Protokół po "Wujaszku Wani" / "Wiśniowym sadzie" / "Trzech siostrach" Antoniego Czechowa
„Naprzód! Kroczmy niepowstrzymanie ku jasnej gwieździe, która płonie tam daleko! Naprzód! Naprzód! Razem, przyjaciele!”
W szalejącej dookoła wichurze przygotowań do Świąt, w
pogoni za karpiami i w burzy porządków domowych w piątkowy wieczór uczestnicy Spotkania
Pod Pretekstem Książki znaleźli ostoję i zasiedli w ciszy i spokoju, w radosnej
atmosferze, aby porozmawiać o utworach Antoniego Czechowa i o życiu w ogóle.
1. Spotkanie rozpoczęto od wspólnego przeczytania kartki
ze świątecznymi życzeniami, która przyszła od Polanny aż z dalekiej Espanii. Przy
okazji powspominano czasy, gdy Polanna przyjeżdżała w piątkowe popołudnia do
poprzedniego lokalu klubikowego na spotkanie połączone z noclegiem i
śniadaniem.
2. Każda z uczestniczek spotkania przeczytała choćby jeden
z wyznaczonych wcześniej utworów Czechowa: „Wujaszek Wania”, „Trzy siostry” lub
„Wiśniowy sad”, a były i takie, które przeczytały wszystkie trzy dzieła.
Uczestniczki zaopatrywały się w egzemplarze książek w lokalnej bibliotece. Pani
bibliotekarka powiedziała, wręczając Czechowa kolejnej przybyłej tam
uczestniczce, że chyba jest jakiś konkurs, bo ostatnio zauważyła spore zainteresowanie
Czechowem. Sięgając do klasyki rosyjskiej, uczestniczki przyczyniły się do
poprawienia statystyk bibliotecznych w zakresie książek, których obecnie już
prawie nikt nie czyta i być może trzeba by je było wycofać z obiegu (egzemplarz
wypożyczony przez Królową, wydany w 1979 roku, był nietknięty ręką ludzką, o
czym świadczyły nierozcięte niektóre strony).
3. Zauważono, że w omawianych dramatach (choć jeden z
nich, „Wiśniowy sad”, został określony przez autora jako komedia), pojawiają
się elementy wspólne: postać starej służącej/niani lub służącego/lokaja, postać
starej panny, postać rozrzutna czy postać depresyjna. Istotnym elementem były
wypowiedzi na temat małżeństwa jako swego rodzaju kontraktu czy wyrażone przez
pewne osoby burżuazyjne tęskne pragnienia podjęcia pracy, oddania się działaniu
dla dobra innych, które to twierdzenia pozostały na zawsze jedynie w fazie
deklaracji.
4. Królowa, mimo że czasem zasypiała podczas lektury,
dostrzegła rzadko dziś doceniany i praktykowany kunszt pisarski polegający na
minimalistycznym użyciu słów w didaskaliach. To wielka umiejętność tak
skonstruować utwór, żeby za pomocą samych tylko dialogów zbudować postaci,
nadać im cechy charakterystyczne, opowiedzieć całą historię, co więcej – zrobić
to w tak jednoznaczny sposób, żeby aktorzy wcielające się w poszczególne
postaci na scenie, wiedzieli, jak mają zagrać, żeby to było zgodne z zamysłem
pisarza, a jednocześnie, jak skonstruować dramat, żeby odtwórcy ról mieli
możliwość ich indywidualnej interpretacji. Rodzaj literacki, jakim jest dramat,
na pewno jest dziś dość zapomniany przez czytelników i źle kojarzony, do czego z
pewnością przyczynił się system oświaty. Uczestniczki spotkania były
zadowolone, że po raz kolejny sięgnięto po klasykę literatury.
5. W utworach Czechowa znaleziono kilka cennych uwag i
życiowych obserwacji. Na przykład to, że „jak się nie ma prawdziwego życia,
żyje się mirażami” („WW”). Albo że „jeżeli dziewczyna kogo kocha, oznacza to,
że jest niemoralna” (Ws”). Jest też informacja, że „in vino veritas”, czyli w
winie prawda („3s”), co potwierdzić może szczególnie Poldzia, a także, że „mens
sana in corpore sano”, co znaczy w zdrowym ciele zdrowy duch („3s”). Natomiast
Tuzenbach w rozmowie z Wierszyninem („3s”) pyta: „A może na odwrót, może nasze
życie będzie uchodzić za wzniosłe i górne, i ludzie będą je wspominali z
szacunkiem”, czego byśmy sobie życzyli. A jedna z trzech sióstr, Irina, mówi:
„Trzeba pracować, tylko pracować. Nam jest dlatego źle i dlatego widzimy
wszystko w czarnych kolorach, że nie znamy pracy”, co potwierdza naszą opinię,
że praca jest potrzebna dla dobrego zdrowia psychicznego i że praca to
błogosławieństwo.
6. A propos zdrowia. Poldzia w czasie spotkania była cała
okablowana, tj. podłączona do urządzenia monitorującego podstawowe funkcje
życiowe. Z uwagi na fakt, że Poldzia spożyła znaczną ilość alkoholu oraz nie
przejawiała jakichkolwiek niepokojących zachowań świadczących o problemach
zdrowotnych, nasuwa się pytanie, czy wystające jej spod bluzki kable nie były
przypadkiem częścią sprzętu do podsłuchu, dzięki któremu Pan Pold na bieżąco
mógł kontrolować przebieg spotkania oraz tematykę rozmów. Dowodem na potwierdzenie
tej tezy może być również to, że Poldzia wyjątkowo miło wypowiadała się na
temat małżonka swego (może z wyjątkiem wspomnienia pewnego nietrafionego
prezentu bieliźnianego otrzymanego od niego) i z czułością opisywała ich
wspólną wyprawę na SOR, gdzie ranny podczas spaceru z psem Pan Pold został
pozszywany i zaopiekowany.
7. Stefa przywołała temat niepokojącego zjawiska, które
zatacza coraz szersze kręgi już nie tylko w Afryce, na Wschodzie czy w Polsce
B, ale i w, wydawać by się mogło, wyższych sferach: analfabetyzm, a właściwie wtórny
analfabetyzm połączony z rozpowszechniającym się brakiem zainteresowania
rozwojem własnym i poszerzaniem wiedzy. Uczestnicy spotkania ubolewali nad tym,
w jak wielu domach nie ma ani jednej książki, jak wielu ludzi nie czyta, nie interesuje
się niczym innym niż oglądanie telewizji, a w niej seriali paradokumentalnych i
szołów z udziałem celebrytów. W obszarze tematów pesymistycznych znalazł się
również wątek bestialstwa ludzi wobec zwierząt, głównie psów i kotów. Obecni na
spotkaniu Grudosława i Azoriusz oraz lekko niepełnosprawna, dopiero co
wysterylizowana kicia w ciszy wysłuchali kilku przerażających przykładów
nieludzkiego zachowania osobników, którzy znajdują przyjemność w katowaniu psów
i ewidentnie są psychopatami. Azoriusz był tak poruszony tym, co usłyszał, że
musiał ukoić nerwy pod uspokajającą ręką Poldzi.
8. W ferworze przedświątecznych przygotowań znaleziono
czas, żeby upichcić coś z kuchni rosyjskiej. Błyskawica ugotowała soljankę.
Struna zrobiła sałatkę Mimoza z łososiem, do której zjedzenia namawiała
wszystkich przez cały wieczór (niech żałują ci, którzy tego nie uczynili, bo
sałatka była przednia). Również Stefa
przyniosła sałatkę – warstwową Szubę ze śledziem. Królowa upiekła rosyjskie pączuszki
orzechowe i podała minikrokieciki ruskie. Poldzia poszła na łatwiznę i kupiła
kokosowe kulki Rafaello, które rzekomo nawiązywać miały do śnieżnych kul, a te
do obfitych opadów śniegu na Syberii. Jedzono też pierniczki oraz czekoladki
dostępne w szerokim asortymencie.
9. Ku zaskoczeniu wszystkich udało się dość sprawnie
stworzyć listę książek proponowanych do omówienia na kolejne spotkania aż do lutego
2020! W przerwie zabawy w „a kuku” ze Struną Mały Lord wcielił się w rolę
Koszałka Opałka i w zeszycie protokolanckim swoim zamaszystym pismem w języku
tylko sobie znanym spisywał poszczególne tytuły. Stworzona wspólnie lista
będzie jak zwykle podlegać modyfikacjom, ale póki co przedstawia się
następująco:
-luty - Lew Tołstoj „Anna Karenina”
-marzec - Anna Kowalczyk „Brakująca połowa dziejów.
Krótka historia kobiet na ziemiach polskich”
-kwiecień – Ryszard Kapuściński „Cesarz”
-maj – Gabriel Garcia Marquez „Sto lat samotności”
-czerwiec – Morris Heather „Tatuażysta z Auschwitz”
-lipiec – Paula Hawkins „Dziewczyna z pociągu”
-sierpień – Zadie Smith „Białe zęby”
-wrzesień – Gregory David Roberts „Shantaram”
-październik – Robert Galbraight „Wołanie kukułki”
-listopad – biografia Juliana Tuwima lub Jana Brzechwy
-grudzień – Emil Zegadłowicz „Motory”
-styczeń 2020 – Mariusz Szczygieł „Nie ma”
-luty 2020 –Tomasz Mann „Czarodziejska góra”
10. A w 2019 roku styczniowe spotkanie poświęcone będzie
kryminałowi – bierzemy na warsztat pierwszą część tetralogii o Saszy Załuskiej,
czyli „Pochłaniacz” Katarzyny Bondy. Obowiązywać będzie powietrzna kuchnia z
Pomorza.
11. Za opóźnienie w dostarczeniu protokołu spowodowane
zaangażowaniem protokolantki w liczne przedświąteczne obowiązki domowe, a w
dalszej kolejności spędzaniem czasu wolnego z rodziną, uprzejmie prosi się o
wybaczenie.
„Do widzyska” oraz „Sadź las!” („WW”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz