Protokół po "Wichrowych Wzgórzach" Emily Brontë
Hello everyone!
W blasku i cieple kominka, przy huraganowych
dźwiękach wydawanych przez zakatarzonego Pana Rexa, wciąż przy choince i innych
świątecznych dekoracjach uczestniczki Spotkań Pod Pretekstem Książki zasiadły
wokół nowego stołu (a właściwie ławy), aby w swoim towarzystwie zainaugurować
kolejny rok książkowych biesiad.
1. W czasie całego wieczoru bardzo dużo rozmawiano o
książkach: ostatnio przeczytanych, polecanych, nowościach, kołaczących się
gdzieś w otchłani pamięci. Stworzono listę prawie trzydziestu tytułów, którym,
według poszczególnych uczestniczek, warto poświęcić jedno z nadchodzących
spotkań. W efekcie tych dyskusji powstała lista 11 książek wraz z przyporządkowanym
im miesiącem, pretendujących do miana pretekstu Spotkania w 2017 roku. Rzeczona
lista poniżej.
2. Tymczasem powodem do spotkania styczniowego były „Wichrowe
Wzgórza” Emily Brontë. W trakcie rozmów odnoszono się również do ekranizacji
książki, gdyż pewne uczestniczki miały czas tylko na to, żeby z tą wersją „Wichrowych…”
się zapoznać. Zanim skonkludowano, że tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego „Wichrowe…”
cieszą się w świecie aż taką popularnością i dlaczego na dźwięk imienia „Heathcliff”
niektóre kobiety siusiają w majtki, rozmawiano głównie o warstwie emocjonalnej
i charakterologicznej bohaterów książki. Rozebrano na czynniki pierwsze
psychikę skrzywdzonego w dzieciństwie, zawsze czującego się gorszym, a jednak
bezwzględnego, okrutnego „znajdy” Heathcliffa. Przy okazji Struna wygłosiła
refleksję, że i współcześnie niektóre kobiety w atawistycznym odruchu jak ćmy w
ogień idą za mężczyznami brutalnymi, agresywnymi, którzy jednak mają w sobie tę
dzikość i nasyconą hormonami prymitywną samczość. Nie zostawiono suchej nitki
na rozpuszczonej i mocno zaburzonej psychicznie ukochanej Heathcliffa,
Katarzynie. W „Wichrowych…” postaci są bardzo wyraziste, niezmiernie angażujące
czytelnika emocjonalnie. Morał wypływający z lektury jest taki, żeby nie iść za
przykładem Heathcliffa, zniszczonego przez nienawiść, którą w sobie pielęgnował
i którą pałał do wszystkich wokół siebie.
3. Głębokie rozmowy o literaturze, filmie, różnych ważnych
wydarzeniach kulturalnych i mniej głębokie o łóżeczkach niemowlęcych, termometrach
rtęciowych, najnowszych osiągnięciach w rozwoju progenitury uczestniczek były przerywane
dźwiękami wydawanymi przez znajdującego się w innym pomieszczeniu, konającego z
powodu kataru Pana Rexa. Hałasy produkowane przez jego nos przywodziły na myśl
trąby jerychońskie, a w uczestniczkach wzbudzały tak wielki niepokój, że już-już
miała zostać wydelegowana grupa, która odwiezie Pana Rexa na SOR, by ratować
jego wiszące na włosku życie. Wszystkie uczestniczki były pełne zrozumienia i współczucia
dla Pana Rexa, gdyż emocje te wypracowały w sobie w trakcie obcowania z
mężczyznami w czasie dłuższego lub krótszego stażu małżeńskiego.
4. Przed spotkaniem w sklepach monopolowych i na
stoiskach z alkoholem znaleziono selekcję win w kolorze przypominającym wrzos.
Jednakże osoby raczące się tym specyfikiem stwierdziły po trzecim kieliszku, że
różowe wino zdecydowanie źle działa na pamięć. Przykładem niech będzie choćby
Struna, która zapomniała, że u siebie ma na półce książkę na luty tj. „Panie z
Cranford”, i ochoczo pożyczyła egzemplarz od Królowej. Zamroczona winem zapominała
również, gdzie znajduje się jej zimowe nakrycie głowy, w którym wyszła z domu,
jednakże bez niego wróciła.
5. Nieśmiałe pochwały (żeby nie zapeszyć) otrzymał bookdog
Azoriusz, który przez cały wieczór bardzo grzecznie się zachowywał, gryząc z
zapałem sztuczną kość. Wysnuto przy okazji teorię, że wzorowy spokój Azoriusza
w czasie trwania spotkania mógł być związany z nieobecnością Poldzi. O Poldzi
rozmawiano również w kontekście jej skłonności do łapania w ostatnim czasie przeziębień
i innych chorób - temat ten wywołał
niepokój w sercach uczestniczek. Oddano się wspomnieniom związanym z innymi
uczestniczkami Spotkań i z rozrzewnieniem, nostalgią i tęsknotą mówiono o
Koralinie, która ze swoimi celnymi, oryginalnymi opiniami na temat omawianych
książek była mocnym filarem klubiku książkowego.
6. Po raz kolejny, i zapewne nie ostatni, jednym z
tematów spotkania były dzieci. Wymieniano się doświadczeniami macierzyńskimi,
przytaczano anegdotki i ważne momenty z życia latorośli, radzono się w sprawie akcesoriów
niemowlęcych, opowiadano o przeżyciach związanych z byciem matką i godzeniem
tej roli z pracą zawodową. Może trochę na marginesie, ale rozmawiano też o
dokarmianiu ptaków zimą, wyliczano gatunki odwiedzające nasze karmiki, polecano
sobie najbardziej smakujące ptakom jadło (słonecznik, słonina). Struna wprosiła
się do Królowej na obserwacje ornitologiczne podczas ferii.
7. Tytuł książki wieczoru był pretekstem do
przygotowania potraw wichrowych, wietrznych lub takich, po których ma się
wiatry. Uczestniczki spotkania jak zwykle wspięły się na szczyty kreatywności
kulinarnej i jak zwykle po zjedzeniu przygotowanych przez siebie potraw były
obżarte jak mopsy. Na stole znalazły się śliwki suszone i śliwki w czekoladzie.
Były gruszki, jabłka i inne owoce w postaci zasuszonej. Uznanie w oczach
biesiadniczek znalazła pasta z fasoli białej (znana też jako hummus z fasoli)
na krakersach. Ciekawie smakowała fasola duży jaś podana z masełkiem i bułką
tartą. Błyskawica zaskoczyła wszystkich pysznym ciastem z fasoli czerwonej, bez
grama mąki czy cukru (Prosimy o przepis!). Struna ugotowała znakomity bigos.
Królowa upiekła smaczną pizzę, dla degustacji której nawet Pan Rex wstał ze
swojego łoża boleści (pizza nawiązywała do kuchni wietrznej poprzez swoje „nadmuchane”
drożdżowe ciasto oraz niektóre „wiatropędne” składniki, w tym cebulę). Stefa
natomiast zaserwowała wykwintne faszerowane jajka o wrzosowej barwie, którą
uzyskała poprzez wielogodzinne moczenie ugotowanych na twardo jaj w kiszonym barszczu
czerwonym.
8. Po długich dyskusjach i wielokrotnym sprawdzaniu
kalendarzy ustalono, że kolejne spotkanie odbędzie się 16 lutego – uwaga, to czwartek!
Pretekst książkowy będzie się nieco odnosił geograficznie i czasowo do „Wichrowych
Wzgórz”, jednak będzie dużo bardziej zabawny, a przez to nawiązujący do
radosnego charakteru następnego, wyjątkowego spotkania. W lutym bowiem będziemy
celebrować piątą rocznicę powstania naszego klubiku książkowego! Będzie co
świętować! Przy okazji Królowa będzie obchodzić kolejne urodziny, o czym raczej
wolałaby zapomnieć, a przynajmniej spuścić zasłonę milczenia. Gazela – po
dwakroć uwaga! – dobrowolnie zadeklarowała przyniesienie okolicznościowego
tortu, który, wbrew wszelkim przypuszczeniom, podobno NIE zostanie przez nią
własnoręcznie zamówiony w cukierni. Pozostałych chętnych na wniesienie swojego
kulinarnego wkładu informujemy, że obowiązywać będzie kuchnia urodzinowa.
9. A teraz wstępnie ustalone lektury pretendujące do
miana pretekstu spotkania w 2017 roku:
-luty – Elizabeth Gaskell „Panie z Cranford”
-marzec – Dariusz Rosiak „Ziarno i krew. Podróż
śladami bliskowschodnich chrześcijan”
-kwiecień – George Orwell „Brak tchu”
-maj – Jerome K. Jerome „Trzech panów w łódce (nie
licząc psa)” oraz/lub Kazuo Ishiguro „Okruchy dnia” (dlaczego na maj zaplanowano
dwie lektury?)
-czerwiec – Hannah Kent „Skazana”
-lipiec – Oriana Fallaci „Korzenie nienawiści. Moja
prawda o islamie”
-sierpień – biografia Jerzego Kukuczki lub Wandy
Rutkiewicz (Struna dokona przeglądu literatury górskiej na półce swojego taty i
coś nam tu poleci)
-wrzesień – Edith Wharton „Wiek niewinności”
-październik – Zbigniew Nienacki „Wielki las”
-listopad – William Faulkner „Wściekłość i wrzask”
-grudzień – Natalia Fiedorczuk „Jak pokochać centra
handlowe”
10. W ramach zadania domowego uczestniczki spotkania pod
pretekstem „Wichrowych Wzgórz” oraz wszyscy czytający ten protokół proszeni są o
wysłuchanie w skupieniu utworu Kate Bush „Wuthering Heights” (dostępny na
przykład na kanale YouTube), zainspirowanego rzeczoną lekturą. Pieśń ta miała była
zabrzmieć w czasie spotkania, jednak za przyczyną roztargnienia operatorki
sprzętu grającego, stało się inaczej.
Do następnego spotkania!
Good bye!
k.