Protokół po "Dzikich łabędziach. Trzech córach Chin" Jung Chang
Było tłumnie niczym na Wielkim Murze w dniu święta
narodowego. Było nas tyle, że gdyby spotkanie odbywało się w Chinach, musielibyśmy wcześniej postarać
się o pozwolenie władz na odbycie tego zgromadzenia. Było wyjątkowo, bo o
Chinach usłyszeliśmy wiele, wiele historii opowiedzianych nam przez osobę,
która właśnie wróciła stamtąd po ponad dwóch latach pobytu.
1. Nasza Precelka - Beata, niestrudzona podróżniczka,
wielkopolski pracuś, chudzinka joginka - w swoich opowieściach przedstawiła nam
Chiny współczesne, co było dopełnieniem książki wieczoru i niezwykle cenną
„pocztówką” z kraju, o którym, jak się okazuje, wiemy bardzo mało. Precelka,
która w Chinach żyła, pracowała, podróżowała, przyznała, że mimo wielu starań
nie udało jej zrozumieć Chińczyków, ale dzięki „Dzikim łabędziom” rozumie,
dlaczego są tacy inni, dziwni i trudni do zrozumienia przez ludzi Zachodu.
2.Uczestnicy spotkania ze zdumieniem słuchali o
chińskim systemie edukacji, o rodzicielstwie i macierzyństwie (mali Chińczycy
do ukończenia pierwszego roku życia nie wychodzą z domu i przez pierwsze trzy
lata obowiązkowo śpią z rodzicami w łóżku, a kobiety w czasie ciąży i przez
kilka lat po urodzeniu dziecka mają zakaz podróżowania), o pracy, relacjach
małżeńskich i rodzinnych, o braku wakacji i urlopów, o ogromnym znaczeniu koneksji
i bogactwa materialnego w codziennym życiu, o infantylizmie w biżuterii dla dorosłych
i majętnych, o chińskim kanonie piękna. Zaskakujące były obserwacje Precelki na
temat Chińczyków, którzy nie potrafią spędzać czasu w samotności, wszystko
robią gromadnie. Jedyną rzeczą, którą uczestniczki spotkania chętnie
zaadoptowałyby z Chin, jest tamtejszy zwyczaj, że mężczyźni prawie wszędzie i
zawsze płacą za kobiety (nie że je kupują, ale że płacą za robione przez
kobiety zakupy, za ich podróże i rozrywki). W czasie pobytu w Chinach Precelka
uczestniczyła także w indywidualnych spotkaniach z mężczyznami chińskimi,
którzy, mimo posiadania żony, dzieci, byłej żony i jej dzieci, zainteresowani
byli Precelką jako żywo - pewnie chcieli ją zaprosić do gry w (rozbieranego)
ping-ponga. Jednak jeśli chodzi o Precelkę, to (parafrazując znaną pisarkę
dziecięcą) granie w ping-ponga jej nie pociąga.
3. Oprócz chińskich tematów rozmawiano także o sprawach
sercowych Struny (nie, nie zakochała się, …chyba że w swoim kardiologu),
depresji wieku średniego (bez wskazywania palcem, ale zjawisko jest dość
powszechne), o wymuszonych remontami wędrówkach ludów (dzięki czemu Mama
Królowej po raz pierwszy czynnie brała udział w spotkaniu), o powrocie
bookdogów marnotrawnych Grudosławy i Azoriusza na klubikowe łono (Poldzia
podejrzewa podmiankę Azoriusza – ten aktualny jest uprzejmy wobec niej,
spokojny, przymilny, śpiący z łebkiem na jej stopach; natomiast Struna niczym
całun wyniosła ze spotkania odciśnięty na swoim bucie ślad łapki Grudosławy).
Dyskutowano też o podróżowaniu po Indiach (Precelka rzecz jasna) oraz dalekich i bliskich miejscach praktykowania jogi.
4. A książka wieczoru? Zrobiła wrażenie. Mimo że
poruszała tematy trudne, bolesne, zawierała przerażające opisy tragedii
rodzinnych, tortur, okrucieństwa, oskarżania, obłędu w kulcie Mao. Długo
rozmawiano o nieludzkim zwyczaju łamania i wiązania stóp małym Chinkom. Książka
jest naszpikowana polityką w najgorszym wydaniu, jednak historia autorki oraz
jej matki i babci były na pierwszym planie, co nie pozwala czytelnikowi zapomnieć,
że za wszystkimi dramatycznymi faktami historycznymi i politycznymi kryje się
człowiek – ze swoimi emocjami i naturalnymi potrzebami. Ale jeśli tym
człowiekiem jest Chińczyk i w dodatku kobieta, to robi się naprawdę nieciekawie.
Niektórych uczestników spotkania męczyła w książce narracja, która nie pozwalała
szybko zorientować się, czy w danym opisie chodzi o babkę, matkę czy córkę. „Dzikie
łabędzie” to gruba, trudna książka, ale na pewno warta przeczytania. Choćby po
to, by docenić, w jak luksusowych warunkach żyjemy.
5. Wszyscy uczestnicy spotkania zostali obdarowani przez
naszą chińską reporterkę pięknymi zakładkami do książek. Zadziwia fakt, że tak
wymyślne, tak różnorodne i w tak wielkiej ilości zakładki są produkowane w
kraju, w którym podobno prawie w ogóle nie czyta się książek. Czytelników
naszego bloga zainteresowanych otrzymaniem jednej z tych pięknych zakładek prosimy
o danie jakiegoś sygnału tutaj lub za pośrednictwem profili na portalu
społecznościowym poszczególnych uczestników Spotkań.
6. Precelka podczas swojej bytności w Chinach pojechała
zobaczyć słynne tarasowe pola ryżowe. Zilustrowane filmikiem Precelki opowieści
o plastikowej, oszukanej żywności chińskiej stały w wielkiej kontrze do
autentycznych, pachnących, smakowitych potraw zaserwowanych w czasie spotkania.
Co dziwne, nikomu ten ryż się nie znudził, choć znajdował się na każdym –
oprócz jednego - talerzu, w każdej miseczce, półmisku, a nawet w filiżance (pito bowiem zieloną herbatę z ryżem). Niczym
chińska rewolucjonistka Struna wyłamała się z ryżowego kanonu i przygotowała
kurczaka po syczuańsku w cieście naleśnikowym. Ciasteczka z kleiku ryżowego
podano aż w trzech wariantach: z dżemem, z wiórkami kokosowymi i z rodzynkami.
Jedzono także czekoladę z dmuchanym ryżem. Stefa zrobiła świetne batoniki
czekoladowe z ryżem preparowanym oraz sałatkę ryżową. Inną sałatkę, po syczuańsku,
przygotowała Błyskawica. Na stole znalazły się także nadziewane smażone kulki
ryżowe, wytrawny ryż kokosowy ze smażoną cebulą, pieczone risotto oraz
sprezentowane przez kolegę Pana Rexa szyszki z ryżu dmuchanego. Mały Lord po
raz pierwszy aktywnie uczestniczył w kulinarnej części spotkania – z dużym apetytem
spałaszował wafelek ryżowy. Po tym jak Precelka przywiozła zestaw pałeczek, ze
stołu zniknęły widelce - uczestnicy
radzili sobie z pałeczkami całkiem dobrze, a tych, którzy mniej sprawnie nimi
władali, można było rozpoznać po kręcących się w pobliżu bookdogach.
7. Muzycznie towarzyszył nam David Bowie ze swoją
piosenką „China girl”.
8. Następne spotkanie odbędzie się 8 grudnia. Omawiać
będziemy „Jak pokochać centra handlowe”. Obowiązywać będzie kuchnia obecna w
centrach handlowych, czyli taka jakby fastfoodowa. Uczestnicy spotkania
proszeni są o przygotowanie swoich propozycji książkowych na przyszły rok.
Składając głęboki pokłon, żegnamy się do następnego
spotkania.
k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz