Protokół po "Ścieżkach Północy" Richarda Flanagana
Lipcowe hello!
Piątkowe spotkanie pod pretekstem „Ścieżek Północy”
rozpoczął cytat: „Dobra książka sprawia, że chce się ją przeczytać jeszcze raz.
A książka wielka każe człowiekowi jeszcze raz przeczytać swoją duszę”. Czytania
duszy w naszym przypadku może nie było, ale „Ścieżki…” to na pewno lektura
głęboka, intensywna, dojrzała (Flanagan pisał ją 12 lat!), poruszająca.
1. Poldzia była odmiennego zdania – jej książka nie podobała
się zbytnio, ale już się przyzwyczailiśmy do tego, że jej nie podchodzą książki,
którymi zachwycają się inni uczestnicy Spotkań i jej małżonek. Tym razem
głównym punktem dyskredytującym „Ścieżki…” w oczach Poldzi były zauważone przez
nią nieścisłości medyczne zawarte w książce. Na dobry wieczór Poldzia
zaserwowała zebranym wykład akademicki na temat gangreny, zgorzeli gazowej i
bakterii ropy błękitnej.
2. Struna i Królowa wymieniły się licznymi spostrzeżeniami
dotyczącymi książki, przerzucały się cytatami, zwracały sobie wzajemnie uwagę
na ważne i ciekawe wątki. Struna poczyniła już pierwsze kroki w zgłębianiu
japońskiej formy poetyckiej haiku. Królowa wyłapała fragmenty o znaczeniu
książek w życiu głównego bohatera, Dorriego, o opiekuńczej aurze, którą książki
roztaczają wokół czytających je ludzi. Strunie dedykujemy zaś następującą myśl:
„Człowiek to tylko jedna z wielu form istnienia, wszystkie formy chcą istnieć,
a najwyższą formą życia jest wolność,
dzięki której człowiek może być człowiekiem, chmura chmurą, a bambus bambusem”
(str. 322, wytłuszczenie protokolantki).
3. Duże wrażenie robi inne, mało znane oblicze zła, śmierci,
przemocy w czasie II wojny światowej, które Flanagan przedstawił w
„Ścieżkach…”. Japońscy „naziści” byli oprawcami, których do zadawania
cierpienia i bólu swoim wrogom nie motywował rozkaz czy chora ideologia
oczyszczenia świata z ludzi gorszych, odmiennych, ale wiara w cesarza jako boga
i „jednowyrazowego poematu”. Flanagan na stronie 314 bardzo wnikliwie
przedstawił istotę zła i rolę przemocy w historii ludzkości. Ale równocześnie
stwierdza też: „Czym jest ten świat bez miłości? Wtedy to tylko przedmioty,
rzeczy, światło, ciemność”.
4. Opisany w książce fragment historii dotyczący budowy linii
kolejowej Syjam-Birma zmusza do poszukiwania dodatkowych informacji na ten
temat. Uderza szczegółowo opisane japońskie zachowanie i percepcja świata.
Zachwyca głębia i różnorodność postaci. Intrygują losy poszczególnych
bohaterów. Obrazy, słowa i historie pozostają w pamięci na długo. Takie są,
według uczestniczek Spotkań, „Ścieżki Północy”.
5. Wszystko wskazuje na to, że narodziła się nowa świecka
tradycja: Spotkanie Pod Pretekstem Książki otworzył dźwięk dzwonu w kształcie
czytającej uśmiechniętej anielicy. To ceramiczne dzieło zostało zakupione przez
Poldzię i złożone na ręce Królowej. Póki co bezimienny anioł/anielica (jak
wiadomo, anioły są stworzeniami bezpłciowymi, czyli dżender) zajął poczesne
miejsce na regale tuż obok szeregów książek. Zaleca się mniej i bardziej stałym
uczestnikom Spotkań, aby podjęli wysiłek myślowy mający na celu znalezienie dla
anielicy odpowiedniego pseudonimu (jeżeli brak będzie innych odpowiednich
propozycji, anioł otrzyma imię „Sex on fire”). Poldzi serdecznie dziękujemy za
ten piękny, symboliczny dar.
6. Tradycyjnie dysputy dotyczyły nie tylko lektury wieczoru.
Sporo rozmawiano o nadrabianiu zaległości w czytaniu podczas urlopów -
rekomendowano sobie wzajemnie pewne tytuły i autorów np. „Moje córki krowy”(poleca Poldzia),
„Jajko i ja” (poleca Królowa) czy „Pchli pałac” (poleca Błyskawica). Ustalano
terminy kolejnych spotkań (14 sierpnia i 9 września). Udzielano sobie
informacji na temat destynacji wakacyjnych (Struna Trójmiasto, Poldzia Mazury,
Błyskawica biegowa Suwalszczyzna, Królowa być może Pojezierze Olsztyńskie, a
Koralina moczyła dupkę w Morzu Śródziemnym – zazdrościmy). Zdano również
relację z wydarzeń ostatnich tygodni (obozy letnie i śluby latorośli, koncerty
w plenerze, wizyty krewnych).
7. Przy okazji degustacji potraw, do przygotowania których
inspirację stanowił kraj pochodzenia autora „Ścieżek…” i ich miejsca akcji, wymieniano
się przepisami kulinarnymi. A w czasie obrad skonsumowano: zupę kukurydzianą
(tasmańska receptura podrasowana przez Królową) i sałatkę, której składniki
nawiązywały do Tasmanii i „Ścieżek…” (rodowód tasmański: łosoś i ser pleśniowy,
rodowód książkowy: marynowane pędy bambusa, który był budulcem szeroko
wykorzystywanym przez bohaterów lektury m.in. do robienia noszy). Odnosząc się
do garści ryżu, która stanowiła dzienną porcję żywnościową opisanych w książce
jeńców, Poldzia upiekła ciasteczka ryżowe (dodając do zestawu ciasteczka z
mączki migdałowej). Na stole w miseczkach były orzeszki ziemne i groszek
ptysiowy nawiązujące do pocisków, od których ginęli żołnierze w czasie wojny.
Na pamiątkę poległych zjedzono pan dei morti, czyli „chlebek zmarłych”. Były też
nowozelandzkie kiwi i znakomite australijskie wino.
8. Muzycznym tłem były jedynie dźwięki emitowane przez Temple
od The Dog (Struna i Królowa radują się w związku z reaktywacją zespołu i liczą
na jego europejską trasę koncertową) oraz Australijczyka Charliego Winstona.
9. Sporo czasu zajęły rozmowy o dzieciach, wychowaniu, psychice,
etapach rozwojowych dziecka i jego rodziców, błędach wychowawczych rodziców i
błędach, jakie kobiety w roli matki i żony generalnie popełniają względem
siebie samych. Dzieci są wspaniałe, cudowne, stworzone do kochania, choć
czasami męczą, doprowadzają do szewskiej pasji, nic sobie nie robią z
doświadczenia i mądrości życiowej swoich rodziców i chcą żyć po swojemu.
Ilustracją do tej dyskusji była korespondencja esemesowa, którą Poldzia
prowadziła z córką swą – rozmowa dotyczyła możliwości użycia poldziowej golarki
przez nastoletnią Poldziównę do depilacji bliżej niezidentyfikowanej części
ciała (najciekawszy był fakt, że wymiana esemesów między matką a córką odbywała
się o godzinie 23:30).
10. Chyba przy okazji omawiania wystrojów wnętrz (wypicie trzech
win mogło przysporzyć problemy z zapamiętaniem dokładnej chronologii wieczoru)
ze szczególnym uwzględnieniem zdobionych przez małżonka-architekta artystę
szafek nocnych, pojawił się kolor palisander. Użycie tego określenia wywołało
konieczność sprawdzenia w terminie późniejszym, czym charakteryzuje się owa
barwa. Nie zabrakło porad praktycznych dotyczących skutecznego usuwania za
pomocą chloru grzybów i pleśni łazienkowych.
11. Mamy nadzieję, że kolejny klubik książkowy zaszczyci są
obecnością Polanna - czekamy! Spotykamy
się w warunkach ogródkowych. W nawiązaniu do pierwszego zdania z „Pani Dalloway”,
którą będziemy omawiać za miesiąc, wprowadzimy kuchnię kwiatową (Błyskawica
zadeklarowała gotowość wycinania różyczek z upieczonych na grillu ziemniaków i
kiełbasek). Struna z determinacją oświadczyła, że opuszczając teren spotkania,
na pewno przejdzie górą przez bramę – ale nie będzie to Brama Tysiąclecia. Oba
bookdogi oficjalnie zostały zaproszone do udziału w kolejnym spotkaniu w
kwiatach.
Mając na ustach motto Dorriego Evansa, żegnamy się do
następnego Spotkania Pod Pretekstem Książki:
„Naprzód, panowie! Do walki z wiatrakami”
k.