niedziela, 25 sierpnia 2013

"Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte

Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem..." Dziwnych losów Jane Eyre" Chrlotte Bronte


Well, well, well… i kolejne Spotkanie Pod Pretekstem Książki za nami.
Zacznijmy od tego, że omawiana lektura stała się doskonałym pretekstem do alkoholizowania się – wychyliłyśmy kilka kieliszków wina m.in. „za dziwne losy”. Cóż za wspaniała treść wznoszonego toastu, ile w niej prawdy i mocy! Dziękujemy Charlotte Bronte za „Dziwne losy Jane Eyre”, którym poświęciłyśmy ten sierpniowy sobotni wieczór. 

     1.   Mieliśmy gości z kraju i zagranicy – z ojczyzny sióstr Bronte przyjechała Pachnąca, siostra rodzona protokolantki oraz en’ca minne, siostra w czytaniu, szefowa naszej filii w Warszawie. Obie, jak wynika z późniejszych relacji, zadowolone były ze spędzonego z nami czasu, jednak Pachnąca przyznała, że pomimo uważnego przysłuchiwania się dyskusji, dalej nie wie, o czym są „Dziwne losy…”. Dziwne.
2.         Lektura przyniosła wiele cennych cytatów, bon-motów, spostrzeżeń, które, nieco drżącą (ze wzruszenia zapewne) ręką, zostały skrzętnie zanotowane, żeby mogły się w kształcie niezmienionym pojawić w niniejszym protokole. A zatem:
a)             przyszłość  to „bezkształtna mgławica” – tak jest i nie da się temu zaprzeczyć;
b)     „zostawiała za sobą raczej zapach perfum niż świętości” – to o Pachnącej, która musiała wyjść wcześniej, aby dopełnić obowiązków matczynych;
c)        „pod kołderką się nie liczy”- tego wprawdzie nie było w „Dziwnych losach…”, ale gdy to zostało powiedziane, tak się spodobało, że zostało zapisane, choć autorka cytaciku mgliście przypomina sobie okoliczności, w których wyrzekła te słowa;
d)        „uważaj, ona czyta książki” – tak podobno została kiedyś przedstawiona w towarzystwie Stefa; nie wiemy, czy to miał być komplement, czy obelga.
3.    Uczestniczki spotkania dość różniły się w swoich opiniach na temat Jane, Rochestera i innych bohaterów książki. Pojawiły się oceny, że Rochester to był złamas, ale St. John był jeszcze gorszy. Jane była głupia, bo miała potencjał do zwojowania świata, ale poszła za głosem serca. Uroda Rochestera i Jane uzależniona była od oczu patrzącego- dla kochającego oka brzydota była wręcz pięknem. Coś w tym jest.
4.  Z racji tego, że nie wszystkie uczestniczki spotkania przeczytały „Dziwne losy…”, a jedynie zapoznały się z ekranizacją książki (Stefa z prawie anatomiczną dokładnością opisała nam wygląd przyrodzenia Fassbendera, który z owym przyrodzeniem widoczny był w innym filmie, nie w „Jane Eyre”), dokonano analizy porównawczej wątków, które w książce się pojawiły, ale w filmie już nie.
5.   Bardzo sprawdziło się embargo na przynoszone produkty żywnościowe. Jedzenia było w sam raz skończyłyśmy spotkanie objedzone, ale nie niezdrowo obżarte. Zaserwowano następujące pyszności:
a)  zapiekaną owsiankę z jagodami (made by Koralina) –to oczywiście na cześć biednej Jane, którą notorycznie karmiono przypaloną owsianką w zakładzie wychowawczym w Lowood;
b)   savoury muffins (made by Struna) z oliwkami i kiełbaską;
c)    zupę dyniową (mabe by protokolantka) w ilości pozwalającej na wykarmienie całego zastępu wygłodniałych uczennic z Lowood;
d)   wykwintne wiktoriańskie kruche babeczki z konfiturą agrestową i bitą śmietaną (made by protokolanta dla uczczenia jej osiągnięć w sferze szczytowania w górach);
e)   selekcję ciasteczek-herbatników dostarczoną przez naszych gości z UK i W-wy;
f)   do picia był wyborny cydr jabłkowy (provided by Koralina), lemoniada (provided by en'ca minne) oraz szeroki wybór win. 
6.   Stefa zaskoczyła nas nieco enigmatycznym oświadczeniem, że kończącym się miesiącu w ogóle nie mogła nic czytać, co spowodowane było obfitującym w wydarzenia (których istoty nie chciała nam zdradzić… ciekawe, dlaczego??) wakacyjnym wyjazdem nad morze w męskim towarzystwie.
7.    Przedstawiono referat pt. „Życie z teściami- jak nie zwariować, nie dostać schizów i nie stracić męża (który może wybrać mamę w chwili krytycznej lub z wiekiem przeistoczyć się w swojego ojca). Studium przypadku”. Referat spowodował opad szczęki u uczestniczek nie posiadających teściów. 
8. Struna, bez dodatkowych zabiegów, bardzo nam Jane przypominała. Z fryzury. Brakowało jej tylko tych cienkich warkoczyków zawiniętych wokół uszu. W zawiązku z zaplanowaną na kolejne spotkanie lekturą, ustalono, że uczestniczki stawiają się w wełnianych spódnicach lub sukienkach, pończochach umocowanych na nogach za pomocą gumek oraz z wybraną ze zbiorku poniżej fryzurą:

9.    Podjęto decyzję, że na kolejnym spotkaniu książkowym nie zostanie omówiona Swietłana Aleksijewcz i jej „Ostatni świadkowie”, bo jest to lektura zbyt wyczerpująca emocjonalnie i głupio będzie raczyć się winkiem i w tym samym czasie zagłębiać treść tej książki. Swietłanę polecamy do przeczytania w zaciszu domowym. Natomiast we wrześniu pogadamy sobie o „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” autorstwa Mary Ann Shaffer i Annie Barrows. Kulinarnym motywem przewodnim będzie of course ziemniak vel pyra vel kartofel vel potato vel zimiok. Ustalono, że spotykamy się –attention, attention – dopiero 20 września (piątek) o 17:30.

Darz     book!
See you in September na kolejnym Spotkaniu Pod Pretekstem Książki!
Królowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz