Protokół po "Ostatniej arystokratce" Evžena Bočka
Hi-hi-hi-historyczny moment to był!
Podczas sierpniowego Spotkania Pod Pretekstem Książki,
w pałacowych ogrodach Rodziców Struny, podobnie jak na zamku w Kostce - bez
prądu, omówiono najśmieszniejszą dotychczas książkę w dziejach Spotkań.
1. Skład obecnych nie był wprawdzie pełny, więc powyższa teza
być może będzie musiała zostać zweryfikowana za miesiąc. Na zmianę osądu może
mieć wpływ nieobecna Poldzia i jej zdania wszyscy uczestniczący w spotkaniu są
ciekawi, ponieważ Poldzia często ma odmienną niż większość opinię na temat
czytanej książki. Stefa już wcześniej polecała tę zabawną lekturę. Te
uczestniczki, które w miniony piątek rozmawiały o pierwszym tomie z serii o
arystokratce Marii Kostce, przerzucały się najzabawniejszymi scenkami z życia
mieszkańców zamku w Kostce. Doceniono dosadne określenia i porównania, komizm
sytuacyjny, obrazowy opis wydarzeń, wartką akcję, celne pointy. No i jeszcze
główni bohaterowie: wyraziści, ekspresyjni, jedyni w swoim rodzaju, każdy inny,
ale wszyscy tworzący doskonały zespół. Królowa zapoznała się z tomem drugim
serii – jest równie komiczny jak pierwszy, a może nawet i bardziej.
2. Rozmowom o „Arystokratce” towarzyszyły chodzące w te i
nazad w tle muflony, czyli owce w sporym stadku. Muflony zostały
obfotografowane, w stronę muflonów wysłano liczne „ojej, jakie słodkie”,
„o-o-o, patrz, jak ten malusi wskoczył na górkę i bryka” i „ach, jakie piękne”.
Przez chwilę Kicia liczyła przechodzące muflony, kiedy jednak zaczęła ją
ogarniać drzymota, zaprzestała.
3. Struna zadbała o szlachetne warunki dyskusji,
wydobywając z czeluści działkowego pałacu szklany pantofelek (niestety, mimo
przycięcia palców i pięt za pomocą pilnika do paznokci żadnej z uczestniczek
nie udało się wcisnąć do niego swej nadobnej stópki), który posłużył za
świecznik. Celem Struny było stworzenie wielkopańskiej atmosfery i spożycie
kolacji przy świecach, a właściwie przy świecy antykoszmarowej jonizującej
powietrze. Przy tak oprawionej kolacji nie zabrakło wytwornego, choć nie
wytrawnego wina „Arabella”. Resztki wina na wynos do spożycia w odosobnieniu w
swoim buduarze zabrała Błyskawica.
4. Z pałacowych kuchni przywędrowały odpowiednie dla
najdelikatniejszych podniebień potrawy: prażone przez blisko 2 godziny nad
wonnym ogniskiem ziemniaki z dodatkami (oczywiście z bo
5. Omawiając przodków Marii Kostki – ostatniej
arystokratki wspomniano Wacława zwanego Wielkim Świntuchem. Od tej postaci
rozmowa płynnie przeszła do ustalania książkowego pretekstu na kolejne
spotkanie, zaplanowane na 24 września. Otóż wydaje się być zrozumiałym, że za
miesiąc omówione będą „Zapiski starego świntucha” Charlesa Bukowskiego.
Dysputom towarzyszyć będzie kuchnia fallusowa lub falloidalna. „Gra w klasy”
znowu musi poczekać na swój wieczór, co z pewnością dobrze jej zrobi, ponieważ
omawiające ją Uczestniczki będą o kolejny miesiąc starsze i dojrzalsze.
6. Mały Lord obecny na spotkaniu przez jakąś godzinę nie
wypowiedział się ani na temat „Ostatniej arystokratki”, ani arystokracji w
ogóle. Opuszczając pałacowe ogrody ze swoim Lordem Fatherem, minę miał z lekka
znudzoną. Pozostałe na spotkaniu aż do samego końca, czyli do momentu
tradycyjnego przejścia Struny i Kici przez otwartą bramę, uczestniczki tkwiły w
oszołomieniu wywołanym obcowaniem choć przez chwilę z prawdziwym Lordem i jego
rodzicielem.
Uvidíme se v září!
k.