Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem..." Dziwnych losów Jane Eyre" Chrlotte Bronte
Well, well, well… i kolejne Spotkanie Pod Pretekstem Książki za nami.
Zacznijmy od tego, że omawiana lektura stała się doskonałym pretekstem do
alkoholizowania się – wychyliłyśmy kilka kieliszków wina m.in. „za dziwne
losy”. Cóż za wspaniała treść wznoszonego toastu, ile w niej prawdy i mocy!
Dziękujemy Charlotte Bronte za „Dziwne losy Jane Eyre”, którym poświęciłyśmy
ten sierpniowy sobotni wieczór.
1.
Mieliśmy
gości z kraju i zagranicy – z ojczyzny sióstr Bronte przyjechała Pachnąca,
siostra rodzona protokolantki oraz en’ca minne, siostra w czytaniu, szefowa
naszej filii w Warszawie. Obie, jak wynika z późniejszych relacji, zadowolone
były ze spędzonego z nami czasu, jednak Pachnąca przyznała, że pomimo uważnego
przysłuchiwania się dyskusji, dalej nie wie, o czym są „Dziwne losy…”. Dziwne.
2. Lektura
przyniosła wiele cennych cytatów, bon-motów, spostrzeżeń, które, nieco drżącą
(ze wzruszenia zapewne) ręką, zostały skrzętnie zanotowane, żeby mogły się w
kształcie niezmienionym pojawić w niniejszym protokole. A zatem:
a)
przyszłość to „bezkształtna mgławica” – tak jest i nie
da się temu zaprzeczyć;
b) „zostawiała
za sobą raczej zapach perfum niż świętości” – to o Pachnącej, która musiała
wyjść wcześniej, aby dopełnić obowiązków matczynych;
c)
„pod kołderką
się nie liczy”- tego wprawdzie nie było w „Dziwnych losach…”, ale gdy to
zostało powiedziane, tak się spodobało, że zostało zapisane, choć autorka
cytaciku mgliście przypomina sobie okoliczności, w których wyrzekła te słowa;
d) „uważaj, ona
czyta książki” – tak podobno została kiedyś przedstawiona w towarzystwie Stefa;
nie wiemy, czy to miał być komplement, czy obelga.
3.
Uczestniczki
spotkania dość różniły się w swoich opiniach na temat Jane, Rochestera i innych
bohaterów książki. Pojawiły się oceny, że Rochester to był złamas, ale St. John
był jeszcze gorszy. Jane była głupia, bo miała potencjał do zwojowania świata,
ale poszła za głosem serca. Uroda Rochestera i Jane uzależniona była od oczu
patrzącego- dla kochającego oka brzydota była wręcz pięknem. Coś w tym jest.
4. Z racji tego,
że nie wszystkie uczestniczki spotkania przeczytały „Dziwne losy…”, a jedynie
zapoznały się z ekranizacją książki (Stefa z prawie anatomiczną dokładnością
opisała nam wygląd przyrodzenia Fassbendera, który z owym przyrodzeniem
widoczny był w innym filmie, nie w „Jane Eyre”), dokonano analizy porównawczej
wątków, które w książce się pojawiły, ale w filmie już nie.
5. Bardzo
sprawdziło się embargo na przynoszone produkty żywnościowe. Jedzenia było w sam
raz skończyłyśmy spotkanie objedzone, ale nie niezdrowo obżarte. Zaserwowano
następujące pyszności:
a) zapiekaną
owsiankę z jagodami (made by Koralina) –to oczywiście na cześć biednej Jane,
którą notorycznie karmiono przypaloną owsianką w zakładzie wychowawczym w
Lowood;
b) savoury
muffins (made by Struna) z oliwkami i kiełbaską;
c) zupę dyniową
(mabe by protokolantka) w ilości pozwalającej na wykarmienie całego zastępu
wygłodniałych uczennic z Lowood;
d) wykwintne
wiktoriańskie kruche babeczki z konfiturą agrestową i bitą śmietaną (made by
protokolanta dla uczczenia jej osiągnięć w sferze szczytowania w górach);
e) selekcję ciasteczek-herbatników
dostarczoną przez naszych gości z UK i W-wy;
f) do picia był
wyborny cydr jabłkowy (provided by Koralina), lemoniada (provided by en'ca minne)
oraz szeroki wybór win.
6. Stefa zaskoczyła
nas nieco enigmatycznym oświadczeniem, że kończącym się miesiącu w ogóle nie
mogła nic czytać, co spowodowane było obfitującym w wydarzenia (których istoty
nie chciała nam zdradzić… ciekawe, dlaczego??) wakacyjnym wyjazdem nad morze w
męskim towarzystwie.
7.
Przedstawiono referat pt. „Życie z teściami- jak nie zwariować, nie dostać
schizów i nie stracić męża (który może wybrać mamę w chwili krytycznej lub z
wiekiem przeistoczyć się w swojego ojca). Studium przypadku”. Referat
spowodował opad szczęki u uczestniczek nie posiadających teściów.
8. Struna, bez
dodatkowych zabiegów, bardzo nam Jane przypominała. Z fryzury. Brakowało jej
tylko tych cienkich warkoczyków zawiniętych wokół uszu. W zawiązku z
zaplanowaną na kolejne spotkanie lekturą, ustalono, że uczestniczki stawiają
się w wełnianych spódnicach lub sukienkach, pończochach umocowanych na nogach
za pomocą gumek oraz z wybraną ze zbiorku poniżej fryzurą:
9.
Podjęto
decyzję, że na kolejnym spotkaniu książkowym nie zostanie omówiona Swietłana
Aleksijewcz i jej „Ostatni świadkowie”, bo jest to lektura zbyt wyczerpująca
emocjonalnie i głupio będzie raczyć się winkiem i w tym samym czasie zagłębiać
treść tej książki. Swietłanę polecamy do przeczytania w zaciszu domowym.
Natomiast we wrześniu pogadamy sobie o „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i
Placka z Kartoflanych Obierek” autorstwa Mary Ann Shaffer i Annie Barrows. Kulinarnym motywem przewodnim będzie of course
ziemniak vel pyra vel kartofel vel potato vel zimiok. Ustalono, że spotykamy
się –attention, attention – dopiero 20 września (piątek) o 17:30.
Darz book!
See you
in September na kolejnym Spotkaniu Pod Pretekstem Książki!
Królowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz