Protokół po "Wielkich nadziejach" Karola Dickensa
Good
evening, Ladies and Gentlemen!
W trzeci piątek miesiąca spowite w grudniowy mrok zebrały
się różne Miss, Mrs oraz Ms, aby nacieszyć się swoim towarzystwem oraz podyskutować
o “Wielkich nadziejach” Dickensa.
1. „Great
expectations” – tak jest po angielsku. Polskie tłumaczenie tytułu,
„Wielkie nadzieje”, jest nieco nieprecyzyjne i chyba bardziej pasuje tutaj ten drugi,
rzadziej spotykany w obiegu, czyli „Wielkie oczekiwania”. Książka bardzo nam
się podobała. Spodziewałyśmy się trudnej do przełknięcia kobyły, niestrawnego
języka czy treści nie trafiającej w nasze gusta literackie. A tu surprise!
Dickens pisze z dużym poczuciem humoru, z sarkazmem kreśli sylwetki
poszczególnych postaci, wykazuje się niebywałą wrażliwością na los dziecka
krzywdzonego. Dużo rozmawiałyśmy o dojrzewaniu głównego bohatera, Pipa, o jego
samoświadomości, o różnorodnych emocjach, które nim targały. Analizowałyśmy też
inne, wielce interesujące osoby występujące w książce: wychowywaną na „zimną
sukę” Estellę, Miss Havisham, której tragedia miłosna doprowadziła ją do
ewidentnej choroby psychicznej (w książce jest więcej zwariowanych kobiet:
siostra Pipa czy rodząca kolejne dzieci pani Pocket), wyrozumiałą Biddy,
prostego i szczerego szwagra Pipa, Joego, prowadzącego podwójne życie Wemmicka
czy zdradzającego objawy zaburzeń kompulsywno-obsesyjnych Jaggersa. „Wielkie
nadzieje” są na tyle dobre, że skutecznie zachęcają do sięgnięcia po inne
powieści Dickensa, co niniejszym zamierzamy uczynić, jednak już we własnym
zakresie.
2. Discussions. Na fali analizy charakterologicznej bohaterów
książki-pretekstu poddałyśmy również pod dyskusję cechy osobowościowe różnych
postaci współczesnych z kręgów bliższych i dalszych, znajomych, lokalnych
celebrytów i lanserów.
3. Ho, ho, ho!
Święta za pasem, muzyka z dzwoneczkami, gorączka, szaleństwo w sklepach,
dodatkowe działania, jęzor wywieszony, głowa pełna spraw do załatwienia, rzeczy
do zrobienia. Na szczęście przy naszym stoliczku jest czas na złapanie oddechu,
na ciszę, na rozmowy bez pośpiechu, na refleksje, na śmiech. To lubimy. To nam
dodaje sił. To nam pozwala przetrwać wiele trudnych momentów. A propos X-mas Koralina
staje się ekspertką w sprawach home decorations - w jej głowie już od jakiegoś
czasu rodzą się różne pomysły na bożonarodzeniową aranżację przestrzeni pod
antresolą w lokalu naszym klubikowym. However, ze względu na ograniczenia
finansowe, brak na podorędziu żywych zwierząt innych niż pies oraz nieobecność
odpowiedniego kandydata do roli Józefa z przykrością informujemy, że wizje
Koraliny, roztaczane z takim rozmachem, w tym roku nie zostaną zrealizowane.
4. Health. Królowa zaniemogła w sposób przewlekły. Lista jej
kontuzjowanych części ciała jest długa, a informacje, które usłyszała od
rehabilitanta i po raz kolejny zrelacjonowała uczestniczkom spotkania, były
mrożące krew w żyłach. Ale będzie żyć i będzie nadal biegać, zatem zasadnym
wydaje się znalezienie odpowiedzi na pytanie, gdzie zawiśnie specjalna gablota
na jej rosnącą kolekcję trofeów sportowych.
5. Polish. Podano kilka kazusów, które poruszyły do głębi nasze
czułe na poprawność językową wnętrza. Włos się na głowie jeży w sytuacjach, gdy
nasi zwierzchnicy, współpracownicy czy znajomi roszczą sobie prawo do bycia
językoznawcami i wyroczniami polonistycznymi, robiąc jednocześnie kosmiczne
błędy. W odróżnieniu od nich my jesteśmy świadome, że nie znamy wszystkich
zasad poprawnej polszczyzny, dlatego też często sięgamy do słowników. Jesteśmy
Polkami i podejmowanie starań, aby mówić i pisać poprawnie po polsku, jest
wyrazem naszego patriotyzmu. Poza tym pisanie bez błędów choćby SMS-ów jest formą
szacunku wobec drugiej osoby. (To był punkt w ramach kącika
dydaktyczno-moralizatorskiego).
6. Food. Zainspirowane kolorem sukni Estelli na okładce książki
uczestniczki spotkania przygotowały oraz spożyły czarne jedzenie: czarne żelki
Frugo, czarne oliwki, ciasto murzynek, makowiec, barwione sepią czarne pierożki
tortellini z nadzieniem łososiowym (Strunie i Koralinie nie przypadły do
gustu), sopa negra, czyli czarna polewka po kostarykańsku, czarna, gorzka
czekolada oraz czarny makaron tagiatelle, który Struna podała z sosem
pomidorowo-tuńczykowo-czarnooliwkowym. Jedynym elementem przełamującym
kolorystyczną monotonię produktów spożywczych na stole były, wprowadzające
akcent świąteczny, mandarynki i precelki, zaspakajające potrzeby podniebienia
słono- i pikantnolubnej Koraliny.
7. Drinks. Jola (znana też jako Błyskawica) po raz pierwszy
skosztowała cydru - smakował jej. Struna przodowała w ilości spożytego alkoholu -
w jednym kieliszku miała cydr, w drugim KaDARKę (zbieżność z motywem przewodnim
kulinarnym nie jest przypadkowa). Ponadto wypito dzbanek czarnej kawy zbożowej
Anatol i aż cztery czajniczki czarnej herbaty Earl Grey.
8. Books. Przygotowano wstępną listę książkowych pretekstów na
najbliższe 12 miesięcy. Wygląda na to, że:
-w styczniu porozmawiamy o „Domie sióstr” Charlotte Link,
-na lutowe spotkanie czytamy „Greka Zorbę” Nikosa
Kazantzakisa (bo kuchni greckiej jeszcze u nas na spotkaniu nie było),
-na przednówku, w chwilach, kiedy będziemy już wycieńczone
przedłużającą się zimą, zaaplikujemy sobie „Radość życia” Emila Zoli,
-w kwietniu będzie „Modlitwa za Owena” Johna Irwinga (święta
Wielkanocne wypadają w tym roku w kwietniu właśnie),
-w maju pełno jest w przyrodzie pachnącego kwiecia, zatem
decyzja o wspólnym czytaniu „Pachnidła” Patricka Suskinda jest jak najbardziej
uzasadniona,
-Sandor Marai i jego „Żar” na czerwiec to wybór chyba
zrozumiały dla wszystkich,
-w lipcu przeczytamy którąś z książek mistrzyni reportażu
Małgorzaty Szejnert,
-sierpień poświęcimy Ernestowi Hemingwayowi – prawdopodobnie
porozmawiamy o książce „Komu bije dzwon”, choć brany pod uwagę jest również
„Stary człowiek i morze”,
-wrzesień idealnie nadaje się do tego, żeby dyskutować o
„Beksińskich. Portrecie podwójnym” Magdaleny Grzebałkowiskiej,
-w październiku robi się słotno i mrocznie, więc poczytamy
„Zmory” Emila Zegadłowicza,
-w listopadzie jest jeszcze mroczniej, jeszcze paskudniej,
jeszcze bardziej dołująco, więc pretekstem do spotkania będzie „Frankenstein”
Mary Shelley,
-a z okazji przypadającego 4 grudnia Dnia Górnika, czyli
Barbórki, bierzemy na warsztat książkę Kazimierza Kutza „Piąta strona świata”.
Oczywiście w razie potrzeby, ochoty czy konieczności
zmienimy to i owo, ale to wyjdzie w praniu.
Kolejne nasze spotkanie odbędzie się 16 stycznia, a
kulinarnie idziemy w karnawał, kolor i potrawowy kicz.
See you in 2015, a tymczasem merry
Christmas!
Love,
always
yours
notetaker
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz