środa, 22 czerwca 2016

"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

szeptucha Protokół po "Szeptusze" Katarzyny Bereniki Miszczuk



Prawie przy pełni księżyca i prawie w Noc Kupały miało miejsce Spotkanie Pod Pretekstem „Szeptuchy” Katarzyny Bereniki Miszczuk – książki, której raczej nie polecamy.

1. Spotkanie zaszczyciła swoją osobą Pejo z Mazowsza, która wparowała na imprezę ze słoikiem zawierającym tajemniczą miksturę – kefir z grzyba. Podejrzany grzybek poddany badaniu organoleptycznemu okazał się kwaśny i obślizły, jednak, wbrew oczekiwaniom, nie spowodował halunów czy zatrucia. Pejo wychwalała jego uzdrawiające działanie, a Królowa postanowiła poddać się grzybkowemu eksperymentowi, którego wyniki będą być może zauważalne już na spotkaniu za miesiąc. Do klimatu zabobonnego Pejo dorzuciła częściowo wykonany przez siebie łapacz snów (próbowała opowiedzieć legendę z nim związaną, jednak pamięć ją zawiodła, a smartfonik nie chciał podpowiedzieć). Łapacz snów znalazł się również na koszulce zdobiącej piersi Struny. Tajemniczą atmosferę wywoływała również świadomość, że towarzystwo uczestników spotkania w pięćdziesięciu procentach składało się z urodzonych w czerwcu widzących (Struna i Pejo).

2. Struna lekturę wieczoru określiła dosadnie: słowiański Grey w sosie fantasy, nawiązując, rzecz jasna, do „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Autorka tej opinii zdradziła, że o mało nie zwymiotowała podczas czytania, gdy po raz kolejny natrafiła na słowo „ukucnąć”.

3. Uczestnicy spotkania przyznali jednak, że przy całej lichości tej książki, jest ona dobrym pretekstem, żeby pochylić się nad tematem mitologii i kultury słowiańskiej. Struna poczyniła dogłębne studia nad rodzajami bóstw słowiańskich, dyskutowano o ubożętach, porońcach i żercach. Pojawiła się refleksja o tym, jak ogromną moc ma chrześcijaństwo, które w przeciągu tysiąca lat skutecznie wytępiło trwające kilka tysięcy lat tradycje i wierzenia do tego stopnia, że dziś więcej wiemy na temat starożytnych bogów rzymskich czy greckich, a niewiele wiemy o kulcie i kulturze naszych przodków. Chrześcijanie sprytnie przywłaszczyli sobie większość terminów w świątecznym kalendarzu Słowian. Ale duch słowiański jarzy się w nas bardziej, niż nam się może wydawać – obecność elementów tradycji i zwyczajów sprzed tysiąca i więcej lat w ludowych obrzędach, w codziennych przesądach czy zabobonach jest dowodem na mocne zakorzenienie w tym, co stworzyli nasi praprapra…dziadowie.  

4. Zabawnym akcentem wieczoru była inscenizacja fragmentu „Szeptuchy”, w którym główna bohaterka (w tej roli posiadaczka starego słowiańskiego imienia bookdog Grudosława) walczy z wąpierzem (aktorski debiut bookdoga Azoriusza). Azoriusz podjął się również odegrania scenki odnoszącej się do słowiańskich mistycznych orgii – jako rekwizyt posłużyła mu noga Pana Rexa. Orgiastyczne harce Azoriusza wywołały w uczestnikach spotkania ochotę na taniec nago i boso na szczycie jaśniejącej w blasku księżyca Łysej Górze, będącej w zasięgu wzroku. Struna wróciła wspomnieniami do chwili, kiedy razem z Polanną piły pierwsze w swoim życiu tanie wino, które to wiekopomne zdarzenie miało miejsce na pobliskiej Łysej Górze właśnie. Na zakończenie spotkania Pejo katowała wszystkich utworem zespołu Kat „Łza dla cieniów minionych”, a następnie w należącym do niej egzemplarzu „Szpetuchy” autografy swe złożyli rusałka Struna, płanetnik Pan Rex oraz Baba Jaga Królowa.

5. W dziedzinie gastronomii dominowały potrawy ziołowe i staropolskie. Był kołacz, ziołowe kuleczki z oliwkami, serowe przekąski z ziołami, tarta słonecznikowa i znakomicie doprawiona lasagne ze szpinakiem. Zaskakującym odkryciem były białe kwiaty czarnego bzu, z których przygotowano placuszki na cieście piwnym oraz lemoniadę. Pito również miód dwójniak, piwo i herbatę. W wyniku skutecznego schowania przed samą sobą czekoladek Mieszko, Królowa dopiero na sam koniec wyłożyła je na stół, w efekcie czego opuszczające już lokal uczestniczki spotkania zabrały sobie po jednym Mieszku na noc.

6. Scenografię wieczoru stanowiły gałęzie dębu w wazonie, polne kwiecie, zioła i lawenda narwana przez Pejo na mazowieckich polach. W ramach tematów florystycznych mówiono o lipie – świętym słowiańskim drzewie kobiet, symbolu kobiecej płodności, łagodności i wdzięku.

7. Po długotrwałej wymianie esemesów miedzy Królową a Poldzią ustalono termin następnego spotkania książkowego: odbędzie się ono 22 lipca. Lektura wieczoru będą „Ścieżki Północy” Richarda Flanagana. Obowiązywać będzie kuchnia wojenna lub wojskowa. Uprasza się o przyniesienie menażek, latarek-czołówek, scyzoryków oraz przyodzianie się w moro.

Do zobaczenia i niech bogowie będą z Wami.
k. 

1 komentarz:

  1. Chyba mam jakąś czarodziejską moc po tym grzybku i dzikim bzie. Wytypowałam wynik meczu Polski z Ukrainą i jeszcze powiedziałam uczniom, kto strzeli, choć w ogóle się na tym nie znam ani interesuję.Moja przepowiednia się sprawdziła. Teraz patrzą na mnie jak na wyrocznię. Oczywiście- słowiańską ;)Jestem "Widząca"!
    Struna

    OdpowiedzUsuń