niedziela, 18 listopada 2018

"Pięć osób, które spotkamy w niebie" Mitcha Alboma

Pięć osób, które spotykamy w niebie - Albom Mitch Protokół po "Pięciu osobach, które spotkamy w niebie" Mitcha Alboma


„Say hello to heaven…”*

Było jak zwykle radośnie i smacznie.

1. Listopadowa lektura trochę nas rozczarowała. To jest przyjemna, spokojna lektura, ale na tyle lekka i nieangażująca, że u Poldzi przegrała ze snem (bratem śmierci), a u innych nie pozostawiła większego śladu. Napisana tak poprawnie, że czyta się ją jak wypracowanie szkolne. Porusza sprawy oczywiste, stawia odwieczne pytania. Wędrówka głównego bohatera, Eddiego, przez niebieską krainę przywiodła Strunie na myśl „Opowieść wigilijną” i „Małego księcia”, no i „Boską komedię” – wiadomo. To książka bardziej dla starszej młodzieży niż dla dojrzałych, wiekowych czytelników. Ale Królowa zacytowała kilka fragmentów i wygłoszono kilka słów podsumowujących treść: że dopiero w niebie dowiemy się, po co żyliśmy, i że tu, na ziemi wszyscy jesteśmy ze sobą w jakiś sposób powiązani i wszystko, co nam się przydarza, jest po coś.

2. Struna wymieniła kilka osób, które chciałaby spotkać w niebie – jedną z nich byłby Jeff Buckley, którego nostalgiczne piosenki towarzyszyły rozmowom. Słuchano też utworów innego nieżyjącego muzyka – Davida Bowiego.

3. Słowem, do którego sprowadzały się niemal wszystkie dyskusje tego wieczoru, był „paragon”. A związane było to z ogólnopolską, mocno komentowaną w mediach, akcją urzędów skarbowych, które wysyłają swoich pracowników na ulice, żeby znaleźli jak największą ilość przedsiębiorców, którzy nie wystawiają paragonów. Pod koniec spotkania uczestnicy nie wychodzili już nawet do toalety z obawy przed spotkaniem tam urzędnika, który zaskoczy ich pytaniem „A paragon gdzie?”.

4. Rozmawiano także o kolejnej grupie zawodowej, która w ostatnich tygodniach nie schodziła z pierwszych stron gazet – o strajkujących policjantach. Przy okazji mówiono także o innych protestujących: pielęgniarkach, nauczycielach, w myślach łączono się z tymi, którzy nie są zadowoleni ze swojej pracy, którzy mają beznadziejnych szefów i którzy nie zarabiają tyle, ile chcieliby zarabiać. Ze wszystkimi ciemiężonymi przez swoich pracodawców solidaryzujemy się.

5. Poldzia barwnie zdała relację ze swoich wojaży zagranicznych i pokazywała zdjęcia, na których piła wino u stóp Wieży Eiffla. Z uwagi na fakt, że ustalano termin tradycyjnego okołobożonarodzeniowego wyjazdu do niedalekiej wioski artystycznej, Poldzia z nostalgią wspominała czasy, kiedy Pan Pold zrobił dla małych Poldziątek szopkę, w której w rolę Maryi i Józefa wcieliły się lalki Barbie i Ken.

6. Kuchnia niebiańska okazała się dość słodka – na stole były głównie potrawy zawierające cukier. Było ciasto „malinowa chmurka” (ze sklepu), było ciasto z herbatnikami „niebiańska chmurka” (zrobione przez Królową), był sernik „niebo”’ (wykonany przez Błyskawicę, która na wstępie nałożyła każdemu solidna porcję, przez co uczestnicy do końca wieczoru czuli się najedzeni i zasłodzeni), były galaretki w trzech odcieniach niebieskiego z kleksami serka maskarpone z bitą śmietaną imitującymi chmurki, były babeczki z niebieską galaretką i chmurką z bitej śmietany posypaną kolorowym deszczem (wyszły z rąk Struny), były pokarm podniebnych mieszkańców, czyli ptasie mleczko. Sekcję wytrawną reprezentowała sałatka „kuchnia niebiańskiego spokoju”. Poldzia przyniosła białe wino w ślicznej szafirowej butelce.

7. Następne spotkanie odbędzie się 21 grudnia i omawiany będzie Czechow: „Wujaszek Wania” i/lub „Trzy siostry” i/lub „Wiśniowy sad”. Wprawdzie kuchnia rosyjska była już przy dyskusji nad „Dziennikami kołymskimi”, ale było to tak dawno temu, że koniecznie trzeba powtórzyć ten temat kulinarny.

Zostańcie w pokoju, który „osiągniesz tylko wtedy, kiedy go sam zawrzesz ze sobą”.
k.

*Zainteresowanych, z jakiej piosenki pochodzi ten fragment, odsyłamy do Struny.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz