wtorek, 14 października 2014

"Księga Diny" Herbjørg Wassmo



   Protokół po "Księdze Diny" Herbjørg Wassmo

A jesień była piękna tego roku….
Ciepło, gorąco nawet. Kolorowe liście klonu w roli obrusa, winobluszcz i liście sumaka jako sezonowa dekoracja wnętrza. Krwawy Księżyc.
W tych okolicznościach przyrody sześcioosobowa drużyna plus pies dyskutowała długo w noc.

1. Pretekstem do spotkania była „Księga Diny” Herbjørg Wassmo. Gruba książka, ale, jak zgodnie stwierdziłyśmy, bardzo wciągająca, dobrze napisana. Wassmo bardzo obrazowo, „zmysłowo” opowiedziała historię tajemniczej, dziwnej, niezależnej i ekscentrycznej Diny. Diny, która zabijała tych, których kochała.
Dużo rozmawiałyśmy o Dinie, jaką była kobietą, co miało wpływ na jej zachowanie, czy nie cierpiała na chorobę psychiczna, czy nie była w jakiś sposób niepełnosprawna, czy wykorzystywała, czy była wykorzystywana. Zastanawiałyśmy się, kto tak naprawdę był ojcem jej syna Beniamina. Analizowałyśmy ciekawą relację istniejącą miedzy Diną a jej teściową. Grupowo zakochałyśmy się w Tomaszu. Koralina dokonała porównania zakończenia książki i filmu nakręconego na jej podstawie. „Księgę Diny” polecamy, choć jednym zapadnie ona w pamięć bardziej i na dłużej, a u innych nie pozostawi znaczących śladów.

2. W naszym gronie powitałyśmy Jolę, która równocześnie przynależy do sekcji biegaczej wyodrębnionej w naszym książkowym klubiku. Po raz kolejny w nasze skromne progi zawitała wciąż pachnąca bieszczadzkim wiatrem Karolina PL.

3. Po spotkaniu poziom kwasu omega 3 w naszych organizmach przekroczył poziom normy o 600%. To za sprawą przygotowanych przez nas norweskich przysmaków z rybą w roli głównej. Struna zaserwowała tartę z makrelą wędzoną i pieczarkami. Koralina poczęstowała wszystkich wykwintnymi, perfekcyjnie (wiadomo!) wykonanymi roladkami: łosoś z serkiem i dużą ilością czosnku (wiadomo!) zawinięte w ciasto szpinakowe. W poręcznych aluminiowych pakuneczkach Jola przyniosła dorsza zapiekanego z warzywami. Monika BH wywołała zbiorowy opad szczęki u pozostałych uczestniczek swoją rybą w rybie, czyli łososiem ukrytym w rybie uformowanej z wielką dbałością o szczegóły z ciasta drożdżowego. Królowa była autorką krokiecików rybno-ziemniaczanych z sosem koperkowym, tartinek ze szprotkami na pieczywie chrupkim oraz bułeczek skoleboller z budyniem i kokosem. Nie mogło zabraknąć również naszego ulubionego sera karmelowego Brunost, który dotarł do nas prosto z Norwegii (to bardzo ujmujące, że mamy swoich wielbicieli dbających o to, żeby w naszej lodówce zawsze był kawałek Brunosta).

4. Uszy pieściły dźwięki muzyki skandynawskiej- czasami mrocznej i dołującej, czasami zabarwionej bitami perkusji elektrycznej.

5. Próbowano przy pomocy Internetu połączyć się wizualnie z Polanną, która obecnie wygrzewa swoje piękne ciałko na ciepłych hiszpańskich plażach. Niestety, na Skype coś poszło nie tak, więc nastąpiła jedynie wymiana pozdrowień i serdeczności drogą pisemną przez Fejsa.
       
6. Podczas spotkania dość uaktywniła się frakcja psiar –prym wiodła Monika BH opowiadająca historię życia swojego rodzinnego teriera. Temat mundurków szkolnych również wzbudził wiele emocji –obecne w naszym gronie matki i nauczycielki szczegółowo analizowały zasadność ubierania dziatwy szkolnej w jednakowe stroje.

7. Ciągle stosunkowo nowa antresola uruchomiła naszą wyobraźnię i sprowokowała nas do wykorzystania jej (antresoli, nie wyobraźni) podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Postanowiono, że dolna część antresoli zostanie zaadaptowana na szopkę, w której ustawione zostaną figurki naturalnej wielkości. Bookclub dog Gruda będzie pełniła rolę owieczki. Casting na odtwórcę Józefa trwa. Przestrzeń pod antresolą w sezonie poświątecznym będzie wykorzystana do zainstalowania w niej wygodnego hamaka.

8. W ostatniej części spotkania dokonano przeglądu ofert kawalerów i facetów z odzysku, którzy reklamują się w sieci jako chłopcy do wzięcia. Uczestniczki spotkania ustaliły, że oferenci mogą człowieka zdołować maksymalnie swoim brakiem autorefleksji w zakresie wizerunku własnego, swoim lenistwem, wycofaniem, rozdźwiękiem między deklaracjami a czynami oraz ogólną ciapowatością czy wręcz dupowatością i zeschizowaniem. Generalnie: załamka.

9. Następne spotkanie będzie w piątek 21 listopada. Przyjrzymy się „Sońce” Ignacego Karpowicza. W międzyczasie zaczynamy czytać „Wielkie nadzieje” Dickensa, bo to gruba książka, a mamy ją zaplanowaną do dyskusji na grudzień. Osoby planujące uczestnictwo w spotkaniu listopadowym są proszone o kontakt z protokolantką celem dogrania kwestii kulinarnych. Biorąc pod uwagę czas akcji „Sońki” wstępnie  ustalamy, że będzie to „biedna kuchnia” polska.

Życząc miłej i radosnej jesieni słowa podziękowania za kolejne cudowne spotkanie kieruje do Was
k.




 

wtorek, 7 października 2014

Przypominajką przed „Księgą Diny” Herbjørg Wassmo



Hei!
Malin moroszek nie będzie. Ale będzie brunost.
Suszonych ryb też nie będzie. Ale będą ryby, rybki, rybeczki w wielu innych postaciach i formach.
Zorzy polarnej nie będzie, ale będą ogniste kolory jesieni na drzewach za oknem.
 „Księgę Diny” podnosimy z podłogi, gdzie służyła nam za bloczek do ćwiczenia jogi, lub z krzesła, na którym pełniła funkcję poddupka dla 2-latka próbującego samodzielnie zjeść obiad przy stole.
Z „Księgą…” pod pachą przybywamy tłumnie na kolejne Spotkanie
Widzimy się (wyjątkowo) w sobotę.
Vi sees  w lørdag!