sobota, 18 maja 2013

"Lalki w ogniu. Opowieść z Indii" Pauliny Wilk

Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem..."Lalek w ogniu" Pauliny Wilk.

Hare Witajcie Rama!
Oto protokół ze Spotkania Pod Pretekstem Książki pt. „Lalki w ogniu. Opowieść z Indii” Pauliny Wilk.
1.    Książka ciekawa, pięknie napisana, dość obiektywnie przedstawiająca Indie, posługująca się obrazami. Indie pokazane są przez pryzmat przedmiotów i czynności, nie ma ludzi - głównych bohaterów tej opowieści. No i najważniejsze: lektura wzbudziła bardzo emocjonującą dyskusję na temat sytuacji hinduskiej kobiety czy różnic między kulturą Zachodu i Azji.
2.    Kulinarnie był wypas. Dnia następnego nie zgłoszono żadnych większych dolegliwości żołądkowych. Było kilka debiutów w dziedzinie gastronomicznej: Gazela, nadrabiając swoją blondynkowatość przy zakupie mango, zrobiła („zrobiła” do może zbyt dużo powiedziane- po prostu włączyła przycisk ON w mikserze) pyszne lassi, zatem już wiemy, kto zrobi koktajl truskawkowy na następne spotkanie. Stefa przyrządziła deser kokosowy, który został pochłonięty do ostatniego okruszka. Raita z ogórków i pomidorów była może nie debiutem, ale udanym comebackiem Natalii. Stare wygi kulinarne zaserwowały kurczak curry, rajma masalę, warzywa w tikka masala, chlebek naan i samosy. Były też ciasteczka maślane z nutą Lady Grey i pomarańczy. Była herbata Darjeeling. Był napój imbirowy. I wino, całkiem sporo wina. 
3.    Tańca brzucha nie było, ale liczenie fałdek w pasie - i owszem. Taktownie nie ujawniamy imienia zwyciężczyni w tym konkursie. Przy okazji bindi wyszło na jaw, że Hinduski mają mniej problemów i zgryzot, a dzięki temu mniej zmarszczek na czole. To z kolei wpływa na to, że te kropki trzymają się ich czoła jak na jakimś poxipolu. Za to z iście indyjskim wdziękiem potrząsałyśmy bransoletkami i biustem. A to wszystko w oparach kadzidełek i naszych rodzimych pyłków traw i drzew, które wpadały przez otwarte do późna w nocy drzwi balkonowe. 
4.    Natalia podzieliła się z uczestniczkami pewną rewelacją. Otóż podobno po trzech tygodniach biegania w organizmie biegacza następuje taki przypływ endorfin, że można go porównać jedynie z orgazmem. Są podejrzenia, że po usłyszeniu tej wiadomości te uczestniczki spotkań, które jeszcze nie biegają, wkrótce dołączą do biegającej braci.
5.    Całą sobotę i niedzielę cztery uczestniczki spotkania próbowały sobie przypomnieć, co było powodem śmiechu Gazeli, która tak się chichrała, że się aż pobeczała i aż się jej tusz do rzęs rozmazał. Śmiechu w ogóle było dużo. Śmiech to endorfiny w czystej postaci.
6.    Nie warto chyba wymieniać twórców, którzy swoją muzyką wprowadzali nas w klimat hinduski. Bo i tak, pod wpływem rozmów na tematy poza książkowe oraz na skutek spożytych w dużych ilościach przypraw i afrodyzjaków, uczestniczki zażądały, aby puścić „Sex On Fire”. 
7.    Zazdrościmy tym uczestniczkom, które po powrocie do domu miały w łóżku jakiegoś mężczyznę, z którym mogły praktykować Kamasutrę.  
8.    Na spotkanie wpadła z sąsiedzką wizytą Dominująca Ola. W czasie jej obecności stałe uczestniczki spotkania wydobyły z siebie całe pokłady wrodzonej życzliwości, serdeczności i przychylności, jednakże niewiele brakowało, aby ich nabyta zjadliwość, wredność i złośliwość wzięły górę. Pragnie się uspokoić stałe uczestniczki, że przed ewentualną kolejną wizytą Dominującej Oli zostanie ona poddana testowi pt. „Twój mąż to niezłe ciacho- mam na niego ochotę”. Jeśli Ola przejdzie test, znaczy że będą z niej ludzie. Jeśli nie, to znaczy że jest prawdziwą Matką Polką i że jest stracona bez szans na ratunek.
9.    Nie tylko Ola otrzymała pseudonim. Na użytek piątkowego spotkania pojawiły się również i inne ksywki: Natalia z Bobrem czy  Struna vel  Spięte Poślady. I niech ta ostatnia weźmie pod uwagę, że to nie protokolantka obdarzyła ją tymi określeniami, zatem skargi i zażalenia proszę kierować do kogoś innego.
10. Struna skrupulatnie obliczyła, że następne spotkanie będzie dopiero za 5 tygodni, w trzeci piątek miesiąca, czyli 21 czerwca. Dyskutować będziemy klasykę: Aleksander Dumas „Królowa Margot”, czyli powieść z nurtu płaszcza i szpady. I, do diaska!, przychodzimy ubrane na czerwono! Kulinarnie Francja będzie tylko w tle, bo zostało ustalone, że gastronomiczną bohaterką wieczoru będzie truskawka. Korzystamy z sezonu i podajemy truskawkę na wszelkie możliwe sposoby. Myślcie, kombinujcie, szukajcie przepisów, gotujcie. I prześlijcie mi Wasze propozycje do naszego menu, żeby duplikatów nie było. Już wiemy, że Gazela robi koktajl.  
Do zobaczenia w czerwcu!
Hare pa pa hare!

wtorek, 14 maja 2013

Przypominajka przed "Lalkami w ogniu"



Hare (nb. „hare” to po angielsku zając) Krishna, hare rama (to wiadomo- smarowidło do chleba), dziewczęta czytające!
Przypominam, że w najbliższy piątek tj. 17 maja o godz. 17:30 spotykamy się, żeby porozmawiać o „Lalkach w ogniu” autorstwa Pauliny Wilk.
Ma pojawić się jedna z moich kuzynek, Agnieszka. Bardzo liczymy na jej obecność, tym bardziej, że urlop na ten piątek zaplanowała już sobie miesiąc temu.
Dla miłośniczek promili informacja, że alkoholem wieczoru będzie wino, bo dobrze ugasi ogień w przełykach, spowodowany indyjskimi przyprawami dodanymi do pysznych pyszności, które będą zaserwowane w piątek.
Do zobaczenia!
Królowa