Protokół po "Marii Skłodowskiej-Curie i jej córkach" Shelley Emling
Raport ze szczegółowej analizy wydarzeń mających miejsce
podczas najkrótszej nocy w roku.
1. Około godziny 16.38 rozpoczęło się kolejne Spotkanie Pod
pretekstem Książki, którego bohaterką była niezłomna, dzielna, silna, mądra,
utalentowana, pracowita, skrupulatna, a jednocześnie niebywale wrażliwa, ciepła
i doświadczona przez los Maria Skłodowska-Curie, nasza rodaczka. Literackim
źródłem wiedzy na jej temat była książka Shelley Emling „Maria Skłodowska-Curie
i jej córki” oraz (nieoficjalnie) biografia Marii pióra jej córki, Ewy Curie. Z
obu tych lektur wyłania się postać Kobiety godnej naśladowania, Kobiety, która
w wielu kwestiach będzie od dziś naszym wzorem z Sevres, Kobiety wspaniałej.
2. Jeśli chodzi o wspomniane wyżej książki, zdecydowanie
bardziej warty przeczytania jest tom autorstwa Ewy Curie. Bo Shelley Emling,
jako Amerykanka, dość subiektywnie promuje w swojej pracy USA oraz swoich
rodaków, którzy mieli jakąkolwiek styczność z Marią, co może nieco negatywnie
wpłynąć na wyrobienie sobie własnej opinii o bohaterce.
3. Maria, na której cześć Struna i Polanna odśpiewały (z
pewnymi lukami w tekście) hymn, była tytanem pracy. Dużo miejsca poświeciłyśmy
na omówienie jej relacji z córkami i metod wychowawczych (podoba nam się to
podejście). Doszłyśmy do wniosku, że Maria nie była zimnym naukowcem, lecz
osobą bardzo wrażliwą (być może nawet nadwrażliwą, jak to określiła Struna), a
przez to zamkniętą w sobie i czasami trudną w odbiorze przez innych.
4. Słowa Marii, które postaramy się zapamiętać na dłużej,
brzmią: „Nikomu z nas życie, zdaje się, bardzo łatwo nie idzie, ale cóż robić,
trzeba mieć odwagę i głównie wiarę w siebie, w to, że się jest do czegoś
zdolnym i że do tego czegoś trzeba dojść. A czasem wszystko się pokieruje
dobrze, wtedy kiedy najmniej się człowiek tego spodziewa”. Czyli generalnie
jest ciężko, ale trudno- trzeba zacisnąć poślady i robić to, co trzeba,
pracować bez przerwy, nad sobą też.
5. W trakcie całego wspólnie spędzonego czasu przeprowadzono
kilka eksperymentów naukowych, z których jeden pozwolił nam na wysunięcie
śmiałego wniosku. Otóż badano korelację pomiędzy czasem trwania spotkania a
ilością wypitego alkoholu. Hipoteza brzmiała: „Ilość czasu wspólnie spędzonego
w ramach Spotkania Pod Pretekstem Książki (w dalszej części badania zwanego SPPK)
jest odwrotnie proporcjonalna do ilości spożytego alkoholu mierzonego w
butelkach (na potrzeby badania określonej jako ALK). Podczas przeprowadzania
owego doświadczenia Królowa wprowadziła dodatkową zmienną tj. ilość spożytej
kawy mierzonej w filiżankach (określoną jako KOF), co było przełomowym momentem
wieczoru. W wyniku tego odkrycia Królowa została przez Polannę nazwana „Marią”,
co było niczym wręczenie jej medalu. Teza końcowa, którą należałoby potwierdzić
podczas kolejnego spotkania, aby wykluczyć ryzyko błędu w pomiarach, jest
następująca: „Ilość czasu spędzonego w ramach SPPK jest wprost proporcjonalna
do ilości spożytej KOF i jednocześnie jest odwrotnie proporcjonalna do ilości
spożytego ALK”. Wniosek wysunięto posługując się następującym wzorem:
√{ß x 29 SPPK + (4 x 7 ALK³) + Φ – (⅝ x 7 KOFµ) Ʊ : Ϣ SKKP}
x ¢ + (Ω x 2 KOF) - ∏ (4 ALK ª x ƕ) - Ʃ = ∞
6. W ramach przygotowania się do spotkania we wcześniejszym
terminie przeprowadzono również proces poszukiwawczo-dedukcyjno-analityczny
oparty na faktach historycznych. Otóż uczestniczki spotkania, chcąc oddać hołd
Marii, postanowiły cofnąć się w czasie- wprawdzie nie do lat życia bohaterki
wieczoru, ale do lat naszego dzieciństwa, które przypadły na schyłek PRL-u.
Każda z uczestniczek spotkania przyniosła fotografie zrobione im przed rokiem 1989, a w kwestii
kulinarnej przygotowano i spożywano potrawy rodem z czasów Komuny (szczegóły
poniżej). Jeśli chodzi o zdjęcia, to hitem były:
-Koralina w dresie z kreszu w kolorach oczojebnych,
-Struna w dzianinowych spodniach-ogrodniczkach z
geometrycznym wzorem op-art na nogawkach (jej młodszy brat donaszał po niej te
spodenki, co na pewno było dla niego trudnym przeżyciem),
-kilkumiesięczna Polanna z puckami jak u chomika,
odstającymi uszkami i prostymi (!) włoskami,
-Królowa z miną niepewną na kucyku na plaży w
Międzyzdrojach.
7. Jedzenie, oprócz przyniesionych zdjęć, przeniosło nas w
lata naszego dzieciństwa. Podano: smażoną mortadelę (zaserwowaną w wersji
współczesnej, czyli jako hamburger), łazanki, blok czekoladowy, piszingera,
miśki bezowe, cukierki krówki. Na stole królowały kanapki z: pasztetową,
tuszonką wieprzową, paprykarzem szczecińskim, serkiem topionym oraz pastą
jajeczną na wece. Na cześć Marii S-C, która podczas pierwszych lat swojej nauki
na Sorbonie przymierała głodem, żywiąc się jedynie garścią wiśni i
rzodkiewkami, ochoczo chrupano rzodkieweczki na kanapkach i solo. Struna, z
racji swoich niedawnych urodzin, przyniosła jogurtowy tort truskawkowy z różą i
kuleczkami radu na wierzchu w roli dekoracji. Pito koktajl truskawkowy, wodę z
cytryną i melisą (to już nieco współczesny wynalazek) oraz herbatę. A ponieważ
w czasach Komuny nikomu się nie przelewało, tym razem alkohol nie lał się
strumieniami.
8. W debatach poświecono nieco uwagi zjawisku traumy
spowodowanej byciem starszą siostrą, które dotyczy ¾ grona uczestniczek
spotkania. Tego wieczora spontanicznie powstała Grupa Wsparcia Starszych Sióstr
i przyniosła ona wyciszenie rozedrganym emocjom oraz ukoiła skołatane
wspomnienia z dzieciństwa.
9. Powstała również Grupa Kolekcjonerek Szwów (prezeską
została Królowa z łączną ilością 19 szwów na ciele) oraz Grupa Wsparcia Po
Wycince (liderką grupy została Koralina, która w najdotkliwszy sposób przeżywa
stratę swojego dotychczasowego znaku szczególnego – Koralino, łączymy się z
Tobą w bólu).
10. W dyskusji sporo
miejsca poświecono wydarzeniom w życiu towarzyskim i zawodowym, przeżywanym
obecnie przez uczestniczki spotkania troskom i zgryzotom codziennym oraz muzyce
- koncertom niedawnym oraz tym z najbliższej przyszłości. Dziękujemy Strunie za
godne reprezentowanie nas podczas występu naszych ulubieńców Kings Of Leon i
odśpiewanie z braćmi Followillami muzycznego motywu wielu z poprzednich
spotkań, czyli piosenki „Sex on Fire”.
11. Przykrym akcentem wieczoru był bookdog Gruda, która
swoim psim smrodem, pochodzenia do tej pory nieustalonego, zbezcześciła
atmosferę spotkania. Wstyd to ogromny dla właścicielki, ale pocieszmy się tym,
że Maria S-C, jako wielbicielka natury, byłaby pełna zrozumienia dla
atawistycznego zachowania Grudy.
12. Niekwestionowana atrakcją spotkania były
latarki-czołówki, które kilka dni wcześniej zakupiono dla uczestniczek w ilości
hurtowej. W czasie tej Nocy Kupały zostały one wykorzystane do poszukiwania
kwiatu paproci. Próbowano też przy ich pomocy odszukać puszczone na wodę w
przeszłości, zagubione wianki uczestniczek. Niestety, tym razem ekspedycja
poszukiwawcza zakończyła się niepowodzeniem. Jednakże planujemy inną okazję do
nocnego wykorzystania naszych czołówek już niebawem.
13. Kolejne spotkanie będzie miało, jak to zwykle u nas w
lipcu, oblicze działkowo-piknikowe. Datę jeszcze potwierdzimy, ale będzie to 18
lub 19 lipca. Porozmawiamy o „Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki” Maria
Vargasa Llosy. Kuchnia peruwiańsko-grillowa. Pamiętajcie o zabraniu czołówek,
które przydadzą się podczas ponownego szczytowania przy przechodzeniu przez
płot (Struna, upewnij się, że brama będzie zamknięta).
14. Mario Skłodowska-Curie, patronko nasza, oddajemy Ci
cześć! Inspiruj nas do nieustannej pracy, do rozwijania naszych możliwości i
talentów, do odważnego kroczenia przez życie, do dokonywania każdego dnia odkryć
na miarę Nobla, do zdobywania i miłowania wiedzy, do ciągłego rozpalania w
sobie ciekawości świata.
Raport szczegółowy ogłoszono dnia następnego po Nocy Kupały
AD 2014.
Wnioski i uwagi do raportu proszę składać na drodze
oficjalnej, zgodnie z procedurą kancelaryjną.
Wasza K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz