poniedziałek, 22 maja 2017

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber

 Protokół po "Najgorszym człowieku na świecie" Małgorzaty Halber

Zgodnie z sugestią Struny niniejszy protokół zaczyna się cytatem z książki wieczoru:
„Był bardzo ładny świeży majoczerwiec”.
Wbrew temu, co głosi tytuł omawianej lektury, na spotkaniu zebrały się osoby wcale nie najgorsze, ale wręcz przeciwnie: najlepsze!
1. Spotkanie majowe miało wiekopomny charakter – po raz pierwszy w formie bezpośredniej, samodzielnej i indywidualnej brał w nim udział zupełnie nowy obywatel naszego kraju: Mały Lord. Dziecię to niezwykle grzecznie i skromnie uczestniczyło w spotkaniu, nie zabierało głosu w rozmowach na tematy, w których nie miało wyrobionej opinii, roztaczało swe niemowlęce wdzięki. Jego dumna mama, mimo faktu, że jej mózg ma obecnie wielkość orzeszka laskowego, siłą woli powstrzymywała się, aby nie zdominować całego wieczoru rozmowami na temat swego synka. W ramionach Poldzi poczuł się Mały Lord dobrze i bezpiecznie, co potwierdził wydaniem z siebie serii bąków uwieńczonych kupką. Najmłodszy uczestnik Spotkań został obdarowany przez przybyłych gustownym body z kotkiem-piratem na froncie oraz zabawką w kształcie słonika, wygrywającą bliżej nieokreślone melodie. Zgodnie stwierdzono, że noworodki i niemowlęta nieświadomie wywołują w osobach trzymających je na rękach potrzebę kołysania, a niekiedy kołysania i nucenia – to musi być jakiś atawizm.
2. Dyskusja na temat książki wieczoru była upojna. „Najgorszy człowiek na świecie” Małgorzaty Halber (zapamiętanej przede wszystkim jako edukatorki młodych telewidzów na temat The Beatles) spodobał się. Ten pamiętnik/poradnik/ notatnik z zapiskami na temat nałogów i radzeniem sobie (lub nie) z nimi jest napisany lekko, szybko się czyta (choć niektóre fragmenty przypominają spisany potok chaotycznych myśli i strumień świadomości) i mówi nie tylko o uzależnieniach, ale i o emocjach , wglądzie w siebie, zaprzyjaźnianiu się z sobą na trzeźwo. Struna w roli detektywa wyjaśniła zebranym, kto stoi za tajemniczo opisanymi w książce, ukrywającymi się pod pojedynczymi literami, postaciami. A na stronie 312 znalazła cenną dla wszystkich radę: „Czytać, gdy ma się doła”.
3. Wymienione przez Halber zespoły muzyczne mające znaczenie w jej życiu stanowiły znakomitą parabolę do kolejnego tematu wieczoru: Struna i Królowa z ogromnym żalem dyskutowały o okolicznościach samobójczej śmierci Chrisa Cornella, wokalisty z wielce lubianej przez nie formacji Soundgarden. Wysłuchano największych hitów tej grupy. Do zestawu muzycznego tego wieczoru dołączył Pearl Jam (z wymienionym przez Halber utworem „Even flow”) oraz Starsailor (z piosenką „Alcoholic”).
4. W czasie gdy Mały Lord zażywał relaksującej kąpieli, Poldzia i Struna wymieniały się doświadczeniami i praktycznymi uwagami na temat remontów domów planowanych i już trwających (Strunie życzymy cierpliwości w zmaganiach z ekipami remontowymi).
5. Pewnego rodzaju kontynuacją rozpoczętej przez Poldzię na poprzednim spotkaniu mantry dotyczącej pustki były jej obwieszczenia na temat potrzeby zmiany. Struna mantrować już nie musi, gdyż odnalazło się wreszcie przykrycie do naczynia żaroodpornego. Jednakże, o ironio!, przykrywka nie wróciła razem z jej prawowitą właścicielką do domu, lecz pozostała w tym samym miejscu, w którym została odnaleziona. Miejmy nadzieję, że za miesiąc nastąpi ostatecznie zespolenie przykrywki z naczyniem żaroodpornym Struny. Nawiązując do Poldziowej potrzeby zmiany, rozmawiano o nieoczekiwanych zmianach wywracających wszystko do góry nogami (czego doskonałym przykładem jest Królowa) i o kryzysach w życiu. Przy okazji padł tytuł książki Anny Janko („Hanka”, prawdopodobnie „Pasja według św. Hanki”), którą Poldzia zarekomendowała pozostałym uczestnikom. Głoszona przez Poldzię pustka nabrała niebezpiecznego znaczenia, gdyż często idzie w parze z nudą, która sprzyja uzależnieniom i powrotom do nałogów.
6. Rozmawiano o wędrówkach po górach, o bieganiu i o chrapaniu połączonym z bezdechem.
7. Protokolantka przekazała zebranym zadziwiające dane liczbowe dotyczące bloga Spotkań. Otóż –rzecz niewiarygodna – blog nasz jest odwiedzany przez kilka tysięcy osób miesięcznie! Zastanawiano się, kim są wszyscy ci czytelnicy protokołów. Bo nawet wziąwszy pod uwagę, że zapiski na blogu czytają sami uczestnicy spotkań (no dobra, przyznajmy, niektórzy zerkają tu nawet 2-3 razy w miesiącu), ich rodziny oraz bliżsi i dalsi znajomi, to jednak całe to grono nie jest w stanie „nabić” takiej liczby odwiedzin każdego miesiąca, o której informuje zakładka „statystyka” na blogu. Pojawił się w związku z tym postulat, aby czytający te słowa zechcieli się nieco ujawnić, z anonimowej liczby zmienili się w osobę, która gdzieś tam z nieznanych nam powodów zerka na stronę internetową Spotkań Pod Pretekstem Książki. A zatem zapraszamy: Wy, którzy to czytacie, dajcie nam znać, że tam jesteście!
8. Wszyscy uczestnicy spotkania dość podobnie zinterpretowali uzgodnioną kuchnię detoksykacyjną – stwierdzono, że działanie oczyszczające mają przede wszystkim owoce i warzywa. Była zatem przygotowana przez Królową sałatka z buraczków czerwonych. Był grejpfrut czerwony. Była sałatka owocowa oraz selekcja owoców: banany, ananasy, żółty arbuz i maliny z Hiszpanii (oczywiście przy okazji wspomniano Polannę). Poldzia zrobiła bardzo prosty i bardzo smakowity deser z mleczka kokosowego z chia i borówkami. Królowa upiekła ciasto maślankowe z owocami (jak wiadomo maślanka plus owoce mają wybitne właściwości oczyszczające). Bezpośrednie nawiązanie do książki wieczoru stanowiły przyniesione przez Strunę wiśnie w czekoladzie. Pito rumianek, herbatę zieloną, wodę i soki. Na cześć Małego Lorda wzniesiono toast kielichami wypełnionymi sokiem z czarnej porzeczki (nie mająca od miesięcy w ustach kropli alkoholu Królowa czuła się lekko wstawiona samym faktem picia z kieliszka napoju przypominającego czerwone wino). Nie spożyto ani grama alkoholu, co jest rzeczą wartą zanotowania, gdyż sytuacja taka na spotkaniu miała miejsce po raz pierwszy.
9. Kolejną omawianą książką będzie „Skazana” Hannah Kent. Spotykamy się 23 czerwca. Kuchnia islandzka.
PS. Jeśli Mały Lord będzie najpierw nieświadomie, a potem już nieco bardziej aktywnie przebywać w tak zacnym, dobrym, empatycznym, inteligentnym czytającym gronie, jego przyszłość zapowiada się obiecująco.
Na zdrowie!
k.


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz