Protokół po Spotkaniu Pod Pretekstem... "Miedzianki. Historii znikania" Filipa Springera
Witajcie!
Jesteśmy po lekturze „Miedzianki. Historii znikania” Filipa
Springera, której poświęciłyśmy kolejne Spotkanie Pod Pretekstem Książki.
1. Temat
książki dla wielu z nas stosunkowo nowy, bo mało wiadomo o losach Niemców,
którzy mieszkali na terenach dzisiejszej Polski zachodniej. Przy okazji
pojawiło się kilka adekwatnych historyjek czy zauważonych przez nas ciągle
obecnych śladów niemieckości na Śląsku. Streszczeniem albo pointą całości może
być opowieść o zielonej karafce- piękny symbol tego kawałka historii zawartego
w „Miedziance”. Struna- jeszcze raz z serca dziękuję za prezent!
2. Dyskusji
towarzyszył pokaz slajdów z wyprawy w Bieszczady, gdzie w delegację tydzień
wcześniej udały się dwie uczestniczki Spotkań. Soundtrackiem były piosenki SDM,
Comy, Strachów Na Lachy, Kapeli Ze Wsi Warszawa i Mieczysława Fogga.
3. Z
bieszczadzkiej wyprawy przywiezione zostało typowo polskie, zwane przez
niektórych „Zemstą PGR-u”, zakupione w Ustrzykach Górnych w sklepie „Centrum”
za 7,50zł wino „Bieszczady” z niedźwiedziem na etykiecie. Z przykrością
informuję, że nie znalazła się nawet jedna osoba w naszym gronie, która
odważyłaby się spróbować tego jabola- jego zapach okazał się skutecznie
odpychający; smród siarki nawet siedzących zwalał z nóg. Niestety, nie nadajemy
się na menelki. A może po tych francuskich i włoskich wieczorkach podniebienie
nam się spańszczyło?
4. Kulinarnie też było bardzo polsko. Była kasza
gryczana zapiekana w pomidorach (delicje à la Struna), był smalczyk i grzybki w
occie (w których przygotowanie zaangażowana została Mama Koraliny- mówimy jej
staropolskie „Bóg zapłać!”), były zapiekanki- takie jak z polskiej ulicznej
budy, ale o niebo lepsze (brawa dla Natalii), były flaczki i ozory wieprzowe
(tak, tak, prawdziwe ozory!)- pyszności, których nie była w stanie przełknąć
tylko Natalia- wykazała się, nie da się ukryć, zwykłym gastronomicznym
tchórzostwem. A, były też zapiekane gruszki z lodami.
5. Raczono
się kwasem chlebowym i nalewkami- Polanna przywiozła klasyczną „Nalewkę Babuni”,
ale były i inne, choć, niestety, nie domowej roboty. U nikogo nie dostrzeżono
stanu upojenia alkoholowego (czy wspominałam już kiedyś, że trening czyni
mistrzem…?).
6. Równie
dużo czasu co „Miedziance” (a może i więcej?), poświęciłyśmy książce
„Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Ten, jak to niektórzy określają, pornogniot został
przeczytany przez połowę uczestniczek spotkań, a druga połowa zabiera się za
lekturę w najbliższym czasie. Ponieważ w trakcie dyskusji niektóre uczestniczki
aż przygryzały dolną wargę, dzieląc się refleksjami z lektury książki czy
zdradzając co poniektóre tematy przewodnie, z niecierpliwością czekamy na
wrażenia po spotkaniu z Panem Christianem Greyem tych, które za książkę się
dopiero zabierają. Dziewczęta, pozwólcie swoim wewnętrznym boginiom dojść do
głosu, a wtedy… o, święty Barnabo, miej ich mężów i chłopaków w swojej opiece.
7. Ustalono
również szczegóły zbiorowego udania się na spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem: w
czwartek 25 października stawiamy się trochę przed 18:00 w Sali Kameralnej WCK,
żeby wysłuchać, co pan Jacek ma do powiedzenia na temat swoich „Dzienników
kołymskich”. Przynosimy egzemplarze „Dzienników” do podpisania, wręczamy mu
protokół po majowym spotkaniu poświeconemu „Dziennikom” oraz butelkę wadowickiego
wina Carlum. Prośba do Struny: czy możesz w drodze z pracy do domu zakupić to
wino? Rozliczymy się na miejscu, zgoda?
8. Narzekającym
na ograniczone w naszym rodzinnym mieście okazje towarzyskie przekazano
informację, że w sąsiednim mieście dzieje się dużo kulturalnie i
artystycznie. Zatem jeśli uczestniczkom spotkań wpadnie w ucho wiadomość o
jakimś ciekawym wydarzeniu, to możemy się wybrać na nie grupowo.
Na razie bardzo muzycznie zapowiada się listopad- o koncertach Comy w Krakowie
i Marka Lanegana w Katowicach uczestniczki opowiedzą na następnym naszym
spotkaniu.
9. 16
listopada o 17:30 spotykamy się u mnie, żeby porozmawiać o „Pożegnaniu z
Afryką” Karen Blixen. Powodem sięgnięcia po akurat tę książkę nie będą, wbrew
temu, co sugerowała Natalia, moje zawarte w przeszłości znajomości, ale fakt,
że zbliża się zima i potrzebujemy czegoś rozgrzewającego: gorące kraje, gorąca
muzyka, gorący romans.
10. Czekamy
na Karolinę z Podkowy Leśnej, która bardzo żałowała, że nie udało jej się
przybyć na spotkanie w ostatni piątek. I tęsknimy za Gazelą, która zakuwa do
egzaminów (przynajmniej tak usprawiedliwia swoją nieobecność)- trzymamy kciuki,
nie przynieś wstydu naszemu książkowemu klubikowi!
No, to jak zwykle żegnam się staropolskim
zawołaniem czytających myśliwych: Darz Book!