Protokół po "Kwiatach w pudełku. Japonii oczami kobiet" Karoliny Bednarz
Konnichi wa!
Z małym poślizgiem przedstawiamy zapiski z klubiku
poświęconego książce o Japonii i Japonkach napisanej przez Polkę.
1. „Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet” to
przejmujący obraz Kraju Kwitnącej Wiśni, który piórem Karoliny Bednarz zostaje
odczarowany, zdemaskowany, pokazany od niestereotypowej strony. Jednak pojawia się
jednocześnie pytanie, na ile Europejka potrafi obiektywnie opowiedzieć o Dalekim
Wschodzie, na ile normy społeczne, w których wychowana została autorka,
wpływają na jej postrzeganie Japonii. Zastanawiano się, czy tematy pojęte w
książce, bardziej czy mnie świadomie, nie są dobrane w taki sposób, żeby
udowodnić tezę autorki, że bycie kobietą w Japonii jest dużo gorsze niż bycie
kobietą w Europie. W ogóle rozważano, czy reporter piszący o kraju odległym
kulturowo i społecznie od kraju jego pochodzenia, potrafi uniknąć
subiektywizmu, czy możliwe jest napisanie przez niego książki nie sugerującej
czytelnikowi opinii o danym miejscu. No i wysnuto wniosek, że, choć jest to
trudne, to jednak możliwe, czego przykładem jest literatura Kapuścińskiego.
Może Kapuściński nie był obiektywny, może pomijał pewne fakty, które burzyłyby
jego zamiar przedstawienia kraju w określony sposób, jednak robił to na tyle
umiejętnie, że czytelnik nie ma wrażenia, że autor ukrył przed nim „drugą
stronę medalu”. A w przypadku „Kwiatów w pudełku” takie odczucia, choć bardzo
delikatne, pojawiają się.
2. Karolinie Bednarz na pewno udało się natomiast zebrać
w „Kwiatach…” bardzo wiele „obrazków” z Japonii. Ich mnogość pomaga zrozumieć
złożoność tematu, wielowymiarowość kraju, który często postrzegany jest jedynie
przez pryzmat samurajów, kobiet z wachlarzami w kimonach, zaawansowanej technologii
i szybkich pociągów z kwitnącymi sadami czy górą Fuji w tle. W „Kwiatach…”
znaleziono wiele przerażających opisów, których nikt by się po Japonii nie
spodziewał – wypaczony system edukacji, przepracowanie i przemęczenie, represyjne
normy społeczne, nieludzkie oczekiwania wobec dziewczynek i kobiet, zaburzenia
i choroby psychiczne, samobójstwa, przemoc domowa i w pracy, wykorzystywanie psychiczne
i fizyczne, zdrady i związki pozamałżeńskie, wyczerpująca opieka nad starszymi
rodzicami i teściami, „przeziębienie serca”, czyli depresja, pornografia
dziecięca i molestowanie w publicznych środkach transportu, kastowość,
uprzedzenia, zachłanność, za którą płaci się zdrowiem i życiem, obłuda, dyskryminacja
systemowa, seksualna i ekonomiczna. Współczujemy japońskim kobietom, współczujemy
japońskim dziewczynkom, współczujemy japońskim dzieciom, współczujemy
Japończykom, którzy mimo tego, że mają piękne i silne przodkinie, zapętlili się
jakoś w tej chorej, męskiej, trudnej współczesności.
3. Jeden z fragmentów przytoczonych zaraz na początku
dyskusji był taki: „Niezamężna kobiety po trzydziestce to przegrane psy”. He,
he, he. Było też o tym, że „Japończycy uwielbiają zasady”, a „stres to u
Japończyka stan naturalny”.
4. W czasie tradycyjnych dyskusji o sprawach medycznych było
też po japońsku (obecna u niektórych Uczestniczek choroba Hashimoto). Zdano
relację ze stopnia zaangażowania w program szczepienia przeciw Covid-19 (wszyscy
pełnoletni Uczestnicy albo już zaszczepieni, albo po pierwszej dawce i w
oczekiwaniu na drugą).
5. Struna z wypiekami na twarzy zdała relację ze swojego
pierwszego razu, kiedy to założyła czerwone majtki sprezentowane przez Poldzię.
Struna przywdziała majty z okazji egzaminów swojego nastoletniego Struniątka,
żeby w ten sposób zapewnić mu pomyślność i szczęście.
6. Wspomniane Struna i Poldzia miały jeszcze jeden swój
moment, kiedy to w związku z ich czerwcowymi jubileuszami urodzin pojawił się
na stole okolicznościowy torcik. Paniom odśpiewano „Sto lat!”, dwie płonące
świece (po jednej dla każdej z nich) zdmuchnął Mały Lord, który następnie
rozdawał wszystkim zebranym talerzyki z kawałkiem tortu, przy okazji obficie na
nie kichając. Torcik w składzie zawierał wiśnie, a jego dekoracją był płaski
czerwony marcepanowy placek, co w połączeniu z białym kremowym tłem ładnie
współgrało, tworząc japońską flagę.
7. Oprócz wiśniowego tortu z flagą były jeszcze „japońskie
kamienie”, czyli wiśnie w czekoladzie, oraz arbuzy i truskawki (które miały
zostać nadziane na patyczki, żeby stworzyć owocowe szaszłyki, bo słowo „szaszłyk”
brzmi jakoś takoś po japońsku, ale ostatecznie podane zostały osobno). Kicia
przygotowała springrollsy, które zaserwowała z sosem sojowym. Na szczególną uwagę
zasługuje fakt, że w skład owych springrollsów weszły: pasta miso, wodorosty
wakame, papier ryżowy i jeszcze inne ingrediencje. Co ciekawe, Kicia
twierdziła, że miała upiec japoński makowiec, ale nie znalazła w domu mielonego
maku, za to po otwarciu kuchennych szafek okazało się, że uginają się pod
składnikami egzotycznymi, z których przygotowanie azjatyckich pyszności jest bułką
z masłem. Struna przyniosła zrobione przez siebie finezyjne tamagoyaki, czyli
roladki omletowe z sosem sojowym. Struna mocno gestykulując bardzo obrazowo
tłumaczyła sposób przyrządzania japońskich omletów, co, mimo jej zapewnień, nie
wydaje się łatwe. Wspominając niebiańskie sushi, będące dziełem rąk Struny,
przygotowane z okazji omawiania „Kroniki ptaka nakręcacza”, Poldzia zaproponowała
klubikowe warsztaty robienia sushi – być może wydarzy się to już przy kolejnym
spotkaniu. Stefa przyniosła bardzo smaczną sałatkę à la sushi – w kolorach sushi,
z ryżem i tuńczykiem. Królowa przygotowała ciekawe danie z gryczanym makaronem soba,
prażonym sezamem, młodym marynowanym imbirem i sosem sojowym. Z racji tego, że
w Japonii jedzą psy (a może to w Chinach jedzą?), na stole pojawił się prażony
pies Reksio… w formie chrupek.
8. Obradom muzycznie miała towarzyszyć muzyka z płyty Björk,
na okładce której wokalistka wygląda jak gejsza. Jednak album ten został na
półce w domu Struny, więc do odtwarzacza włożono inne płyty z dorobku Björk.
9. Długo rozmawiano o nowościach wydawniczych, o
książkach ostatnio przeczytanych, niedawno zakupionych i planowanych do zakupu.
Stefa otworzyła wirtualny koszyk zakupowy w księgarni, do którego można składać
zamówienia. Królowa na tyle skutecznie zarekomendowała pierwszy tom z serii o
czeskich właścicielach zamku Kostka, że Evžen Boček ze swoją „Ostatnią
arystokratką” wdarł się od razu na szczyt listy książkowych pretekstów spotkań –
wygląda na to, że wszyscy Uczestnicy zaśmiewać się będą przy czytaniu i
omawianiu „Arystokratki” już w sierpniu.
10. A wcześniej, 16 lipca pretekstem do spotkania będzie „Powrót
do Missing”, który przeczytać ma jeszcze jedynie Kicia i Poldzia. Podzię
uprasza się o zapoznanie się z całą lekturą przed kolejnym klubikiem, gdyż jej
profesjonalna opinia na tematy poruszone w książce będzie kluczowa w całe dyskusji.
Tło kulinarne stanowić będzie kuchnia hindusko-etiopsko-amerykańska, a jeśli
spotkamy się u Poldzi, to dodatkowo japońska (warsztaty sushi).
Życząc obfitych plonów pomidorowych (których sadzonki
hurtowo dystrybuowano na koniec spotkania), żegnamy się głębokim ukłonem.
Do zobaczenia!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz