Protokół po "Powrocie do Missing" Abrahama Verghese
Dzień dobry i dobry wieczór!
W lipcowo-działkowych okolicznościach przyrody miejsce
miało kolejne spotkanie książkowe poświęcone grubaśnej „Powrót do Missing”.
Jedyny dostępny egzemplarz krążył od kilku miesięcy między Uczestniczkami i
książkę omówiono dopiero wtedy, gdy przeczytały ją wszystkie. Czekano zwłaszcza
na Poldzię.
1. Ku zdziwieniu zebranych „Powrót do Missing”
jednogłośnie oceniono pozytywnie. Wszystkim się podobał, choć każdej z
Uczestniczek przypadł do gustu ze względu na inny aspekt. Doceniono wątek relacji
rodzinnych oraz rzeczowe i wnikliwe, lecz nie nazbyt naukowe opisy medyczne.
Spodobała się mieszanka indyjsko-etiopsko-amerykańska. Zastanawiano się nad
fenomenem życia bliźniąt. Dostrzeżono pisarską umiejętność autora w stworzeniu
fikcji literackiej sprawiającej wrażenie autobiografii.
2. Historia matki głównych bohaterów, bliźniaków, która
była zakonnicą, zapoczątkowała dyskusję na temat Kościoła katolickiego w Polsce
i negatywnego wpływu współczesnych księży na życie pojedynczych wiernych. Mówiono
też o umieraniu, śmierci, starzeniu się. A przy okazji rozmów o starzeniu, próbowano
opisać proces nabywania mądrości życiowej, dojrzałości, która pozwala spojrzeć z
wyrozumiałością i dystansem na siebie sprzed lat i na swoje młodzieńcze błędy,
wyciągając z nich cenne wnioski i lekcje.
3. Błyskawica pokazała zebranym zdjęcia swojego
trzymiesięcznego wnuczęcia, który otrzymał zasłużone „ochy” i „achy”. Jednak po
prawdzie więcej pień otrzymała fotografia nowego kociątka Poldzi, która
dzieliła się z zebranymi problemami związanymi z próbą pogodzenia pod jednym
dachem starego psa ze starym kotem i młodym kotem (uszczegóławiając: pies i
młody kot trzymają sztamę przeciw dorosłemu kotu, bardzo zestresowanemu
obecnością kociego dzieciątka).
4. Omówiono tematy medyczne (choroby, rekonwalescencje,
badania, opuchlizny spowodowane ugryzieniami, szczepienia). Zdano sobie relację
z poczynań progenitury (młodzież pracuje sezonowo, odpoczywa po egzaminach, nie
chce chodzić do przedszkola). Nieśmiało rozmawiano o planach wakacyjnych wyjazdów,
choć wiadomo, że wszelkie plany mogą szybko ulec zmianie, bo pandemia nie
odpuszcza i wiele osób wieszczy, że wkrótce znowu nas wyzamykają.
5. Kuchnia działkowa nawiązywała do każdego z krajów występujących
w książce wieczoru. Przybyła na rowerze Kicia przytargała na plecach lody
(słony karmel i sernik nowojorski), ciasteczka z kawałkami czekolady oraz humus
z precelkami (zaraz po spotkaniu Błyskawica poleciała do sklepu, żeby zakupić
odpowiednią ilość tego przysmaku, bo tak jej spasował). Królowa przygotowała
wakacyjny deser: domowej roboty gofry z bitą śmietaną i borówkami amerykańskimi.
Stefa przyniosła alkoholową nowość, czyli mieniący się, przelewający niczym
lawa szampan, a raczej wino lekko musujące z drobinkami złotego brokatu. Oprócz
szampana Stefa podała też azifę, czyli etiopską sałatkę z zieloną soczewicą.
Błyskawica zrobiła pikantny ryż z warzywami z imbirem i hinduską przyprawą.
Poldzia przygotowała roladki „kolory Etiopii”, które były tak pyszne, że Uczestniczki
pożarły je niemal z wbitymi w nie wykałaczkami (Poldzia dopilnowała, aby
wykałaczki zostały wrzucone do ogniska w celu podtrzymania ognia). Struna
ugotowała kapuściany tikil gomen, który należało zjeść z naleśnikami z czarnuszką
a la indżera. Były też wafelki – suche i popękane niczym etiopska ziemia. Dla lipcowych
jubilatek Królowa zrobiła czekoladowy torcik bezowy z malinami, który został
zjedzony do ostatniego okruszka nawet przez osoby deklarujące, że nie lubią
ciast bezowych.
6. Kolejne spotkanie odbędzie się 20 sierpnia. Wtedy
omówiona będzie „Ostatnia arystokratka”. Oprócz Królowej książkę tę przeczytała
już Stefa i potwierdza zapowiedzi, że „Arystokratka” spodoba się pozostałym Uczestniczkom,
bo jest naprawdę śmieszna. Kuchnia czeska.
7. Struna, by tradycji stało się zadość, po zakończeniu obrad klubikowych przeszła górą przez bramę działkową. Mimo że furtka była otwarta.
A zatem do zobaczenia – być może znowu na działce
rodziców Struny. Jeśli jednak nie tam, to wracamy do lokalu klubikowego.
k.