Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem..."Królowej Margot" Aleksandra Dumasa
Do
kroćset! Wieczór z „Królową Margot” za nami! Oh! Oh! Oh!
W Noc
Kupały zebrały się czytające wiedźmy, odziane w czerwień, szkarłat i karmin,
aby się wymienić poglądami na temat dzieła Aleksandra Dumasa i rzucić kilka
zaklęć i przekleństw w kierunku mężczyzn.
Ale było
gorąco! Nie tylko w sensie dyskusji, ale i w kwestii temperatury za oknem i w
pokoju, w którym odbywał się sabat. Obniżałyśmy temperaturę rozgrzanych ciał
poprzez wkładanie twarzy do lodówki (Koralina), zimny prysznic (Polanna), omywanie
odsłoniętych części ciała (Struna), założenie kusej (Stefa) lub powiewnej
(Gazela) odzieży czy chłodzenie się na balkonie wśród doniczek z poziomkami i ziołami
(wszystkie).
1.
„Królowa Margot” spodobała nam się, choć
niektóre z nas przyznały, że ją w części początkowej „przemęczyły”. Dumas nas
mile zaskoczył, bo, jak na literaturę historyczną, dość odważnie opisał relacje
między głównymi bohaterami: romanse, intrygi, liczni kochankowie i kochanki, polityczne
układy małżeńskie.
2.
Z przykrością
przeczytałyśmy ostatnie strony książki, kiedy to zostają skróceni o głowę
najsympatyczniejsze z postaci, trup ściele się gęsto, a podłości Katarzyny
Medycejskiej uchodzą bezkarnie. Do diaska!
3.
Przypadło nam
do gustu hasło kochanków „Amor, Kupido, Eros” oraz kilka innych sformułowań,
które w tej wysokiej temperaturze wyparowały z naszych głów (w razie konieczności
dołączymy do protokołu sporządzony przez Strunę aneks). No i sprawdziły się te
onomatopeiczne wtręty, które, w zależności od interpretacji i intonacji, wzbudzały
pozytywne emocje. Ach! Ach! Ach!
4.
Sporo
dyskutowano o jeszcze jednej książce- zbiorze reportaży Wojciecha Tochmana pt.
„Bóg zapłać”. Te uczestniczki spotkań, które z ową lekturą już się zapoznały,
stwierdziły, że NIE powinna ona stać się główną bohaterką naszego spotkania
książkowego, gdyż wzbudza zbyt wiele ekstremalnych emocji, poruszenia, może
zbytnio zdołować, więc w rezultacie mogłoby dojść do zbiorowego samobójstwa lub
zamordowania pierwszego lepszego księdza. Książka jest jednak na tyle ważna, dobrze
napisana, emocjonująca, przerażająca, wciągająca, angażująca, że warto po nią
sięgnąć. Dlatego też zdecydowano, że „Bóg zapłać” stanie się naszą lekturą
uzupełniającą, nadobowiązkową, nadprogramową, z którą pozostałe uczestniczki
spotkań powinny zapoznać się w najbliższym czasie, żeby w dyskusjach pobocznych
móc wspólnie wracać do niej przy kolejnych okazjach. Czyńcie, waszmości, co
każą!
5.
Cuisine. Dla
potomnych notujemy:
a)
Jadło - rządziły
truskawki: torcik truskawkowo-jogurtowy, tiramisu truskawkowe, sałatka z
truskawkami (i serami, i awokado, i marynowanym pieprzem), koktajl truskawkowy
(Gazela dochodzi do perfekcji w obsłudze smoothie makera- wróżymy jej świetlaną
przyszłość w kuchni), tarta truskawkowa, truskawki w fondue czekoladowym. Z
kuchni francuskiej: gougères, czyli ptysie
serowe, pâté z kurzych wątróbek, bagietki. Wszystko
rozpływało się, wbrew upałowi, w ustach, nie na stole. Do diaska! tkwią w nas
demoniczne pokłady kulinarnego talentu, skoro potrafimy wyczarować takie
pyszności. Na szczęście wiele jeszcze będzie okazji, aby podjąć kolejne gastronomiczne
wyzwanie i znowu się tym talentem z innymi podzielić. O! O!
b)
Napitki:
kompot truskawkowy, woda z cytryną i melisą, wino, szampan z truskawkami
(niektóre z uczestniczek okazały się sprytniejsze od Katarzyny Medycejskiej i
zostawiły truskawkę w alkoholu na cały wieczór, i kiedy ją w końcu zjadły, to
ta truskawka miała moc co najmniej setki czystej wódki). Upał spowodował, że
wypity alkohol z większą mocą uderzał do głów, w efekcie czego szybciej i przy
mniejszej niż zwykle ilości spożytych napojów wyskokowych rezultat był nader
zadowalający.
6.
Z
kilkunastodniowym opóźnieniem świętowałyśmy urodziny Struny (stąd tort), która
obdarowała nas „biżuterią do książki”, czyli zakładkami, z wyglądu przypominającymi
amulety. Rozdawnictwo zdawało się nie mieć końca - Polanna prosto z Amsterdamu,
z muzeum Van Gogha przywiozła nam cudnej urody zakładki z reprodukcjami dzieł,
lubianego przez chyba nas wszystkie, malarza. Dziękujemy! Merci beacoup!
7.
Polanna zdała
relację ze swojej wyprawy do stolicy Holandii. Niestety, nie przywiozła nam
żadnych ciekawych ziółek, zmyślnych gadżecików czy innych pomocnych w sypialni akcesoriów.
Nie dość tego: dodatkowo, ku zazdrości kilku uczestniczek, wzięła po spotkaniu
upojną, relaksującą, rozkoszną kąpiel z KULKĄ. Wstydź-że się, waszmościanko!
8.
Jak zwykle
byłyśmy płodne w wielce ciekawe pomysły kulturalne. Otóż w najbliższym czasie
spotkamy się u Gazeli, która ma duuuży telewizor, aby obejrzeć wspólnie „Once”
(na początek, potem może będą inne warte zobaczenia filmy). Szczegóły będą
ustalane w osobnej korespondencji e-mailowej.
9.
W dyskusji
poza książkowej NIE dominował temat seksu, orgazmów, chuci i penisów. Być może
spowodowane to było ociężałością umysłów po całym tygodniu upałów. Oczywiście,
nic nie sugerujemy, jednak może wpływ na zaistniałą sytuację miała również nieobecność
Natalii na spotkaniu. A! A! A!
10. Kolejne Spotkanie Pod Pretekstem Książki
odbędzie się w sobotę (!) 20 lipca i poświęcone będzie „Sztukmistrzowi z
Lublina” Isaaca Bashevisa Singera. Wprowadzamy małe novum do struktury naszych
spotkań, gdyż tym razem o literaturze dyskutować będziemy w plenerze: spotykamy
się o godz. 16:00 na działce rodziców Struny w Ogrodach.
Szykujemy się na kuchnię ogródkową/grillową/piknikową (mięso i wędliny na
grilla nie muszą pochodzić z koszernej ubojni zwierząt, produkty z Savii też
zjemy). Będzie bez wygód, ale przecież my potrafimy się odnaleźć w każdej
sytuacji. Bliżej terminu spotkania razem z Struną poinstruujemy uczestniczki,
jak praktycznie przygotować się do tego żydowskiego wieczoru na łonie natury. Można
już zacząć zapuszczać pejsy i ćwiczyć grę na cymbałach.
Au revoir!
Do zobaczenia za miesiąc. Ach! Ach! Ach!
ANEKS do
PROTOKOŁU do "Królowej Margot".
1. Zapomniałam
napisać, że Polanna przywiozła dla nas z Amsterdamu żółty ser. Oto fragment jej
e-maila:
"O!
Koniecznie proszę uczynić aneks do protokołu, gdyż ser ten był z poświęceniem
godnym Burbonów przewieziony wiele mil i kilometrów z oddalonych krain, jak
również przebył drogę w upalnym piekarniku zwanym autobusem, po czym wyglądał
jakby go coś przypiekło .... lub roztopiło Ach ach ach!!!!
na dodatek proszę pochwalić walory jego smaku :)"
2.
Kolejne Spotkanie Pod Pretekstem Książki, zaplanowane na 20 lipca, rozpocznie się,
nie tak jak to zostało napisane w protokole o godz. 16:00, ale o 17:00. Bo
przecież o 15:00 mamy z Koraliną trening, którego nie możemy opuścić. Chyba że
zostaniemy przy godzinie 16:00, ale wtedy biegająca część uczestniczek spóźni
się trochę i przyjdzie na gotowe. Ustalimy to jeszcze z gospodynią, czyli Struną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz