Protokół po "Miłości" Toni Morrison
Spotkania
Pod Pretekstem Książki mają już 8 lat!
Lutowe, jubileuszowe
spotkanie książkowe było bardzo emocjonalne: wzruszające, radosne i serdeczne. „Miłość”
Toni Morrison została potraktowana bardziej jako pretekst do rozmów o różnych
obliczach miłości niż jako temat dyskusji o literaturze.
1. Spotkania
klubikowe dzieją się co miesiąc od ośmiu już lat! Zostało to uczczone
zdmuchnięciem świeczek na dwóch tortach: „3 kolory” i czekoladowym z czarną
porzeczką. Wzniesiono toast – kieliszki napełniono prosecco i herbatą „Love” i
zieloną. Rozdawnictwo miało miejsce przez cały wieczór. Struna podarowała
wszystkim zebranym książkowe wisiory – do końca spotkania na piersiach dyndały różnokolorowe
książeczki w wersji mini. Gazela w wersji 2-w-1 odebrała zaległe prezenciki
świąteczne. Królowa, duchowo wsparta, wycałowna i wyściskana, przyjęła życzenia
urodzinowe, wiosenne kwiecie i dary, z których jeden na moment przeniósł ją o
26 lat do czasów młodości. Stefa przyniosła 7 kg kupionych hurtowo i zamówionych
przez uczestniczki książek.
2. Tematem
rozmów była głównie miłość, a także „Miłość”. Rozmawiano o rodzajach miłości,
receptach na znalezienie miłości i na długie życie w miłości po znalezieniu
tejże. Chętnie i szczerze dzielono się swoimi doświadczeniami, przypadkami
potwierdzającymi regułę, opowiadano o przeżytych trudnościach i uniesieniach w
miłości. Porównywano opinie na temat tego, co powinno być fundamentem udanego,
pełnego miłości związku i czy związek, który zaczął się od pójścia do łóżka, ma
szansę na przetrwanie przez długie lata. Od wzniosłego zagadnienia miłości
płynnie rozmowy zeszły na namiętności, pożycie seksualne i fantazje erotyczne.
Żeby nie prowokować mężów do robienia wymówek po ewentualnym zapoznaniu się z
niniejszym protokołem, bez podawania pseudonimów artystycznych uczestniczek
pokrótce jedynie nadmieniamy, że dyskutowano o przewagach mężczyzn bez wyższego
wykształcenia, ale za to z fachem w umięśnionym ręku (drwale, hydraulicy,
budowlańcy i tacy tam). Porównywano swoje preferencje: jedne kręcą męskie stopy
(inne stopy u facetów wręcz odrzucają), kolejne najpierw zwracają uwagę na męskie
oczy, głos czy tyłeczek. Znalazły się i takie, które poszłyby za mulatem na jedno
skinienie jego palca.
3. „Miłość”
się podobała. Rozmawiano o tym, jak coś, co przez niektórych nazywane jest
miłością, w efekcie jest zamaskowaną pedofilią i ogromną krzywdą zadawaną
bezbronnym. Zaskakująca pointa książki rzuciła nową perspektywę na życiową
misję jednej z narratorek: L., czyli Love, czyli Miłość w miarę swoich
możliwości chroniła miłość łączącą dwie małe dziewczynki, brutalnie podzielone
i skłócone przez bezwzględnych dorosłych, i nie pozwoliła, żeby po śmierci
sprawcy wszelkiego zła, Coseya, dziewczynkom stała się jeszcze większa krzywda.
Zwrócono uwagę na fragment, w którym Sandler przekazuje swojemu wnukowi,
14-letniemu Romenowi, radę dotyczącą kobiet („Kobieta to ktoś ważny w naszym
życiu i czasem można wygrać potrójny los: dobrą kuchnię, dobry seks i dobrą
rozmowę. Większość mężczyzn musi się zadowolić jednym, uważają się za szczęściarzy,
gdy mu się trafi drugie. Ale posłuchaj, coś ci powiem. Dobry mężczyzna to dobra
rzecz, ale nie ma nic lepszego pod słońcem niż dobra, dobra kobieta. Może to
być twoja matka, twoja żona, twoja dziewczyna, twoja siostra czy osoba, z którą
pracujesz. Ale jak trafisz na nią, to jej się trzymaj. A jak trafisz na taką,
która cię przeraża, to bierz nogi za pas”).
4. Przy
okazji „Miłości” wspomniano „Lolitę” i parę innych książkowych pretekstów
minionych spotkań klubikowych (bardziej szczegółową retrospektywę zaplanowano
na maj przy okazji setnego klubiku). Polecono sobie kilka nowych tytułów m.in. „Jak
wysoko sięga miłość” (rozmowa z Ewą Berbeką) czy cudownie zilustrowaną, wyciskającą łzy z oczu
świąteczną „Śnieżną siostrę” Mai Lunde (tak, tej od „Historii pszczół”).
5. Wysłuchano
historii o początkach znajomości Kici i jej małżonka Kicia (zastanawiamy się,
czy Pan Kić zostanie kolejnym wiernym czytelnikiem protokołów na niniejszym
blogu), a także imponującego, biorąc pod uwagę młody wiek Kici, stażu
małżeńskiego. Porównano okoliczne przedszkola i przedszkolanki. Mówiono o
ideale kobiecego ciała, o chemii, samczości i o atawistycznych aspektach
znajomości damsko-męskich.
6. Miłość
jest słodko-gorzka. I takaż była kuchnia wieczoru. Dominowały specjały, których
głównym składnikiem była gorzka czekolada: Gazela przyniosła brownie
tradycyjne. Kicia upiekła brownie z kawą (Pan Kić powiedział o nim, że „wykręca
mordą”), do którego zaserwowano bitą śmietanę. Królowa z Małym Lordem
przygotowali sernikobrownie pomarańczowe. Struna przyrządziła cykorię pod
beszamelem, a Królowa sałatkę buraczaną ze szpinakiem i grejpfrutem. Błyskawica
przyniosła gorzką czekoladę i słodkie pierniczki w kształcie serduszek. Poldzia
przyniosła wspomniany wyżej trzykolorowy torcik, a ten czekoladowo-porzeczkowy
wyszedł spod rąk Królowej i Małego Lorda. Jednak najbardziej adekwatną
ilustracją do tematu przewodniego spotkania, czyli jak oczekiwania wobec
miłości mają się w stosunku do rzeczywistości, były zrobione przez Stefę
ciasteczka kawowe – zgodnie ze zdjęciem dołączonym do przepisu powinny wyjść
piękne ciastka w kształcie ziaren kawy, podczas gdy z piekarnika Stefy wyszły
okrągłe, płaskie placuszki. Ale i tak były pyszne.
7. Ilustrację
muzyczną do rozmów stanowiły płyta zespołu The Verve z utworem „Bitter sweet symphony”, „Trzeszcząca
płyta” Kaczkowskiego czy „Felt mountain” Goldfrapp. Potem odtwarzacz CD
zdominował Mały Lord, który narzucił zebranym wysłuchanie Małego Wuwu, śpiewającego
wiersze księdza Jana Twardowskiego.
8. Następne
spotkanie książkowe odbędzie się 27 marca. Porozmawiamy wtedy o powieści
Elizabeth Gaskell „Północ i Południe”. Kto się szybko uwienie z tą lekturą,
niech czyta kolejne z uzgodnionej listy, bo książkowe preteksty zaplanowane na
2020 rok są dość opasłe. Obowiązywać będzie kuchnia kontrastowa: biało-czarna,
tłusta-fit, z północy i z południa itd.
9. Refleksje
natury uniwersalnej i wnioski na zakończenie: po pierwsze, nie zawsze trzeba
słuchać tej samej muzyki czy czytać te same książki, żeby stworzyć pełen
miłości związek. Po drugie, Stefa jest nieustannie pozytywnie nastawiona do
miłości i wierzy w miłość i że się udaje. Po trzecie, warto podejmować ryzyko,
żeby znaleźć miłość. Po czwarte, MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZA.
Kochajmy
się!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz