Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem..."Lalek w ogniu" Pauliny Wilk.
Hare Witajcie Rama!
Oto protokół ze Spotkania Pod Pretekstem Książki pt. „Lalki w ogniu.
Opowieść z Indii” Pauliny Wilk.
1.
Książka
ciekawa, pięknie napisana, dość obiektywnie przedstawiająca Indie, posługująca
się obrazami. Indie pokazane są przez pryzmat przedmiotów i czynności, nie ma
ludzi - głównych bohaterów tej opowieści. No i najważniejsze: lektura wzbudziła
bardzo emocjonującą dyskusję na temat sytuacji hinduskiej kobiety czy różnic
między kulturą Zachodu i Azji.
2.
Kulinarnie
był wypas. Dnia następnego nie zgłoszono żadnych większych dolegliwości
żołądkowych. Było kilka debiutów w dziedzinie gastronomicznej: Gazela,
nadrabiając swoją blondynkowatość przy zakupie mango, zrobiła („zrobiła” do
może zbyt dużo powiedziane- po prostu włączyła przycisk ON w mikserze) pyszne
lassi, zatem już wiemy, kto zrobi koktajl truskawkowy na następne spotkanie.
Stefa przyrządziła deser kokosowy, który został pochłonięty do ostatniego
okruszka. Raita z ogórków i pomidorów była może nie debiutem, ale udanym
comebackiem Natalii. Stare wygi kulinarne zaserwowały kurczak curry, rajma
masalę, warzywa w tikka masala, chlebek naan i samosy. Były też ciasteczka
maślane z nutą Lady Grey i pomarańczy. Była herbata Darjeeling. Był napój
imbirowy. I wino, całkiem sporo wina.
3.
Tańca brzucha
nie było, ale liczenie fałdek w pasie - i owszem. Taktownie nie ujawniamy
imienia zwyciężczyni w tym konkursie. Przy okazji bindi wyszło na jaw, że
Hinduski mają mniej problemów i zgryzot, a dzięki temu mniej zmarszczek na
czole. To z kolei wpływa na to, że te kropki trzymają się ich czoła jak na
jakimś poxipolu. Za to z iście indyjskim wdziękiem potrząsałyśmy bransoletkami
i biustem. A to wszystko w oparach kadzidełek i naszych rodzimych pyłków traw i
drzew, które wpadały przez otwarte do późna w nocy drzwi balkonowe.
4.
Natalia
podzieliła się z uczestniczkami pewną rewelacją. Otóż podobno po trzech
tygodniach biegania w organizmie biegacza następuje taki przypływ endorfin, że
można go porównać jedynie z orgazmem. Są podejrzenia, że po usłyszeniu tej
wiadomości te uczestniczki spotkań, które jeszcze nie biegają, wkrótce dołączą
do biegającej braci.
5.
Całą sobotę i
niedzielę cztery uczestniczki spotkania próbowały sobie przypomnieć, co było
powodem śmiechu Gazeli, która tak się chichrała, że się aż pobeczała i aż się
jej tusz do rzęs rozmazał. Śmiechu w ogóle było dużo. Śmiech to endorfiny w
czystej postaci.
6.
Nie warto
chyba wymieniać twórców, którzy swoją muzyką wprowadzali nas w klimat hinduski.
Bo i tak, pod wpływem rozmów na tematy poza książkowe oraz na skutek spożytych
w dużych ilościach przypraw i afrodyzjaków, uczestniczki zażądały, aby puścić
„Sex On Fire”.
7.
Zazdrościmy
tym uczestniczkom, które po powrocie do domu miały w łóżku jakiegoś mężczyznę,
z którym mogły praktykować Kamasutrę.
8.
Na spotkanie
wpadła z sąsiedzką wizytą Dominująca Ola. W czasie jej obecności stałe
uczestniczki spotkania wydobyły z siebie całe pokłady wrodzonej życzliwości,
serdeczności i przychylności, jednakże niewiele brakowało, aby ich nabyta
zjadliwość, wredność i złośliwość wzięły górę. Pragnie się uspokoić stałe
uczestniczki, że przed ewentualną kolejną wizytą Dominującej Oli zostanie ona
poddana testowi pt. „Twój mąż to niezłe ciacho- mam na niego ochotę”. Jeśli Ola
przejdzie test, znaczy że będą z niej ludzie. Jeśli nie, to znaczy że jest
prawdziwą Matką Polką i że jest stracona bez szans na ratunek.
9.
Nie tylko Ola
otrzymała pseudonim. Na użytek piątkowego spotkania pojawiły się również i inne
ksywki: Natalia z Bobrem czy Struna vel Spięte Poślady. I niech ta ostatnia weźmie pod
uwagę, że to nie protokolantka obdarzyła ją tymi określeniami, zatem skargi i
zażalenia proszę kierować do kogoś innego.
10. Struna skrupulatnie
obliczyła, że następne spotkanie będzie dopiero za 5 tygodni, w trzeci piątek
miesiąca, czyli 21 czerwca. Dyskutować będziemy klasykę: Aleksander Dumas
„Królowa Margot”, czyli powieść z nurtu płaszcza i szpady. I, do diaska!,
przychodzimy ubrane na czerwono! Kulinarnie Francja będzie tylko w tle, bo
zostało ustalone, że gastronomiczną bohaterką wieczoru będzie truskawka.
Korzystamy z sezonu i podajemy truskawkę na wszelkie możliwe sposoby. Myślcie,
kombinujcie, szukajcie przepisów, gotujcie. I prześlijcie mi Wasze propozycje
do naszego menu, żeby duplikatów nie było. Już wiemy, że Gazela robi koktajl.
Do zobaczenia w czerwcu!
Hare pa pa hare!