Protokół po "Witkiewiczu, ojcu Witkacego" Natalii Budzyńskiej i "Witkacym i kobietach. Haremie metafizycznym" Małgorzaty Czyńskiej
Duch zaśniętych snem wiecznym Stanisława Witkiewicza
(ojca) i Stanisława Ignacego Witkiewicza vel Witkacego (syna) towarzyszył Uczestniczkom
październikowego spotkania książkowego.
1. Preteksty literackie były dwa: biografia Stanisława Witkiewicza
pióra Natalii Budzyńskiej i biografia Witkacego, a właściwie analiza jego relacji
z paniami, czyli „Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny” Małgorzaty Czyńskiej.
Obie książki zostały wydane w ubiegłym roku, niekiedy w obu znajdują się te
same anegdoty czy odwołania do tych samych materiałów źródłowych. Wprawdzie
bohaterowie główni są inni, ale już postaci w tle te same, bo jakże by mogło
być inaczej w opisywaniu dziejów Witkiewiczów. Tym samym powstała ciekawa
dwuksiążka, która z różnych perspektyw opisuje arcyciekawą relację między ojcem
a synem. To dobry pomysł, żeby czytać je łącznie, najpierw o ojcu, potem o synu.
Ciekawe, czy panie Budzyńska i Czyńska wiedziały o tym, że pracują równolegle
nad Witkiewiczami. Czy rywalizowały ze sobą w zdobyciu materiałów, czy też
omawiały ze sobą nurtujące je podczas pisania kwestie.
2. Obie książki napisane są bardzo dobrze. Widać, że autorki
poświęciły sporo czasu na zebranie historii, faktów, na zestawienie ich w
interesującą opowieść o nietuzinkowych mężczyznach Witkiewiczach i kobietach
ich otaczających. Budzyńska bliższa była standardowemu pojęciu biografii: chronologicznie
przedstawia losy rodziny Stanisława Witkiewicza aż do momentu śmierci artysty. Czasem
autorka ujawnia własne opinie i poglądy, co może w ocenie czytelnika zaważyć na
jej obiektywności. Czyńska natomiast pokazuje Witkacego przez pryzmat rodzajów
relacji, jakie miał z kobietami, przy czym porządek wydarzeń w czasie niekiedy został
nieco zachwiany.
3. Chwilę porozmawiano o intuicji pedagogicznej i
zachwycie nad dzieckiem jako takim, które prezentował Stanisław Witkiewicz - to
rzadko spotykane u jemu współczesnych. Miał „głowę pełną dziecka”, lecz z
czasem stworzone przez niego środowisko wychowawcze sprzyjające rozwojowi Kalunia
przeistoczyło się z stan wzajemnego uzależnienia emocjonalnego, destrukcyjnego zarówno
dla syna, jak i ojca.
4. Żeby nie spojlerować Strunie „Haremu metafizycznego”,
którego jeszcze nie przeczytała, skrótowo poruszono temat interesującego związku
Witkacego i jego żony, Jadwigi z TYCH Kossaków.
5. Witkacy był jedynakiem, Tomasz Beksiński również – omówiono
analogie biograficzne obu panów, dorastających w rodzinach artystycznych,
mających toksyczne relacje z ojcami, z matkami, trudne relacje z ludźmi w
ogóle. Z uwagi na fakt, że w najbliższym otoczeniu Uczestniczek jest kilku „jednoraczków”
(jak to określił Mały Lord), przeprowadzono analizę wpływu pewnych okoliczności
na postawę życiowa w przyszłości jedynaka.
6. Muzyczne plany były takie, żeby posłuchać Armii, w
której liderem jest Tomasz Budzyński (mąż TEJ Budzyńskiej), ale ostatecznie w
odtwarzaczu wylądowała płyta z piosenkami, których autorami byli Starsi Panowie
Dwaj. A nowsze dźwięki reprezentował Zakopower.
7. Kuchnia artystyczna przejawiła się w następujących
potrawach: warzywna sałatka z grzybkami prawie halucynogennymi i rwany chlebek
ziołowy zawirowany jak życie - zrobione przez Stefę, zapiekane figi z kozim
serem i płatkami róży zaserwowane przez Strunę oraz przypominające malarskie
pędzle warzywne pałeczki z dipami („farbami”) o zaskakujących kolorach zrobione
przez Królową. Na cześć Sabały pojawił się oscypek z żurawiną, kobiety
Witkiewiczów upamiętnione zostały przez babki - serową i ze śliwkami. Był też
artystycznie wyglądający deser podany w fantazyjnych naczynkach: jogurt grecki
ze śliwkowym musem. Spożycie bezalkoholowego nibyabsyntu oraz herbat zielonej i
kreteńskiej ziołowej nie wywołało u Uczestniczek „glątwy”, ale wypite w ramach
aneksu do „Szamańskiej choroby” nalewki i likiery na bazie raki – owszem, mogły
się do niej przyczynić.
8. Stefa odziana w koszulkę ze zdjęciem Witkacego (były
zachwycony, wiedząc, że jego głowa spoczywa na jej ponętnych piersiach)
opowiadała o swoich fryzjerskich przygodach. To wywołało dyskusję na temat koloryzowania
(bądź nie) włosów i noszenia z duma (bądź nie) włosów naturalnie siwych. Stefa zarekomendowała
kuchenne urządzenie wielofunkcyjne do pieczenia, gotowania, szatkowania i Bóg
wie, do czego jeszcze.
9. Jak zwykle omówiono nowości wydawnicze. Królowa szczerze
poleciła powieść „Akuszerki”. Kilka tytułów wpisano na listę, z której w
okolicach grudnia lub stycznia wybrane zostaną książkowe preteksty do spotkań w
przyszłym roku. Kolejne zebranie Uczestniczek odbędzie się 10 listopada, a dyskusja
podjęta zostanie w temacie „Skarbów świata całego” Hrabala. Kuchnia czeska, ma
się rozumieć.
No to Fi! Dą!, Szlus i
… amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz