środa, 17 września 2025

"Demon Copperhead" Barbary Kingsolver

 

Protokół po "Demonie Copperheadzie" Barbary Kingsolver

Hello!

Dawno nie było na klubiku tak poruszającej, tak wielowątkowej, tak wciągającej książki.

Ale od początku.

1. Należy zacząć od tego, że swojego lokalu mieszkalnego na potrzeby obrad klubowych użyczyła Stefa. Nic więc dziwnego, że sporo dyskutowano o planowanych przez nią zmianach w obszarze aranżacji wnętrz. Przy okazji powrotu we wspomnieniach do czasów dzieciństwa Stefy, rozmawiano też o zaradności i ogólnie o zdobywaniu doświadczenia życiowego nie tylko w zakresie obcowania z ludźmi, ale i praktycznych umiejętności codziennych.

2. Sporą część spotkania poświęcono omówieniu studium przypadku – osobowości manipulatorskiej, żmijowatej, wyrachowanej i ogólnie nieprzyjemnej, z którą większość Uczestniczek miała kontakt i nie wspomina tego zbyt dobrze. Kicia, nieznająca rzeczonego przypadku, została przestrzeżona przed zawieraniem z nim jakiejkolwiek znajomości.

3. Nawiązano do pretekstu sierpniowego – Stefa podzieliła się wrażeniami po dokończeniu „Nad Niemnem”: delektowała się lekturą, jest zachwycona Janem Bohatyrowiczem, w którym widzi podobieństwo do Wawrzona z „Akuszerek”.

4. A książka wrześniowa? Bardzo się podobała. Choć niektóre opisy trudno było czytać bez ściśniętego serca, bez pytania „Co jeszcze temu biednemu chłopakowi może się przydarzyć?!?”. Współczesne Stany Zjednoczone przedstawione w „Demonie” zaskakują, bo znacząco różnią się od tych Stanów z pocztówki czy hollywoodzkich filmów. Ale wygląda na to, że to prawdziwy obraz kraju, prawdziwszy, niż sami Amerykanie chcieliby przyznać. USA mają problem, wiele problemów. A ponieważ akcja książki rozgrywa się współcześnie, wydaje się, że nie mają na razie pomysłu, jak podnieść z kolan upadłą potęgę, jak ożywić mit o świetności Ameryki. Patologia, uzależnienia, niewydolny system opieki zdrowotnej i społecznej, dyskryminacja – z tym boryka się i inne kraje, ale Stany Zjednoczone są wielkie, więc i skala tych zjawisk jest zatrważająca.

5. Uczestniczki stwierdziły, że mimo całej beznadziei opisanej w „Demonie” końcówka przynosi szczyptę optymizmu – chce się wierzyć, że miedzianowłosy bohater książki jednak sobie poradzi, że najgorsze ma już za sobą, a los zacznie się wreszcie do niego uśmiechać. Postawiono też pytanie o cechy charakteru niezbędne do tego, żeby unieść te wszystkie ciężary życiowe, które wrzucone zostały małemu Demonowi na barki.

6. Rozmawiano sporo o wyznawaniu religii, uczęszczestnictwie w lekcjach religii w szkole, chrzczeniu dzieci, chodzeniu do kościoła, edukacji zdrowotnej i o tym, jak do tego wszystkiego mają się utrwalone w społecznościach zwyczaje, obyczaje, zachowania i „betonizm umysłowy” widoczny zwłaszcza w poglądach starszego pokolenia. Tym, którzy w jakikolwiek sposób nie idą z prądem, mają odmienne zdanie i niestandardową wizję wychowania swoich dzieci, łatwo nie jest, zwłaszcza, gdy mieszkają na wsi lub w małym miasteczku. Ale to się zmienia, więc może tym dzieciom, kiedy już dorosną, będzie łatwiej decydować w powyższych tematach bez narażania się na ostracyzm.

7. Progenitura klubikowa rośnie, czy to się Uczestniczkom podoba, czy nie. Kicia wróciła do pracy, więc Kiciątko kilka godzin dziennie jest pod opieką babci. Mały Lord rozwija się, przeistacza z dziecka w chłopca i ucznia. Struniątko pakuje walizy, żeby ruszyć w swoją pierwszą samodzielną podróż życiową – zaczyna studia. Przy okazji rozmawiano o książce „Żelazny Jan” i o zanikającym we współczesnym cywilizowanym świecie procesie oddawania nastolatków pod opiekę mężczyzn, co powinno ich nauczyć bycia mężczyzną w tym dobrym, naturalnym znaczeniu.

8. „Demonowi Copperheadowi” towarzyszyła kuchnia z USA. Stefa upiekła tak zwanego „amerykana”, czyli ciasto z jabłkami i bakaliami. Przygotowała też mini hot dogi i mini pizze wegetariańskie, które można było spożyć ze zrobionym przez nią ketchupem z cukinii. Struna przyniosła wege mini burgery oraz M&M’sy (Demon jadł je w drodze nad ocean). Królowa przyniosła „paj”, czyli okrągłe kruche ciasto z owocowym nadzieniem (między innymi z brzoskwiniami, które są symbolem stanu Georgia, którego stolicą jest Atlanta, do której pojechali Demon, June i Everett, żeby wyciągnąć z meliny Emmy) oraz mac&cheese, czyli makaron (w kształcie muszelek – w nawiązaniu do oceanu, który chciał zobaczyć Demon) z cheddarowym sosem. Jednak potrawę połączoną z książką wieczoru w najbardziej pokrętny sposób przyniosła Kicia: ciasto chałwowe, bo chałwa zrobiona jest z ziaren sezamu, a sezam jest bardzo bogaty w … w co? W miedź, oczywiście! Szach i mat. Tło muzyczne zapewniły ścieżki dźwiękowe do bardzo amerykańskich filmów „Into the wild” i „Flag day”.

9. Wyżej wspomniany stan Georgia obecny był też w drugiej części opowieści Stefy o jej wyprawie do Gruzji (ang. Georgia), skąd przywiozła dla Uczestniczek magnesy na lodówkę i sól swańską wraz z instrukcją jej użytkowania. Struna podczas swoich wakacyjnych podróży pamiętała o spierzchniętych ustach Uczestniczek, więc przywiozła im ochronne szminki w opakowaniach z białym krzyżem na czerwonym tle. Królowa przywidziała na wieczór czerwoną apaszkę, żeby oddać hołd opisanym w „Demonie” redneckom, a Struna założyła skarpety w kolorach amerykańskiej flagi.

10. W październiku, siedemnastego, spotkanie będzie pod pretekstem książki „Wybrakowane. Jak leczono kobiety” Eleanor Cleghorn. Można przynieść potrawy wybrakowane, przypalone, pokruszone, z zakalcem – będą pasować do lektury.

Przyjemnej jesieni!

k.







wtorek, 9 września 2025

Przypominajka przed "Demonem Copperheadem" Barbary Kingsolver

Stany Zjednoczone Ameryki – kraina wyśniona, raj na ziemi, Eldorado, kraj z najpiękniejszych reklam. Czyżby? Czy USA nadal są miejscem, o którym marzy połowa świata? Czy „american dream” nie zmienił się przypadkiem w koszmar? Jakie są dzisiejsze Stany? Być może „Demon Copperhead” pozwoli znaleźć odpowiedź przynajmniej na kilka z tych pytań.

Widzimy się w piątek ok. 17.00.

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

"Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej

 Protokół po "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej

Witajcie!

Wyjątkowe spotkanie, wyjątkowe grono biesiadujących, wyjątkowy pretekst książkowy!

1. Po raz pierwszy w swoim życiu na zebranie klubiku książkowego przyszło (a właściwie zostało przywiezione w wózku) Kiciątko. I bardzo mu się spodobało: na działce rodziców Struny zrywało pomidory koktajlowe z krzaczków, zafascynowane wpatrywało się w Ciocie rąbiące siekierą drwa i palące ognisko, łzawiło w dymie z palonych wilgotnych gałęzi, bawiło się starymi zabawkami Struniątka, a przede wszystkim jak zahipnotyzowane wpatrywało się w starszego pana koszącego tuż za płotem trawę. Kosiarz ów stanowił nostalgiczną ilustrację do książki wieczoru.

2. Przybyła również, pragnąca ochłody po iberyjskich upałach, Polanna. Choć dawno jej nie było na klubiku, miało się wrażenie ciągłości jej obecności. Polanna zaczęła od pożarcia upieczonej na ognisku kiełbasy – nie żadnej tam chorizo, ale naszej polskiej, lekko przypalonej w ogniu kiełbasy. Opowiadała o swojej pracy i życiu w Hiszpanii tak w ogóle.  

3. Na spotkaniu obecna była niewidziana od 6 lat Wielkopolska Beata. W tym specjalnym dla niej dniu (urodziny!) odebrała życzenia, kwiaty, toasty, a następnie zdała relację ze swoich licznych podróży zagranicznych – przeszłych i tych planowanych. Jednak mimo wielkiego doświadczenia podróżniczego wysłuchała z wielką chęcią (podobnie jak pozostałe Uczestniczki) relacji Stefy z jej niedawnej wyprawy do Gruzji.

4. Stefa – zachwycona, jakaś taka odmieniona, dumna z siebie, zmotywowana, a jednocześnie naładowana wewnętrznym spokojem. I z chęcią na kolejne podróże do egzotycznych krain. Struna również dodała swoje trzy grosze (a właściwie eurocenty) do opowieści turystycznych – choć krótki, wypad do Szwajcarii był pełen wrażeń i ochoty na więcej. Kicia, wielbicielka ciepłych mórz i greckich piaszczystych plaż, zdała relację na temat swoich pierwszych doświadczeń w podróżowaniu z ruchliwym roczniakiem. Królowa mogła się jedynie przysłuchiwać tym opowieściom podróżnym, gdyż na zasłużony urlop wybiera się dopiero za miesiąc – plany są ambitne, relacja będzie w październiku.

5. „Nad Niemnem” w wielu zwykle wzbudza najgorsze wspomnienia ze szkoły średniej. Dla wielu to lektura składająca się wyłącznie z opisów przyrody. Wielu uważa, że to nudy, flaki z olejem i dłużyzna. Jednak Uczestniczki dostrzegły piękno w opisach nadniemeńskiej przyrody, wgryzły się w złożone relacje bohaterów, porwał je duch kresowych dziejów.

6. Oprócz tego pojawiło się kilka ciekawych spostrzeżeń i przewrotnych wniosków. Jedna z bohaterek, Marta Korczyńska – schorowana, zrezygnowana z życia, zmierzająca w stronę schyłku życia …jest w wieku Uczestniczek! A Teresa, sfiksowana towarzyszka pani Korczyńskiej, ma zaledwie 29 lat! Trudna relacja Benedykta i Emilii bardzo prawdziwie ilustruje różne potrzeby i pogląd na życie, jakie mieli małżonkowie. Choć interesująca, metamorfoza Justyny Orzelskiej rodzi pytanie o przyszłość: czy dziewczyna wytrwa w roli chłopki, czy dłoniom pianistki starczy sił do ciężkiej pracy w polu? Benedykt i jego syn, kłócący się, sprzeczający, ale tak naprawdę wyznający te same wartości, zmierzający do tego samego celu. Umiłowanie ziemi, szacunek do pracy, piękno przyrody, trudne losy Polaków na Kresach.

7. Rozmawiając o najbardziej znanej powieści Elizy Orzeszkowej, przekąszano potrawy z kuchni wschodniej, kresowej i nadniemeńskiej. Stefa przyniosła ruskie placuszki ziemniaczane z serem z mleka świeżo wydojonego od krów korczyńskich, do placuszków był sos jogurtowo-koperkowy. Polanna przyniosła ciasteczka w kształcie podkówek, które gubiły korczyńskie konie; ciasteczka miały smak orzechowy (bo Orzeszkowa, wiadomo!). Kicia zaproponowała kuliste pralino-ciasteczka, nawiązując tym samym do „globusa”, który męczył Emilię Korczyńską. Kicia podzieliła się również przywiezionymi z urlopu owockami kumkwat – w formie dżemiku i w glazurze. Struna podała upieczone nad ogniskiem prażonki wegetariańskie „Nad Skawą”, a także zainspirowane jej ostatnią wyprawą do miejsc jak z „Czarodziejskiej górny” kese und szpek, czyli kawałki sera owinięte w bekonowe plastry i opieczone na grillu (Emilia Korczyńska z tymi swoimi globusami zdecydowanie powinna pojechać do szwajcarskich uzdrowisk od Manna). Królowa podała „mogiłki Jana i Cecylii”, czyli orzechowe ciasteczka o podłużnym kształcie, oraz placuszki gryczane z twarogiem z kuchni podlaskiej. Były też gigantyczne białe („…gryka jak śnieg biała”) pianki cukrowe. Wypito wino słowackie i węgierski tokaj (znad pięknego, modrego Dunaju, bo to rzeka też opiewana często w literaturze).

8. Muzycznie było skromnie: puszczony z telefonu Czesław Niemen, a potem hymn klubiku książkowego tj. „Sex on fire”. Jednak prawdziwą muzyką dla uszu był trzask płonących w ognisku gałęzi, wiatr w liściach jabłonki, szum koszonej trawy, gaworzenie Kiciątka, rozmowy i śmiech.

9. To było radosne spotkanie książkowe. I tak ma być, bo „ze smętku, jak z kozła, ani wełny, ani mleka”.

10. W następną podróż książkową ruszymy 12 września, a naszym przewodnikiem będzie „David Copperhead”. Kuchnia amerykańska albo uzależniająca, albo miedziana.

11. A, gdyby ktoś pytał, czy Struna tradycyjnie przeszła ponad bramą w ogrodzeniu, to tak, przeszła - tym razem z pieśnią "Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą, a ja doliną..." na ustach.

12. Jeśli ktoś w najbliższym czasie będzie miał okazję porozmawiać z echem, nich mu wykrzyknie imię swojego lubego.

k.










wtorek, 19 sierpnia 2025

"Przypominajka przed "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej

Da Bóg, w najbliższy piątek Uczestniczki podejmą pielgrzymkę coroczną do miejsca tradycyjnego działkowego na spotkanie książkom, jedzeniu i dyskusyjom poświęcone. A nuże, kto sił w kulasach ma, niech bieży do ogrodów Danielowych, niechaj przyoblecze swe oblicze w radość. Zebranie zwołane na 17.00 zostaje.

A jeśli książki narażone na pomoczenie deszczem by były, to kierować swe stopy należy do stałego miejsca klubikowego. 

wtorek, 15 lipca 2025

"Kos kos jeżyna" Tamty Melaszwili


 Protokół po "Kosie kosie jeżynie" Tamty Melaszwili

Dila mshvidobisa!

Gruzińska powieść o 48-letniej Etero, która wiodła spokojne życie w zbudowanej przez siebie baszcie warownej, aż pewnego dnia…

1. Spokój i życie po swojemu, bez chodzenia w kieracie rodzinnym – to jej wymarzona przyszłość. Wolność – nie musieć się nikim opiekować. Starość – Etero czeka na nią, dziewczyno! Wtedy będzie mogła odpocząć, będzie mogła robić to, co chce. Na przykład kupić aparat fotograficzny i robić zdjęcia.

2. Książka Tamty Melaszwili trochę nawiązuje do tego dowcipu, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach. Bo Etero właśnie zaplanowała sobie resztę swojego życia, już myślała o starości, o odpoczynku na emeryturze. A tu taka niespodzianka - chwila, która spowodowała, że pociąg pełen planów się wykoleił. Powieść kończy się w momencie, który może być początkiem całkiem nowej historii. 

3. Gruzja z powieści niby współczesna, ale w mentalności Etero i jej pobratymców jeszcze głęboko w komunizmie, w systemie, którym odbiera kobietom prawo do samostanowienia. Kobieto, Gruzja to nadal dla nas kraj egzotyczny, daleki, znany tylko z nielicznych opowieści. Uczestniczki Spotkania robią jednak co mogą: czytają książki o gruzji, powieść Melaszwili mianowały pretekstem do spotkania, pomagają (Struna) gruzińskim nastolatkom odnaleźć się w polskiej rzeczywistości, przygotowują gruzińskie potrawy (patrz niżej), a niektóre (Stefa) wkrótce nawet odwiedzą ten podobno piękny zakątek Azji.

4. W czasie spotkania polecano sobie książki i filmy. Wspominano seans „Once” u Gazeli sprzed 12 lat. Gratulowano Strunie maturalnych osiągnięć Struniątka. Świętowano kolejne jubileusze Stefy i Kici. Dyskutowano o kształtowaniu nawyków żywieniowych dzieci (na przykładzie Kiciątka). Obejrzano poczwarkę pazia królowej, która uwiła sobie  „gniazdko” w skrzyni warzywnej Królowej (Struna życzy sobie być obecną podczas „akcji porodowej”; zobaczymy, czy zdąży przybyć na czas). Zadano kłam postawionej w książce „Kos kos jeżyna” tezie, jakoby robienie konfitur oznaczało, że kobieta jest już stara. Pan Rex zaktualizował wiedzę Uczestniczek w zakresie obowiązujących kolorystycznych trendów w okleinach płyt meblowych. Rozmawiano o arcyważnych tematach związanych z wychowywaniem dzieci, z obecnymi wyzwaniami rodzicielskimi i zagrożeniami płynącymi z internetu, a zwłaszcza z mediów społecznościowych. Kobieto, odłóż wreszcie ten smartfon! 

5. Na stole z potrawami kuchni gruzińskiej sporo było słodkości: napoleonki i gata, czyli ciastka z cynamonem, borcza, czyli ciastka-sakiewki, drożdżówki z owocami z ogrodu (które początkowo miały być lobiani, czyli plackami z fasolą) oraz lemoniada gruzińska z estragonem. Z dań wytrawnych były: chaczapuri serowo-pieczarkowe i serowo-szpinakowe, chlebek turecki z czarnuszką, adżab sandali, czyli potrawka warzywna oraz sałatka ogórkowa salat nigvzit. Podczas przygotowań kulinarnych Struna, Kicia i Stefa wspomogły finansowo lokalną piekarnię gruzińską. Były też, rzecz jasna, świeże jeżyny, a także herbata jeżynowa. 

6. Dziewczyno, sierpniowe spotkanie zwołane zostało na dwudziestego drugiego (oczekiwana jest wizyta Polanny!) na działce u Struny (pod warunkiem sprzyjającej aury, ma się rozumieć). Powieści „Nad Niemnem” towarzyszyć będzie kuchnia nadniemeńska lub kresowa.

Udanego wypoczynku wakacyjnego!

„Ale życie jest dziwne, naprawdę. Jak dobrze, że nie wiemy z góry, dokąd nas zaprowadzi, jak nas doświadczy”, kobieto.

k.









wtorek, 8 lipca 2025

Przypominajka przed "Kosem kosem jeżyną" Tamty Melaszwili

O tym, jak jeden moment może wywrócić do góry nogami całe uporządkowane życie. O wojażach wakacyjnych. O kosach, jeżynach, jagodach, motylach, czarnych pszczołach, śliwkach zapewne też. I o innych sprawach rozmawiać będziemy w najbliższy piątek. 

Zbiórka na działce rodziców Struny około siedemnastej (w razie niepogody spotkanie w stałym lokalu klubikowym).

środa, 18 czerwca 2025

"Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej" Magdaleny Grzebałkowskiej


Protokół po "Dezorientacjach. Biografii Marii Konopnickiej" Magdaleny Grzebałkowskiej

Hu, hu, ha! Hu, hu, ha! Nasza ….

…czytelnicza gromadka spotkała się w czerwcowe późne popołudnie, żeby pogawędzić o Marii Konopnickiej, którą wszyscy w Polsce niby znają, ale może jednak nie całkiem.

1. Konopnicka to bardzo niejednoznaczna postać, nie sposób opisać ją dwoma słowami. Biografia stworzona przez Magdalenę Grzebałkowską pokazuje tę pisarkę i poetkę z mało znanej strony: jako kobietę samodzielnie i odważnie myślącą, ale niemal ubezwłasnowolnioną przez obowiązujące ówcześnie prawo, jako oddaną matkę, która nie zawsze jak wzorowa matka się zachowywała, jako uznaną i docenioną za życia w kręgach literackich postać, która nieraz przymierała głodem. W tej biografii mało jest o dziełach, które napisała Konopnicka, za to dużo jest o niej jako człowieku: osobie posiadającej ponadprzeciętną wrażliwość i oko wyczulone na biedę i krzywdę ludzką, znakomitej obserwatorce, osobie zaangażowanej społecznie, patriotce, utrudzonej życiem kobiecie i matce.

2. Konopnicką trudno się czyta. Za to książka, która o niej wyszła spod pióra Grzebałkowskiej, jest świetna w odbiorze: autorka przekopała się przez tony materiałów historycznych i przedstawiła je w sposób prosty, klarowny, ale nie suchy i rzeczowy jak CV, a raczej jak opowieść o kimś ciekawym, ważnym, bliskim, którego chciałoby się poznać osobiście na jakimś podwieczorku z herbatą i kruchymi ciasteczkami.

3. Kruchych ciasteczek na stole nie było. Za to zaserwowane potrawy nawiązywały do licznych podróży Konopnickiej, czyli podano dania mix: wieloskładnikową tartę na tortilli Struny ze szparagami i buraczkowym humusem (nawiązanie do kwitnących właśnie obficie piwonii, które w ogrodzie Konopnickiej zapewne też rosły), sałatkę resztkowoobiadową Stefy (Konopnicka często jadała na kolację resztki z obiadu) oraz faszerowane pieczarki z grilla Królowej. Delektowano się również ciekawym deserem: owocki świdośliwy podane z jogurtem greckim i prażonymi płatkami migdałowymi.

4. W czasie spotkania polecano sobie kolejne książki i kolejne interesujące miejsca do zobaczenia w najbliższej okolicy. Stefa, przywołując znane porzekadło Hugo-Badera, że nie ma przypadkowych przypadków, opowiedziała o serii zdarzeń, które doprowadziły do tego, że w niedługim czasie wybierze się w niebywałą podróż zagraniczną. Stefa zaktualizowała wiedzę obecnych w temacie matury i studiów Struniątka (nadal trzymamy kciuki!). Zaocznie świętowano pierwsze urodziny Kiciątka – rozkosznego bobasa, którego pasją jest motoryzacja (po tatusiu) oraz książki (po mamusi – wiadomo!). Królowa próbowała wzbudzić w Stefie większy entuzjazm do „Nad Niemnem” - jednym ze sposobów na przełamanie obaw przed lekturą może być „klucz botaniczny”, czyli czytanie powieści Orzeszkowej (koleżanki Konopnickiej ze szkoły przecież!) z uwagą zwróconą szczególnie na opisane tam gatunki kwiatów, drzew, bo dzięki temu spotkać można „starych przyjaciół” i poznać tych zapomnianych, których dziś już nikt w ogrodach nie ma. Mały Lord zaprezentował zebranym tworzony przez siebie zielnik, opowiedział o wyprawie w poszukiwaniu agatów i znalezionym okazie, pokazał jeden ze swoich ostatnich obrazów przedstawiający karpia w towarzystwie płotki, opowiedział o treningach na pumptracku (to dziecko ma dość niestandardowe pasje).

5. Mówiono też o Marii Dulębiance, partnerce, przyjaciółce, towarzyszce życia Konponickiej. Była naprawdę dobrą malarką (wystawa „Co babie do pędzla?” w Muzeum Narodowym w Lublinie), na swoje nieszczęście tworzyła w czasach, kiedy kobiety z paletą były nieliczne i miały niewielką szansę na uznanie i artystyczny sukces. Struna opowiedziała o „urodzinach Konopnickiej” jako patronki (a raczej matronki, na co zwróciła uwagę Struna) szkoły, w której to uroczystości miała okazję uczestniczyć. Stefa i Królowa zwróciły uwagę na dość nowoczesne, radykalne poglądy Konopnickiej na Kościół katolicki (pełna zgoda!), opisane w „Dezorientacjach”.

6. Przed nami bardzo gruziński miesiąc, a to za sprawą zaplanowanej do omówienia 11 lipca książki „Kos kos jeżyna” Tamty Melaszwili oraz gruzińskiej (lub jeżynowej) kuchni, która będzie tej lekturze towarzyszyć. Jeśli pogoda pozwoli, spotkanie odbędzie się na działce rodziców Struny.

Dobrego, ciepłego lata!

k.





wtorek, 10 czerwca 2025

Przypominajka przed "Dezorientacjami. Biografią Konopnickiej" Magdaleny Grzebałkowskiej

Jak to z tą Marią Konopnicką było? A właściwie jak to z tymi dwiema Mariami (Konopnicką i Dulębianką) było? I czym w życiu się Konopnicka zajmowała? - oprócz tego, że pisała. I jak Konopnicka jest postrzegana dzisiaj? Czy jest nadal czytana?

Porozmawiamy o tym w najbliższy piątek. Start ok. 17.00.

poniedziałek, 12 maja 2025

"Wszystko, co lśni" Eleanor Catton


 Protokół po "Wszystko, co lśni" Eleanor Catton

Maj!

Zielony, ale zimny.

1. Dość trudna do zdobycia, opasła, nagrodzona Bookerem powieść „Wszystko, co lśni” była książkową bohaterką majowego spotkania. Grono nico mniej liczne niż zwykle (wirusy, niedyspozycje żołądkowe, inne wyzwania życiowe) omówiło lekturę dość pobieżnie. Na pewno jednak podczas kolejnego spotkania w ramach aneksu Uczestniczki wrócą w rozmowie do XIX-wiecznej Nowej Zelandii, żeby znaleźć odpowiedź na zadane przez Strunę pytanie „No to w końcu kto go zabił?”.

2. Pierwsze wrażenia na temat książki są bardzo pozytywne. Misterna konstrukcja kryminału, dbałość o szczegóły, zamknięty krąg podejrzanych, z których każdy wnosi swój kawałek do tej układanki. Gwiazdy, horoskopy, konstelacje na południowym nieboskłonie, znaki Zodiaku. Ludzkie historie, ścieżki życia przecinające się z innymi w różnym czasie i różnych miejscach, ale jednak jakoś powiązane ze sobą. Każda postać wyrazista, autentyczna, świetnie zbudowana. No i Nowa Zelandia pokazana z dotychczas mało znanej strony – jako miejsce docelowe poszukiwaczy złota, azyl dla uciekinierów i tych, którzy chcieli rozpocząć swoje życie jeszcze raz.

3. Nowozelandzki pretekst, który zasługuje na bardziej dogłębną analizę, poczeka do następnego spotkania. Tymczasem rozmowy kręciły się wokół innych książek z listy tegorocznych pretekstów jak i spoza listy. Bardzo przeżywany przez Strunę czas egzaminów maturalnych Struniątka wywołał dyskusję o kanonie lektur w szkole średniej kiedyś i dziś. Choć jeszcze nie są znane ostateczne wyniki matur, już teraz cieszymy się ze Struną i jej dziecięciem, bo na razie jest bardzo pozytywnie. Jesteśmy dumni ze Struniątka, z tego fajnego, bystrego, samodzielnie myślącego, poukładanego młodego człowieka. Śmiało ruszaj w dorosłość, Struniątko!

4. Powrócił w rozmowie temat dotyczący Małej Ojczyzny. Struna zdała relację z historycznego spaceru po cmentarzu żydowskim. Przywołano kilka lokalnych miejsc istniejących już tylko w pamięci najstarszych mieszkańców miasteczka. Zebrani na klubiku wyrazili ubolewanie nad brakiem książki, która opisywałaby dzieje ich miasteczka widzianego oczami jego zwykłych mieszkańców, która oddałaby głos tym, którzy mieszkali w nim dziesiątki czy nawet setki lat temu. Są liczne pozycje, opracowania naukowe pełne faktów, dat, liczb, napisane przez świetnych historyków. Ale brakuje opowieści o tym, jak się tu naprawdę żyło na co dzień. Kto napisze taką książkę? Czy po przejściu na emeryturę Struna, mająca imponującą wiedzę o Małej Ojczyźnie, podejmie tę rękawicę?

5. W czasie spotkania przywołano opowieści z dawnych czasów przedszkolnych i szkolnych, z czasów dorastania w PRL-u (wspomniano między innymi apel szkolny z okazji Dnia Zwycięstwa z pamiętanym do dziś wierszem o tym, jak to dziadek z Radziecką Armią sławną w bój na wroga szedł). Królowa przytoczyła zabawną anegdotę, której przedmiotem była Anna Maria Kura vel Mania, czyli Maria Curie. Mały Lord niby to bawił się na podłodze i rysował pstrąga, ale swoim gumowym uchem wyłapywał każde słowo wypowiedziane przez Uczestniczki i dyskretnie dopytywał o szczegóły. Dawno nieobecny na klubiku Pan Rex włączył się do rozmów.

6. W płytotece Uczestniczek nie znaleziono albumów pochodzących z Nowej Zelandii. Postanowiono więc nawiązać do złota – muzycznie zalśniły więc Goldfrapp i Tina Turner między innymi z piosenką „Goldeneye”. Kulinarnie Struna również podążyła za wątkiem złota: przygotowała pavlowy jak złoto – z mascarpone i „złotymi” brzoskwiniami i skórką pomarańczową. Królowa poszła w kiwi: przygotowała sałatkę kiwi-awokado i chlebek kiwi, który jednak, ze względu na swoją świeżość i kruchość, trzeba było jeść w postaci nie skibek, a grudek. Na stole pojawiły się również pieczone bataty, herbata o smaku mango oraz wino z ptakiem kiwi na etykiecie. Kuchnia nowozelandzka okazała się bardzo inspirująca i smaczna.

7. Bohaterkami następnego spotkania książkowego będą Magdalena Grzebałkowska, reportażystka i biografka, i opisana przez nią Maria Konopnicka, poetka, pisarka, matka. Tytuł „Dezorientacje” i skomplikowany życiorys Konopnickiej narzucił towarzyszące spotkaniu kulinaria: obowiązywać będzie kuchnia różnorodna, słodko-gorzka, pomieszana, fusion, do wyboru, do koloru. Widzimy się 13 czerwca.

k.





wtorek, 6 maja 2025

Przypominajka przez "Wszystko, co lśni" Eleanor Catton

 W najbliższy piątek (w "Dzień Zwycięstwa, maj zielony, białe kwitną bzy...") popłynie opowieść o książce, która od dawna była na liście pretekstowych pretendentek. Misternie utkania kryminalna historia znajdzie swoje rozwiązanie, a Nowa Zelandia literacka i kulinarna zostanie odkryta.

środa, 16 kwietnia 2025

"Kucając", "Życie to jednak strata jest" i "Rzeka dzieciństwa" Andrzeja Stasiuka

  

 Protokół po "Kucając", "Życie to jednak strata jest" i "Rzece dzieciństwa" Andrzeja Stasiuka

Szesnastoletni bookdog Grudosława majestatycznie przywitała Uczestniczki kwietniowego spotkania książkowego, którego patronem był, obecny głosem i piórem, zerkający z jednej z okładek Andrzej Stasiuk.

1. Głos – mocny, trochę chropowaty, głęboki. Głos Stasiuka towarzyszący muzyce ukraińskiego zespołu Haydamaky to połączenie poruszające nawet współczesnych nastolatków (o czym poinformowała Struna).

Pióro Stasiuka – zdradzające wielką wrażliwość pisarza. Stasiuk potrafi patrzeć na przyrodę jak Reymont. Przyroda w swojej pierwotnej, najprostszej formie przenosi go w przeszłość, jest mostem łączącym z przodkami, drogą do własnego wnętrza, spokoju, ścieżką do sensu życia. Siedzą w Stasiuku te tematy, w takiej czy innej postaci pojawiają się chyba we wszystkich książkach. Wspomnienia z dzieciństwa, on jako Polak i my jako Polacy, historia, z którą nie wiadomo, co zrobić, Wschód i jego mieszkańcy, życie pod prąd, rezygnacja z wyścigu szczurów, wojna – druga światowa i ta aktualna, tuż za granicą.

2. Niestety, wywiad-rzeka w „Życie to jednak strata jest” odstaje. Stasiuk w swojej prozie dość jasno wyraża swoje opinie, opisuje swoją przeszłość. Więc „Życie…” wnosi niewiele więcej. Za to stwarza wrażenie puszenia się jedno przed drugim: pytająca, jakie to głębokie pytania zadaje, a odpowiadający, jak to mądrze odpowiada. Konwencja wywiadu w stylu „ach, jak pan może tak mówić?!” i „a co, nie wolno mi?!” to trochę przerost formy nad treścią.

3. Dobrze się Stasiuka czyta, choć czasem jego wędrówki myślowe prowadzą przez wertepy, na manowce. Chętnie się przy nim wraca do swojej przeszłości, wspomina. Najbardziej Stasiukiem zachwycona jest chyba Stefa – ona w ogóle lubi takich prawdziwych facetów, przeoranych przez życie, zaradnych, przyziemnych, ale jednocześnie wrażliwych, myślących, poszukujących sensu w tym wszystkim dookoła. Pozostałe Uczestniczki bardziej skupiły się na twórczości Stasiuka, wyciągnęły z niej elementy wpisujące się w ich światopogląd. Przemijalność, starzenie się, zachęta do zatrzymania się w codziennym biegu i refleksji nad sobą, przyrodą, życiem – to przecież częste tematy rozmów na spotkaniach klubikowych. Z niepokojem omówiono sytuację w Ukrainie i zagrożenie rozprzestrzenienia się wojny na inne kraje – niektórzy sądzą, że to nie kwestia czy, ale kiedy wojna dotrze i do Polski. Ukraińcy od trzech lat bronią swojego kraju, ojcowie ukraińskich dzieci w polskich szkołach giną na wojnie, Ukraińcy mieszkający u nas muszą radzić sobie nie tylko z całą sytuacją w ich ojczyźnie, ale i z Polakami, którym nie podoba się ich obecność tutaj. Wojna jest obecna, płynie strumieniami wspomnień, jest w naszym krwiobiegu – wojna, ta u naszych sąsiadów i ta sprzed 85 lat.

4. Uczestniczki lubią wspominać dzieciństwo, które w zestawieniu z współczesnymi aspektami dorastania, jawi się sielsko-anielsko. Wakacje na osiedlu czy u babci na wsi, bieganie całymi dniami po polu, bazy w wiklinie, taplanie się w rzekach (kiedyś nauczyć się pływać można było właściwie tylko w rzece; dziś, mimo obecności rzek, niewiele osób się w nich kąpie latem, a dzieciaki pobierają naukę pływania na basenie - to jedna z wielkich różnic międzypokoleniowych), zjadanie porzeczek prosto z krzaczka, pieczenie jabłek na patyku nad ogniskiem. Bycie częścią przyrody: zanurzanie się w ciemności nocy, przesiąknięcie dymem z ogniska, ziemia pod paznokciami po przekopaniu grządki, zapach starego psa podstawiającego do głaskania siwy łeb, patrzenie na motyle nad łąką i rabatką z goździkami brodatymi.

5. Wspomnienia z lat dorastania zestawiono z tym, jak dzieci i młodzież współcześnie radzą sobie z życiem – refleksje napawają niepokojem. Słabi, krusi, zagubieni, obarczeni oczekiwaniami nierzadko równie zagubionych rodziców młodzi ludzie. Czy staną na nogi? Czy będą potrafili przejść przez życie, ciesząc się nim? Trzymamy kciuki za Struniątko i jego pokolenie.

6. Literaturze Stasiuka towarzyszyła zaskakująco bogata kuchnia z Beskidu Niskiego, kuchnia wschodnia. Stefa przygotowała ołatki (placuszki) galicyjskie, Struna fuczki bieszczadzkie, a Królowa lewesz (zupę ziemniaczaną) z proziakami z białym serem. Były też wędzone serowe nitki oscypkowe. Były „stare psy”, czyli chrupki Reksie. Były pochodzące z kuchni łemkowskiej kruche ciasteczka drożdżowe z wody. Kicia przysłała filmik swojego 10-miesięcznego Kociątka pałaszującego racuchy z jabłkami galicyjskimi (rozkoszny widok!).

7. Muzyczną oprawę spotkania stanowiło Stare Dobre Małżeństwo, Labolare & Byle Do Góry (jedna z piosenek z tekstem Janiny Brzostowskiej!), Kapela Ze Wsi Warszawa z płytą „Wykorzenienie” i wspomniane na początku przedsięwzięcie artystyczne „Mickiewicz – Stasiuk – Haydamaky”.

8. Pokrótce omówiono też najnowsze trendy w kosmetologii oraz zalety stosowania kolagenu i innych suplementów. Struna wspomniała o ostatnich iberyjskich wyczynach Polanny, a Mały Lord przygotował dla Uczestniczek rysunkowy quiz.

9. Kolejne spotkanie odbędzie się 9 maja. Pretekstem książkowym będzie „Wszystko, co lśni” Eleanor Catton. Kuchnia nowozelandzka.

Wiosny w sercach w Wielkanoc!

k.

PS. Kiedy ostatni raz leżałaś/leżałeś na trawie gapiąc się w niebo?