”,
a na rynku polskim książka ukazała się ona jako „Kwiat wiśni i czerwona fasola”
(czyli literowa proporcja oryginalny tytuł–polski tytuł wynosi 2:25), to być
może lektura, którą czytałyśmy, licząca u nas 174 strony, oryginalnie ma ich
15? Stwierdzono, że „Kwiat wiśni...” dałoby się streścić do kilkunastu stron i wtedy
czytałoby się to z dużo większym zaciekawieniem.
4. Utyskiwania niektórych na treść książki wieczoru nie
przeszkodziły w przytoczeniu kilku bardziej interesujących i wartych
przemyślenia wątków i fragmentów. Większość złotych myśli autora wypowiada
76-letnia, mocno doświadczona przez życie Tokue, która twierdzi na przykład, że
„Wszystko trzeba robić porządnie od początku do końca, inaczej zmarnujemy tylko
czas, który już włożyliśmy w pracę”. Zamknięta w ośrodku dla trędowatych Tokue
w przeszłości myślała o samobójstwie, lecz „Wierzyłam, że przychodzimy na ten
świat po to, aby pracować na rzecz ludzi i świata”. Tokue mówi, że „Urodziliśmy
się, aby oglądać świat, aby go słuchać. On tylko tego pragnie. Skoro tak, może
życie miało sens, nawet jeśli nie zostałam nauczycielką i nie pracowałam jak
wszyscy”.
5. Przy okazji dyskusji o „Kwiecie wiśni...” Struna zdementowała
podaną w przypominajce informację, jakoby zarekomendowanie tej książki do
przeczytania i omówienia na klubiku było spowodowane jej (Struny) utożsamieniem
się z jednym z bohaterów lektury. Niniejszym prostujemy: Struna poleciła tę
książkę, bo widziała film nakręcony na jej podstawie, film się jej spodobał,
więc postanowiła zakupić i przeczytać książkę, która też jej się spodobała.
6. Omawiano urlopowe wyjazdy – te już z przeszłości i te
planowane na najbliższe kilka tygodni. Bardzo dużo czasu zajęły rozmowy na temat
wychowywania dzieci i problemów z progeniturą w różnym wieku. Najbardziej ujęła
wszystkich deklaracja jednego z Poldziątek, że w przyszłości chce być „dobrym
człowiekiem”. Uczestniczki stosowały presję otoczenia na Królową, żeby
zmobilizować ją do zaprzestania pewnych szkodliwych, ich zdaniem, praktyk
matczynych celem rychłego powrotu do spożywania napojów wyskokowych, aby pewna
z Uczestniczek (nie podaje się jej pseudonimu artystycznego, gdyż rzeczona Uczestniczka
oburza się, że w protokołach jest piętnowana i że niesłusznie przypisuje jej
się miano głównej alkoholiczki klubikowej) wreszcie miała towarzystwo do picia
wina.
7. Tematem poruszonym na spotkaniu były niecne praktyki
stosowane przez telemarketerów i przez manipulatorów – specjalistów od
sprzedaży bezpośredniej na różnych pokazach i prezentacjach skierowanych
głównie do osób starszych. Podzielono się również swoimi refleksjami i
doświadczeniami związanymi z posiadaniem mającego już swoje własne rodziny
rodzeństwa.
8. Wiele śmiechu wzbudziła zażarta dyskusja między Stefą
a Gazelą na temat czytanej przez nie obie równolegle książki „Shantaram-tam-tam”.
Obie interlokutorki od dłuższego już czasu nie mogą dojść do porozumienia, czy
lektura ta jest nudna, rozwlekła i pozbawiona akcji, czy wręcz przeciwnie:
fascynująca, głęboka i wciągająca. Być może spór rozstrzygnie Poldzia, mająca
zamiar zapoznać się z tą książką podczas zbliżającego się wyjazdu wakacyjnego
nad morze.
Taki oto mniej więcej przebieg miało sierpniowe Spotkanie
Pod Pretekstem Książki.
Widzimy się za miesiąc.
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz