Protokół po „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” Mary Ann Shaffer i Annie Barrows.
Hello lub bonjour! - do wyboru ze względu na historię wyspy
Guernsey, na której rozgrywa się akcja książki wieczoru. A może, biorąc pod
uwagę formę omawianej lektury, powinno się zacząć ten protokół tak:
Droga Juliet!
W ubiegły piątek stałe uczestniczki Spotkań Pod Pretekstem
Książki zebrały się w oparach ziemniaków i czosnku, aby przedyskutować
„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”
autorstwa Mary Ann Shaffer i Annie Barrows.
Ta lektura szczerze nas zaskoczyła i rozbawiła. Oto przedstawiamy Ci w punktach
przebieg wieczoru:
- W „Stowarzyszeniu…” szczególnie zabawna była postać Isoldy –protokolantki i domorosłego detektywa. Trochę nierealistyczne wydało nam się zakończenie historii życia Elizabeth, w której idealizm wziął górę nad instynktem samozachowawczym i macierzyńskim. Książka bardzo się nam podobała, pomimo formy listów, za którą kilka z nas nie przepada. Ujęło nas poczucie humoru, którym często posługiwały się autorki.
- Znalazłyśmy dużo podobieństw między Stowarzyszeniem Miłośników Literatury i naszymi Spotkaniami Pod Pretekstem Książki („To Stowarzyszenie jest tylko pretekstem, żeby gdzieś wyjść wieczorem, stąd się bierze ta ich niby pasja do czytania”- to cytat ze strony numer 100, co wielokrotnie było przypominane protokolantce. Dlaczego? Przecież protokolantka słyszy dobrze póki co, pamięć też ma niezgorszą). No i w książce pojawiło się „Carpe diem”, które jest przecież mottem naszych Spotkań.
- Przez chwilę skupiłyśmy się nad opisanym w „Stowarzyszeniu…” motywem postępu geometrycznego, czyli łańcucha, którym są powiązane czytane przez nas książki- od jednej czytanej lektury podąża się do kolejnej, do której drogowskazy zawarte są w tej pierwszej.
- Jak zawsze w omawianej lekturze znalazły się fragmenty, które spowodowały długotrwałą dyskusję na temat mężczyzn. „Czasem myślę, że wolę adoratorów z książek niż tych prawdziwych” – tu niektóre uczestniczki spotkania nie zgadzały się z tą opinią, podczas gdy inne podpisywały się pod nią obiema rękami. Ale ze zdaniem, że „Nie ma na świecie mężczyzny, który choć w połowie byłby tak wierny jak pies”, zgodzono się gremialnie.
- Dwie uczestniczki Spotkania oddały hołd czasom, w których rozgrywała się akcja książki, poprzez odpowiednie fryzury: włosy splecione na modłę francuską lub stylowe loczki.
- W „Stowarzyszeniu…” znalazłyśmy cytat: „A moim zdaniem człowiek może o wiele więcej się nauczyć, gdy się śmieje”. Potwierdzamy! Brzuchy bolały nas od śmiechu, choć niestety protokolantka nie jest w stanie podać powodów tego długotrwałego, doprowadzającego do łez rozbawienia.
- Kartoflane kulinaria były zachwycające i przesmaczne: babka ziemniaczana (made by Struna), ziemniaczki nacinane z czosnkiem (made by Koralina), ziemniaczki nadziewane z serem gorgonzola (made by Królowa), chipsy ziemniaczane (bought by Polanna) i ciasteczka ziemniaczane o smaku różanym w kształcie kopert (podwójne nawiązanie do książki wieczoru).
- Statystyki dotyczące spożycia:… A zresztą, kogo interesują statystyki? Ale trzeba powiedzieć, że wszelkie dotychczasowe rekordy zostały pobite.
- Kontuzji uległa nie uległa tym razem na szczęście żadna część ciała uczestniczek Spotkania, ale klamka w drzwiach wejściowych, która została później sprawnie naprawiona przez Królową (duch McGywera wiecznie żywy).
- Protokolantka (Królowa, nie Isolda), nie wiedzieć czemu, obudziła się dnia następnego tuląc w ramionach książeczką P. Aretino „O łajdactwach męskich”.
- Najbliższe dwa miesiące zapowiadają się uczestniczkom Spotkań nad wyraz intensywnie – został zaplanowany kolejny wieczorek filmowy, wyjazdy na co najmniej dwa koncerty, wypad na targi książki. No i trzymamy rękę na pulsie w kwestii pogody- gdy tylko zapowiedzą nadejście polskiej złotej jesieni, ruszamy w Pieniny. Lub w Gorce. Lub w Pieniny i w Gorce. Jesiennej depresji i szarości mówimy zdecydowane NIE!
- Następne Spotkanie odbędzie się 18 października i omówiony zostanie „Wrzos” Marii Rodziewiczówny. Na stole planujemy polski fiolet- brzmi to może nieco tajemniczo, ale już wiemy, że będzie smacznie.
Pozdrawiam serdecznie.
Do napisania znów.
Bye lub Au revoir!
Jako chwilowa, choć sercem stała członkini klubu pozwolę sobie przesłać Wam link do mojego bloga, gdzie również komentuję "Stowarzyszenie...":
OdpowiedzUsuńhttp://books-cats.blogspot.com/2013/10/stowarzyszenie-miosnikow-literatury-i.html
Cieszę się też, że przypadł Wam do gustu ten motyw bloga ;)
Koniecznie muszę pożyczyć od Ciebie tę książeczkę "O łajdactwach męskich".
OdpowiedzUsuńMyślę, że mnie zainteresuje.
Struna