Protokół po "Historii pszczół" Mai Lunde
Dzień dobry!
„Historia pszczół”, która okazała się słabawa, choć
miejscami przyjemna w czytaniu, była literacką bohaterką majowego klubiku
książkowego. A Struna wysunęła wniosek, żeby zbyt pochopnie nie rzucać się na
książki określane mianem bestsellerów.
1. Cóż o książce? Strunie udało się znaleźć kilka
fragmentów wartych zacytowania. Poldzia stwierdziła, że to bardzo, bardzo,
bardzo lekka powieść. Błyskawica była tuż przed zakończeniem czytania, więc
żeby nie zepsuć jej końcowych wrażeń, nie zdradzono, na czym, według
niektórych, polegał najlepszy zabieg pisarski zastosowany przez Maję Lunde.
Jakoś trudno było wysunąć ogólne wnioski dotyczące tego, o czym jest „Historia…”.
Ale jedną z teorii było to, że to książka ku przestrodze dla ludzkości: żeby
współcześni szanowali i doceniali rolę pszczół w życiu człowieka i chronili je,
bo jeśli nie będą tego robić, to marny los nas czeka.
2. Stefa książki nie przeczytała, ale wygłosiła
niezmiernie interesujący wykład na temat pszczół. A już przy omawianiu trutniów
wywiązała się gorąca dyskusja (zauważono wiele podobieństw między pszczelimi
trutniami a mężczyznami). Bez związku z pszczelim tematem Stefa wręczyła
wszystkim zawieszki na drzwi w swojej treści między innymi apelujące o zachowanie ciszy potrzebnej do
czytania.
3. Natomiast Poldzia zreferowała swój kilkudniowy
wyjazd do krajów bałkańskich. Słuchające obejrzały przy tym parę mrożących krew
w żyłach zdjęć z podróży (przy okazji znowu okazało się, że spożywanie melisy w
ilościach hurtowych jest konieczne do prawidłowego funkcjonowania). Poldzia
obdarowała zebranych przywiezionymi z daleka ślicznymi podkładkami pod kubki.
Po opowieściach Poldzi zebrane uczestniczki doszły do wniosku, że w tak
wspaniałe podróże trzeba się wybrać w odpowiednim towarzystwie, a już
najlepiej, jeśli to będzie towarzystwo w całości rodzaju żeńskiego.
4. Znakomite biegaczki Błyskawica i Poldzia barwnie
opowiedziały o swoim wyjeździe do Poznania, mającym na celu udział w biegu
charytatywnym, polegającym na uciekaniu przed metą. Choć z imprezy bardzo
zadowolone, to jednak warunki noclegowe, które przypadły im w udziale, były
tragiczne. Poldzia (na szczęście już ze śmiechem) opisywała kwaterę przez nie
wynajętą. Co ciekawe, całej rozpaczy związanej owym miejscem do spania można by
uniknąć, gdyby tylko dziewczęta przed dokonaniem rezerwacji zechciały
przeczytać w internecie opinie na temat wybranego lokalu. Ot i nauczka na
przyszłość.
5. Królowa rozpoczęła nową pracę i odpowiadała na
pytania jej dotyczące. Potem zabrała gratulacje. Pozostałe uczestniczki
zauważyły, że powrót do pracy dobrze zrobi Królowej, bo już teraz można było
dostrzec u niej większą żywiołowość i błysk w umalowanym oku. Królowa, czująca
w sobie coraz większą pasję ogrodniczą, próbowała wcisnąć komu się da
wyhodowane przez siebie sadzonki pomidorów. Chętne były tylko Gazela,
Błyskawica i (w imieniu swojej mamy) Struna.
6. Wszelkie rozmowy były dźwiękowo uatrakcyjniane przez
Małego Lorda, który prawie przez cały wieczór włączał muzyczkę zainstalowaną w
swoim mercedesie w wersji kabrio z napędem nożnym. Uczestniczki spotkania podziwiały
nowy fryz Małego Lorda – dzięki nowemu uczesaniu nie wygląda on już jak
dzidziuś, ale jak rezolutny przedszkolak. Jak można się domyślać, zmianę
fryzury najbardziej przeżyła mama Małego Lorda, która prawie ze łzami w oczach
żegnała obcinane przez fryzjerkę niemowlęce pukle swojego synka.
7. Bardzo ciekawa i niezmiernie angażująca okazała się
rozmowa na temat szczepień dzieci: przymusowości, bezpośrednich efektów po,
długofalowych komplikacji, strachu rodziców, cierpieniu dzieci, nieznanych
powszechnie faktów dotyczących produkcji i składu szczepionek. Najbardziej
zaangażowana w dyskusję okazała się Gazela, która opowiedziała o bolesnych
doświadczeniach poszczepiennych swojego Gazelątka.
8. Na poprzednim spotkaniu uzgodniono, że w obszarze
kulinarnym obowiązywać będzie kuchnia z USA, z Anglii lub z Chin – do wyboru,
do koloru. Temat potraktowano bardzo interesująco. Błyskawica przygotowała
kurczak (USA) z ryżem (Chiny) i z warzywami (UK). Struna podała zapiekankę z
makaronem w kształcie tulipanów, co nawiązywać miało do kwietnej łąki, nad
którą latają pszczoły. W zapiekance, oprócz makaronu, był szpinak, czosnek niedźwiedzi,
pomidory, ser feta – całość była pyszna. Stefa przyniosła między innymi melona
miodowego. Poldzia zakupiła wyglądające jak domowe ciastka w trzech kolorach,
co symbolizować miało trzy kraje i trzy epoki, w których rozgrywa się akcja „Historii
pszczół”. A Królowa zrobiła przekąski z chleba tostowego i szaszłyczki z
pierożkami tortellini (przepis na wykonanie obu tych potraw pochodził z
angielskiej książki kucharskiej i takie właśnie było nawiązanie do ustalonej
kuchni). Gazela zaś przytachała wielki kubełek lodów Manhattan, jednak nawet
ich nie skosztowano z powodu przepełnienia żołądków wcześniej wymienionymi
potrawami. Gastronomicznym ukoronowaniem spotkania był Tort Pszczelarza, który
pojawił się już na spotkaniu poświęconym „Sekretnemu życiu pszczół” – tym razem
dekorację, zamiast roju marcepanowych pszczółek, stanowiła jedna duża pszczoła –
królowa matka (też z marcepanu). W związku z miodem pitnym, który przyniosła
Stefa, a który to miód był spożywany w ilościach śladowych jedynie przez Stefę
i Strunę, proponuje się, żeby na następne spotkanie przynieść alkohol w
buteleczkach o pojemności 100 ml. Tylko tym sposobem kolekcja niewypitych
alkoholi nie będzie nadal rosła, a zatrzyma się na liczbie 5 butelek.
9. Kolejne spotkanie odbędzie się w ostatni dzień roku
szkolnego 2017/2018. Omawiać będziemy najnowszą książkę nominowanej do Nagrody
Bookera Olgi Tokarczuk – „Opowieści bizarne”. Obowiązywać zatem będzie kuchnia
bizarna (najbardziej ułatwione zadanie w tym obszarze będzie miała Gazela, w
przypadku której już sam fakt, że cokolwiek ugotuje, będzie bizarny).
Przypomina się, że w trakcie następnego spotkania córka Błyskawicy wygłosi
referat o tym, jak, mimo posunięcia w latach, wciąż wyglądać młodo i pięknie.
Dbajmy o pszczoły!
Kochajmy pszczoły!
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz