Protokół po "27 śmierciach Toby'ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko
W zwariowanych czasach covidowych rozmawiano o książce
trudnej, wymagającej, ciężkiej, miejscami wstrząsającej.
1. Zorganizowanie spotkania do ostatniej było dyskutowane
telefonicznie – zdawano sobie relację ze stanu zdrowia, planowano środki bezpieczeństwa,
troszczono się o zachowanie odpowiedniego dystansu. Postanowiono jednak, że
trzeba się spotkać, nawet jeśli w ograniczonym, zdziesiątkowanym jesiennymi przeziębieniami
gronie, zanim znowu nie zostaniemy uziemieni w domach na kolejne miesiące. Rzecz
jasna podczas spotkania temat rozprzestrzeniającego się koronawirusa był
omawiany z każdej możliwej strony. A na zakończenie towarzystwo rozeszło się do
domów, życząc sobie wzajemnie dużo zdrowia.
2. Autorce książki wieczoru kibicowano w czasie
tegorocznego rozdania Nagród Nike – po raz kolejny okazało się, że mamy nosa i
wybrany przez nas dawno temu pisarz został nagrodzony prestiżowym tytułem. W
tym roku Joanna Gierak-Onoszko dostała Nike od czytelników.
3. „27 śmierci Toby’ego Obeda” poruszyła wszystkie
uczestniczki spotkania. O kanadyjskich Indianach / Native Americans / Rdzennych
Amerykanach / First Nations / Pierwszych Narodach rozmawiano sporo, czemu
przysłuchiwał się ze zdjęcia wódz Whetung Ojibwa z Curve Lake Indian Reserve z
Ontario, a niewypowiedziane myśli gromadziły się w łapaczu snów. Jednak szybko
dyskusja rozwinęła się w stronę krzywdzonych i krzywdzących w innych krajach,
wszędzie na świecie. Mówiono o uniwersalnym przesłaniu książki. O tym, że
sprawa przyznania się do popełnionych win, przepraszania ofiar, proszenia o
wybaczenie i wybaczenia jest bardzo aktualna w Polsce. Fragment o tym, że „droga
do pojednania jest stroma i nierówna. Na razie widać, że zaczęła się od symboli
i na nich tak naprawdę się kończy. Obie strony rozumieją, że to już bardzo dużo
– a jednocześnie o wiele za mało. Pojednanie jest procesem wyraźnym początku, ale bez końca” jest
wypisz, wymaluj o tym, co się dzieje w naszym kraju. W książce wielokrotnie
pojawia się usprawiedliwienie dla sprawców: „Ta-kie-by-ły-cza-sy” – czy to nie
brzmi znajomo, gdy pomyśli się choćby o obowiązujących choćby pokolenie czy dwa
temu metodach wychowawczych w Polsce, wedle których bicie dzieci linijką po
rękach, upokarzanie, karanie regularnym biciem pasem było niekwestionowaną
przez nikogo normą?
4. Bardzo interesujące było pytanie zadane w książce: kto
ma prawo pisać o Indianach, kto ma prawo ich malować, kto ma prawo mówić o nich
– czy wyłącznie oni sami? Pytanie to można przenieść na inne mniejszości – na Żydów,
na Romów, na Łemków – które były i są krzywdzone przez stanowiących większość.
5. Do historii kanadyjskich bohaterów książki dodano opowieść
usłyszaną od Amerykanina, który, zapytany o sytuację Indian z USA, potwierdził,
że długoletni proces odcinania ich od indiańskich korzeni miał taki sam
przebieg jak w Kanadzie, jednak w Stanach nikt nie ma zamiaru za to przepraszać
ani zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy. Co więcej, podobno pogląd większości współczesnych
Amerykanów jest taki, że Indian trzeba się pozbyć, bo na przykład zajmują
tereny atrakcyjne pod względem finansowym. To znaczy, że dramat Indian w USA
się nie skończył.
6. Haniebna rola Kościoła Katolickiego w wykorzenianiu
indiańskości z rdzennych mieszkańców Kanady sprowokowała dyskusję na temat
systemu wychowania i edukacji w prowadzonych przez ten Kościół przedszkolach i
szkołach w Polsce. Z przerażeniem podawano przykłady praktyk tam stosowanych,
które wprawdzie nie opierają się już na torturach, rażeniu prądem i zmuszaniu
do zjadania swoich wymiocin, ale z dużym prawdopodobieństwem mogą zakończyć się
zaburzeniami psychicznymi i emocjonalnymi u dzieci, a już prawie pewne, że
spowodują ucieczkę od Kościoła gdzie pieprz rośnie w momencie, kiedy będą mogły
już same decydować o sobie.
7. W trakcie spotkania ujawniły się moczopędne
właściwości Struny: po raz drugi w dziejach klubiku leżąca u jej stóp śpiąca bookdog
Grudosława popuściła i na podłodze u stóp Struny, nieświadoma niczego,
zostawiła wielką kałużę.
8. Rozmowom wokalnie towarzyszyli Kanadyjczycy Alanis Morissette
i Neil Young oraz puszczana kilkakrotnie przez Małego Lorda piosenka o tacie z
repertuaru Małego WuWu. Struna udekorowała lokal klubikowy wielkim klonowym
liściem, a Małemu Lordowi wręczyła jego osobisty zestaw suchych liści klonu. Goście
przybyli do lokalu zachwycali się nowym ściennym elementem dekoracyjnym
(robiono nawet pamiątkowe zdjęcia).
9. Ekscytowano się zapowiedzianym na koniec października
spotkaniem autorskim z Joanną Bator, niecierpliwie przebierano nogami na
wiadomość o pierwszej ponoblowskiej książce Olgi Tokarczuk, wymieniano się
wstępnymi informacjami o „Soroczce” Angeliki Kuźniak.
10. Rozkoszowano się potrawami kuchni kanadyjskiej. Struna
ugotowała zupę inspirowaną książką wieczoru: do opisanych przez Gierak-Onoszko „3
sióstr”, czyli fasoli, dyni i kukurydzy dodała dwa dodatkowe składniki
(ciecierzycę i soczewicę), dzięki czemu powstało wyborne „5 sióstr”. Kicia
podjęła się przygotowania sztandarowego poutine. Pierwowzór to frytki polane
sosem pieczeniowym i posypane grudkami sera. Kicia jednak poszła na całość i
podała poutine w wersji wegańskiej – frytki z rewelacyjnym sosem z kawałkami
sojowej „pieczeni”. Mięsożerny Pan Rex spałaszował swoją porcję vegepoutine z
wyrazem błogości na twarzy. Królowa zrobiła sałatkę ziemniaczaną (w Kanadzie
podobno zjada się ogromną ilość ziemniaków) oraz przygotowała jedyny słodki
akcent w menu tego wieczora: flapper pie z warstwami budyniową i bezową na
ciasteczkowym spodzie. Niestety, dopiero pod koniec spotkania przypomniano
sobie, że nie zerwano, nie wysuszono i nie zapalono (ani nawet nie zaparzono) szałwii,
mającej tak wielkie znaczenie dla kanadyjskich Pierwszych Narodów.
11. Jeśli do listopada nie wejdą w życie jakieś
obostrzenia, nakazy i zakazy, które uniemożliwią zebranie się i porozmawianie o
książce Angeliki Kuźniak „Boznańska. Non finito”, to widzimy się 06.11.
Obowiązywać będzie kuchnia artystyczna. Gdyby się jednak okazało, że ponownie
wprowadzona zostanie narodowa kwarantanna i izolacja domowa, uprasza się o
czytanie zwłaszcza lektur grubych i ksiąg opasłych, na które zwykle brakuje
czasu.
12. Wychodzące z klubikowego lokalu uczestniczki z
zachwytem oglądały rozgwieżdżone niebo, wypatrując Ursa Maior, na którą składa
się 7 nauk / 7 drogowskazów / 7 przykazań: wiedza, miłość, pokora, szczerość,
odwaga, szacunek, prawda. Od dziś, patrząc na Wielką Niedźwiedzicę, będziemy
łączyć się myślami z kanadyjskimi pierwszymi ludami.
Bądźcie zdrowi!
Howgh!