poniedziałek, 25 lipca 2016

"Ścieżki Północy" Richard Flanagan

Ścieżki Północy - Flanagan Richard Protokół po "Ścieżkach Północy" Richarda Flanagana



Lipcowe hello!
Piątkowe spotkanie pod pretekstem „Ścieżek Północy” rozpoczął cytat: „Dobra książka sprawia, że chce się ją przeczytać jeszcze raz. A książka wielka każe człowiekowi jeszcze raz przeczytać swoją duszę”. Czytania duszy w naszym przypadku może nie było, ale „Ścieżki…” to na pewno lektura głęboka, intensywna, dojrzała (Flanagan pisał ją 12 lat!), poruszająca.

1. Poldzia była odmiennego zdania – jej książka nie podobała się zbytnio, ale już się przyzwyczailiśmy do tego, że jej nie podchodzą książki, którymi zachwycają się inni uczestnicy Spotkań i jej małżonek. Tym razem głównym punktem dyskredytującym „Ścieżki…” w oczach Poldzi były zauważone przez nią nieścisłości medyczne zawarte w książce. Na dobry wieczór Poldzia zaserwowała zebranym wykład akademicki na temat gangreny, zgorzeli gazowej i bakterii ropy błękitnej.

2. Struna i Królowa wymieniły się licznymi spostrzeżeniami dotyczącymi książki, przerzucały się cytatami, zwracały sobie wzajemnie uwagę na ważne i ciekawe wątki. Struna poczyniła już pierwsze kroki w zgłębianiu japońskiej formy poetyckiej haiku. Królowa wyłapała fragmenty o znaczeniu książek w życiu głównego bohatera, Dorriego, o opiekuńczej aurze, którą książki roztaczają wokół czytających je ludzi. Strunie dedykujemy zaś następującą myśl: „Człowiek to tylko jedna z wielu form istnienia, wszystkie formy chcą istnieć, a najwyższą formą życia jest wolność, dzięki której człowiek może być człowiekiem, chmura chmurą, a bambus bambusem” (str. 322, wytłuszczenie protokolantki).

3. Duże wrażenie robi inne, mało znane oblicze zła, śmierci, przemocy w czasie II wojny światowej, które Flanagan przedstawił w „Ścieżkach…”. Japońscy „naziści” byli oprawcami, których do zadawania cierpienia i bólu swoim wrogom nie motywował rozkaz czy chora ideologia oczyszczenia świata z ludzi gorszych, odmiennych, ale wiara w cesarza jako boga i „jednowyrazowego poematu”. Flanagan na stronie 314 bardzo wnikliwie przedstawił istotę zła i rolę przemocy w historii ludzkości. Ale równocześnie stwierdza też: „Czym jest ten świat bez miłości? Wtedy to tylko przedmioty, rzeczy, światło, ciemność”.

4. Opisany w książce fragment historii dotyczący budowy linii kolejowej Syjam-Birma zmusza do poszukiwania dodatkowych informacji na ten temat. Uderza szczegółowo opisane japońskie zachowanie i percepcja świata. Zachwyca głębia i różnorodność postaci. Intrygują losy poszczególnych bohaterów. Obrazy, słowa i historie pozostają w pamięci na długo. Takie są, według uczestniczek Spotkań, „Ścieżki Północy”.

5. Wszystko wskazuje na to, że narodziła się nowa świecka tradycja: Spotkanie Pod Pretekstem Książki otworzył dźwięk dzwonu w kształcie czytającej uśmiechniętej anielicy. To ceramiczne dzieło zostało zakupione przez Poldzię i złożone na ręce Królowej. Póki co bezimienny anioł/anielica (jak wiadomo, anioły są stworzeniami bezpłciowymi, czyli dżender) zajął poczesne miejsce na regale tuż obok szeregów książek. Zaleca się mniej i bardziej stałym uczestnikom Spotkań, aby podjęli wysiłek myślowy mający na celu znalezienie dla anielicy odpowiedniego pseudonimu (jeżeli brak będzie innych odpowiednich propozycji, anioł otrzyma imię „Sex on fire”). Poldzi serdecznie dziękujemy za ten piękny, symboliczny dar.

6. Tradycyjnie dysputy dotyczyły nie tylko lektury wieczoru. Sporo rozmawiano o nadrabianiu zaległości w czytaniu podczas urlopów - rekomendowano sobie wzajemnie pewne tytuły i autorów  np. „Moje córki krowy”(poleca Poldzia), „Jajko i ja” (poleca Królowa) czy „Pchli pałac” (poleca Błyskawica). Ustalano terminy kolejnych spotkań (14 sierpnia i 9 września). Udzielano sobie informacji na temat destynacji wakacyjnych (Struna Trójmiasto, Poldzia Mazury, Błyskawica biegowa Suwalszczyzna, Królowa być może Pojezierze Olsztyńskie, a Koralina moczyła dupkę w Morzu Śródziemnym – zazdrościmy). Zdano również relację z wydarzeń ostatnich tygodni (obozy letnie i śluby latorośli, koncerty w plenerze, wizyty krewnych).

7. Przy okazji degustacji potraw, do przygotowania których inspirację stanowił kraj pochodzenia autora „Ścieżek…” i ich miejsca akcji, wymieniano się przepisami kulinarnymi. A w czasie obrad skonsumowano: zupę kukurydzianą (tasmańska receptura podrasowana przez Królową) i sałatkę, której składniki nawiązywały do Tasmanii i „Ścieżek…” (rodowód tasmański: łosoś i ser pleśniowy, rodowód książkowy: marynowane pędy bambusa, który był budulcem szeroko wykorzystywanym przez bohaterów lektury m.in. do robienia noszy). Odnosząc się do garści ryżu, która stanowiła dzienną porcję żywnościową opisanych w książce jeńców, Poldzia upiekła ciasteczka ryżowe (dodając do zestawu ciasteczka z mączki migdałowej). Na stole w miseczkach były orzeszki ziemne i groszek ptysiowy nawiązujące do pocisków, od których ginęli żołnierze w czasie wojny. Na pamiątkę poległych zjedzono pan dei morti, czyli „chlebek zmarłych”. Były też nowozelandzkie kiwi i znakomite australijskie wino.

8. Muzycznym tłem były jedynie dźwięki emitowane przez Temple od The Dog (Struna i Królowa radują się w związku z reaktywacją zespołu i liczą na jego europejską trasę koncertową) oraz Australijczyka Charliego Winstona.

9. Sporo czasu zajęły rozmowy o dzieciach, wychowaniu, psychice, etapach rozwojowych dziecka i jego rodziców, błędach wychowawczych rodziców i błędach, jakie kobiety w roli matki i żony generalnie popełniają względem siebie samych. Dzieci są wspaniałe, cudowne, stworzone do kochania, choć czasami męczą, doprowadzają do szewskiej pasji, nic sobie nie robią z doświadczenia i mądrości życiowej swoich rodziców i chcą żyć po swojemu. Ilustracją do tej dyskusji była korespondencja esemesowa, którą Poldzia prowadziła z córką swą – rozmowa dotyczyła możliwości użycia poldziowej golarki przez nastoletnią Poldziównę do depilacji bliżej niezidentyfikowanej części ciała (najciekawszy był fakt, że wymiana esemesów między matką a córką odbywała się o godzinie 23:30).

10. Chyba przy okazji omawiania wystrojów wnętrz (wypicie trzech win mogło przysporzyć problemy z zapamiętaniem dokładnej chronologii wieczoru) ze szczególnym uwzględnieniem zdobionych przez małżonka-architekta artystę szafek nocnych, pojawił się kolor palisander. Użycie tego określenia wywołało konieczność sprawdzenia w terminie późniejszym, czym charakteryzuje się owa barwa. Nie zabrakło porad praktycznych dotyczących skutecznego usuwania za pomocą chloru grzybów i pleśni łazienkowych. 

11. Mamy nadzieję, że kolejny klubik książkowy zaszczyci są obecnością Polanna -  czekamy! Spotykamy się w warunkach ogródkowych. W nawiązaniu do pierwszego zdania z „Pani Dalloway”, którą będziemy omawiać za miesiąc, wprowadzimy kuchnię kwiatową (Błyskawica zadeklarowała gotowość wycinania różyczek z upieczonych na grillu ziemniaków i kiełbasek). Struna z determinacją oświadczyła, że opuszczając teren spotkania, na pewno przejdzie górą przez bramę – ale nie będzie to Brama Tysiąclecia. Oba bookdogi oficjalnie zostały zaproszone do udziału w kolejnym spotkaniu w kwiatach.

Mając na ustach motto Dorriego Evansa, żegnamy się do następnego Spotkania Pod Pretekstem Książki:
„Naprzód, panowie! Do walki z wiatrakami”
k.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz