Protokół po "Smażonych zielonych pomidorach" Fannie Flagg
Kiedy w tle płynęły dźwięki z
„Trzeszczącej płyty” z utworami z lat 40-tych i 50-tych, które idealnie
wprowadziły nas w klimat omawianej książki wieczoru, pięć zachwyconych
„Smażonymi zielonymi pomidorami” Fannie Flagg kobiet oddało się
wielotematycznym dyskusjom w ramach kolejnego Spotkania Pod Pretekstem Książki.
1. Dowodem
na to, że książka bardzo się podobała, było przerzucanie się co lepszymi, co
śmieszniejszymi, co ważniejszymi fragmentami. Przytaczane wątki nas wzruszały,
bawiły, wyzwalały w nas emocje godne Towandy Mścicielki - alter ego jednej z
bohaterek „Smażonych…”, Evelyn.
2. Pokochałyśmy
zarówno Zaklinaczkę Pszczół - Idgie, jak i całą różnorodną, tolerancyjną i
żyjącą w symbiozie społeczność Whistle Stop w Alabamie. Zachwyciłyśmy się Ninny
i chciałybyśmy się zestarzeć jak ona, zachowując takie pokłady poczucia humoru
w późnym wieku. Nie boimy się czekającej nas w (dalekiej) przyszłości menopauzy
–wiemy, co robić, gdy już się pojawi (witamina B12, tabletki uspokajające nr
10, różowy Cadillac).
3. Szczególnie
ujęła nas historia trójłapego psa, który, mimo swojego kalectwa, cieszył się życiem,
emanował energią, bawił się z szaloną radością. Idgie pokazała tego psiaka
Kikutkowi, ale i my powinnyśmy chyba mieć często przed oczami ten obraz
–zwłaszcza kiedy dopadną nas dziwne chandry, doły i inne pesymistyczne myśli.
4. W
związku z postacią obrzydliwego Franka Benetta zastanawiałyśmy się, jak smakuje
ludzkie mięso. Podobno jak kurczak.
5. Struna
zażądała wpisania do naszego wokabularzyka hasła „wyglądasz jak jaszczurka na
kacu”. Wpisujemy. Jednakże trzeba będzie zachować to porównanie na inną okazję,
gdyż ze względu na śladowe (choć różnorodne) ilości wypitego alkoholu, nie było
szans na kaca dnia następnego. A jeśli ktoś na co dzień wygląda jak jaszczurka,
i to w dodatku na kacu, to… współczujemy.
6. Zgodnie
z oczekiwaniami Polanna była ekspertką w temacie warunków życia i mieszkańców
domów starości w polskiej rzeczywistości. Nota bene Polanna przygotowała się do
dyskusji nad wyraz wnikliwie, gdyż, oprócz przeczytania książki, obejrzała
również po raz wtóry film nakręcony na jej podstawie - raczyła nas uwagami na
temat różnic między pierwowzorem literackim a ekranizacją.
7. Sporo
czasu tego wieczoru poświęciłyśmy robieniu planów na przyszłość. W wyniku
dyskusji ustalono, że:
a) wyjazd
do Miasteczka Aniołów w celu zaczerpnięcia oddechu przed bożonarodzeniową
gorączką odbędzie się zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami;
b) drugą
rocznicę naszych Spotkań Pod Pretekstem Książki uczcimy zbiorowym szalonym wypadem
do Wrocławia w jedną z lutowych sobót;
c) nasze
następne lektury będą omawiane w takiej mniej więcej kolejności (jednak zmiany
są możliwe):
-styczeń – Orhan Pamuk „Śnieg”
-luty - Eduardo Mendoza „Niewinność zagubiona w
deszczu”
-marzec – Vladimir Nabokov
„Lolita”
-kwiecień – Oskar Wilde „Portret
Doriana Graya”
-maj – Zygmunt Miłoszewski
„Domofon” lub „Ziarno prawdy” –to jeszcze dogramy
-czerwiec – biografia Marii
Skłodowskiej-Curie –Koralina ustali autora, ale na pewno nie będzie to książka
Ewy Curie
-lipiec - Mario Vargas Llosa
„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”
-sierpień – Miljenko Jergović
„Srda śpiewa o zmierzchu w zielone świątki”
-wrzesień – Pierre Choderlos de
Laclos „Niebezpieczne związki”
-październik – Ralph Ellison
„Niewidzialny człowiek”
8. Koralina, przy ustalaniu
powyższej listy, posiłkowała się notatkami ze swojego nowego, maleńkiego
kajecika, w którym zapisuje sobie książki warte przeczytania, te, na które
poluje i ostrzy sobie ząbki. Królowa również skorzystała z podobnych zapisków,
jednak w jej przypadku znajdują się one w wyszmelcowanym, leciwym notesie ze
świnką. Generalnie pochwalamy i promujemy notowanie sobie książek
rekomendowanych przez znajomych, rodzinę czy inne źródła jako warte przeczytania.
9. Zastanawiające była
monotematyczność obszarów literackich, wokół których podczas tworzenia listy
krążyły myśli Struny- ona chce czytać same lubieżne książki! Albo o
feministkach i innych kobietach wyzwolonych. Albo o zdradach małżeńskich.
Ciekawe, ciekawe bardzo.
10. Pomidory. Czyli gastronomia.
Order należy się Gazeli, która wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności
kulinarnych i przygotowała wspaniałą sałatkę z kuskusem. Sałatka wprawdzie nie
zawierała ani miligrama pomidora, ale za to była od A do Z przygotowana zgodnie
z przepisem na opakowaniu. Po raz drugi (tym razem na żądanie) w historii
Spotkań Struna zaserwowała pomidory nadziewane kaszą gryczaną- były
rewelacyjne. Była też niebanalna zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym i
soczewicą podana ze świderkami z ciasta francuskiego. Były zielone pomidory- a
jakże! Pod postacią sałatki oraz smażone jako racuchy z dodatkiem pomidorów
suszonych i oliwek (ten spontaniczny eksperyment kuchenny okazał się całkiem
smakowity, no i pozwolił nam powiedzieć, że jadłyśmy smażone zielone pomidory).
Koralina przyrządziła pyszną bruschettę (na nieco zbyt przypieczonym chlebku)
oraz dostarczyła składników do drinka Krwawa Mery. W kwestii alkoholowej,
oprócz Bloody Mery (podanej z kawałkiem selera naciowego), był przytachany na
plecach przez Polannę Sheridan. Oraz wino: chilijskie, hiszpańskie i
francuskie. Było też bardzo świąteczne ciasto czekoladowe handmade przez Strunę- pyszności.
11. Na osobny punkt zasługują
chyba biszkopciki maślane „ulubione Ptaszycy”, które zostały upieczone przez
Królową zgodnie z recepturą ze „Smażonych zielonych pomidorów”. Smak ciasteczek
okazał się zaskakujący- przypominały trochę krakersy, a trochę groszek
ptysiowy.
12. Sporo w naszych pogawędkach
było motywów okołobożonarodzeniowych: choinki- jakie, za ile, gdzie, kartki
świątecznie- od kogo, do kogo, jak wiele, z jakim motywem (na razie dominuje
jeleń vel renifer vel łoś –trudno jednoznacznie ustalić), Sylwester –gdzie, z
kim. Rozmawiałyśmy o sytuacji pewnych mniejszości narodowych. O życiu
przestępczym w naszym powiecie. O dzieciach (Gazela z wielką dumą prezentowała
na zdjęciu swojego rocznego bratanka i jego piękne siekacze górne i dolne). O
smartfonach i tabletach (wiedza uczestniczek spotkania w tej dziedzinie wzrasta
z tygodnia na tydzień). Oraz o mężczyznach- ciężka sprawa z nimi. Ale, mimo że
utrudniają nam, kobietom życie, jak tylko mogą, to bez nich jest… z lekka do
dupy.
13. Kolejne spotkanie odbędzie się
17 stycznia i pogadamy sobie o „Śniegu” Orhana Pamuka (testerka Koralina
twierdzi, że po początkowej nudzie z każdą kolejną stroną książka jest coraz
lepsza w odbiorze). Kuchnia – turecka.
Darz book pod choinką.
Apetycznych stosików książek na
podorędziu podczas świątecznego odpoczywania.
Błogiego nastroju, optymizmu i
pogody ducha (pamiętajmy o psie Trzyłapku).
Doceniajmy, że jesteśmy zdrowe.
Cieszmy się tym, że mamy siebie
nawzajem i wiele, wiele innych drogich nam osób.
Cieszmy się życiem.
Carpe diem!
Wesołych Świąt!
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz