niedziela, 6 września 2020

"Emancypantki" Bolesława Prusa

Emancypantki Protokół po "Emancypantkach" Bolesława Prusa

Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam...!

Mały Lord od samego rana nie mógł się doczekać przyjazdu Cioć. Już o 7.30 chciał po nie jechać, żeby jak najszybciej cieszyć się ich towarzystwem. Na ręce (a raczej uszy) Królowej złożył nawet wyznanie: „Wiesz, kocham Ciocię Strunę”.

1. W godzinach popołudniowych zebrali się wszyscy najbardziej stali uczestnicy Spotkań Pod Pretekstem Książki. Atmosfera spotkania była podniosła, podkreślona powiewną odzieżą, piękną biżuterią, rozwieszonymi w lokalu klubikowym serpentynami i balonikami. Obecnej (z dłuższymi i krótszymi przerwami) prawie od samego początku istnienia klubiku Gazeli przesyłano drogą myślową liczne sygnały sympatii. Wspominano inne Uczestniczki, przybyłe z bliska i z daleka, przybyłe jedno-,  paro- lub wielokroć. Debaty towarzyszące obchodom SETNEGO Spotkania jak rzadko dotyczyły przede wszystkim książek, literatury, pisarzy. Mówiono głównie o dotychczasowych stu książkowych pretekstach – z listy wybierano te najnudniejsze, te najzabawniejsze, te, do których powinno się/ chciałoby się wrócić, te, które zrobiły na Uczestniczkach największe wrażenie. Zbyt trudnym zadaniem okazało się jednak wybranie TOP 3.

2. Żywność przygotowana na spotkanie była na STO fajerek! Dominowało ciaSTO - ciast STO prawie. Struna przyniosła zjawiskowy tort Malinowy Piegusek (wg przepisu z feministycznego bloga „Ostra na słodko”), podczas jedzenia którego było bardzo puszySTO na podniebieniu. Maliny zdobiące tort nawiązywały do narodowego czytania „Balladyny”. Cukrowymi perełkami Kicia stworzyła misterne „100 LAT KLUBIKU” (lub „100 LAT, KLUBIKU”) na zweganizowanym cieście banofie, do wykonania którego użyła STO daktyli. Błyskawica przyniosła zachwycający STOs: warstwy czekoladowa, kajmakowa i sernikowa na zimno tworzyły kompozycję powodującą u jedzących niemal orgazm sensoryczny. Poldzia przywiozła z Suwalszczyzny tamtejszy przysmak - ułożone w STOsik słodkie kawałki tworzyły mrowiSTO, a mak i rodzynki imitowały mrówki. Było też gruszaSTO – Królowa upiekła tartę. Wytrawne oblicze gastronomii reprezentowała proSTO przygotowana sałatka Stefy i zajesmaczniSTO zapiekany kalafior spod ręki Królowej.

3. Szampanem w kielichach wzniesiono toast za minione 100 spotkań i życzono sobie co najmniej 100 kolejnych. Mały Lord wręczył wszystkim Uczestniczkom okolicznościowe prezenciki z kategorii biżuteria (rodzaj ozdoby wynikał z preferencji wyrażonych przez Uczestniczki w podstępnej ankiecie). Były bransoletki z kotem, z górami, z jaskółką, były kolczyki psie łapki i kolczyki kowaliki, była też broszka niepylak apollo. Zdmuchnięto trzy świeczki w kształcie cyfr 1, 0 i 0. Obejrzano fajerwerkową fontannę wciśniętą w torcik z malinami.

4. Soundtrackiem do spotkania była płyta zespołu Kobiety pt. „Podarte sukienki”. Następnie zaczęto słuchać muzyki sprzed blisko STU lat, jednak Małemu Lordowi się nie podobała, więc zdecydował o zmianie repertuaru: do końca wieczoru parę razy słuchano płyty z piosenkami o mamie.

5. Na życzenie Poldzi Struna i Królowa z nostalgią wróciły wspomnieniami do pamiętnego spotkania w Czekoladziarni 8,5 lat temu, w czasie którego narodził się pomysł na prywatny klubik książkowy, jako ewentualna alternatywa dla bibliotecznego Dyskusyjnego Klubu Książki. Mówiono o znaczeniu spotkań klubikowych w życiu Uczestniczek, o arcykreatywnym podejściu do towarzyszącej spotkaniom kuchni, o ciągłym poszerzaniu horyzontów kulturalnych, a czytelniczych zwłaszcza, o wzajemnym inspirowaniu się i wspieraniu. Poldzia, Błyskawica, Stefa i Kicia przypomniały wszystkim książkowy pretekst, od którego zaczęła się ich przygoda z klubikiem. Przez moment mówiono o pomyśle wydania w formie drukowanej protokołów z niniejszego blogu, ilustrowanych zdjęciami potraw przygotowanych na dane spotkanie.

6. W ciągu wieczora co i rusz któraś z Uczestniczek odkrywała się przed pozostałymi z symptomami starzenia się: a to umykały im pojedyncze słowa, a to zapominały treść omawianych nawet niedawno książek, a to dostawały warów, czyli nagłych uderzeń gorąca, a to po wypiciu łyczka zaledwie szampana doznawały zawrotów głowy. Jednak najbardziej zadziwiający przejaw sklerozy zaobserwowano u najmłodszej Uczestniczki, Kici, która zapomniała o przyniesionym przez siebie winie, włożonym do zamrażarki w celu szybszego schłodzenia. O istnieniu wina przypomniała sobie nazajutrz Królowa, odkrywszy, że zamrożone zupełnie wino wysadziło korek (zamrażarka na szczęście nie ucierpiała).

7. Błyskawica obdarowała wszystkich przywiezionymi przez siebie z biało-niebieskiej greckiej wyspy magnesikami i zakładkami do książek. Struna rozdała zamówione egzemplarze „Dzieci północy” Rushdiego. A przybyły na ostatnią godzinę Spotkania Pan Rex stał się sprawcą kilku wybuchów śmiechu. Przy okazji pojawienia się Pana Rexa wspominano jego wieszczenia sprzed ponad 5 lat o tym, że klubik nie przetrwa, że wkrótce się rozpadnie – jak widać proroctwa te można włożyć między książki.

8. Lekturę wieczoru oceniono pozytywnie, choć Uczestniczki, które przeczytały ją do końca, były mocno rozczarowane tym, co na ostatnich strony Prus zafundował głównej bohaterce, czyli Madzi Brzeskiej. Tytuł pierwszego rozdziału, „Energia kobiet i męskie niedołęstwo”, wzbudził ogólną sympatię dla autora. Doceniono niezwykłą u pisarza-mężczyzny znajomość psychiki kobiecej i jego dyskretne poczucie humoru. Postacie z „Emancypantek” są barwne, wyraziste, przekonywujące. Rozmawiano o znaczeniu opisywanej w wielu książkach z tamtej epoki reputacji kobiet– Prus świetnie wytłumaczył, jak utrata reputacji przekładała się na upadek na dno nie tylko towarzyskie, ale i ekonomiczne, moralne i duchowe. Niektóre z określeń użytych przez Prusa szczególnie spodobały się Uczestniczkom: safanduła, gęś prowincjonalna, stara laweta (i nie chodzi tu o nienowy pojazd do przewożenia zepsutych aut) czy fagas. Struna przytoczyła kilka wielce trafnych fragmentów książki m.in.  o tym, że prowincja to grób talentów.

9. Książka wieczoru stała się pretekstem do rozmów o tym, czym była emancypacje sto lat temu i czym jest obecnie. Dyskutowano, jak Prus odnalazłby się w dzisiejszych dyskusjach o feminizmie, LGBT, wyzwolonych kobietach, równouprawnieniu. Uczestniczki rozmawiały o współczesnych kobietach, które same siebie „wpuszczają w kanał” obowiązków ponad siły, poniżenia, uzależnienia finansowego i emocjonalnego. Z przykrością wysunięto wniosek, że dla kobiet często najgorsze są inne kobiety (kobiety kobietom zgotowały ten los) i że nadal w polskim społeczeństwie propagowany jest model kobiety-cierpiętnicy, usługiwaczki mężczyzn, „matki Polki”, która wyzuta z sił, energii i radości życiowej ze słowami „taki jest los kobiet” przyjmuje swoją rolę jako oczywistą.

10. Przez cały wieczór wracano do listy stu przeczytanych w ramach klubiku książek. Nie było jednomyślności w ustaleniu tytułów tych najnudniejszych, najzabawniejszych, najlepszych. Można jednak wymienić, że ziewano przy czytaniu między innymi biografii Astrid Lindgren (Błyskawica), „Żarze” i „Trzech panach w łódce...” (Poldzia). Najbardziej śmiano się przy „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka...”, „Paniach z Cranford” czy „Zapiskach z dalekiego kraju” Brysona (przy tej ostatniej tak naprawdę śmiała się tylko Królowa). Przy okazji omawiania najśmieszniejszych tytułów Poldzia przekazała pałeczkę Kici, która przyjęła na siebie zobowiązanie zaproponowania książki, która podczas czytania wywoła uśmiech na twarzy wszystkich Uczestniczek. A tu preteksty, które były dla Uczestniczek ważne, które zrobiły na nich największe wrażenie, do których chciałyby wrócić: „Zmory”, „Księga Diny”, „Ciemno, prawie noc”, „Anna Karenina”, „Smażone zielone pomidory”, „Nieznośna lekkość bytu”, „Miasto ślepców”, „Shantaram”, „Beksińscy. Portret podwójny”, „Prochy Angeli”, „Brakująca połowa dziejów” i oczywiście „Wszystko za życie”.

11. Przyparta do muru Kicia, której wypomniano, że nie rekomendowała jeszcze książki do wspólnego czytania i omawiania, sypnęła jak z rękawa tytułami. Pozostałe Uczestniczki spontanicznie dorzuciły swoje propozycje i tak powstała lista książek, które być może będą pretekstami klubikowymi w ciągu najbliższych dwóch lat. Zaproponowano między innymi „Pamiętniki Adama i Ewy” Marka Twaina, „Szmirę” i „Zapiski starego świntucha” Charlesa Bukowskiego, „Brak wiadomości od Gurba” Mendozy, „Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann, „Księgi Jakubowe” Tokarczuk, „Dziennik Bridget Jones” Helen Fielding, „Dzieci północy” Salmana Rushdiego, „Wyznaję” Cabree, „Wszystko, co lśni” Eleanor Catton, „Comedia infantil” Henninga Mankella czy „Bóg mordu” Yasminy Rezy.

12. W październiku mówić będziemy o książce Joanny Gierak-Onoszko „27 śmierci Toby’ego Obeda”. Widzimy się w piątek 9-go. Kuchnia kanadyjska.

No to dziękujemy za minione STO Spotkań i zaczynamy kolejną setkę!

k.







 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz