niedziela, 17 stycznia 2016

"Sekretne życie pszczół" Sue Monk Kidd



Sekretne życie pszczół - Monk Kidd Sue Protokół po "Sekretnym życiu pszczół" Sue Monk Kidd


Witajcie Siostry (i Bracia) w czytaniu!

Mimo padającego za oknem śniegu, uczestnicy Spotkania Pod Pretekstem „Sekretnego życia pszczół” Sue Monk Kidd przenieśli się do gorącej Karoliny Południowej. Książka spowodowała gorącą dyskusję. Gorąco też zrobiło się uczestnikom spotkania po wypiciu miodu i australijskiego wina. Ale po kolei.

1. Po pierwsze wzniesiono toast za małe Gazelątko, które się było urodziło zaledwie kilka dni temu i które na pewno bardzo zajmuje swoją maleńką osobą swych kochających, opiekuńczych, krążących wokół niego jak pracowite pszczółki rodziców. Gazelątku życzymy Dobra, Miłości i opieki Marii (na przykład takiej jak Nasza Pani w Łańcuchach opisanej przez Sue Monk Kidd), a jego rodzicom z serca gratulujemy. I, rzecz jasna, czekamy na powrót Gazeli do naszego książkowego grona.

2. Po drugie Struna zaproponowała, aby, w nawiązaniu do imion bohaterek książki wieczoru, na cel niniejszego protokołu poszczególni uczestnicy spotkania przybrali pseudonimy będące zarazem ich miesiącem urodzin. Kiedy jednakże okazało się, że w lokalu są aż trzy czerwce, zaniechano tego pomysłu. Przy okazji jednak po raz kolejny stwierdzono, że Bliźnięta dobrze się dogadują z Wodnikami, a czerwcowe spotkanie książkowe będzie bardzo huczne z okazji potrójnych urodzin uczestniczek plus imieniny Błyskawicy.

3. Po trzecie Struna oraz Królowa przywdziały na wieczór bluzeczki w paseczki (niestety, nie żółto-czarne).

4. „Sekretne życie pszczół” warto przeczytać. Książka momentami przypomina „Smażone zielone pomidory” i „Służące”. Można ją potraktować powierzchownie, jako prostą opowieść o dorastaniu. Jednak, po przyłożeniu ucha do ula, jakim jest ta książka, odkrywamy wiele interesujących aspektów. Choćby temat wiary chrześcijańskiej: opisany z dystansem, czasem z przymrużeniem oka, ale zawierający mądrość o sztuce poszukiwania Boga we własnym wnętrzu i określający piękno relacji z Marią – opiekunką potrzebujących i sierot.

5. W „Sekretnym życiu…” odnaleziono liczne nawiązania do bliskiego naszemu klubikowemu mottu Carpe Diem -  autorka, ustami jednej z bohaterek, May, mówi, że „kiedy nadchodzi pora śmierci, trzeba umrzeć, a kiedy nadchodzi pora życia, trzeba żyć. Nie udawać, że się żyje, ale żyć pełną piersią i nie bać się życia”. Bierzemy sobie to do serca - to oraz rozważania na temat przebaczania – sobie i innym, wyrozumiałości dla niedoskonałości – swoich i innych ludzi. 

6. Sue Monk Kidd poczyniła wspaniałe analogie między pszczołami a ludźmi. Tytułowe bohaterki stały się powodem do głębokich rozmów na temat owadów i ich obecności w naszym życiu. Każdy z uczestników spotkania miał do powiedzenia jakąś ciekawostkę dotyczącą jej/jego kontaktu z owadami (lub innymi zwierzętami). Temat owadzi został spuentowany przygnębiającą i zatrważającą informacją, że, podobno, zgodnie z teorią Alberta Einsteina, jeśli znikną pszczoły, cztery lata później nie będzie już życia na Ziemi. A zatem: dbajmy o pszczoły, wspierajmy pszczoły, nie bójmy się pszczół i traktujmy je z należytym szacunkiem. I jedzmy miód!

7. A propos miodu – tego wieczoru zdominował on naszą kuchnię. A serwowane dania, wbrew pozorom, nie były ani zbyt słodkie, ani mdłe czy lepkie. Struna przygotowała rozpływającą się w ustach karkówkę marynowaną w miodzie i musztardzie. Miała też zamiar przyrządzić grillowanie brzoskwinie (w nawiązaniu do brzoskwiniowej farmy, na której początkowo mieszkała bohaterka „Sekretnego życia…”, Lily) z hiszpańskim miodem z kwiatów pomarańczy (przemycone przez granicę przez naszą odległą ciałem, ale bliską myślami Polannę – muchas gracias!) – niestety, na skutek obżarstwa spowodowanego wspomnianą karkówka i poniższymi daniami, przełożono degustację tego smakowicie zapowiadającego się deseru na kolejne spotkanie. Błyskawica przyniosła upieczony przez jej mamę (dziękujemy!) miodownik, zwany też królewiczem czy królewcem – doskonałe ciasto! W ramach aneksu do grudniowego spotkania książkowego na stole pojawiły się, wyjęte prosto z paczki adresowanej do Błyskawicy, wyborne australijskie wino oraz orzeszki makadamia. Poldzia zakupiła na cele spotkania pierniczki miodowe. A Królowa podała wytrawną zapiekankę ryżową z miodem i banany zapiekane z miodem i masłem. Były też solone orzeszki i coca cola, przyniesione, eksperymentalnie połączone i spożyte przez Strunę (z uwagi na fakt, że w USA orzeszki na pewno są bardziej słone a cola bardziej gazowana, Lily mogła osiągać bardziej spektakularne efekty tego połączenia - u nas było bez szału). Do chrupania była też pszenica w miodzie. Uwagę wszystkich przykuł jednak Tort Pszczelarza, z lekkim kremem miodowym i marcepanowymi pszczółkami (skrzydła wycięte z opłatków) zdobiącymi szczyt tortu w kształcie ula. W kwestii napitków raczono się miodem pitnym dwójniakiem oraz miodowymi w barwie herbatą z cytryną i piwem.

8. Ilustracją dźwiękową do spotkania były utwory zmarłego niedawno Davida Bowie oraz piosenki Alice In Chains z płyty „Jar of Flies” (w nawiązaniu do Lily, która swoją przygodę z owadami zaczęła od łapania i zamykania much w słoiku). Chciano także wysłuchać kawałka zespołu Blind Melon pt. „No Rain” (ze względu na teledysk z dziewczynka-pszczółką), jednak nikt z obecnych nie miał go w swoim posiadaniu.

9. W związku z trwającą wizytą duszpasterską zwaną kolędą rozmawiano o księżach czytających (Królowa przytoczyła wypowiedź jednego z nich: „Wie pani, przeczytałem tę biografię Tove Jansson. Nie wiedziałem, że ona była lesbijką. To zmienia moją opinię o jej twórczości.”) oraz o tym, jak to bookdog Azoriusz (który od ostatniego spotkania nabrał odrobinę, ale tylko odrobinę, ogłady) w nieświadomości swej wychłeptał wodę święconą z przygotowanego do księżej wizyty talerzyka. 

10. Rozmowy o księżach i Kościele ściśle wiązały się z zadziwiającymi niekiedy postanowieniami poczynionymi przez obecnie nam panujący nowy rząd. Koralina zdała obszerną relację z oczekiwań ludu wobec nadchodzącego „pincet” złotych na dziecko. A przy okazji dyskusji nad chorym systemem bezpłatnej opieki medycznej, w ramach czarnego humoru przytoczono kilka anegdot i żarcików o amputacjach i amputantach.

11. Czyniąc przygotowania do następnego, wyjątkowego, bo rocznicowego spotkania książkowego, radzono nad tytułami na luty i kolejne miesiące. Pan Rex nalegał, żeby przeczytać „Łyska z pokładu Idy” (pojawiły się już nawet propozycje kuchni końskiej: kabanos i kopytka). Pomysł Pana Rexa odrzucono. Wstępnie podjęto decyzję, że:
- w marcu zapoznamy się z biografią Astrid Lindgren pióra Margarity Stromstedt,
- w kwietniu porozmawiamy o „Wszystko za Everest” Jona Krakauera,
- w maju rządzić będą „Emancypantki” Prusa,
- w czerwcu będą „Skrawki życia” Whitney Otto (o ile do tego czasu Koralina i Poldzia zdobędą jakieś nieobślinione, funkiel nówki egzemplarze),
- w lipcu „Śniadanie u Tiffany’ego” Trumana Capote,
- w sierpniu nawiedzimy „Dom dusz” / „Dom duchów” Isabel Allende,
- we wrześniu, dzięki rekomendacji naszej wielkopolskiej podróżniczki Beaty, przeczytamy „Dzikie łabędzie. Trzy córy Chin” Jung Chang.
W dalszym ciągu czekamy na wznowienie „Pani Dalloway” Virginii Woolf.

12. A książkowym pretekstem do lutowego spotkania będzie „Ja nie jestem Miriam” Majgull Axelsson, polecona przez niejaką meduziastą Izę z Trójmiasta. Z racji narodowości autorki zaproponowano podać jadło w formie szwedzkiego stołu. Jednak uczestników spotkania lubiących nowe wyzwania kulinarne zapraszamy do podjęcia tematu kuchni cygańskiej / romskiej – takiej jeszcze u nas nie było.
19 lutego świętować będziemy czwarte urodziny Spotkań Pod Pretekstem Książki. Już się cieszymy!

Z nowym rokiem życzymy wielu porywających, ważnych, interesujących, pięknych, książek.
No to bzzzzz…..
k.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz