niedziela, 16 stycznia 2022

"Opowieść podręcznej" Margaret Atwood

Protokół po "Opowieści podręcznej" Margaret Atwood

Niech będzie pochwa!

Drżąc przed Okiem czuwającym nad cnotą niewiast, strzegącym naród przed zdeprawowaniem i karzącym za sianie zgorszenia słowem pisanym, a równocześnie podejmując ryzyko bycia powieszonym na klasztornym murze, wierni prawdzie i wolności Uczestniczki i Uczestnicy spotkania książkowego pod osłoną nocy zebrali się w lokalu, żeby omówić „Opowieść podręcznej”.

1. To lektura wstrząsająca. Napisana w latach 80-tych XX wieku poraża swoją aktualnością. Choć opisuje nieokreśloną przyszłość, to pewne jej aspekty są uderzająco podobne do wydarzeń sprzed kilkunastu miesięcy czy dziejących się tu i teraz. Kobieta jako żywy inkubator. Kobieta niczym maszyna do rodzenia. Kobieta, której wartość sprowadza się jedynie do możliwości rodzenia zdrowych dzieci. Kobieta, która nie ma nic do powiedzenia na swój temat. Kobieta obdarta z kobiecości, z uczuć, z pragnień. Kobieta okradziona z marzeń. Kobieta, której zabiera się dziecko. Kobieta obdarta z godności, indywidualizmu, prywatności. Kobieta, której próbuje się zabrać wszystko, nawet miłość. A przecież „umiera się z braku miłości”.

2. Jak można się było domyślić, książkę omówiono wnikliwie pod kątem aktualnej sytuacji politycznej, a także odniesiono się do kościoła rzymsko-katolickiego, który na przestrzeni ostatnich dwóch tysięcy lat zupełnie wypaczył sens nauki głoszonej przez Jezusa. W „Opowieści podręcznej” dostrzeżono wiele analogii do wydarzeń XX wieku i historii najnowszej – liczne nawiązania do Holokaustu, dyskryminacji i prześladowań, zsyłania do kolonii / obozów pracy, karania za najbardziej niedorzeczne przewinienia i za samodzielne myślenie. Ale i współczesne strajki kobiet, polityka partii rządzącej, wymysły obecnego ministra edukacji, skażenia ekologiczne i coraz powszechniejsze trudności kobiet z zajściem w ciążę i jej utrzymaniem dają wiele do myślenia w kontekście „Podręcznej”.

3. Te z Uczestniczek, które miały sposobność obejrzeć serialową ekranizację „Opowieści podręcznej”, wyraziły swoją opinię: niektóre sfilmowane sceny były na tyle dosadne, że aż drastyczne (Pan Kić odmówił dalszego oglądania).

4. W ramach treningu przed następnym klubikiem przy omawianiu „Podręcznej” wypito trzy butelki wina, z czego pół stanowił grzaniec bezalkoholowy. Na stole pojawiło się też wino mszalne maryjne, ale w stanie dziewiczym trafiło do pilnie strzeżonej szafki, aby poczekać na inny moment jego spożycia. W hołdzie głównej bohaterce „Opowieść podręcznej” wypito sporo zielonej herbaty poziomkowej. Książka wieczoru zainspirowała zebranych do przygotowania i zaserwowania: sałatki caprese, kolorystycznie nawiązującej do czerwono-białych habitów podręcznych i zielonych sukienek Mart. Na stole pojawiły się skromne „ziemniaczki” (bajaderki), kukurydziane chrupki, krakersy. Były i wafelki o wiele mówiącej nazwie „pryncypałki”. Do anatomii kobiet odnosiły się białe niczym komórka jajowa kuleczki rafaello. Robiąc ukłon w stronę skromnego jedzenia, którym żywione były podręczne, podano jaja po szkocku w wersji wege (do których wybitne dipy przygotował Pan Rex) oraz gruszki w formie tarty z niebiańską chmurką bezową. Ale żeby nie było hulaszczo, żeby nikt nie pomyślał o jakichś bachanaliach, żeby towarzystwo się nie rozbisiurmaniło, na stole pojawiły się wszystko widzące Oczy z migdałowymi źrenicami.

5. Bardzo ciekawie wyglądała ścieżka dźwiękowa spotkania. Struna przyniosła ze sobą cztery płyty: Belly („brzuch”, jakże znacząca część ciała podręcznych) King, The Breeders („hodowcy”; formacja składająca się z samych kobiet), Kobiety, Enchanted Hunters (niewieście, anielskie głosy). Kicia zaproponowała płytę zespołu Archive pt. „Controlling crowds”. Muzycznie trochę wyłamał się Mały Lord, który narzucił zebranym wysłuchanie kilku utworów szarpidrutów z System of a Down z krążka „Toxicity”, z dynamicznym „Chop Suey!” na czele (to w ramach przygotowania do wyprawy do kina na film „Sing 2”).

6. Tematy poruszone podczas spotkania obejmowały relacje z zimowych wypraw do Sopotu (na plaży można było swobodnie rozłożyć parawan i w ogóle nie było kolejek po lody świderki) i do Barcelony (odczucie zimna spotęgowane wilgocią, ale Sagrada Familia od środka warta obejrzenia). Poldzia wręczyła zebranym suweniry z wyprawy do Hiszpanii, do których dołączone były wróżby na 2022 rok oraz rozkoszne krasnalki. Jako ukłon w stronę filmowej Amelie Poulain postanowiono zabierać otrzymane krasnalki na przyszłe wyjazdy i robić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia do zaprezentowania pozostałym Uczestniczkom i Uczestnikom. Urodzone w miesiącach letnich Uczestniczki, szczególnie źle radzące sobie z panującymi ciemnościami i krótkim dniem, narzekały na zimno, zimę, brak światła i smog.

7. Mając nadzieję, że nigdy nie nastaną czasy opisane w „Podręcznej”, kiedy to za czytanie książek obcinano ręce, zachęca się do zapoznania się z książką wyznaczoną do omówienia na kolejnym spotkaniu tj. „Wyznaję”. Zachęca się również do rewizji swojej przeszłości i przygotowania wyznań mogących zainteresować innych uczestników spotkania (Królowa została zobowiązania do przypomnienia historii klubikowej o rajtuzach).  W kuchni niech motywem przewodnim będzie sentencja „Wyznaję, że moim daniem popisowym jest…”. W związku z wyjątkowością kolejnego spotkania (jubileusz 10-lecia funkcjonowania klubiku książkowego!!!) można też zaproponować coś z kuchni dekady lub kuchni dekad-enckiej.

8. „Wyznaję” Jaume Cabré – w sobotę 12 lutego. Będzie jubileuszowo, hucznie, podniośle, wzruszająco, a pewnie też jak zwykle radośnie.

9. Ponieważ Struna oficjalnie zadeklarowała, że ona telewizji nie ogląda, polityków nie słucha, olewa to wszystko, więc – podniesione na duchu, z wypiętą do przodu odważnie piersią, dumne z bycia tak świetnymi Kobietami – mówimy do zobaczenia na następnym klubiku książkowym.

Bądźcie zdrowe i zdrowi!

Book z wami!

k.








 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz