niedziela, 21 grudnia 2014

"Wielkie nadzieje" Charles Dickens

Wielkie nadzieje - Charles DickensProtokół po "Wielkich nadziejach" Karola Dickensa



Good evening, Ladies and Gentlemen!

W trzeci piątek miesiąca spowite w grudniowy mrok zebrały się różne Miss, Mrs oraz Ms, aby nacieszyć się swoim towarzystwem oraz podyskutować o “Wielkich nadziejach” Dickensa.

1. „Great expectations” – tak jest po angielsku. Polskie tłumaczenie tytułu, „Wielkie nadzieje”, jest nieco nieprecyzyjne i chyba bardziej pasuje tutaj ten drugi, rzadziej spotykany w obiegu, czyli „Wielkie oczekiwania”. Książka bardzo nam się podobała. Spodziewałyśmy się trudnej do przełknięcia kobyły, niestrawnego języka czy treści nie trafiającej w nasze gusta literackie. A tu surprise! Dickens pisze z dużym poczuciem humoru, z sarkazmem kreśli sylwetki poszczególnych postaci, wykazuje się niebywałą wrażliwością na los dziecka krzywdzonego. Dużo rozmawiałyśmy o dojrzewaniu głównego bohatera, Pipa, o jego samoświadomości, o różnorodnych emocjach, które nim targały. Analizowałyśmy też inne, wielce interesujące osoby występujące w książce: wychowywaną na „zimną sukę” Estellę, Miss Havisham, której tragedia miłosna doprowadziła ją do ewidentnej choroby psychicznej (w książce jest więcej zwariowanych kobiet: siostra Pipa czy rodząca kolejne dzieci pani Pocket), wyrozumiałą Biddy, prostego i szczerego szwagra Pipa, Joego, prowadzącego podwójne życie Wemmicka czy zdradzającego objawy zaburzeń kompulsywno-obsesyjnych Jaggersa. „Wielkie nadzieje” są na tyle dobre, że skutecznie zachęcają do sięgnięcia po inne powieści Dickensa, co niniejszym zamierzamy uczynić, jednak już we własnym zakresie.

2. Discussions. Na fali analizy charakterologicznej bohaterów książki-pretekstu poddałyśmy również pod dyskusję cechy osobowościowe różnych postaci współczesnych z kręgów bliższych i dalszych, znajomych, lokalnych celebrytów i lanserów.

3. Ho, ho, ho! Święta za pasem, muzyka z dzwoneczkami, gorączka, szaleństwo w sklepach, dodatkowe działania, jęzor wywieszony, głowa pełna spraw do załatwienia, rzeczy do zrobienia. Na szczęście przy naszym stoliczku jest czas na złapanie oddechu, na ciszę, na rozmowy bez pośpiechu, na refleksje, na śmiech. To lubimy. To nam dodaje sił. To nam pozwala przetrwać wiele trudnych momentów. A propos X-mas Koralina staje się ekspertką w sprawach home decorations - w jej głowie już od jakiegoś czasu rodzą się różne pomysły na bożonarodzeniową aranżację przestrzeni pod antresolą w lokalu naszym klubikowym. However, ze względu na ograniczenia finansowe, brak na podorędziu żywych zwierząt innych niż pies oraz nieobecność odpowiedniego kandydata do roli Józefa z przykrością informujemy, że wizje Koraliny, roztaczane z takim rozmachem, w tym roku nie zostaną zrealizowane.

4. Health. Królowa zaniemogła w sposób przewlekły. Lista jej kontuzjowanych części ciała jest długa, a informacje, które usłyszała od rehabilitanta i po raz kolejny zrelacjonowała uczestniczkom spotkania, były mrożące krew w żyłach. Ale będzie żyć i będzie nadal biegać, zatem zasadnym wydaje się znalezienie odpowiedzi na pytanie, gdzie zawiśnie specjalna gablota na jej rosnącą kolekcję trofeów sportowych.

5. Polish. Podano kilka kazusów, które poruszyły do głębi nasze czułe na poprawność językową wnętrza. Włos się na głowie jeży w sytuacjach, gdy nasi zwierzchnicy, współpracownicy czy znajomi roszczą sobie prawo do bycia językoznawcami i wyroczniami polonistycznymi, robiąc jednocześnie kosmiczne błędy. W odróżnieniu od nich my jesteśmy świadome, że nie znamy wszystkich zasad poprawnej polszczyzny, dlatego też często sięgamy do słowników. Jesteśmy Polkami i podejmowanie starań, aby mówić i pisać poprawnie po polsku, jest wyrazem naszego patriotyzmu. Poza tym pisanie bez błędów choćby SMS-ów jest formą szacunku wobec drugiej osoby. (To był punkt w ramach kącika dydaktyczno-moralizatorskiego).

6. Food. Zainspirowane kolorem sukni Estelli na okładce książki uczestniczki spotkania przygotowały oraz spożyły czarne jedzenie: czarne żelki Frugo, czarne oliwki, ciasto murzynek, makowiec, barwione sepią czarne pierożki tortellini z nadzieniem łososiowym (Strunie i Koralinie nie przypadły do gustu), sopa negra, czyli czarna polewka po kostarykańsku, czarna, gorzka czekolada oraz czarny makaron tagiatelle, który Struna podała z sosem pomidorowo-tuńczykowo-czarnooliwkowym. Jedynym elementem przełamującym kolorystyczną monotonię produktów spożywczych na stole były, wprowadzające akcent świąteczny, mandarynki i precelki, zaspakajające potrzeby podniebienia słono- i pikantnolubnej Koraliny.

7. Drinks. Jola (znana też jako Błyskawica) po raz pierwszy skosztowała cydru - smakował jej. Struna przodowała w ilości spożytego alkoholu - w jednym kieliszku miała cydr, w drugim KaDARKę (zbieżność z motywem przewodnim kulinarnym nie jest przypadkowa). Ponadto wypito dzbanek czarnej kawy zbożowej Anatol i aż cztery czajniczki czarnej herbaty Earl Grey.

8. Books. Przygotowano wstępną listę książkowych pretekstów na najbliższe 12 miesięcy. Wygląda na to, że:
-w styczniu porozmawiamy o „Domie sióstr” Charlotte Link,
-na lutowe spotkanie czytamy „Greka Zorbę” Nikosa Kazantzakisa (bo kuchni greckiej jeszcze u nas na spotkaniu nie było),
-na przednówku, w chwilach, kiedy będziemy już wycieńczone przedłużającą się zimą, zaaplikujemy sobie „Radość życia” Emila Zoli,
-w kwietniu będzie „Modlitwa za Owena” Johna Irwinga (święta Wielkanocne wypadają w tym roku w kwietniu właśnie),
-w maju pełno jest w przyrodzie pachnącego kwiecia, zatem decyzja o wspólnym czytaniu „Pachnidła” Patricka Suskinda jest jak najbardziej uzasadniona,
-Sandor Marai i jego „Żar” na czerwiec to wybór chyba zrozumiały dla wszystkich,
-w lipcu przeczytamy którąś z książek mistrzyni reportażu Małgorzaty Szejnert,
-sierpień poświęcimy Ernestowi Hemingwayowi – prawdopodobnie porozmawiamy o książce „Komu bije dzwon”, choć brany pod uwagę jest również „Stary człowiek i morze”,
-wrzesień idealnie nadaje się do tego, żeby dyskutować o „Beksińskich. Portrecie podwójnym” Magdaleny Grzebałkowiskiej,
-w październiku robi się słotno i mrocznie, więc poczytamy „Zmory” Emila Zegadłowicza,
-w listopadzie jest jeszcze mroczniej, jeszcze paskudniej, jeszcze bardziej dołująco, więc pretekstem do spotkania będzie „Frankenstein” Mary Shelley,
-a z okazji przypadającego 4 grudnia Dnia Górnika, czyli Barbórki, bierzemy na warsztat książkę Kazimierza Kutza „Piąta strona świata”.
Oczywiście w razie potrzeby, ochoty czy konieczności zmienimy to i owo, ale to wyjdzie w praniu.

Kolejne nasze spotkanie odbędzie się 16 stycznia, a kulinarnie idziemy w karnawał, kolor i potrawowy kicz.

See you in 2015, a tymczasem merry Christmas!
Love,
always yours
notetaker

  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz