czwartek, 27 grudnia 2018

"Wujaszek Wania", "Wiśniowy sad", "Trzy siostry" Antoniego Czechowa


Okładka książki Wujaszek Wania. Trzy siostry. Wiśniowy Sad Protokół po "Wujaszku Wani" / "Wiśniowym sadzie" / "Trzech siostrach" Antoniego Czechowa 


„Naprzód! Kroczmy niepowstrzymanie ku jasnej gwieździe, która płonie tam daleko! Naprzód! Naprzód! Razem, przyjaciele!”

W szalejącej dookoła wichurze przygotowań do Świąt, w pogoni za karpiami i w burzy porządków domowych w piątkowy wieczór uczestnicy Spotkania Pod Pretekstem Książki znaleźli ostoję i zasiedli w ciszy i spokoju, w radosnej atmosferze, aby porozmawiać o utworach Antoniego Czechowa i o życiu w ogóle.

1. Spotkanie rozpoczęto od wspólnego przeczytania kartki ze świątecznymi życzeniami, która przyszła od Polanny aż z dalekiej Espanii. Przy okazji powspominano czasy, gdy Polanna przyjeżdżała w piątkowe popołudnia do poprzedniego lokalu klubikowego na spotkanie połączone z noclegiem i śniadaniem.

2. Każda z uczestniczek spotkania przeczytała choćby jeden z wyznaczonych wcześniej utworów Czechowa: „Wujaszek Wania”, „Trzy siostry” lub „Wiśniowy sad”, a były i takie, które przeczytały wszystkie trzy dzieła. Uczestniczki zaopatrywały się w egzemplarze książek w lokalnej bibliotece. Pani bibliotekarka powiedziała, wręczając Czechowa kolejnej przybyłej tam uczestniczce, że chyba jest jakiś konkurs, bo ostatnio zauważyła spore zainteresowanie Czechowem. Sięgając do klasyki rosyjskiej, uczestniczki przyczyniły się do poprawienia statystyk bibliotecznych w zakresie książek, których obecnie już prawie nikt nie czyta i być może trzeba by je było wycofać z obiegu (egzemplarz wypożyczony przez Królową, wydany w 1979 roku, był nietknięty ręką ludzką, o czym świadczyły nierozcięte niektóre strony).

3. Zauważono, że w omawianych dramatach (choć jeden z nich, „Wiśniowy sad”, został określony przez autora jako komedia), pojawiają się elementy wspólne: postać starej służącej/niani lub służącego/lokaja, postać starej panny, postać rozrzutna czy postać depresyjna. Istotnym elementem były wypowiedzi na temat małżeństwa jako swego rodzaju kontraktu czy wyrażone przez pewne osoby burżuazyjne tęskne pragnienia podjęcia pracy, oddania się działaniu dla dobra innych, które to twierdzenia pozostały na zawsze jedynie w fazie deklaracji. 

4. Królowa, mimo że czasem zasypiała podczas lektury, dostrzegła rzadko dziś doceniany i praktykowany kunszt pisarski polegający na minimalistycznym użyciu słów w didaskaliach. To wielka umiejętność tak skonstruować utwór, żeby za pomocą samych tylko dialogów zbudować postaci, nadać im cechy charakterystyczne, opowiedzieć całą historię, co więcej – zrobić to w tak jednoznaczny sposób, żeby aktorzy wcielające się w poszczególne postaci na scenie, wiedzieli, jak mają zagrać, żeby to było zgodne z zamysłem pisarza, a jednocześnie, jak skonstruować dramat, żeby odtwórcy ról mieli możliwość ich indywidualnej interpretacji. Rodzaj literacki, jakim jest dramat, na pewno jest dziś dość zapomniany przez czytelników i źle kojarzony, do czego z pewnością przyczynił się system oświaty. Uczestniczki spotkania były zadowolone, że po raz kolejny sięgnięto po klasykę literatury.
5. W utworach Czechowa znaleziono kilka cennych uwag i życiowych obserwacji. Na przykład to, że „jak się nie ma prawdziwego życia, żyje się mirażami” („WW”). Albo że „jeżeli dziewczyna kogo kocha, oznacza to, że jest niemoralna” (Ws”). Jest też informacja, że „in vino veritas”, czyli w winie prawda („3s”), co potwierdzić może szczególnie Poldzia, a także, że „mens sana in corpore sano”, co znaczy w zdrowym ciele zdrowy duch („3s”). Natomiast Tuzenbach w rozmowie z Wierszyninem („3s”) pyta: „A może na odwrót, może nasze życie będzie uchodzić za wzniosłe i górne, i ludzie będą je wspominali z szacunkiem”, czego byśmy sobie życzyli. A jedna z trzech sióstr, Irina, mówi: „Trzeba pracować, tylko pracować. Nam jest dlatego źle i dlatego widzimy wszystko w czarnych kolorach, że nie znamy pracy”, co potwierdza naszą opinię, że praca jest potrzebna dla dobrego zdrowia psychicznego i że praca to błogosławieństwo.

6. A propos zdrowia. Poldzia w czasie spotkania była cała okablowana, tj. podłączona do urządzenia monitorującego podstawowe funkcje życiowe. Z uwagi na fakt, że Poldzia spożyła znaczną ilość alkoholu oraz nie przejawiała jakichkolwiek niepokojących zachowań świadczących o problemach zdrowotnych, nasuwa się pytanie, czy wystające jej spod bluzki kable nie były przypadkiem częścią sprzętu do podsłuchu, dzięki któremu Pan Pold na bieżąco mógł kontrolować przebieg spotkania oraz tematykę rozmów. Dowodem na potwierdzenie tej tezy może być również to, że Poldzia wyjątkowo miło wypowiadała się na temat małżonka swego (może z wyjątkiem wspomnienia pewnego nietrafionego prezentu bieliźnianego otrzymanego od niego) i z czułością opisywała ich wspólną wyprawę na SOR, gdzie ranny podczas spaceru z psem Pan Pold został pozszywany i zaopiekowany.

7. Stefa przywołała temat niepokojącego zjawiska, które zatacza coraz szersze kręgi już nie tylko w Afryce, na Wschodzie czy w Polsce B, ale i w, wydawać by się mogło, wyższych sferach: analfabetyzm, a właściwie wtórny analfabetyzm połączony z rozpowszechniającym się brakiem zainteresowania rozwojem własnym i poszerzaniem wiedzy. Uczestnicy spotkania ubolewali nad tym, w jak wielu domach nie ma ani jednej książki, jak wielu ludzi nie czyta, nie interesuje się niczym innym niż oglądanie telewizji, a w niej seriali paradokumentalnych i szołów z udziałem celebrytów. W obszarze tematów pesymistycznych znalazł się również wątek bestialstwa ludzi wobec zwierząt, głównie psów i kotów. Obecni na spotkaniu Grudosława i Azoriusz oraz lekko niepełnosprawna, dopiero co wysterylizowana kicia w ciszy wysłuchali kilku przerażających przykładów nieludzkiego zachowania osobników, którzy znajdują przyjemność w katowaniu psów i ewidentnie są psychopatami. Azoriusz był tak poruszony tym, co usłyszał, że musiał ukoić nerwy pod uspokajającą ręką Poldzi.

8. W ferworze przedświątecznych przygotowań znaleziono czas, żeby upichcić coś z kuchni rosyjskiej. Błyskawica ugotowała soljankę. Struna zrobiła sałatkę Mimoza z łososiem, do której zjedzenia namawiała wszystkich przez cały wieczór (niech żałują ci, którzy tego nie uczynili, bo sałatka była przednia).  Również Stefa przyniosła sałatkę – warstwową Szubę ze śledziem. Królowa upiekła rosyjskie pączuszki orzechowe i podała minikrokieciki ruskie. Poldzia poszła na łatwiznę i kupiła kokosowe kulki Rafaello, które rzekomo nawiązywać miały do śnieżnych kul, a te do obfitych opadów śniegu na Syberii. Jedzono też pierniczki oraz czekoladki dostępne w szerokim asortymencie.

9. Ku zaskoczeniu wszystkich udało się dość sprawnie stworzyć listę książek proponowanych do omówienia na kolejne spotkania aż do lutego 2020! W przerwie zabawy w „a kuku” ze Struną Mały Lord wcielił się w rolę Koszałka Opałka i w zeszycie protokolanckim swoim zamaszystym pismem w języku tylko sobie znanym spisywał poszczególne tytuły. Stworzona wspólnie lista będzie jak zwykle podlegać modyfikacjom, ale póki co przedstawia się następująco:
-luty - Lew Tołstoj „Anna Karenina”
-marzec - Anna Kowalczyk „Brakująca połowa dziejów. Krótka historia kobiet na ziemiach polskich”
-kwiecień – Ryszard Kapuściński „Cesarz”
-maj – Gabriel Garcia Marquez „Sto lat samotności”
-czerwiec – Morris Heather „Tatuażysta z Auschwitz”
-lipiec – Paula Hawkins „Dziewczyna z pociągu”
-sierpień – Zadie Smith „Białe zęby”
-wrzesień – Gregory David Roberts „Shantaram”
-październik – Robert Galbraight „Wołanie kukułki”
-listopad – biografia Juliana Tuwima lub Jana Brzechwy
-grudzień – Emil Zegadłowicz „Motory”
-styczeń 2020 – Mariusz Szczygieł „Nie ma”
-luty 2020 –Tomasz Mann „Czarodziejska góra”

10. A w 2019 roku styczniowe spotkanie poświęcone będzie kryminałowi – bierzemy na warsztat pierwszą część tetralogii o Saszy Załuskiej, czyli „Pochłaniacz” Katarzyny Bondy. Obowiązywać będzie powietrzna kuchnia z Pomorza.

11. Za opóźnienie w dostarczeniu protokołu spowodowane zaangażowaniem protokolantki w liczne przedświąteczne obowiązki domowe, a w dalszej kolejności spędzaniem czasu wolnego z rodziną, uprzejmie prosi się o wybaczenie.

„Do widzyska” oraz „Sadź las!” („WW”)
k.


wtorek, 18 grudnia 2018

Przypominajka przed Antonim Czechowem


Zdrastwujtie!
W najbliższą piatnica będziemy rozmawiać o adin, dwa lub tri utwory Antoniego Czechowa. Istnieje nadieżda, że wszyscy przeczytali choć adin z nich. Będziemy jeść potrawy związane z Rasiją.

niedziela, 18 listopada 2018

"Pięć osób, które spotkamy w niebie" Mitcha Alboma

Pięć osób, które spotykamy w niebie - Albom Mitch Protokół po "Pięciu osobach, które spotkamy w niebie" Mitcha Alboma


„Say hello to heaven…”*

Było jak zwykle radośnie i smacznie.

1. Listopadowa lektura trochę nas rozczarowała. To jest przyjemna, spokojna lektura, ale na tyle lekka i nieangażująca, że u Poldzi przegrała ze snem (bratem śmierci), a u innych nie pozostawiła większego śladu. Napisana tak poprawnie, że czyta się ją jak wypracowanie szkolne. Porusza sprawy oczywiste, stawia odwieczne pytania. Wędrówka głównego bohatera, Eddiego, przez niebieską krainę przywiodła Strunie na myśl „Opowieść wigilijną” i „Małego księcia”, no i „Boską komedię” – wiadomo. To książka bardziej dla starszej młodzieży niż dla dojrzałych, wiekowych czytelników. Ale Królowa zacytowała kilka fragmentów i wygłoszono kilka słów podsumowujących treść: że dopiero w niebie dowiemy się, po co żyliśmy, i że tu, na ziemi wszyscy jesteśmy ze sobą w jakiś sposób powiązani i wszystko, co nam się przydarza, jest po coś.

2. Struna wymieniła kilka osób, które chciałaby spotkać w niebie – jedną z nich byłby Jeff Buckley, którego nostalgiczne piosenki towarzyszyły rozmowom. Słuchano też utworów innego nieżyjącego muzyka – Davida Bowiego.

3. Słowem, do którego sprowadzały się niemal wszystkie dyskusje tego wieczoru, był „paragon”. A związane było to z ogólnopolską, mocno komentowaną w mediach, akcją urzędów skarbowych, które wysyłają swoich pracowników na ulice, żeby znaleźli jak największą ilość przedsiębiorców, którzy nie wystawiają paragonów. Pod koniec spotkania uczestnicy nie wychodzili już nawet do toalety z obawy przed spotkaniem tam urzędnika, który zaskoczy ich pytaniem „A paragon gdzie?”.

4. Rozmawiano także o kolejnej grupie zawodowej, która w ostatnich tygodniach nie schodziła z pierwszych stron gazet – o strajkujących policjantach. Przy okazji mówiono także o innych protestujących: pielęgniarkach, nauczycielach, w myślach łączono się z tymi, którzy nie są zadowoleni ze swojej pracy, którzy mają beznadziejnych szefów i którzy nie zarabiają tyle, ile chcieliby zarabiać. Ze wszystkimi ciemiężonymi przez swoich pracodawców solidaryzujemy się.

5. Poldzia barwnie zdała relację ze swoich wojaży zagranicznych i pokazywała zdjęcia, na których piła wino u stóp Wieży Eiffla. Z uwagi na fakt, że ustalano termin tradycyjnego okołobożonarodzeniowego wyjazdu do niedalekiej wioski artystycznej, Poldzia z nostalgią wspominała czasy, kiedy Pan Pold zrobił dla małych Poldziątek szopkę, w której w rolę Maryi i Józefa wcieliły się lalki Barbie i Ken.

6. Kuchnia niebiańska okazała się dość słodka – na stole były głównie potrawy zawierające cukier. Było ciasto „malinowa chmurka” (ze sklepu), było ciasto z herbatnikami „niebiańska chmurka” (zrobione przez Królową), był sernik „niebo”’ (wykonany przez Błyskawicę, która na wstępie nałożyła każdemu solidna porcję, przez co uczestnicy do końca wieczoru czuli się najedzeni i zasłodzeni), były galaretki w trzech odcieniach niebieskiego z kleksami serka maskarpone z bitą śmietaną imitującymi chmurki, były babeczki z niebieską galaretką i chmurką z bitej śmietany posypaną kolorowym deszczem (wyszły z rąk Struny), były pokarm podniebnych mieszkańców, czyli ptasie mleczko. Sekcję wytrawną reprezentowała sałatka „kuchnia niebiańskiego spokoju”. Poldzia przyniosła białe wino w ślicznej szafirowej butelce.

7. Następne spotkanie odbędzie się 21 grudnia i omawiany będzie Czechow: „Wujaszek Wania” i/lub „Trzy siostry” i/lub „Wiśniowy sad”. Wprawdzie kuchnia rosyjska była już przy dyskusji nad „Dziennikami kołymskimi”, ale było to tak dawno temu, że koniecznie trzeba powtórzyć ten temat kulinarny.

Zostańcie w pokoju, który „osiągniesz tylko wtedy, kiedy go sam zawrzesz ze sobą”.
k.

*Zainteresowanych, z jakiej piosenki pochodzi ten fragment, odsyłamy do Struny.