Protokół po "Księdze Diny" Herbjørg Wassmo
A jesień była piękna tego roku….
Ciepło, gorąco nawet. Kolorowe liście klonu w roli obrusa,
winobluszcz i liście sumaka jako sezonowa dekoracja wnętrza. Krwawy Księżyc.
W tych okolicznościach przyrody sześcioosobowa drużyna plus
pies dyskutowała długo w noc.
1. Pretekstem do spotkania była „Księga Diny” Herbjørg Wassmo.
Gruba książka, ale, jak zgodnie stwierdziłyśmy, bardzo wciągająca, dobrze
napisana. Wassmo bardzo obrazowo, „zmysłowo” opowiedziała historię tajemniczej,
dziwnej, niezależnej i ekscentrycznej Diny. Diny, która zabijała tych, których
kochała.
Dużo rozmawiałyśmy o Dinie, jaką była kobietą, co miało
wpływ na jej zachowanie, czy nie cierpiała na chorobę psychiczna, czy nie była
w jakiś sposób niepełnosprawna, czy wykorzystywała, czy była wykorzystywana.
Zastanawiałyśmy się, kto tak naprawdę był ojcem jej syna Beniamina. Analizowałyśmy
ciekawą relację istniejącą miedzy Diną a jej teściową. Grupowo zakochałyśmy się
w Tomaszu. Koralina dokonała porównania zakończenia książki i filmu nakręconego
na jej podstawie. „Księgę Diny” polecamy, choć jednym zapadnie ona w pamięć
bardziej i na dłużej, a u innych nie pozostawi znaczących śladów.
2. W naszym gronie powitałyśmy Jolę, która równocześnie
przynależy do sekcji biegaczej wyodrębnionej w naszym książkowym klubiku. Po
raz kolejny w nasze skromne progi zawitała wciąż pachnąca bieszczadzkim wiatrem
Karolina PL.
3. Po spotkaniu poziom kwasu omega 3 w naszych organizmach przekroczył
poziom normy o 600%. To za sprawą przygotowanych przez nas norweskich
przysmaków z rybą w roli głównej. Struna zaserwowała tartę z makrelą wędzoną i
pieczarkami. Koralina poczęstowała wszystkich wykwintnymi, perfekcyjnie
(wiadomo!) wykonanymi roladkami: łosoś z serkiem i dużą ilością czosnku
(wiadomo!) zawinięte w ciasto szpinakowe. W poręcznych aluminiowych
pakuneczkach Jola przyniosła dorsza zapiekanego z warzywami. Monika BH wywołała
zbiorowy opad szczęki u pozostałych uczestniczek swoją rybą w rybie, czyli
łososiem ukrytym w rybie uformowanej z wielką dbałością o szczegóły z ciasta drożdżowego.
Królowa była autorką krokiecików rybno-ziemniaczanych z sosem koperkowym,
tartinek ze szprotkami na pieczywie chrupkim oraz bułeczek skoleboller z
budyniem i kokosem. Nie mogło zabraknąć również naszego ulubionego sera
karmelowego Brunost, który dotarł do nas prosto z Norwegii (to bardzo ujmujące,
że mamy swoich wielbicieli dbających o to, żeby w naszej lodówce zawsze był
kawałek Brunosta).
4. Uszy pieściły dźwięki muzyki skandynawskiej- czasami
mrocznej i dołującej, czasami zabarwionej bitami perkusji elektrycznej.
5. Próbowano przy pomocy Internetu połączyć się wizualnie z
Polanną, która obecnie wygrzewa swoje piękne ciałko na ciepłych hiszpańskich
plażach. Niestety, na Skype coś poszło nie tak, więc nastąpiła jedynie wymiana
pozdrowień i serdeczności drogą pisemną przez Fejsa.
6. Podczas spotkania dość uaktywniła się frakcja psiar –prym
wiodła Monika BH opowiadająca historię życia swojego rodzinnego teriera. Temat
mundurków szkolnych również wzbudził wiele emocji –obecne w naszym gronie matki
i nauczycielki szczegółowo analizowały zasadność ubierania dziatwy szkolnej w
jednakowe stroje.
7. Ciągle stosunkowo nowa antresola uruchomiła naszą wyobraźnię
i sprowokowała nas do wykorzystania jej (antresoli, nie wyobraźni) podczas
zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Postanowiono, że dolna część
antresoli zostanie zaadaptowana na szopkę, w której ustawione zostaną figurki
naturalnej wielkości. Bookclub dog Gruda będzie pełniła rolę owieczki. Casting
na odtwórcę Józefa trwa. Przestrzeń pod antresolą w sezonie poświątecznym
będzie wykorzystana do zainstalowania w niej wygodnego hamaka.
8. W ostatniej części spotkania dokonano przeglądu ofert
kawalerów i facetów z odzysku, którzy reklamują się w sieci jako chłopcy do wzięcia. Uczestniczki spotkania ustaliły, że oferenci
mogą człowieka zdołować maksymalnie swoim brakiem autorefleksji w zakresie
wizerunku własnego, swoim lenistwem, wycofaniem, rozdźwiękiem między
deklaracjami a czynami oraz ogólną ciapowatością czy wręcz dupowatością i
zeschizowaniem. Generalnie: załamka.
9. Następne spotkanie będzie w piątek 21 listopada. Przyjrzymy
się „Sońce” Ignacego Karpowicza. W międzyczasie zaczynamy czytać „Wielkie
nadzieje” Dickensa, bo to gruba książka, a mamy ją zaplanowaną do dyskusji na
grudzień. Osoby planujące uczestnictwo w spotkaniu listopadowym są proszone o
kontakt z protokolantką celem dogrania kwestii kulinarnych. Biorąc pod uwagę
czas akcji „Sońki” wstępnie ustalamy, że
będzie to „biedna kuchnia” polska.
Życząc miłej i radosnej jesieni słowa podziękowania za
kolejne cudowne spotkanie kieruje do Was
k.