Protokół po "Beksińskich. Portrecie podwójnym" Magdaleny Grzebałkowskiej
Zapowiadało się na smutny, a co najmniej refleksyjny
wieczór. Bo książkowymi bohaterami wieczoru byli Beksińscy – ojciec Zdzisław,
malarz mrocznych, cmentarnych pejzaży, i syn Tomasz, tłumacz i wielbiciel
muzyki z krypty.
Jednak nasza energia, witalność, radość i optymizm wzięły
górę nad nastrojem książki. Mimo wielokrotnego przywoływania grona do porządku
i poddawania do dyskusji tematów z dziejów rodziny Beksińskich, rozradowani
uczestnicy spotkania co rusz ocierali łzy śmiechu i mocno zaciskali uda, żeby w
śmiechowych konwulsjach nie posiusiać się.
Ale ad rem.
1. Na Spotkaniu Pod Pretekstem Książki gościem honorowym była
Pelo z Mazowsza, która wprawdzie gustuje w kryminałach, jednak przygotowała się
do uczestnictwa w dyskusji poprzez uważne wysłuchanie skrótu biografii
Beksińskich wygłoszonego przez swoją koleżankę z pracy. Pelo została przez
stałych uczestników spotkania powitana i przyjęta z serdeczną otwartością, co
zaowocowało jej deklarację ponownego przyjazdu na nasz klubik książkowy za
miesiąc. Mimo naszej wrodzonej życzliwości przypominamy jednak Pelo, że bez
skrzynki lokalnego cydru, którego próbką nas poczęstowała, ma się nie
pokazywać.
2. Oprócz Pelo w czerwcowym spotkaniu wzięło uczestniczyło siedem osób plus pies. Po długiej nieobecności na naszym klubiku pojawiła się Stefa –
z włosem zapuszczonym do połowy pleców, z radością i miłością wymalowaną na
twarzy. Początkowo zwiędła Polanna,
wycieńczona ponadgodzinną podróżą w busie-piekarniku, szybko wróciła do sił,
pojąc się kolejnymi kieliszkami z napojami reanimacyjnymi. Gazela za to nic nie
piła i nic nie jadła, gdyż jest w trakcie długotrwałych nieżytów żołądka-
współczujemy szczerze biedaczce. Królowa dzieliła się swoimi przeżyciami
związanymi z nadchodzącymi zmianami (przy okazji grupowo zaplanowano dostatnią
przyszłość każdego z uczestników spotkania). Struna nie trafiała kieliszkiem do
ust, w efekcie czego wino pociekło jej po nogach (z racji wieku trzeba się
cieszyć, że pociekło wino, a nie mocz). Koralina z typowym dla siebie spokojem opowiadała
o swoich niedalekich zawodowych planach (zazdrościmy Koralinie czasu, który
będzie mieć na czytanie). A Pan Rex siedział sobie w fotelu, z uśmiechem na
ustach baczenie obserwował wszystkie wprawiające się w coraz lepszy humor
kobietki i głaskał dyszącego w upale bookdoga. Natomiast obecna jedynie duchem,
bo chora tchawicznie Poldzia przesłała esemesowo swe pozdrowienia obecnym.
3. Magdalena Grzebałkowska napisała bardzo dobrą książkę o
Beksińskich. Jeśli tylko czytelnik znajdzie w sobie odpowiednie pokłady dystansu
i pozytywnego nastroju, jest w stanie bez zbytniego dołowania się przeczytać o
szczegółach smutnego, nieszczęśliwego życia Beksińskich. Podczas spotkania
dywagowano na temat możliwości wystąpienia zespołu Aspergera u Tomasza, o roli
Zofii, żony Zdzisława w całej tej historii, o tragicznej śmierci Zdzisława.
4. Książka nie została w całości omówiona, gdyż (w ramach samoobrony przed emocjami
nostalgicznymi i smutkiem) większość jej wątków zostawała w trakcie dyskusji
poddawana próbie nastroju – np. przy wzmiance o tym, że „Beksińscy” mają być
wkrótce zekranizowani dworowano sobie, że rolę Zdzisława ma zagrać Chuck
Norris, a w Tomasza wcieli się Arnold Schwarzenegger (ponieważ Struna
bezbłędnie przeliterowała to nazwisko, pojawia się podejrzenie, czy nie ogląda
ona w ukryciu filmy z Arnoldem, do czego nie chce się przyznać).
5. Przy omawianiu planu czytelniczego na najbliższe miesiące po
raz kolejny wrócono do twórczości Ernesta Hemingwaya, którego już od ponad
dwóch lat „Stary człowiek i …” nie może stać się bohaterem wieczoru. Za to inny
książkowy mężczyzna, Christian Grey przez chwilę znowu stał się tematem
radosnych rozmów – tym razem pojawił się w kontekście imion. Otóż okazało się,
że wśród zebranych były aż cztery Anny: dwie z pierwszego imienia, dwie z
drugiego imienia. (Są podejrzenia, że bookdog Gruda ma na drugie Anna).
Natomiast Struna – i tu nawiązujemy do „Pięćdziesięciu twarzy Greya” –
wyjawiła, że ona na trzecie ma Anastazja (czyżby Christian był jej świadkiem
bierzmowania?).
6. Rozmawiano o nadchodzących licznych imprezach kulturalnych
m.in. o Big Book Festival w Warszawie, który jednak jest zdecydowanie mniej
atrakcyjny niż odbywający się w naszym little kręgu little book festiwal. Przy okazji dyskutowania aranżacji
noclegowych Struna powiedziała, że ludowe porzekadło mówi, że „gość w dom, book
w dom” i że ona prowadzi „free-dom”, więc wszelkie konfiguracje sypialniane są
dozwolone.
7. Z racji zamiłowania Beksińskich do kuchni chińskiej,
postanowiono zaserwować chińszczyznę właśnie. Pelo ugotowała fenomenalny rosół
chiński. Stefa przyniosła sałatkę z zupek chińskich. Królowa zaskoczyła zebranych
i samą siebie nowatorską sałatką z kapusty pekińskiej, roboczo nazwaną „Szalony
Pekińczyk”. Struna przygotowała kurczaka po seczuańsku z ryżem Uncle Ben’s
(sosy-gotowce tej firmy były nagminnie spożywane przez Beksińskich). Na stole
pojawiły się owoce egzotyczne i włoskie przekąski, wśród których dominowały
oliwki oraz wypalające podniebienie papryczki (dla Koraliny, rzecz jasna, żadna
papryczka nie była zbyt ostra). Nie mogło również braknąć mandarynek. Świętując
niedawne urodziny Struna podała truskawki „pod pierzynką” – w sklepie nie było
biszkoptowego spodu pod torcik, więc szybko zmieniła plany deserowe: z werwą i
niewielkim brakiem koordynacji ruchowej przy posługiwaniu się mikserem ubiła śmietanę,
którą z jeszcze większą werwą i już dość wyraźnie zauważalnym brakiem panowania
nad sprzętem kuchennym zmieszała z serkiem mascarpone, po czym całą tą miksturą
zamaszyście ozdobiła owocowy symbol czerwca. Przez przypadek na stole pojawiła
się także tarta ze szparagami.
8. Na osobny akapit zasługują ciasteczka z wróżbą (fortune cookies
dodawane na Zachodzie do każdej porcji chinese take away). Zadziwiające, w prawie
stu procentach przepowiednie z ciasteczek były trafione i kto wie, kto wie,
może sprowokują odmianę losu. Pan Rex zjadł tylko jedno ciasteczko- ale za to
jakże wymowne („Nawet jastrząb może być orłem wśród wron”). W zachłanności na
szepty przeznaczenia zjedzono wszystkie przygotowane (ok. 60 sztuk) ciasteczka.
9. W dyscyplinie spożywania napojów wyskokowych pobity został
rekord. Statystyki: dwie osoby plus bookdog pili tylko wodę z cytryną (bookdog
bez cytryny), dwie osoby piły tylko piwo (łącznie spożyli 5 półlitrowych
puszek), natomiast cztery pozostałe osoby wypiły 5 butelek wina i jedną butelkę
cydru czereśniowego. No cóż, wieczór był upalny, trzeba było czymś ugasić
pragnienie. Zabrakło, niestety, pitej nagminnie przez Beksińskich pepsi.
10. Muzycznie towarzyszył nam David Bowie z piosenką „China girl”,
organowe kawałki Faith No More (Struna była ostatnio na ich koncercie), Kings
Of Leon (wiadomo) oraz słuchani przez Beksińskich Led Zeppelin i Dead Can Dance.
11. Po spontanicznej zmianie planów czytelniczych ustalono, że w
lipcu porozmawiamy o twórczości Joanny Bator – czytamy „Ciemno, prawie noc”. Spotykamy
się w sobotę 11 lipca. Kuchnia grillowo-ogniskowo-piknikowo-działkowa.
12. Lato trwa, nie poddajemy się przygnębieniu i smutkowi.
Cieszymy się życiem. Carpe diem!- to hasło także znalazło się w ciasteczku – i kto
je wyjął? Struna oczywiście!
Wasza protokolanta,
k.