poniedziałek, 15 stycznia 2024

"Jak się starzeć bez godności" Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej


Protokół po "Jak się starzeć bez godności" Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej

Uszanowanie!

No i nadszedł moment, w którym Uczestniczki i Uczestnicy Spotkań Pod Pretekstem Książki omawiają (kolejną już) książkę o starzeniu się i mają na ten temat tak dużo do powiedzenia, że na podstawie ich obserwacji i doświadczeń własnych mógłby powstać całkiem grubiutki tom. Tak, grono klubikowe starzeje się, na szczęście nie martwi się tym zbytnio, a wręcz ze śmiechem, powodującym pojawianie się kolejnych zmarszczek na twarzy, drwi ze swojego posuwania się w latach.

1. Panie Grzebałkowska i Winnicka, świetne reportażystki, wprawne pisarki, postanowiły zrobić sobie odskocznię od ciężkich, trudnych zagadnień, którymi się zajmują na co dzień. Z tej kooperatywy wyniknęła książka zabawna, przepełniona autoironią, obfita w śmieszne określenia i porównania, jednak, mimo tych wszystkich „heheszków”, dotykająca szalenie ważne tematy, jak choćby społeczna przeźroczystość osób w podeszłym wieku.

2. Niestety, Uczestniczki miały również kilka zastrzeżeń do „Jak się starzeć…”. Przede wszystkim względy ekologiczne - niepotrzebne są te wszystkie kolorowe kartki bez druku, bez nich, z korzyścią dla lasów, książka byłaby połowę chudsza. Poza tym zauważono, że książka jest marketingowo, wizualnie świetnie opracowana, ale nie po to, żeby się ją lepiej czytało, ale żeby się lepiej sprzedawała: ta okładka, te stylizowane zdjęcia z sesji fotograficznej, te krzyczące kolory. Na spotkaniu pojawiło się porównanie książki do teledysku czy określenie jej mianem ambitniejszego czytadła dla kobiet. Zauważono również pewną niekonsekwencję w podejściu autorek do starości i starzenia się. Bo z jednej strony afirmują je, mówią, jak fajnie jest być w wieku „przedstarczym”, a z drugiej strony chyba nie do końca tę starość akceptują, czego dowodzą „odmłodzone” zdjęcia autorek. Panie pewnie śmiertelnie by się obraziły, gdyby ktoś je określił mianem „stare pudernice”. Niby starzenie się jest naturalne, ale u Uczestniczek pojawiły się podejrzenia na temat autentycznej akceptacji tego stanu przez autorki. To trochę jak wołanie „Hej, starzejemy się i świetnie sobie z tym radzimy”, choć bardziej brzmi to jak próba przekonania głównie samych siebie, że tak właśnie jest. Zalatuje tu pozowaniem, pozorowaniem lub zakładaniem masek. I książka, i podkasty Grzebałkowskiej i Winnickiej to trochę takie dwuosobowe towarzystwo wzajemnej adoracji.

3. „Jak się starzeć…” natchnęła Uczestniczki spotkania do dopisania dodatkowych punktów do postulatów stworzonej przed duet przedstarczy Grzebałkowska-Winnicka Partii Ludzi Starzejących się Bez Godności. Wnioskuje się zatem o dodatnie dla członkiń i członków PLSBG:

- prawa do posiadania szydełkowanych poduszek na krzesła – na wypadek popuszczania moczu,

- prawa do przyznania z budżetu pańśtwa kwoty 500+ miesięcznie na zakup książek w wersji papierowej,

- prawa do zniżki na zakup biletów na koncerty takich dziadków jak na przykład Pearl Jam w wysokości proporcjonalnej do wieku (zniżka = cena biletu – x%, gdzie x oznacza wiek uczestnika/czki koncertu),

- prawa do posiadania chomików (w okolicach brody), pelikanów (na ramionach), kurzych łapek (przy oczach), skórki pomarańczowej i anielskich włosów,

- prawa do chomikowania przydasiów,

- prawa do pieczenia eklerów w kształcie penisów (peniptysiów) na niedzielne popołudnia dla wnuków,

- prawa do beży i plecionkowych sandałków,

- prawa do zniżki na konsumpcję kultury tj. zakup wina na klubik książkowy,

- prawa do wykonywania zawodów alternatywnych np. zarobkowego czytania książek (dla przyjemności, bez konieczności ich recenzowania).

4. Książkowemu pretekstowi do styczniowego spotkania się towarzyszyła kuchnia geriatryczna. Jako jedna z nielicznych w gronie klubikowym jeszcze w wieku przed-przedstarczym Kicia przygotowała starczą sałatkę z czosnkiem niedźwiedzim („stary niedźwiedź mocno śpi…”), z pomarszczonymi suszonymi pomidorami i zmarszczonymi orzechami włoskimi. Struna przyrządziła arabską sałatkę tabule, która po wnikliwym przeanalizowaniu składników uznana została za smakowity suplement diety, gdyż zawierała cały zestaw witamin, mikroelementów (np. estrogeny w tofu czy potas w pomidorach) i innego badziewia wymaganego dla zachowania zdrowia na odpowiednim poziomie. Stefa upiekła wytrawne mufinki, czyli pomarszczone babeczki. Królowa zamierzała podać kojarzące się jej ze starością trufle, ale coś poszło nie tak i zamiast cytrynowych kuleczek pojawił się mocno kaloryczny krem przeciwzmarszczkowy doustny. Na szczęście zapiekanka ziemniaczano-cukiniowa w konsystencji przypieczonej papki (żeby nie trzeba było gryźć) uratowała honor kulinarny Królowej. Były również inne słodkości: ciasta, pralinki, orzechy w czekoladzie (od razu wszystkim przypomniał się dowcip na temat pochodzenia tychże orzeszków).

5. Zadbano również o odpowiednie nawodnienie: była się herbata zimowa (z kawałkami goździków, które trzeba było podczas picia cedzić przez zęby), herbata owocowa, selekcja domowych nalewek oraz CinCin 0%, którym wzniesiono toast za godną starość w dobrym towarzystwie. Poldzia przyniosła również Prosecco, jednak zostanie ono prawdopodobnie wypite dopiero za miesiąc.

6. Starzejące się uszy Uczestniczek nakarmione zostały dźwiękami rockowych dziadków z Pearl Jam i jeszcze większego dziadka rockowego Neila - ha, ha, ha – Younga! Zaleca się zanotowanie w pamięci, że na następnym spotkaniu odtworzony z płyty CD musi zostać hymn Spotkań, czyli utwór „Sex on fire” zespołu Kings of Leon.

7. Towarzyskim gwoździem programu było pojawienie się na klubiku dawno niewidzianej Poldzi – została gromko przywitana, a bookdog Azoriusz o mało nie posiusiał się z radości na jej widok. Uczestniczki na spotkanie przyodziały się w elegancką szarość w różnych odcieniach. Po wypiciu całej butelki CinCina grupa zauważalnie poweselała i, korzystając ze świątecznych akcesoriów z wyprzedaży, zainspirowana sesją fotograficzną Grzebałkowskiej i Winnickiej, strzeliła sobie kilkanaście fotek przebierankowych.   

8. Znaczną część obrad wieczornych zajął temat poprawiania urody w gabinetach chirurgów plastycznych i/lub kosmetyczek - omówiono najnowsze trendy i orientacyjne ceny. Poruszono również zagadnienia dotyczące implantologii dentystycznej, paradontozy, menopauzy (Struna odpytała zebrane, czy to już). Przy okazji sprawdzania zapisków w kajecikach czy wiadomości oferowanych przez Wujka Gógle zaprezentowano sporą już w gronie klubikowym kolekcję okularów do czytania, do chodzenia, do robótek ręcznych, do pracy przy komputerze, do jazdy samochodem i do oglądania seriali na Netflixie. Do czytania treści na telefonie okulary nie są potrzebne, ponieważ można włączyć na nim dużą czcionkę dla seniorów. Ciekawym wątkiem w dyskusji było farbowanie włosów – owszem, stosuje się, jednak w sposób dyskretny. Szalone róże czy wrzosowe płukanki zostawiamy jednak na późniejszą starość. Ciekawym przypadkiem jest Struna, która jak do tej pory nie skalała swoich włosów żadną farbą, a fryzurę w kolorze i stylu nadal ma jak za młodu. Największe obawy ze starością Uczestniczki wiążą z ryzykiem pojawienia się demencji czy choroby Alzheimera. Oznaki niepamięci pojawiły się już u Królowej, która chciała opowiedzieć o niedawno widzianej w filmie bardzo pomarszczonej na twarzy angielskiej aktorce – niestety, ani Królowa, ani próbująca jej pomóc Struna, nie były w stanie przypomnieć sobie jej nazwiska (chodziło o Maggie Smith). Zapomniano również wspomnieć o niedawnych 79. urodzinach Małgorzaty Musierowicz. Być może już niedługo przy wejściu do lokalu klubikowego Uczestniczki otrzymają plakietki ze swoimi imionami, żeby odpowiednio reagowały na zawołanie i żeby wiedziały, jak się zwracać do innych. Oby w przypadku Uczestniczek nie spełniło się porzekadło, że właściciel upodabnia się do swojego psa (czy na odwrót?), bo jeśli tak, to nie nastraja optymizmem obraz leciwego już, 14-letniego bookdoga Grudosławy, która drapie w drzwi w środku nocy, bo chce wyjść, ale zaraz potem szczeka pod drzwiami, żeby ją wpuścić, bo zapomniała, po co chciała wyjść, żeby po chwili znowu drapać w drzwi, bo sobie przypomniała, że wcześniej chciała wyjść, bo chciała sikać, więc wychodzi i znowu szczeka, bo chce wrócić do domu, bo już się wysikała, ale znowu drapie w drzwi, bo chce wyjść, bo poprzednim razem wysikała się tylko trochę – i tak do rana.  

9. Protokół kończy się mottem wygłoszonym przez Stefę, że każda kobieta w pewnym momencie musi ustalić, ile ma lat, a potem trzymać się tej wersji. Uprasza się wobec tego o ustalenie sobie najwłaściwszego wieku i zażycie preparatu na poprawę pamięci, ażeby ten ustalony wiek pamiętać.

10. Kolejne spotkanie klubowe będzie, jak zwykle w lutym, wyjątkowe, bo rocznicowe – w tym roku świętować będziemy 12-lecie istnienia Spotkań Pod Pretekstem Książki!  

Do zobaczenia!

k.






wtorek, 9 stycznia 2024

Przypominajka przez "Jak się starzeć bez godności" Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej

Czy w najbliższy piątek Uczestniczkom i Uczestnikom Spotkania Pod Pretekstem Książki uda się odpowiedzieć na pytanie: czy można się starzeć z godnością? A jeśli tak, to jak to zrobić?

Czy Uczestniczki i Uczestniczy spotkania będą potrafili określić, jak odczuwają starzenie się i jak sobie z tym radzą? Czy starości trzeba się bać i trzeba przed nią uciekać, a jeśli tak, to w jaki sposób to zrobić – bez utraty godności własnej?

Zapraszamy do dyskusji 12 stycznia. Proszę pamiętać o przyniesieniu ze sobą okularów do czytania oraz sztucznych szczęk i innych sprzętów ortopedycznych (jeśli ktoś z nich korzysta).